Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Tomasz Duszyński
‹Impuls›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułImpuls
Data wydania30 sierpnia 2017
Autor
Wydawca Sine Qua Non
SeriaSQN Imaginatio
ISBN978-83-65836-21-2
Format368s. 135×210mm
Cena36,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Impuls

Esensja.pl
Esensja.pl
Tomasz Duszyński
« 1 2

Tomasz Duszyński

Impuls

Markowi pociemniało przed oczami, w skroniach pulsowała krew. Przed nim w pełnej okazałości stał stalowy rycerz. Choć przytrzymywany był w pionie szerokimi obręczami, wydawało się, że zaraz ruszy przed siebie i całym ciężarem metalowego cielska przygniecie intruza zakłócającego mu spokój.
Dopiero po dłuższej chwili chłopak odważył się podnieść z podłogi. Wciąż czuł, że kolana ma jak z waty, ale zwalczył słabość.
Zaczął nawet nerwowo chichotać, ale natychmiast przestał, gdy zobaczył, że rycerz znów zaczyna się poruszać.
Płyty pancerza i przyłbica rozsunęły się z groźnym sykiem. Ułamek sekundy później podobnie stało się z warstwą chroniącą odnóża. Potem i ten ruch ustał, a metalowy potwór zamarł.
Marek zdawał sobie sprawę, że przekroczył linię, zza której nie ma już odwrotu. Przypomniał mu się Cezar przekraczający Rubikon. Przeklęte staranne wykształcenie, o które dbał ojciec. Nieproszone porównania i metafory, które wciąż przychodziły mu do głowy. Doznał teraz mieszanki intensywnych uczuć, jakie pewnie nieobce były legendarnemu wodzowi. Podekscytowanie walczyło w nim ze strachem. Teraz pozostało mu jedno – wykonać kolejny krok. Przemógł się i wreszcie nabrał odwagi.
Nachylił się w stronę metalowego potwora i przyjrzał mu się uważniej. Wnętrze maszyny zostało obite miękkim materiałem, przypominało futerał na drogocenny instrument. Były też podpórki na ręce i nogi.
Chłopak szybko skojarzył fakty. Przypomniał sobie urywki rozmów taty prowadzone późnymi wieczorami z jego przyjacielem Tadeuszem Sieniawą i profesorem Zygmuntem Syboniem, a także z asystentami, z którymi pracował na Politechnice. Rozprawiali o problemach z nowym projektem. O operatorze potrzebnym do sterowania tajemniczym „Golemem”, o problemach z kontrolowaniem ruchu, o nowych rozwiązaniach przy montażu części skrętnych. Dopiero teraz wszystkie te z pozoru niezrozumiałe informacje nabrały nowego znaczenia i ułożyły się w całość.
Marek zaczął działać jak w transie. Wyciągnął dłoń w stronę pancerza, dotknął go. Zdziwił się, że metal jest ciepły. Podszedł bliżej i nie do końca zdając sobie sprawę, co właściwie robi, uniósł nogę i postawił stopę na metalowej podpórce. Chwilę później złapał się uchwytów i podciągnął. A potem… wystarczyło się obrócić, by wejść do środka.
Podpórki pod stopami drgnęły i uniosły się, dostosowując do długości kończyn Marka. Podobnie zaczepy przy ramionach zostały nieznacznie skrócone. Pokrywy drgnęły. Chłopak zawahał się dopiero teraz, ale było już za późno na zmianę decyzji. Metalowe płyty pancerza zasunęły się, a pokrywa hełmu z sykiem przylgnęła do prowadnic.
Marek miał wrażenie, że został zamknięty w stalowej trumnie.
Wystraszył się, zaczęło mu brakować powietrza. Wcześniej nie przypuszczał, że może znaleźć się w pułapce, nie wiedział, jak się z niej uwolnić. W skroniach łomotała krew.
Zamknął oczy i spróbował uspokoić oddech. Nie był w stanie zapanować nad rosnącym przerażeniem. Po chwili znów gwałtownie uniósł powieki. Odchylił głowę do tyłu i uderzył potylicą o miękką powierzchnię. To wywołało kolejny ruch maszyny. Z góry na włosy chłopaka zsunęło się coś kleistego. Marek zaczął krzyczeć. Miał wrażenie, że głowę oplatają mu oślizgłe węże. Przylgnęły do skroni, wczepiły się w tył głowy, objęły całą czaszkę.
Chłopak wydarł się teraz na całe gardło. Próbował kopać w metalowe pokrywy, próbował uwolnić unieruchomione ręce. Mechaniczny rycerz ani drgnął.
– Tato… – wyszeptał Marek. Przed oczami zawirowały ciemne plamy.
I wtedy przyszło najgorsze.
Ciałem chłopaka wstrząsnęły dreszcze, zemdliło go, gdy gdzieś głęboko we wnętrzu czaszki poczuł świdrujący ból, doświadczenie na granicy męki fizycznej i psychicznej. Wydało mu się, że w jego umysł wdarł się ktoś obcy, zimny i odpychający. Odczuwał to tak, jakby coś wciskało się w jego mózg, przenikało go, a co gorsza, myśli zaczynała wypełniać inna świadomość.
– Nieeee!
Kolejny zawrót głowy. Stal, zimna i ciepła zarazem. Drętwienie rąk i nóg, zalewający je ołów. Klatka piersiowa chłopca przestała się unosić, wypełniła ją stal, zamiast serca pojawiła się żelazna bryła. Zmysły wyostrzyły się, zmieniło się postrzeganie świata. Dłonie, nogi… rozrosły się, przekształciły w silne, niezniszczalne kolumny. Kruche ciało, które służyło Markowi do tej pory, było jedynie miękkim pojemnikiem na umysł. Teraz zostało odrzucone jako ułomne, zastąpiła je forma doskonalsza.
Zimno wdarło się w umysł chłopaka jeszcze głębiej, zalewało go i przenikało. Marek dostrzegł w tym sens, przestał walczyć. Zacisnął metalowe palce, które były teraz jego palcami. Poruszył metalową głową, która była jego głową. Oto stał się metalowym rycerzem – a właściwie był nim zawsze, a teraz odnalazł zagubioną cząstkę siebie samego.
– To ja… – wyszeptał.
Nie usłyszał jednak swojego głosu. Głos nie był mu potrzebny. Wystarczyło działanie. Oswajał się z metalowym ciałem, a jego umysł szukał dalej, rozrastał się, był w stanie objąć coraz więcej, pragnął więcej. Ta metalowa forma była jedynie początkiem, przeistoczenie nie miało ograniczeń.
Ból… Ogień. Sprzężenie.
Gdy już wydawało mu się, że sięgnie gwiazd, skulił się w sobie. Połączenie zostało przerwane, umysł wyrzucił obcą świadomość. Marek znów stał się wystraszonym, słabym chłopcem uwięzionym w stalowej trumnie.
Krzyczał.
Jego ramię objęły płomienie, wżerały się w ciało, paliły ubranie. Skóra pękała pod wpływem temperatury.
Czyjeś wołanie dobiegło go z daleka, z ciemności. Ktoś płakał, ktoś uderzał w metalowy korpus.
Marek nie miał siły wydobyć głosu z opuchniętego gardła, ogień wędrował już w stronę głowy.
Zgrzyt. Ciałem metalowego rycerza wstrząsnął dreszcz. Palący płomień dotknął szyi i policzka, serce chłopaka zacisnęło się mocno, a potem pod wpływem wstrząsu przestało bić.
Był w pełni świadom tego, co się z nim działo. O dziwo nie ogarnęła go ciemność, której się spodziewał. Otoczyło go za to oślepiające światło. Chciał się poruszyć, jednak utknął w czymś na kształt kleistej, nieprzeniknionej mazi. Trwało to zaledwie chwilę.
Nagle uniósł się nad ziemię, na wysokość głowy metalowego rycerza. To było zadziwiające uczucie. Znów widział, choć to, co działo się z jego ciałem, obserwował jakby zza grubej, przydymionej szyby. Stalowe płyty Golema rozsunęły się. Marek zobaczył, jak drobny dwunastolatek osuwa się i pada bezwładnie na podłogę. Widział, jak ktoś obraca go na plecy. Dostrzegł trupioblade twarze Marty, Staszka i Marianny. Kucharka zarzuciła prześcieradło na jego twarz i pierś, próbowała zdusić ogień. Na schodach rozległ się tupot.
W polu widzenia pojawili się ojciec i Olaf. A potem Marek poczuł, że jego umysł znów wypełnia się ciężką, płynną substancją. Pozwolił, by to uczucie przejęło nad nim kontrolę.
koniec
« 1 2
22 sierpnia 2017

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Impuls – fragment 2
— Tomasz Duszyński

Tegoż twórcy

Chłopiec w kosmosie
— Magdalena Kubasiewicz

Debiut trąci myszką
— Jakub Gałka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.