WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Za garść amuletów |
Tytuł oryginalny | A Fistful of Charms |
Data wydania | 17 lutego 2017 |
Autor | Kim Harrison |
Przekład | Agnieszka Sylwanowicz |
Wydawca | MAG |
Cykl | Zapadlisko |
ISBN | 978-83-7480-658-9 |
Format | 640s. |
Cena | 39,99 |
Gatunek | fantastyka |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Za garść amuletówKim Harrison
Kim HarrisonZa garść amuletówPośliniłam kciuk i starłam z czoła smugę pyłu. Opaska była paskudna, ale żeby się jej pozbyć, będę potrzebowała szczypiec przegubowych Ivy. Zdjęłam ocalały kolczyk i wrzuciłam go do torby. David wpasował się w kąt i trzymał się za żebra, ale nie sprawiał wrażenia zmartwionego tym, że mógłby się natknąć na tych trzech pokonanych łaków, więc schowałam pistolet. Samotne wilki były jak osobniki alfa, które nie potrzebowały wsparcia watahy, by czuć się pewnie. Jak się nad tym zastanowić, to były dość niebezpieczne. David zachichotał. Spojrzałam na niego i się skrzywiłam, a on się roześmiał, tyle że zaraz umilkł, krzywiąc się z bólu. Z resztkami rozbawienia na lekko pomarszczonej twarzy patrzył na zmniejszające się numery na panelu, a potem się wyprostował, usiłując poprawić podarty płaszcz. – To co z tą kolacją? – zapytał, a ja prychnęłam. – Wezmę homara – powiedziałam. – Łaki nigdy nie współpracują z innymi spoza swoich watah. Chyba naprawdę je wkurzyłam. Boże! O co im chodzi? – Nie o ciebie, tylko o mnie – odpowiedział skonsternowany. – Nie podoba im się, że założyłem z tobą watahę. Nie, to nieprawda. Nie podoba im się, że nie przyczyniam się do wzrostu populacji łaków. Fala adrenaliny opadała i zaczynało mnie boleć całe ciało. Miałam w torbie amulet na ból, ale nie zamierzałam go użyć, skoro David takiego nie miał. I kiedy, u diabła, Karen zadrapała mnie w twarz? Przekrzywiłam głowę i w nikłym świetle przyglądałam się czerwonemu śladowi pazura przy moim uchu, a potem odwróciłam się do Davida, bo dotarły do mnie jego ostatnie słowa. – Jak to nie przyczyniasz się do wzrostu populacji łaków? Opuścił wzrok. – Założyłem z tobą watahę. Spróbowałam się wyprostować, ale zabolało. – Tak, ja gram w niej rolę bezdzietnej partnerki. Co ich to obchodzi? – Bo nie utrzymuję żadnych, no, nieformalnych związków z żadną inną łaczką. Bo gdyby utrzymywał, to takie kobiety spodziewałyby się, że w końcu znajdą się w jego watasze. – I…? Przestąpił z nogi na nogę. – Jedynym sposobem zwiększenia liczebności łaków są ich narodziny. Nie jak u wampirów, które, jeśli się postarają, mogą zmienić człowieka w wampira. W parze z liczebnością idzie siła i władza… Zamilkł, a ja zrozumiałam. – Och, na litość boską! – zawołałam, podtrzymując rękę. – Tu chodziło o politykę? Winda zabrzęczała i drzwi się rozsunęły. – Obawiam się – odparł David. – Łakom znajdującym się niżej w hierarchii pozwalają robić, co im się podoba, ale moje działania jako samotnego wilka mają znaczenie. Wyszłam pierwsza, szukając zaczepki, ale w opuszczonym holu było spokojnie, tylko w kącie poniewierały się trzy łaki. W głosie Davida brzmiała gorycz i kiedy otworzył przede mną główne drzwi, dotknęłam współczująco jego ramienia. Zerknął na mnie wyraźnie zaskoczony. – A jeśli chodzi o tę kolację – powiedział, patrząc na swoje ubranie. – Chcesz się umówić kiedy indziej? Wyszłam na chodnik i rytm moich kroków świadczył, że kuleję. Było spokojnie, lecz spokój ten zawierał w sobie nową groźbę. Pan Finley pod jednym względem miał rację. To się wydarzy ponownie, chyba że dowiodę swojej pozycji w sposób, jaki uszanują. Odetchnęłam głęboko chłodnym powietrzem i skierowałam się do samochodu Davida. – Nie ma mowy. Wisisz mi kolację. Co powiesz na Skyline Chili? – zapytałam, a on się zawahał zdezorientowany. – Podjedźmy do okienka dla kierowców. Muszę dziś jeszcze zebrać informacje. – Rachel, chyba zasłużyłaś na przynajmniej jeden wolny wieczór – zaprotestował. Samochód zaćwierkał wesoło i szczęknął zamkami. David spojrzał na mnie ponad jego dachem zmrużonymi oczami. – Naprawdę mi przykro. Może… powinniśmy anulować umowę o założeniu watahy? Spojrzałam na niego znad drzwi. – Ani mi się waż! – powiedziałam głośno na wypadek, gdyby słuchał nas ktoś z ostatniego piętra. A potem zrobiłam zażenowaną minę. – Nie stać mnie na dodatek, który wszyscy każą mi dopłacać do mojego ubezpieczenia zdrowotnego. David parsknął śmiechem, ale widziałam, że to go nie satysfakcjonuje. Wśliznęliśmy się do auta; oboje poruszaliśmy się powoli, odkrywając nowe bolące miejsca i usiłując znaleźć wygodną pozycję. O Boże, cała byłam obolała. – Mówię poważnie, Rachel. – Jego niski głos wypełnił niewielkie wnętrze. – Nie można cię prosić, żebyś znosiła coś takiego. Spojrzałam na niego z uśmiechem. – Nie martw się o to. Podoba mi się bycie twoją samicą alfa. Muszę tylko znaleźć odpowiednie zaklęcie, żeby móc się przemienić. Westchnął, a potem parsknął śmiechem. – Co jest? – zapytałam i zapięłam pas. – Odpowiednie zaklęcie, żeby się przemienić? – powiedział, włączył bieg i ruszył. – Chwytasz? Chcesz być moją samicą alfa, a nie masz nic na zmianę? Przyłożyłam rękę do głowy i oparłam się łokciem o drzwi. – To nie jest śmieszne – powiedziałam, ale on się tylko roześmiał, chociaż sprawiło mu to ból. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Czarownica wraca
— Magdalena Kubasiewicz
Esensja czyta: Czerwiec 2011
— Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Konrad Wągrowski
Dłużyzny były? Były.
— Anna Kańtoch
Po pomidorowej zagładzie
— Anna Kańtoch