Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
© Yola
© Yola

Ofensywa szulerów 2

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 3 4 5

Jakub Ćwiek

Ofensywa szulerów 2

– Uważam, że to genialny pomysł, panie Welles – stwierdził Johnson odkładając na bok scenariusz. Wzorem większości producentów przeczytał wyłącznie krótkie streszczenie zawarte na pierwszej stronie, ale po jego minie można było wyczytać, że sama koncepcja go urzekła.
Orson wręcz pękał z dumy.
– Widzi pan, Johnson – tłumaczył, choć nie było już w zasadzie potrzeby – Ten film to będzie coś na kształt zaplatania warkoczyka. Jeden kosmyk to oczywiście nasza fabuła, to do czego chcemy doprowadzić w naszej historii. Na tym poziomie mamy opowieść o niemieckim szpiegu, który włamuje się do siedziby amerykańskiego wywiadu, by wykraść stamtąd jakieś ogromnie ważne plany, które pomogą Niemcom w inwazji na Stany. To oczywiście bzdura, do tego szyta bardzo grubymi nićmi i trzeba by polskiego taksówkarza, by w nią uwierzył ot tak, ale od czego mamy kosmyk drugi?
– Jest nim, a jakże, legenda naszego bohatera – podjął Orson, upiwszy herbaty. – Nadal nieprawdziwa, ale bliska temu, co siedzi ludziom w głowach, wzniesiona na rzeczywistym fundamencie. I tak mamy wroga publicznego numer jeden, którego jednak uwielbiają wszyscy oprócz FBI, człowieka przed którym żadne drzwi nie mogą pozostać zamknięte. Fakt, Dillinger zginął w ubiegłym roku, widziało to wielu świadków, ale legendy mają to do siebie, że potrafią nawet wskrzeszać. I tak w naszej historii dzielnego Johnny’ego ratują dawni koledzy jego towarzysza i współwięźnia Waltera Dietricha, który po pierwszej wojnie pracował w niemieckim wywiadzie. Oczywiście ratują nie za darmo…
Tym razem Orson potrzebował więcej niż chwili, by złapać oddech i zwilżyć wyschnięte gardło. Johnson wykorzystał to, by zadać pytanie:
– Wszystko pięknie, panie Welles i naprawdę uważam, że to genialny plan, samą akcję podmiany kupuję bez słówka skargi, ale proszę mi wyjaśnić co w tym wszystkim robi Clark Gable jako agent federalny? Tego przecież nie kupi, jak to pan powiedział, nawet polski taksówkarz.
– Dlaczego? – Welles udał zdumienie. – Przecież Clark Gable to prawdziwy bohater. Naprawdę pan wierzy, że FBI nie wykorzystałoby takiego potencjału? To właśnie jest nasz trzeci kosmyk do warkocza. Nakładamy filmową fikcję, ale taką, która wyda się prawdopodobna. Bo przecież oczywistym jest, że ludzie nie cierpieli agenta Purvisa. Miał tak złe notowania, że na stołku trzymała go jedynie skuteczność działań. Zresztą co ja będę panu mówił. Był pan w kinie jak wyświetlali te propagandowe filmiki, prawda? I nie gwizdał pan na widok Purvisa? Tylko szczerze.
– No… gwizdałem.
– Właśnie, a na widok Dillingera pan klaskał, prawda? Nie wystarczy być tym dobrym, by kupić sobie ludzi, panie Johnson. Trzeba mieć jeszcze w sobie to coś. Gable to ma, więc w naszym filmie to on stanie się twarzą FBI. Agentem, który rzuca aktorstwo, by… Zresztą czemu zaraz rzuca? Wraz z ekipą filmową rusza w pościg, którego widzowie są świadkami. To ci dopiero rozrywka!
Orson ukradkiem zerknął w stronę lustra, licząc, że zobaczy tam Rose’a. Ale nie, było tam tylko jego zwykłe odbicie. Rose nie pojawiał się byle gdzie.
– Jest jeszcze jeden plus takiego filmu – stwierdził Welles po chwili, na koniec zachowując największego asa. – Nie ma w tej historii niczego, no może oprócz Clarka Gable, co by generowało koszta. Nie musimy pokazywać inwazji, wystarczy o niej mówić. To równie dobrze mogłoby być…
– Słuchowisko? – podpowiedział Johnson.
– Tak właśnie. Radiowe słuchowisko.
Johson machnął ręką.
– Akurat kosztami nie musimy się martwić, panie Welles. Współfinansowaniem projektu zainteresowany jest Howard Hughes. Stać nas na wszystko. A teraz jeśli pan pozwoli… chciałbym w spokoju przeczytać scenariusz. Czy mogę pana prosić, by wrócił za godzinę?
Welles zawahał się. Johnson był dla niego w końcu obcym człowiekiem, a tak wiele mówiło się teraz o nieuczciwych filmowcach, oszustwach i tym podobnych przekrętach. Byli tacy, co twierdzili nawet, że Hollywood to mafia gorsza niż ta Ala Capone.
– Jeśli nie ma pan nic przeciwko, panie Johnson – powiedział w końcu podnosząc z biurka szklankę wypełnioną lodem i resztką whisky. – To ja przysiądę sobie w kącie i podelektuję się ciszą i spokojem jaką zapewnia pana gabinet. Doprawdy trudno znaleźć w Nowym Jorku…
Kątem oka zauważył Rosa, który właśnie w tym momencie pojawił się w lustrze. Wyglądał na mocno zaniepokojonego i – choć mogło to być tylko wrażenie – patrzył na coś, co znajdowało się za Wellesem. Albo na kogoś.
– Co do diabła… – zdążył powiedzieć Orson, odwracając się gwałtownie i w tym momencie oberwał czymś ciężkim w głowę.
– Rose… – szepnął i osunął się na podłogę.
• • •
– Wiem, że nie było innego wyjścia – stwierdził Johnson omijając leżące bezwładnie ciało i podchodząc do ubranego w czerń towarzysza, który wciąż ściskał w ręku atrapę nagrody Akademii Filmowej. – Ale cios w głowę to dość kiepska nagroda za to co dla nas zrobił.
Odziany w czerń towarzysz wzruszył ramionami. Odstawił figurkę na biurko, podniósł skrypt.
– Co teraz? – zapytał kartkując scenariusz.
– Teraz? Idziemy po resztę, a potem skoczymy uratować Dillingera. To – postukał palcami w leżący na biurku scenariusz – naprawdę znakomity pomysł, nie uważasz? Zresztą Welles już raz oszukał Amerykanów.
– Chciałeś powiedzieć „oszuka” – poprawił go mężczyzna w czerni.
Johnson w odpowiedzi tylko machnął ręką.
– Już sama praktyka tych naszych czaso-podróży jest wystarczająco skomplikowana, nie twórzmy problemów, zagłębiając się dodatkowo w teorię. Mamy wojnę do wywołania, czyż nie?
Wyjął scenariusz z rąk kompana i włożył go do stojącej obok biurka walizki.
– Następny przystanek: rok trzydziesty czwarty, przyjacielu! Czas zmieszać fikcję z rzeczywistością.
Podniósł walizkę i pogwizdując wesoło wyszedł z biura. Jego towarzysz stał jeszcze przez chwilę nad nieprzytomnym Wellesem, po czym wziął z biurka pozłacaną statuetkę, przyklęknął i wsunął ją nieprzytomnemu aktorowi do ręki.
– Należy ci się, Orsonie – powiedział. – Dobra robota.
koniec
« 1 3 4 5
29 października 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Witaj w ciemnym mieście Grimm
— Magdalena Kubasiewicz

W ponurym mieście Grimm
— Magdalena Kubasiewicz

Dorośnij, Piotrusiu
— Magdalena Kubasiewicz

Uwierz we wróżki
— Magdalena Kubasiewicz

Zapoznać się, zaśmiać, zapomnieć
— Mieszko B. Wandowicz

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Lato 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Maj-czerwiec 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Joanna Słupek, Agnieszka Szady, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Zobaczyć człowieka
— Agnieszka Szady

Bóg od brudnej roboty
— Agnieszka Szady

Tegoż autora

Bajka o trybach i powrotach
— Jakub Ćwiek

Opłaca się być optymistą
— Jakub Ćwiek

Szkice projektu Galileo
— Jakub Ćwiek, Artur Wawrzaszek, Edward Wawrzaszek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.