Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
Stanisław Lem w roku 1966
Stanisław Lem w roku 1966

Punkt krytyczny: Kongres lemologiczny albo fiasko, czyli podróż czwarta

Esensja.pl
Esensja.pl
Michał Cetnarowski, Michał Foerster
« 1 2 3 4 »

Michał Cetnarowski, Michał Foerster

Punkt krytyczny: Kongres lemologiczny albo fiasko, czyli podróż czwarta

Pytasz, co rozpala wyobraźnię u czytelników Lema? A co interesuje odbiorców Dukaja? Ważne pytania ubrane w atrakcyjny kostium. Pomysł z zamrożoną historią czy rozumianą dosłownie filozofią arystotelesowską wymieszaną z steampunkiem jest równie dobry dzisiaj, jak kiedyś astronauci lądujący na planecie Eden albo pilot Pirx walczący z muchą w kabinie pilota. Ale najciekawsze są problemy poruszane przez obu pisarzy. Bo tego chyba najbardziej brakuje współczesnej fantastyce – poważnych problemów, które potrafiłyby zainteresować czytelnika.
Natomiast jeśli chodzi o zagadnienie „co zostało z Lema” w powszechnej świadomości, to wydaje mi się, że zostało niewiele. Tutaj znów wracamy do pytania, jak Lem wpłynął na polskich pisarzy, którzy dzisiaj są czytani. Nie zgadzasz się z moją hipotezą o wielkim cieniu autora „Edenu”. No dobrze, ujmę to trochę inaczej. Lem wpłynął w ten sposób na współczesną fantastykę, że pisarze dziś mają problemy z podejmowaniem poważniejszych tematów. Na poziomie formy – już to sobie wyjaśniliśmy – Lem jest passé, bo nikt dziś nie pisze tak rozumianej fantastyki. Jeśli zaś chodzi o podejmowane zagadnienia, to mamy Dukaja i – no właśnie – i co?
MC: Jeśli Lem jest passé – choć nie do końca się z tym zgadzam; z jakiegoś powodu Agora zdecydowała się kontynuować wydawanie „dzieł zebranych” SL, a więc przynajmniej wśród czytelników rezonans jakiś pójść musiał – to nie na poziomie formy, tylko ewentualnie oldskulowej, rakietowo-atomowej scenografii. I na poziomie idei, jak cała SF Srebrnej Ery – dziś już en masse nie pisze się z taką wiarą w naukę i racjonalny model świata. Lem myślał jeszcze jak pozytywista z końca XIX wieku – dziś żyjemy bardziej w epoce Heisenberga i kwantowego uniejednoznacznienia danych; na poziomie kultury odpowiada temu subiektywna filozofia postmodernistyczna, w której też nie istnieje jedna, dana raz na zawsze prawda. Natomiast na poziomie formy, języka literackiego – no, to jest wciąż pierwsza liga; to z Lema zostanie.
Natomiast sprowadzenie Dukaja i Lema do poziomu najogólniejszego („obaj piszą świetnie”), to chyba stwierdzenie zbyt nieostre. To tak samo jakbyś pytał, co łączy Ronaldinho i Mankella – obaj to mężczyźni. Albo Krasińskiego i Asimova – obaj to pisarze. (Choć być może występuje taka zależność: nie byłoby JD jako autora w dzisiejszym kształcie bez jego literackiego doświadczenia twórczości SL).
MF: No nie, przesadzasz. Lem i Dukaj piszą na zbliżonym poziomie – jako twórcy SF, a w dodatku polscy twórcy SF, a to nie jest już takie ogólne. Bo dwóch mocnych autorów w obrębie jednego gatunku i jednego języka to jednak nie to samo co piłkarz i autor kryminałów.
MC: Dlatego – skoro powiedziało się A – spróbujmy powiedzieć i B i choćby nadgryźć temat, którego raczej nie sposób tu wyczerpać. Mówiąc inaczej, skoro już stoimy przed polem minowym, przynajmniej wbiegnijmy na nie z rozmachem, uśmiechając się szeroko do kamery.
A zatem: Dukaj–Lem, podobieństwa:
– inwencja językowa; SL i JD to pisarze niestroniący od gier stylistycznych w obrębie swojego dzieła, mający duże wyczucie frazy, eksplorujący różne konwencje, w sposób nadreprezentatywny (to nie zarzut) opierający swoje teksty na neologizmach i przekształceniach języka; obaj to „literaci wśród fantastów”;
– świadomość krytycznoliteracka; SL i JD są także krytykami i komentatororami współczesnego im życia literackiego; JD za przykładem SL też sięgnął po SF zagraniczną i pisze o fantastyce (i literaturze w ogóle) z punktu widzenia metropolii, nie tylko lokalnego zaścianka;
– kosmopolityzm; SL i JD w swoim pisarstwie niewiele (czy prawie w ogóle – Lem) zajmują się „tematyką Polską”; u Lema wynikało to po części z obostrzeń cenzuralnych, ale chyba nie tylko – pisał o totalitaryzmach, a więc także o PRL-u na sowieckiej smyczy, pod postacią bajki i alegorii, ale jak się wydaje, nie miał ambicji literackiego wpisania się w „dyskurs o polskości”; JD jako pisarz też myśli globalnie; ale i kilkukrotnie porusza tę tematykę („Xavras Wyżryn”, „Gotyk”, „Crux”, „Lód”, „Wroniec”);
– scjentyzm; jako najczęściej prezentowana w tekstach skłonność intelektualna i jako metoda literacka (u JD, którego literackie światy są w doskonały sposób „mierzalne i policzalne”, wszechwiedza na ich temat jest podstawą literackiej kreacji); obaj pisarze stronią od metafizyki, choć nie zawsze: „Solaris” mówi pięknie o agnostycznej Tajemnicy nie-do-poznania; podobne tematy porusza „Ziemia Chrystusa”, „Irrehaare” czy „Medjugorie” JD, ale jednak choć te teksty poruszają się w tematyce okołoreligijnej, to są to dalej utwory, w których tylko pozornie jest miejsce na metafizyczny irracjonalizm (siłę/bóstwo znoszącą prawa rozumu); inaczej można już czytać „Inne pieśni” czy „Lód”, o czym niżej, ale naukowy ogląd świata u JD, jak u SL, dominuje.
MF: No proszę, a mnie zarzucasz zbytnie uogólnianie. Nie jestem pewien, czy twoje zestawienie jest do końca uprawnione. Przypomina mi trochę historię ze słynną koncepcją Georgesa Dumézila o trójpodziale władzy u Indoeuropejczyków – da się ją zastosować do dowolnej mitologii. Ale zostawmy to. Zgodziłbym się przede wszystkim z porównaniem Lema i Dukaja pod względem zabaw językowych. Przy czym też jest to w sumie element wspólny bardziej dla pisarzy fantastycznych, niż tylko tych dwóch twórców. No bo przecież fantastyka, a w szczególności SF, ma w pewnym sensie słowotwórstwo wpisane w swój gatunek. Nie można pisać o czymś, co nie istnieje, nie nazywając tego. Poczynając od miotaczy laserów, a kończąc na soplicowie, sztywnym defryzoniu czy zmarskaczu.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Z kosmopolityzmem nie mogę się zgodzić; to porównanie jest nietrafione. A zresztą częściowo sam sobie przeczysz. „Wroniec” nijak nie pasuje omijania tematyki polskiej – jest to wyraźny dowód na to, że Dukaja interesują zagadnienia polityczne, nawet jeśli przedstawiane są w otoczce bajki. Przecież jego ostatnia książka jest dość czytelną próbą zmierzenia się ze stanem wojennym i końcem peerelu. Idźmy dalej – „Lodu” nie da się raczej czytać poza polskim kontekstem. Nie chodzi tylko o Piłsudskiego czy skomplikowaną dla człowieka Zachodu sytuację Polski, ale chociażby samo rozumienie Historji u Dukaja. Śmiem twierdzić nawet, że zamrożenie dziejów jest wyjątkowo polskim konceptem. W „Fado” Andrzeja Stasiuka jest kapitalny passus na temat środkowoeuropejskiego rozumienia historii: „Jeśli chcemy gdzieś być, to (…) najlepiej w wyimaginowanej heroicznej przeszłości. Nienawidzimy i , kochając i ”. Rzecz jasna, nie twierdzę, że Dukaj identyfikuje się z taką koncepcją, ale coś takiego pokazuje w „Lodzie”. (Notabene jeszcze bardziej „heroiczną przeszłość” widać w „Burzy” Macieja Parowskiego).
Owszem, Dukaja nie można posądzić o używanie literatury w sporach politycznych. Ale, bądźmy szczerzy, „Wroniec” jest jednak pewną formą prezentacji poglądów – jakkolwiek nie byłyby one zaowalowane. W stosunku do Lema zagadnienie było prostsze – autor „Śledztwa” po prostu nie mógł pewnych tematów poruszać.
MC: Tytułem wyjaśnienia – „polskość” „Lodu” i „Wrońca”, co rekonstruuję z wypowiedzi autora w wywiadach – nie wiem, czy słusznie – jest pochodną wtórną do pierwotnego założenia tekstu: w „Lodzie” opisania logiki dwu- i trójwartościowej i płynnej historii, we „Wrońcu” napisania tekstu dotąd niezaistniałego, zwłaszcza w twórczości samego autora. Jeśli więc historia i jej zamarzanie – to w Europie przełomu wieków, w Polsce pod rozbiorami, która i bez „Lodu”, w naszej rzeczywistości, wydaje się „skuta lodem”; jeśli gra formą i tematyką – to bajka na temat tabu. „Polskość” wtedy pojawiłaby się tu dopiero jako pochodna poszukiwania odpowiednich settingów do takich tematów i tak postawionych literackich wyzwań.
MF: Jeśli chodzi o tzw. scjentyzm, to też bym nie uogólniał. Lem nawet w „Solaris” hołduje racjonalnemu umysłowi. Ocean jako istota rozumna interesuje pisarza – i bohaterów – przede wszystkim na poziomie naukowym. Główny bohater praktycznie od samego początku raczej nie bierze pod uwagę, że jego zmarła żona może być czymś więcej niż tylko sztucznym tworem (jego wyobraźni, potem oceanu). Nie ma tu miejsca na refleksję bardziej, powiedzmy, uduchowioną. Dukaja natomiast, sam przyznajesz, interesuje religia. Chociażby wspomniana wczesna „Ziemia Chrystusa”, w której autor próbuje zrozumieć, czym byłoby idealne chrześcijaństwo. Nie jest to obserwacja uczestnicząca, ale jednak jest. U Lema tego brakuje.
MC: I: Dukaj–Lem, różnice:
– humor; u JD praktycznie nie występuje humor; nie z powodu jakiegoś „niedowładu gruczołu hormonu” (jak mógłby to określić Lem), co raczej z powodu programowych założeń i świadomego kształtowania obrazu swojej prozy; mówiąc inaczej: taka najwidoczniej jest temperatura autorskiego temperamentu JD; bo literacki humor, jak się okazuje, nie jest JD obcy – co dobitnie pokazuje wyśmienite „Kto napisał Stanisława Lema”, nomen omen poruszające się w kontekście twórczości Lema-humorysty;
« 1 2 3 4 »

Komentarze

27 VIII 2010   16:14:29

"zwłaszcza w stosunkach międzyludzkich, z wyostrzeniem na damsko-męskie; widać to w „Próżni niedoskonałej”"

A nie "Perfekcyjnej niedoskonałości"? :)

29 VIII 2010   21:10:40

Autorzy tekstu popełnili czyn zarzucany krytyce i czytelnikom. Z dyskusji o Lemie zrobili dyskusję o Dukaju :P
Czy Lem jest trudny w odbiorze dla młodego czytelnika? Matuzalemem nie jestem, a jakoś do mnie trafia. Bardzo sobie cenię jego twórczość. Bawię się świetnie czytając jego teksty humorystyczne. Przy filozoficznych jestem porażony ogromem jego horyzontów, klarownością myśli, jasnością wywodu podyktowanego fabułą. Klasyk? W szkole go nie uświadczysz (dawanie Pirxa lub Bajek robotów w podstawówce się nie liczy).
Nie wiem czy porównywanie Dukaja i Lema ma sens. Ten pierwszy to przede wszystkim światotwórca, wybitny architekt światów. To stworzone uniwersum determinuje fabułę, język, formę. Odległe planety Lema "stworzone są z języka" (cytat pewnie niedokładny, z wywiadu). Dla niego nie liczyło się fantazjowanie bez podstawy problemowej.

19 II 2017   19:39:04

No to, panowie krytycy, jak już, to już. Teraz porównajcie Chmielewską z Lemem, a co! Też na pewno śa jakieś zbieżności i różnice, :).

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Burza nad fikcją. Historia w fantastyce
— Michał Cetnarowski, Michał Foerster, Radosław Wiśniewski

Doktryna szoku
— Michał Cetnarowski, Michał Foerster

Czy fantastyka potrzebuje publicystyki?
— Michał Cetnarowski, Michał Foerster

Tegoż twórcy

„W zeszłym roku nie miałem wakacji”
— Joanna Kapica-Curzytek

Esensja czyta: Wrzesień 2013
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Alicja Kuciel, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka

Panie Stanisławie, Mrogi Drożku!
— Marcin T.P. Łuczyński

Przeczytaj to jeszcze raz: Social-fiction
— Daniel Markiewicz

Dialogi
— Janusz A. Urbanowicz

Tegoż autora

Popkultura i antyk: Elektra
— Michał Foerster

Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster

Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Błagalnice
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Persowie
— Michał Foerster

Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Trachinki
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Ajas
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Filoktet
— Michał Foerster

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.