Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
100,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Endymion

Esensja.pl
Esensja.pl
Dan Simmons
Zamieszczamy fragment powieści Dana Simmonsa „Endymion”. Książka ukazała sie nakładem wydawnictwa MAG.

Dan Simmons

Endymion

Zamieszczamy fragment powieści Dana Simmonsa „Endymion”. Książka ukazała sie nakładem wydawnictwa MAG.
WASZ EKSTRAKT:
100,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Rozdział 1
Czytasz te słowa z niewłaściwych przyczyn.
Jeżeli chcesz się dowiedzieć, jakie to uczucie kochać się z mesjaszem – naszym mesjaszem – lepiej odłóż tę książkę, gdyż jesteś po prostu zwykłym podglądaczem.
Jeśli jesteś zagorzałym wielbicielem Pieśni starego poety i kieruje Tobą niepohamowana ciekawość dalszych losów pielgrzymów, którzy wraz z nim przybyli na Hyperiona, muszę Cię rozczarować: nie mam pojęcia, co się stało z większością nich. Pomarli blisko trzysta lat przed moim narodzeniem.
Jeżeli liczysz na to, że lepiej zrozumiesz przesłanie przekazane nam przez Tę, Która Naucza, prawdopodobnie również sprawię Ci zawód. Muszę bowiem przyznać, że o wiele bardziej interesowała mnie jako kobieta niż jako nauczyciel czy mesjasz.
Jeśli wreszcie interesują Cię jej lub moje losy – cóż, masz w rękach niewłaściwy dokument. Wprawdzie nie ma w nich żadnych tajemnic, ale nie towarzyszyłem jej w ostatnich chwilach, sam zaś dopiero czekam na śmierć, pisząc te słowa.
Jeżeli w ogóle czytasz to, co napisałem, jestem zdumiony, choć nie pierwszy to wypadek, gdy rozwój wydarzeń mnie zdumiewa. Ostatnie kilka lat mojego życia stanowił nieprzerwany ciąg nieprawdopodobnych sytuacji, z których każda kolejna okazywała się cudowniejsza i bardziej nieunikniona od poprzedniej. Spisuję wspomnienia, żeby się nimi podzielić; może nawet nie tyle podzielić nimi – skoro dokument, jaki wyjdzie spod mojej ręki, zapewne nigdy nie zostanie znaleziony – ile raczej je uporządkować, tak na piśmie, jak i w głowie.
„Skąd mam wiedzieć, co myślę, dopóki nie zobaczę, co powiedziałem?”, jak powiedział jeden z pisarzy żyjących w świecie przed hegirą. Właśnie: muszę zobaczyć te wszystkie wydarzenia ułożone po kolei, żeby się przekonać, co o nich myślę. Kiedy ujrzę fakty i uczucia opisane czarno na białym, uwierzę, że rzeczywiście w nich uczestniczyłem i ich doświadczałem.
Jeżeli czytasz z tych samych powodów, dla których ja piszę – chciałbyś wprowadzić jakiś porządek w chaos ubiegłych lat, ująć w karby rozsądku przypadkowe zdarzenia, które kierowały naszym życiem na przestrzeni kilku standardowych dziesięcioleci – to kto wie, czy jednak nie kierują Tobą właściwe motywy.
• • •
Od czego mam zacząć? Może od wyroku śmierci? Tylko czyjego – mojego czy jej? A jeżeli mojego, to którego? Jest w czym wybierać… Niech więc będzie ostatni z nich: zacznę od końca.
Piszę te słowa zamknięty niczym kot Schrödingera w pudełku krążącym wysoko na orbicie wokół objętego kwarantanną Armaghastu. Moje więzienie niezbyt przypomina pudełko: jest raczej gładką ­elipsoidą o wymiarach trzy na sześć metrów. Do końca mojego życia pozostanie całym moim światem. Jego wnętrze stanowi spartańska cela, w której umieszczono czarną skrzynkę odpowiedzialną za przetwarzanie zużytego powietrza i odchodów, koję, syntezator żywności, wąską ladę, pełniącą jednocześnie funkcję stołu jadalnego i biurka do pisania, oraz umywalkę, prysznic i muszlę klozetową, z niepojętych dla mnie powodów oddzielone od reszty pomieszczenia plastowłókninowym przepierzeniem. Nikt mnie tu nigdy nie odwiedzi; w takich warunkach mówienie o „prywatności” zakrawa na kiepski żart.
Mam tu jeszcze tabliczkę i pisak. Po skończeniu strony kopiuję ją na mikropergamin produkowany przez przetwornik odpadków. Jedyną widoczną zmianą w moim otoczeniu jest rosnący z dnia na dzień stosik cienkich jak folia kartek.
Nigdzie nie widać fiolki z gazem trującym, zainstalowanej w statyczno-dynamicznej skorupie pudełka dla kota i podłączonej do filtrów powietrza w taki sposób, że wszelkie próby rozbrojenia mechanizmu doprowadziłyby do opróżnienia jej z cyjanku – podobnie zresztą jak próby uszkodzenia samej skorupy. Detektor promieniowania, podłączony do niego zegar i próbkę pierwiastka promieniotwórczego również wtopiono w zamrożone pole energetyczne skorupy. Nie będę wiedział, kiedy losowo działający zegar uruchomi detektor; nie zorientuję się, gdy ten sam zegar usunie ołowiany płaszcz, przesłaniający drobinkę izotopu, podobnie jak nie będę miał pojęcia, kiedy z próbki wystrzeli jakaś cząstka.
Z pewnością jednak zauważę, jeżeli w chwili pojawienia się cząstki detektor będzie włączony. Przez tę sekundę czy dwie, zanim gaz mnie zabije, powinienem poczuć w powietrzu zapach gorzkich migdałów.
Mam nadzieję, że będzie to dosłownie sekunda czy dwie.
Formalnie rzecz biorąc, zgodnie z prastarym paradoksem fizyki kwantowej nie jestem w tej chwili ani żywy, ani martwy. Istnieję w stanie niestabilnym, pod postacią nakładających się fal prawdopodobieństwa, dawno temu zarezerwowanym dla kota w eksperymencie ­myślowym Schrödingera. Ponieważ skorupa pudełka jest niczym innym jak czystą, zamrożoną energią, gotową uwolnić się przy choćby najlżejszej próbie ingerencji, nikt tu nie zajrzy, żeby sprawdzić, czy żyję. Teoretycznie nikt nie jest bezpośrednio odpowiedzialny za moją egzekucję; to niezmienne prawa kwantowe decydują o tym, czy przeżyję następną mikrosekundę. Nie ma obserwatorów.
Jednakże to ja jestem obserwatorem i na ten konkretny kolaps funkcji falowej czekam z całkiem sporym zainteresowaniem. Będzie taka krótka chwila, gdy usłyszę syk ulatującego gazu, a cyjanek nie dotrze jeszcze do moich płuc, serca i mózgu. Dowiem się wtedy, jak wszechświat postanowił dalej ewoluować.
Przynajmniej jeśli chodzi o mnie samego, co, jeśli się nad tym głębiej zastanowić, jest jedynym aspektem ewolucji wszechświata, jaki interesuje większość ludzi.
Tymczasem jem, śpię, wydalam, oddycham i przechodzę przez codzienny rytuał zdarzeń godnych co najwyżej zapomnienia. Cóż za ironia losu, skoro żyję (o ile „żyję” jest tu dobrym słowem) teraz tylko po to, by pamiętać. I pisać o tym, co pamiętam.
Niemal na pewno czytasz te słowa z niewłaściwych przyczyn, ale w naszym życiu nie brakuje sytuacji, gdy przyczyny nie są najważniejsze. Liczy się tylko to, że coś robimy. W końcowym rozrachunku warte zapamiętania będą dwa niezmienne fakty: ja spisałem moje wspomnienia, a Ty je czytasz.
Od czego zacząć? Od niej? Jest osobą, o której chcesz czytać, ja zaś chcę ją zapamiętać ponad wszystko inne. Może jednak powinienem zacząć od opisu wydarzeń, które zaprowadziły mnie najpierw do niej, a później tutaj – choć po drodze odwiedziłem wiele miejsc w naszej galaktyce i poza jej granicami.
Chyba zacznę od początku: od mojego pierwszego wyroku śmierci.
koniec
14 listopada 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Styczeń-luty 2009
— Michał Foerster, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Przeczytaj to jeszcze raz: Kraj strachów dziecinnych
— Dawid Kantor

Umieranie w śniegu
— Anna Nieznaj

Thriller nadprzyrodzony
— Miłosz Cybowski

Czytając (dobre) science fiction
— Daniel Markiewicz

Śmierć na lodach Arktyki
— Tomasz Kujawski

Przeczytaj to jeszcze raz: Między realizmem a fantastyką
— Miłosz Cybowski

Esensja czyta: Grudzień 2012
— Kamil Armacki, Jacek Jaciubek, Anna Kańtoch, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Potwór z Londynu
— Jacek Jaciubek

Esensja czyta: Październik 2012
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady

Esensja czyta: Październik 2011
— Jędrzej Burszta, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.