Punkt krytyczny: Burza nad fikcją. Historia w fantastyceMichał Cetnarowski, Michał Foerster, Radosław Wiśniewski Dlaczego nie wygraliśmy II wojny światowej? Czy bitwa pod Grunwaldem była najważniejszym wydarzeniem w historii Polski? W ramach Punktu Krytycznego dyskutujemy nad „Burzą” Macieja Parowskiego, a także najnowszymi książkami dotykającymi polskiej historii. W dodatku, dyskutujemy w szerszym gronie.
Michał Cetnarowski, Michał Foerster, Radosław WiśniewskiPunkt krytyczny: Burza nad fikcją. Historia w fantastyceDlaczego nie wygraliśmy II wojny światowej? Czy bitwa pod Grunwaldem była najważniejszym wydarzeniem w historii Polski? W ramach Punktu Krytycznego dyskutujemy nad „Burzą” Macieja Parowskiego, a także najnowszymi książkami dotykającymi polskiej historii. W dodatku, dyskutujemy w szerszym gronie. Michał Cetnarowski. Historyk, redaktor, tłumacz. Sekretarz redakcji i redaktor działu literatury polskiej „Fantasy & Science Fiction”, współpracownik „Nowej Fantastyki”, „Czasu Fantastyki”, e-zinu „Creatio Fantastica”. Redaktor antologii „Nowe idzie” (Powergraph 2008), próbującej odpowiedzieć na pytanie, jak wygląda młoda polska fantastyka A.D. 2008. Autor zbioru opowiadań „Labirynty” (Powergraph 2009). Michał Foerster. Poznaniak, archeolog, krytyk internetowy. Felietonista „Esensji” („Wariacje literackie”), współpracuje też z „Creatio Fantastica”. Gra w zespole rockowym. Radosław Wiśniewski. ur. 1974 w Warszawie, absolwent UJ w Krakowie, mieszka w Brzegu, pracuje we Wrocławiu. Wydał zbory wierszy „Nikt z przydomkiem” (stow. „Undergrunt”, Toruń 2003)"Albedo” („Zielona Sowa”, Kraków 2006) oraz „NeoNoe” (Pogranicze, Sejny 2009), wspólnie z Dariuszem Pado tematyczne maxi-single poetyckiego „RAJ/JAR” (wyd. „Mamiko”, Nowa Ruda 2005) oraz „Korzenie Drzewa” (Brzeg 2008); obecnie pracuje znowu nad zbiorem rzeczy krytycznych „Marszbatalion” oraz zaczyna nowy projekt krytyczny „Zawsze apokryf”. Redaktor naczelny czasopisma literackiego „Red.”, stały współpracownik „Odry”, prowadzi bloga jurodiwy-pietruch.blog.pl i wspólnie z Patrykiem Dolińskim mikro-serwis www.poecidlatybetu.pl Tragedią polskiej kawalerii i w ogóle polskiej armii była we wrześniu 1939 roku pogoda. Wyjątkowo pogodne, upalne lato. Niemieckie samoloty miały idealne warunki do lotów, mogły atakować polskie oddziały na każde wezwanie. O tym jaki wielkie to miało znaczenie, świadczy fakt, że niemieccy generałowie naciskali na Hitlera, by jak najszybciej rozpoczął atak na Polskę – niebo w końcu kiedyś musiało się zachmurzyć. Michał Foerster: To nie cytat z „Burzy” Macieja Parowskiego, a fragment wywiadu z Normanem Daviesem („Gazeta Wyborcza” 22-23.08.2009). Wygląda na to, że nie tylko pisarze biorą pod uwagę alternatywne zakończenia kampanii wrześniowej. No ale właśnie – czy na pewno alternatywne? Skoro znany historyk wypowiada takie opinie, coś musi być na rzeczy. Może to my żyjemy w alternatywnej wersji historii, może to nasza rzeczywistość powinna być opisywana w powieściach fantastycznych? Czy mogliśmy wygrać, powstrzymać blitzkrieg i odmienić historię? Nie doszłoby do tylu tragicznych wydarzeń jak Auschwitz, powstanie warszawskie, nie byłoby Jałty i tak dalej. Baczyński dostałby Nobla, a Wałęsa został zwykłym elektrykiem w Stoczni Gdańskiej. Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze, jak powiada klasyk. Ostatnio w polskiej fantastyce sporo się działo, jeśli chodzi o historie alternatywne. Pojawiły się „Wieczny Grunwald”, „Lód”, „Wallenrod”, „Jedna przegrana bitwa” czy wreszcie od dawna oczekiwana „Burza”. Warto zadać sobie pytanie, co jest powodem takiego zainteresowania historią ze strony rodzimy pisarzy? Spodziewam się, że Michał Cetnarowski zaraz poda szczegółowy schemat możliwych odpowiedzi na to pytanie… Michał Cetnarowski: Oż cholera, aż taki się człowiek zrobił przewidywalny…? To tym razem nic na wstępie nie powiem, tylko zaproszę do naszej dyskusji Radka Wiśniewskiego z Magazynu Literackiego RED, z którym na jego łamach mieliśmy swego czasu – jeszcze przed „Burzą” i inicjatywą NCK – rozmowę właśnie na podobne tematy: skąd dziś historia i „prawicowość” w fantastyce, czy to tylko koniunktura rynkowa (ale taka też się przecież skądś bierze), czy przejaw szerszego prądu literackiego. Przy czym kiedy spojrzy się na mapę geopolityczną sprzed 1939 r., trudno się z Davisem zgodzić. Polska mogła bronić się dłużej, odnieść być może większe sukcesy militarne – ale bez aktywnego włączenia się Francji i Anglii do działań militarnych, jakaś forma klęski, przy tej kolosalnej dysproporcji sił i prężności gospodarek wydaje się niestety nie do uniknięcia – bo III Rzesza, zbudowana na dążeniu do konfliktu, z pewnością ze swoich dążeń by tak łatwo nie zrezygnowała. Znaczy, od tej strony „Burza” nie byłaby historią alternatywną (albo byłaby złą historią alternatywną, o blisko zerowej możliwości zaistnienia). Co nie umniejsza jej literackiego znaczenia – no ale z punktu widzenia historii siła takiego eksperymentu myślowego jednak ograniczona. Radek, ty siedzisz mocno w II wojnie światowej…
Wyszukaj / Kup Radosław Wiśniewski: Wydaje mi się, że Parowski zdawał sobie sprawę z tego, że to zbieg okoliczności z grubsza niemożliwy do zaistnienia, dlatego zajmuje się przede wszystkim niezaistniałymi duchowymi, literackimi, kulturowymi konsekwencjami wygranej wojny. Trzeba dodać, że III Rzesza, atakując Polskę, grała va banque, ale nie miała wyjścia, rozbudowywała się bowiem na turbodoładowaniu gigantycznego wewnętrznego zadłużenia i żeby utrzymać gospodarkę w równowadze, musiała połknąć jakiś średniej wielkości kraj środkowej Europy. Inaczej groził jej poważny kryzys wewnętrzny. Czy Polska w jakimkolwiek mającym pretensje do wiarygodności scenariuszu mogła wyjść z tej historii obronną ręką – moim zdaniem nie, ale też nie znaczy to wcale, że nie było się o co bić. Warto było się może bić lepiej, żeby nie prowokować agresji Stalina, który prawem hieny czekał do samego końca, żeby zdobyć to, co chciał jak najniższym kosztem i ruszył się dopiero, kiedy Niemcy przekroczyli linię demarkacyjną zakreśloną w pakcie Ribbentrop-Mołotow, czyli kiedy pojawiło się zagrożenie, że nie dostanie swojej części łupu. To temat rzeka, ale jedną z najciekawszych wersji alternatywnych roku 1939 napisał kilka lat temu Wojciech Zalewski, obecnie wydawca i edytor monumentalnego „Atlasu Kampanii Wrześniowej 1939”. W jego wersji bodajże wiosną 1938 roku w wypadku samochodowym ginie Rydz-Śmigły, generał Bortnowski, Rómmel, Fabrycy i Kutrzeba – zdaniem Zalewskiego najgorsi dowódcy w 1939. A zaraz potem dochodzi do pełnej mobilizacji gospodarki i przestawienia jej – kosztem kredytów – na wojenne tory. Polska pod tym kierownictwem jakie miała, nie miała szans. Armia Polska nie była źle wyposażona na tle porównywalnych armii ówczesnej Europy, nie była też jakoś szczególnie źle wyszkolona, była po prostu dość przeciętną armia średniego państwa, a starła się z armia numer 1 i numer 2 współczesnego świata. Żeby wyjść z tego cało potrzebowała czegoś nietypowego, odkrywczego, może ryzykownego, ale śmiałego. We wszystkich wersjach alternatywnych 1939 roku brakuje mi właśnie tej głównej myśli. Scenariusze alternatywne grzęzną w szczegółach i szczególikach, koncepcjach opartych na masowej produkcji „Łosi” czy karabinów przeciwpancernych, ale brakuje mi jakiejś śmiałej idei, która by rzeczywiście wówczas mogła przeważyć szalę. Jakiegoś wściekłego bojochoda jak z Twardocha. I obawiam się, że w wersjach mających pretensje do miana „historii alternatywnej” trudno taki pomysł znaleźć. Może dlatego w ogóle za ten temat, zwróćcie uwagę, wzięli się ludzie z krainy polskiej fantastyki. Przy czym rok 1939 wydaje mi się rzeczywiście jednym z ciekawszych momentów, ogniskujących silną energię, najpewniej energię traumy, tęsknoty za tym, żeby jednak nasz świat, realia, w których my, Polacy, żyjemy, były nieco inne, żebyśmy mieli nieco więcej do powiedzenia. Tylko że spoglądając w ten sposób otrzymujemy chyba nazbyt proste wyjaśnienie tego ruchu pisarskiego w okolicach historycznych – zwykłe leczenie polskich resentymentów. A przecież czujemy chyba wszyscy, że to nieco za mało. MC: Jeśli chodzi o fantastykę, wydaje mi się, że to jest przejaw szerszego trendu: autorzy wzięli się za II wojnę nie dla jej „pierwiastka irracjonalnego” czy „potencjału fantastycznego”, choć pewnie to też – tylko ponieważ znów śmielej wzięli się za polskość w ogóle. A więc i za jej współczesność, i – zwłaszcza – za jej historię. To nie jest tendencja zupełnie ostatnich lat – Andrzej Pilipiuk czy Jacek Komuda pisali o tym już w schyłku lat 90. Ale teraz, pod piórami Dukaja, Parowskiego czy Twardocha (a wcześniej Pacyńskiego z „Wrześniem”) – dostała ona chyba artystycznego przyspieszenia. Mnie w tym kontekście cieszy coś innego – nie, że fantastyka odkryła historię (bo jakby nigdy jej nie gubiła; historia alternatywna to nie wynalazek z ostatniego roku), ale że na powrót odkrywa, że może w swoich ramach poruszać istotne kwestie. Tu widzę największą siłę „Burzy”, skoro się na niej póki co skupiamy: że Parowski bez kompleksów podejmuje tematy przemilczane, przeciera w głowach dawno nie ruszane zastawki. „Wroniec”, „Burza”, „Eremanta”, „Nadchodzi”, „Wieczny Grunwald”, „Chochoły” – to wszystko tytuły z tego roku (i końcówki zeszłego), które oczywiście w różnym natężeniu nie są pozbawione mankamentów, ale też skłaniają do dyskusji, projektują pewną przestrzeń do budowania własnych przemyśleń, czasem irytują, czasem zachwycają; no, nie pozwalają o sobie tak łatwo zapomnieć. To może być kwestia pewnego sztucznego „pompowania dramy” – o „Burzy” rozmawia się, bo to „tekst Parowskiego”, pierwszy po wielu latach i być może w ogóle dla niego najważniejszy; o „Wrońcu” bo to „tekst Dukaja” itp. Ale też jednak wystarczy przeczytać te książki, żeby pozbyć się choćby w części podobnych podejrzeń: ich autorzy jednak szukają sposobu na powiedzenie czegoś poważniejszego, o człowieku i współczesności. I nie chodzi to od razu o Wielkie Improwizacje, Ojczyznę czy Króla Ducha – a po prostu pójście w bok od najczęstszych schematów. Jako czytelnika taka sytuacja nie może mnie nie cieszyć. |
Proszę przeczytać "Burzę" - co do zasady - być może Sowieci lub Niemcy byliby gotowi wykorzystać szerzej jednostki spadochronowe, ale tam jest mowa o desancie polskich spadochroniarzy na Berlin a tam Stauffenberg ze spiskowcami... NO tylko, że Stauffenberg w 1939 służył w 1 Dywizji Lekkiej jako rotmistrz więc skąd nagle miałby się wziąć w Berlinie wśród spiskowców? Poza tym nie słyszałem o zajęciu przez spadochroniarzy ośrodków miejskich wielkości Berlina, z małym Arnhem mieli kłopoty w 1944 a co dopiero z Berlinem.
Dziękuję, czeka na liście lektur do opracowania ;-) Mój komentarz odnosił się konkretnie do zdania, że "masowe użycie wojsk spadochronowych to wynalazek dużo późniejszy". Zazgrzytało mi z wyczytanymi u Suworowa informacjami o milionach spadochroniarzy gotowych do walki w Armii Czerwonej właśnie na przełomie lat 30-tych i 40-tych. Jak rozumiem z komentarza, był to po prostu skrót myślowy.
Tu wchodzimy w szczegóły, bo to co pisze Suworow traktuję jako ciekawostkę, ale niekoniecznie dowiedzioną. Suworow ma ciekawy życiorys i zajmująco pisze, ale jednak historykiem nie jest, więc nawet gdyby moje zdanie nie było skrótem (a takim było, bo chodziło mi dokładnie o to, że w całej II R.P. nie dałoby się zebrać 1000 wyszkolonych spadochroniarzy w 1939) - informacja o możliwości użycia masowego wojsk spadochronowych wydaje mi się mocno przesadzona. Skoro było to możliwe w milionach to dlaczego sowieci ślęczący pod linią Mannerheima tygodniami nie zrzucili - już nie mówię, że miliona, ale chociażby 20 tysięcy tych spadochroniarzy na tyły Finów? A w "Burzy" mowa jest o desancie na ośrodek miejski wielkości Berlina.
Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Pisanie pod pseudonimem było u zarania powojennej niemieckojęzycznej SF często koniecznością – jednak i dzisiaj istnieją dobre powody, aby korzystać z takiego zabiegu. Poniżej dwa typowe przykłady.
więcej »„Jego twórczość pozostała bez większego wpływu” – tak radykalnie, a zarazem wielce niesprawiedliwie, brzmiał werdykt niemieckiego „Leksykonu literatury SF” (1988) w stosunku do prozy pierwszego Brytyjczyka, który pisał dla słynnego „Amazing Stories”.
więcej »Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Do księgarni marsz: Lipiec 2018
— Esensja
Nie oddzielam
— Miłosz Cybowski
Do księgarni marsz: Październik 2013
— Esensja
Entliczek-pentliczek, zajdlowy tomiczek
— Aleksandra Graczyk, Sławomir Graczyk, Agnieszka Szady
Nominacje do Książki Roku 2010
— Esensja
Prezenty świąteczne 2010: 100 książek, które powinny znaleźć się pod choinką
— Esensja
Kolejne 50 książek minionej dekady, które warto znać
— Esensja
50 książek minionej dekady, które warto znać
— Esensja
Esensja czyta: Listopad 2010
— Jędrzej Burszta, Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek , Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski
Gęsta proza historyczno-fantastyczna
— Konrad Wągrowski
Kongres lemologiczny albo fiasko, czyli podróż czwarta
— Michał Cetnarowski, Michał Foerster
Doktryna szoku
— Michał Cetnarowski, Michał Foerster
Czy fantastyka potrzebuje publicystyki?
— Michał Cetnarowski, Michał Foerster
Niezłomny bojownik o komiks
— Konrad Wągrowski
Zanikanie, czyli rzecz o „Cudzych słowach”
— Mieszko B. Wandowicz
Kaplica w Berezie
— Sebastian Chosiński
O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz
Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek
O sześćdziesiąt dni za długo
— Beatrycze Nowicka
Wracać wciąż do domu
— Beatrycze Nowicka
Jądro szarości
— Sławomir Grabowski
Krótko o książkach: Opcja polska
— Miłosz Cybowski
Przeczytaj to jeszcze raz: My nie marzniemy
— Anna Nieznaj
Popkultura i antyk: Elektra
— Michał Foerster
Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster
Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Błagalnice
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Persowie
— Michał Foerster
Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Trachinki
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Ajas
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Filoktet
— Michał Foerster
Suworow vel Rezun nie zgodziłby się z p. Wiśniewskim w kwestii wykorzystania wojsk spadochronowych.