Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Robin Hobb
‹Złocisty Błazen›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZłocisty Błazen
Tytuł oryginalnyThe Golden Fool
Data wydania27 kwietnia 2016
Autor
PrzekładAgnieszka Sylwanowicz
Wydawca MAG
CyklZłotoskóry
ISBN978-83-7480-642-8
Format784s. oprawa twarda
Cena49,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Złocisty Błazen

Esensja.pl
Esensja.pl
Robin Hobb
« 1 3 4 5

Robin Hobb

Złocisty Błazen

– Nie mieli takiego zamiaru. Chcieli tylko dać mi do zrozumienia, że wiedzą, jak się nazywam, gdzie mieszkam i że posługuję się Rozumieniem. Oraz że mój wilk nie żyje.
Te ostatnie słowa wymówiłem z wysiłkiem. Zupełnie jakbym mógł żyć z tą prawdą, jeśli tylko nie ubierałem jej w słowa. Kaszlnąłem i pośpiesznie wziąłem do ręki kwiaty. Podałem Błaznowi bukiecik i mruknąłem:
– Postawię je przy twoim łóżku.
– Dziękuję – odparł głosem równie cichym, jak mój.
Znalazłem w jego pokoju wazon. Najwyraźniej nawet ogrodniczka znała nawyki pana Złocistego lepiej ode mnie. Nalałem do wazonu wody z dzbanka stojącego obok miski i ustawiłem kwiaty na nocnym stoliku. Kiedy wróciłem do pokoju, Złocisty już włożył żakiet. Biały bukiecik przypiął sobie na piersi.
– Muszę jak najszybciej porozmawiać z Cierniem – powiedziałem, nalewając herbaty. – Nie mogę jednak łomotać w jego drzwi.
Złocisty uniósł filiżankę i upił nieco płynu.
– Nie możesz dostać się do jego komnat tajemnymi przejściami?
Spojrzałem na niego.
– Znasz tego starego lisa. Jego tajemnice są wyłącznie jego tajemnicami. Nie chce się narazić na ryzyko, że ktokolwiek będzie go szpiegował w chwili nieuwagi. Na pewno ma dostęp do tych korytarzy, ale ja go nie znam. Czy zeszłej nocy położył się spać bardzo późno?
Złocisty skrzywił się.
– Kiedy postanowiłem udać się na spoczynek, jeszcze tańczył. Gdy pragnie się zabawić, znajduje zdumiewające zasoby energii jak na starego człowieka. Poślę mu jednak wiadomość przez pazia. Zaproszę go na popołudniową przejażdżkę. Nie będzie to dla ciebie za późno?
Usłyszał niepokój w moim głosie, lecz o nic nie pytał. Byłem mu za to wdzięczny.
– Dobre i to – zapewniłem go. – Wcześniej pewnie nie będzie potrafił jasno myśleć. – Pokręciłem głową, jakby to miało uporządkować moje myśli. – Nagle trzeba myśleć o tylu sprawach, o tyle rzeczy muszę się martwić. Jeśli ci Srokaci wiedzą o mnie, to wiedzą i o księciu.
– Rozpoznałeś któregoś z nich? To ludzie z bandy Chwalebnego?
– Było ciemno i trzymali się z dala ode mnie. Słyszałem głos kobiety i mężczyzny, ale jestem pewien, że było ich co najmniej troje. Jedno z nich związane z psem, inne z drobnym, zwinnym ssakiem, szczurem, łasicą czy może wiewiórką. – Zaczerpnąłem tchu. – Chcę, żeby wartownicy przy bramach Koziej Twierdzy zwiększyli czujność. Księciu przez cały czas powinien ktoś towarzyszyć. „Jakiś dobrze umięśniony nauczyciel”, jak to kiedyś zasugerował sam Cierń. Muszę też ustalić z nim sposoby kontaktowania się w razie, gdybym natychmiast potrzebował jego pomocy lub rady. I trzeba codziennie patrolować twierdzę w poszukiwaniu szczurów, szczególnie w komnatach księcia.
Złocisty zaczerpnął tchu, by się odezwać, ale zaniechał pytania i powiedział tylko:
– Obawiam się, że muszę ci dać jeszcze jeden temat do przemyślenia. Zeszłego wieczoru książę Sumienny przekazał mi liścik z pytaniem, kiedy zaczniesz go uczyć posługiwania się Mocą.
– Tak napisał?
Niechętne kiwnięcie głową pana Złocistego przeraziło mnie. Miałem świadomość, że książę za mną tęskni; wiedzę tę dawała mi nasza więź zrodzona z Rozumienia. Ja sam wzniosłem mury obronne, by ukryć przed młodzieńcem moje myśli, lecz on nie miał takich umiejętności. Kilka razy wyczułem jego słabe wysiłki sięgnięcia ku mnie, lecz zignorowałem je, obiecując sobie, że wkrótce nadejdzie stosowniejsza chwila. Najwyraźniej mój książę nie był tak cierpliwy.
– Trzeba chłopca nauczyć ostrożności. Niektórych spraw nigdy nie powinno się powierzać papierowi, a te…
Język stanął mi nagle kołkiem w ustach. Chyba zbladłem, bo pan Złocisty gwałtownie wstał i podsuwając mi swoje krzesło, zmienił się w mego przyjaciela Błazna.
– Dobrze się czujesz, Bastardzie? Zbliża się atak?
Opadłem na krzesło. Kręciło mi się w głowie, tak głęboka była otchłań mojego szaleństwa, które nagle dostrzegłem. Ledwie mogłem zaczerpnąć tchu, by przyznać się, jakim jestem idiotą.
– Dureń. Wszystkie moje zwoje, cała pisanina. Tak szybko przybyłem na wezwanie Ciernia, że zostawiłem je w mojej chatce. Powiedziałem Trafowi, by przed wyruszeniem do Koziej Twierdzy zamknął dom, ale on na pewno ich nie ukrył, tylko zamknął drzwi do mojego gabinetu. Jeśli Srokaci są na tyle sprytni, by powiązać mnie z Trafem…
Nie dokończyłem myśli. Nie musiałem Błaznowi mówić nic więcej. Jego oczy zrobiły się ogromne. Przeczytał wszystko, co tak lekkomyślnie przelałem na papier. Ujawniłem tam nie tylko moją tożsamość, lecz także wiele spraw związanych z Przezornymi, które lepiej byłoby pozostawić w zapomnieniu. W tych przeklętych zwojach odsłoniłem też wiele moich własnych czułych punktów. Sikorkę, moją utraconą miłość. Pokrzywę, moją córkę z nieprawego łoża. Jak mogłem być tak głupi, by przelewać takie myśli na papier? Jak mogłem pozwolić, by fałszywa pociecha, jaką przynosiło pisanie o takich sprawach, doprowadziła do ich ujawnienia? Żaden sekret nie jest bezpieczny, chyba że jest zamknięty wyłącznie w umyśle jego posiadacza. Wszystko to powinno było zostać spalone dawno temu.
– Proszę cię, Błaźnie. Porozmawiaj z Cierniem w moim imieniu. Muszę tam jechać. Zaraz. Dzisiaj.
Błazen położył mi rękę na ramieniu.
– Bastardzie. Jeśli zwoje zniknęły, już jest za późno. Jeżeli Tom Borsuczowłosy opuści dzisiaj zamek w dzikim pośpiechu, wzbudzi tylko ciekawość i chęć pościgu. Możesz doprowadzić Srokatych prosto do tych zapisków. Po tym, jak cię osaczyli, będą się spodziewać twojej ucieczki. Będą obserwować bramy Koziej Twierdzy. Przemyśl to na chłodno. Być może twoje obawy są bezpodstawne. W jaki sposób mieliby powiązać Toma Borsuczowłosego z Trafem, nie mówiąc już o dowiedzeniu się, skąd chłopak przybył? Nie podejmuj żadnych lekkomyślnych działań. Spotkaj się najpierw z Cierniem i powiedz mu o swoich obawach. I porozmawiaj z księciem Sumiennym. Dziś wieczorem odbędą się jego zaręczyny. Chłopak dobrze się trzyma, ale to cienka i krucha fasada. Spotkaj się z nim, dodaj mu otuchy. – Przerwał i po chwili zaproponował: – Może by wysłać kogoś innego…
– Nie – wpadłem mu w słowo. – Muszę pojechać sam. Niektóre zwoje zabiorę, a resztę zniszczę.
Sięgnąłem myślami do atakującego kozła, którego Błazen wyrzeźbił na mym stole. Emblemat Bastarda Rycerskiego Przezornego zdobił blat Toma Borsuczowłosego. Teraz wydawało mi się, że i w tym tkwi zagrożenie. Postanowiłem go spalić. Spalić całą chatkę. Nie zostawić żadnych śladów, że kiedykolwiek tam mieszkałem. Nawet zioła rosnące w ogrodzie mówiły o mnie zbyt wiele. Nie powinienem zostawiać po sobie tej „skorupy”, którą każdy mógł przetrząsnąć, nie powinienem pozwolić sobie na zostawienie tak wyraźnych śladów.
Błazen poklepał mnie po ramieniu.
– Zjedz coś – poradził. – Potem umyj twarz i przebierz się. Nie podejmuj żadnych pochopnych decyzji. Jeśli nie zboczymy z kursu, przetrwamy to, Bastardzie.
– Borsuczowłosy – przypomniałem mu i wstałem. Postanowiłem, że musimy mocno się trzymać naszych ról. – Błagam o wybaczenie, panie. Poczułem chwilową słabość, ale już odzyskałem siły. Przepraszam, że zakłóciłem ci śniadanie.
Przez chwilę w oczach Błazna błyszczało nieskrywane współczucie. A potem bez słowa zajął swoje miejsce przy stole. Napełniłem jego filiżankę. Złocisty jadł w zamyśleniu. Krążyłem po pokoju, wynajdując sobie zajęcia, ale jego wrodzona dbałość o porządek nie pozostawiała mi wielkiego pola do popisu w roli służącego. Nagle uświadomiłem sobie, że stanowi ona część jego prywatności. Nauczył się nie zostawiać żadnych śladów swej bytności oprócz tych, które chciał pokazać innym. Dobrze by było, gdybym też przyjął taką zasadę.
– Czy mój pan pozwoli mi się oddalić na kilka chwil? – zapytałem.
Odstawił filiżankę i zastanawiał się przez moment.
– Oczywiście. Niedługo wyjdę, Borsuczowłosy. Nie zapomnij sprzątnąć po śniadaniu, przynieś świeżą wodę do mycia, wyczyść kominek i przynieś drew. Potem mógłbyś nadal szlifować z gwardzistami umiejętność posługiwania się mieczem. Spodziewam się, że będziesz mi towarzyszył podczas popołudniowej przejażdżki. Proszę, ubierz się odpowiednio.
– Tak, panie – powiedziałem cicho.
Zostawiłem go przy stole i poszedłem do mojego ciemnego pokoiku. Zastanawiałem się krótko. Będę tu trzymał tylko rzeczy
odpowiednie dla Toma Borsuczowłosego. Umyłem twarz i przygładziłem zmasakrowane włosy. Włożyłem niebieski strój służącego. Potem zebrałem wszystkie stare ubrania, juki, zawiniątko z wytrychami i narzędziami, które dostałem od Ciernia, oraz jeszcze kilka przedmiotów zabranych z chatki. Kiedy pośpiesznie wszystko przerzucałem, natknąłem się na skurczoną od morskiej wody sakiewkę z czymś ciężkim w środku. Rzemyki wyschły i zesztywniały, musiałem więc je rozciąć, by otworzyć sakiewkę. Kiedy wytrząsnąłem jej zawartość, ciężki przedmiot okazał się tą dziwną figurką, którą książę podniósł na plaży podczas naszej niefortunnej przygody z Mocą. Wsadziłem ją z powrotem do zniszczonej sakiewki, by oddać mu ją później, i położyłem na wierzchu ułożonej kupki. Następnie zamknąłem zewnętrzne drzwi sypialni, uruchomiłem zamek ukryty w ścianie i przeszedłem przez pogrążony w całkowitej ciemności pokój, by nacisnąć odpowiedni fragment muru. Poddał się mojemu naciskowi bezszelestnie. Nieśmiałe smugi dziennego światła padające z góry świadczyły o szczelinach, przez które słońce dostawało się do tajemnych przejść w twierdzy. Zdecydowanym ruchem zamknąłem za sobą drzwi i rozpocząłem wspinaczkę do wieży Ciernia.
koniec
« 1 3 4 5
28 kwietnia 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Rycerski znów w Koziej Twierdzy
— Magdalena Kubasiewicz

Złocisty Błazen
— Robin Hobb

Tegoż twórcy

Mój przyjaciel Błazen
— Magdalena Kubasiewicz

Rozstania i powroty
— Magdalena Kubasiewicz

Za króla, ojczyznę i garść błota
— Beatrycze Nowicka

Wciąż jest dobrze, a nawet bardzo dobrze
— Anna Kańtoch

Prosta, niełatwa w pisaniu proza
— Anna Kańtoch

Nowe szaty Błazna
— Joanna Słupek

Smoki we właściwym kierunku
— Eryk Remiezowicz

Nadchodzi zmiana
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.