Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

John Ringo
‹Pieśń przed bitwą›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPieśń przed bitwą
Tytuł oryginalnyA Hymn Before Battle
Data wydania2002
Autor
PrzekładRadosław Botev
Wydawca ISA
CyklDziedzictwo Aldenata
ISBN83-88916-38-6
Cena24,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Pieśń przed bitwą

Esensja.pl
Esensja.pl
John Ringo
1 2 3 21 »
Prezentujemy obszerne fragmenty powieści, która ukazała się nakładem wydawnictwa ISA.

John Ringo

Pieśń przed bitwą

Prezentujemy obszerne fragmenty powieści, która ukazała się nakładem wydawnictwa ISA.

John Ringo
‹Pieśń przed bitwą›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPieśń przed bitwą
Tytuł oryginalnyA Hymn Before Battle
Data wydania2002
Autor
PrzekładRadosław Botev
Wydawca ISA
CyklDziedzictwo Aldenata
ISBN83-88916-38-6
Cena24,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Fort Bragg, Północna Karolina, Sol III 9:11 czasu wschodniego USA, 16 marca 2001
Na szerokim drewnianym biurku w Połączonym Dowództwie Zadań Specjalnych zadzwonił służbowy telefon, a dowódca rzucił arkusz papieru, na którym coś notował, na stertę podobnych dokumentów.
– Dowództwo - powiedział. - Generał Taylor.
Jedna ze ścian pokoju była ozdobiona imponującą kolekcją dekoracji o tematyce wojennej, obrazów słynnych bitew i zdjęć z czasów oficerskich. Dywan i tapety miały głęboki, intensywny niebieski odcień, ale całość sprawiała wrażenie gołych ścian. Pomieszczenie znajdowało się w samym środku jednego z betonowych budynków w Fort Bragg w Północnej Karolinie.
Połączone Dowództwo Zadań Specjalnych utworzono z powodu katastrofalnych skutków funkcjonowania istniejących wcześniej organów. Podczas akcji uwalniania zakładników w Teheranie główną przyczyną kompromitacji służb specjalnych była ich niezdolność do koordynacji działań. Zadania specjalne wymagają treningu, którego nie odbyły regularne oddziały. Przykładowo radarzyści nie zostali dokładnie powiadomieni, gdzie odbędą się loty, i nie mogli ostrzec przed burzami piaskowymi czy wrogimi helikopterami na trasie. Piloci lotnictwa morskiego, aczkolwiek zdolni i odważni, nie byli dostatecznie przygotowani na tak trudną misję, co doprowadziło do wielu katastrof i problemów.
Nieprawidłowości w przekazywaniu informacji, w pracy wywiadu i przeszkoleniu żołnierzy spowodowały połączenie różnych grup do zadań specjalnych pod egidą jednej organizacji: Połączonego Dowództwa Zadań Specjalnych. Właśnie Dowództwo planowało i przeprowadzało tak skomplikowane akcje jak najazd Sił Specjalnych i Rangersów w Panamie, rozpoznanie sił bojowych w Bagdadzie czy dywersja Komanda Foki podczas Pustynnej Burzy.
Połączone Dowództwo Zadań Specjalnych było teraz organem gotowym do dostarczenia właściwych sił specjalnych w odpowiednim momencie i w każdym miejscu na Ziemi. Ale nadchodzące zadanie nie mieściło się w tych celach.
– Generale Taylor, mówi Trayner - powiedział zimny głos w słuchawce.
– Co może zrobić Dowództwo dla Zastępcy Szefa Sztabu? - zapytał generał Taylor i odchylił się w fotelu, patrząc bezmyślnie na obraz na przeciwległej ścianie: szereg żołnierzy w niebieskich mundurach, wyłaniających się z mgły i nacierających na podobny szereg żołnierzy w szarych uniformach.
– To trudne zadanie - powiedział Zastępca. - Potrzebuję jednego z twoich ludzi. Podam ci szczegóły, a ty sam mi powiesz, kogo potrzebuję. Poza tym - muszę to podkreślić, bo wykraczam poza procedurę - wszystko powinno być możliwie „czarne”. Czy to jasne?
„Czarne” operacje są czasem tak tajne, jak gdyby ich nigdy nie przeprowadzono. Nie ma rozkazów ani raportów, są tylko skutki. Politycy, a nawet prezydenci, nienawidzą „czarnych” operacji.
– Capice, sir - odparł dowódca, zastanawiając się, o co w tym wszystkim chodzi.
To był chleb powszedni Dowództwa Zadań Specjalnych.
– Czym ma się odznaczać ta szczególna osoba? - zapytał.
Chwycił nóż do otwierania listów i położył go sobie na dłoni w taki sposób, żeby balansował na końcu palca wskazującego.
– Podoficer albo oficer - ciągnął Zastępca - żeby zawiązać zespół jedno- lub wielofunkcyjny na nie sprecyzowany rekonesans we wrogim terenie poza obszarem kontynentalnych Stanów Zjednoczonych.
Taylor podrapał się w tył karku i przeniósł wzrok na stojący na biurku obrazek tropikalnej plaży. Na zdjęciu o wiele młodszy i opalony Taylor obejmował w talii szczupłą, uśmiechniętą blondynkę.
– To jest cholernie niejasne, generale. Z wyjątkiem określenia „wrogi”.
Podrzucił nóż do góry. Spadł ostrzem w dół i wbił się w korkową podstawkę, która najwyraźniej właśnie po to tam leżała. Dowódca nie zwrócił na to uwagi.
– Nie drąż, Jim - rzucił Zastępca. - To jest czarne jak noc; przyszło prosto od Zwierzchnika Sił Zbrojnych, prezydenta. Ominęło nawet Obronę Narodową i Sztab Generalny. Nie należą do gry. Otrzymałem to zadanie bezpośrednio od prezydenta.
– Jezu, no to wdepnęliśmy - parsknął Taylor.
Zastanowił się przez chwilę i roześmiał się.
– Dobra. Mosovich.
– Kurde, wiedziałem, że to powiesz - stwierdził drugi generał. - Starszy sierżant zesra się w gacie.
– To twój sierżant, nie mój - znowu zaśmiał się Taylor. - Jeśli chcesz „czarnego” rekonesansu we wrogim terenie, Mosovich jest właściwym człowiekiem. Widzę, że nie proponujesz Goryla.
– Nienawidzi, kiedy ktoś go tak nazywa - powiedział zrezygnowany Zastępca. To był stary i zużyty argument. - Dobra, dobra, przydziel go tymczasowo pod moje dowództwo. Powiedz mu, żeby się przemknął koło ochrony, jeśli taki z niego cholernie dobry tajniak.
Telefon pyknął przy uchu Taylora.
• • •
– Chciał mnie pan widzieć, generale?
Na dźwięk cicho wypowiedzianych słów raport, który czytał Zastępca Szefa Sztabu, pofrunął w górę wśród zamieci innych papierów. Od czasu ostatniej rozmowy z naczelnikiem Połączonego Dowództwa Zadań Specjalnych trzy dni temu Trayner prawie nie wychodził z biura. Było zagadką, kiedy starszy sierżant Jacob „Wężowy Jake” Mosovich wszedł do środka i jak długo siedział cicho na kanapie Zastępcy Szefa Sztabu. Zaskoczenie i zmęczenie po wielogodzinnej pracy sprawiły, że Trayner stracił panowanie nad sobą.
– A niech cię cholera, ty, ty pieprzony, smarkaty oprychu! Jak długo tu już siedzisz? - krzyknął i trzasnął pięścią w biurko.
Zabolała go tylko ręka: reprymenda ściekła po Mosovichu jak deszcz po dachu.
– Nie nauczono cię, jak trzeba się meldować? - warknął oficer.
Zabrał się do zbierania dokumentów, jakby to były porozrzucane strzępy jego opanowania.
– Przyszedłem tu o piątej rano, sir, jakieś dwadzieścia minut przed pańskim przyjazdem. - Na jego poprzecinanej bliznami twarzy pojawił się grymas uśmiechu. - Generał Taylor powiedział, że mam ominąć Goryla.
Starszy sierżant Mosovich od trzydziestu lat brał udział w tajnych operacjach wojskowych. Miał sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, ważył jakieś siedemdziesiąt kilo i z jednej strony jego całkowicie łysej głowy widniały blizny. Na jego zielonym mundurze prawie nie było odznaczeń. Sierżant mógł pochwalić się tylko kilkoma orderami za odwagę, a z jego akt wojskowych numer dwieście jeden wynikało, że nie miał dużego doświadczenia bojowego: kilka operacji w Grenadzie, Panamie, podczas Pustynnej Burzy i w Somalii. Pomimo braku oficjalnych odznaczeń Purpurowego Serca*), na jego twarzy widniały czarne znamiona po nie usuniętych odłamkach pocisków szrapnelowych, a tułów i kończyny pokryte były podłużnymi bliznami, jakie zostawia metal tnący ludzkie ciało. Jego akta medyczne, w przeciwieństwie do wojskowych, zawierały tyle danych na temat leczenia szoków pourazowych i innych dolegliwości, że można by ich używać jako podręcznika lekarskiego. Cała służba sierżanta, z wyjątkiem jego pierwszej akcji w osiemdziesiątej drugiej dywizji powietrznodesantowej, polegała na wykonywaniu zadań specjalnych, najpierw w Siłach Specjalnych, potem w Delta Force, a potem znowu w tych pierwszych. Niezależnie od tego, gdzie przebywał, zawsze wydawało się, że jest gdzie indziej, i był stale opalony na brąz tropikalnym słońcem. Z wypłat za tajne akcje zgromadził przez lata dość dużo pieniędzy na emeryturę i teraz już nigdzie się nie ruszał, chyba że płacono maksymalną stawkę.
Konieczność unikania starszego sierżanta była wynikiem pewnego przykrego incydentu rok wcześniej, na corocznym konwencie Stowarzyszenia Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych w waszyngtońskim Sheratonie.
Wśród podoficerów o odpowiednio wysokim stopniu wojskowym wszystkie stanowiska są praktycznie równe. Oczywiście pozycja starszego sierżanta w dowództwie, powiedzmy, trzeciej armii mimo wszystko różni się prestiżem od takiej samej pozycji w trzeciej brygadzie czwartej dywizji piechoty w Fort Carson w Kolorado. Ale na prestiżowe stanowiska niekoniecznie przydziela się starszych sierżantów o najlepszych kwalifikacjach i największym doświadczeniu bojowym. Stanowiska te przypadają w udziale raczej tym, którzy odznaczają się politycznym zapałem albo ktoś sprawuje nad nimi patronat.
1 2 3 21 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

O jedną planetę za daleko
— Janusz A. Urbanowicz

Tegoż twórcy

W razie wątpliwości – strzelać
— Michał Kubalski

Tam jest rozrywka
— Eryk Remiezowicz

Idzie ku lepszemu
— Grzegorz Wiśniewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.