Przy herbacie: Ile waży pierwsze zdanie?Leżała przede mną, smukła i jednocześnie zachęcająco zaokrąglona. Pachniała niebiańsko. Z uśmiechem pogładziłem gładką, złocistą skórę, a potem rozerwałem jej brzuch.
Agnieszka ‘Achika’ SzadyPrzy herbacie: Ile waży pierwsze zdanie?Leżała przede mną, smukła i jednocześnie zachęcająco zaokrąglona. Pachniała niebiańsko. Z uśmiechem pogładziłem gładką, złocistą skórę, a potem rozerwałem jej brzuch. Uwielbiam wędzone makrele. Tak mogłoby się zaczynać jakieś opowiadanie, którego autor lubi przyciągać czytelników już od pierwszego akapitu, a potem znienacka wykręcać kota ogonem. W klasycznej postaci stosuje ten chwyt Jarosław Grzędowicz: na przykład w opowiadaniu „Wypychacz zwierząt” zdenerwowany bohater mknie nocą po odludnej szosie wioząc w bagażniku zwłoki… ulubionego kota, jak wychodzi na jaw po kilku akapitach. Nieco podobnie jest w otwarciu „Obola dla Lilith”, kiedy to czytelnik z początku sądzi, że to narrator siedzi na peronie otumaniony i zakrwawiony. Mój pomysł z makrelą jest znacznie mniej zgrabny, bo za krótki: ktoś szybko czytający – niekoniecznie po kursie, mole książkowe mają to we krwi – obejmie wzrokiem oba akapity i sam sobie zaspoileruje. Początek opowiadania czy też powieści to ważne miejsce: musi zachęcić czytelnika do zainteresowania się tekstem. Może go zaintrygować, zaszokować: Toy klęczała w jakiejś piwnicy, a jej najbliższa koleżanka, zdrajczyni, trzymała ją za wykręcone do tyłu ręce. Mężczyzna w białym kitlu wbijał jej do nosa metalowy pręt1); oczarować pięknem języka: Musiał przybyć do miasta w porze sjesty, w tym czasie nieruchomym, co zastyga od gorącego powietrza i ludzkiej bezwoli2); albo po prostu zgrabnie wprowadzić w klimat opowieści: Niezwyciężony, krążownik drugiej klasy, największa jednostka, jaką dysponowała baza w konstelacji Liry, szedł fotonowym ciągiem przez skrajny kwadrant gwiazdozbioru3). Ten ostatni zwyczaj miał przez długi czas Terry Pratchett, który wiele tomów cyklu o Świecie Dysku rozpoczynał od opisu żółwia sunącego przez kosmos – a robił to w sposób przypominający kolejne zbliżenia w filmowym montażu (najpierw widzimy kosmos, potem żółwia, następnie szczegóły tego, co dźwiga on na skorupie), raz nawet wprost nawiązał do sceny pojawienia się na ekranie imperialnego niszczyciela w „Gwiezdnych wojnach”. Czasami nawet sugerował czytelnikowi podkład muzyczny: Rozbrzmiewa basowa nuta. Ten głęboki, wibrujący akord sugeruje, że sekcja dęta lada chwila zagrzmi fanfarą na cześć kosmosu, albowiem scena przedstawia czerń dalekiej przestrzeni i tylko kilka gwiazd migocze niby łupież na kołnierzyku Boga.4) Nie ma jednak zbytniego sensu kurczowo trzymać się zasady, że pierwsze zdanie musi się równać hitchcockowskiemu trzęsieniu ziemi, bo jeżeli wszystkie teksty będą się zaczynały od koszmarnego snu któregoś z bohaterów, albo – co gorsza – od opisu wydartego z samego serca dramatycznej sceny kulminacyjnej i wrzuconego na początek bez większego sensu, to czytelnikom szybko się takie chwyty znudzą. Wiedźmin miał nóż na gardle5) to jedno z najlepszych otwarć w polskiej fantastyce (genialne dzięki zastosowaniu wspominanego już chwytu odwracania kota ogonem), ale nawet Sapkowski nie każde swoje opowiadanie zaczynał tak mocnym akcentem. Pierwsze akapity często służą do przekazania czytelnikowi informacji o tym, w jakim świecie rozgrywa się akcja. Oczywiście wtedy, kiedy autor tego chce, bo istnieje sporo tekstów, których cały urok polega na stopniowym odkrywaniu przedstawionej w nich rzeczywistości. Jeśli jednak pragniemy szybko i bezboleśnie poinformować odbiorców o tym, że bohater znajduje się – powiedzmy – w Polsce umiarkowanie odległej przyszłości, wystarczy zaserwować coś w rodzaju: Michał obudził się późno, słońce zdążyło już wznieść się nad kieleckie drapacze chmur. „Okna! Tele start!” rzucił półgłosem w przestrzeń i natychmiast verticale przekręciły się do pozycji „odsłonięte”, zaś wbudowany w ścianę panoramiczny telewizor rozpoczął nadawanie wiadomości. Uczesana w spiralnie skręconą fryzurę prezenterka informowała właśnie, że parlament Ukrainy przyjął uchwałę w sprawie wystąpienia z Unii Europejskiej i od razu wszystko wiadomo. 27 lutego 2011 |
Szukam drugiej strony i szukam... a tu nic.
Jakiś urwany w połowie ten felieton :-) .
Ja zacytuję mój ulubiony początek:
"Człowiek w czerni uciekał przez pustynię, a rewolwerowiec podążał w ślad za nim. Pustynia stanowiła kwintesencję wszystkich pustyń - ogromna, rozpościerająca się w każdym kierunku na odległość, którą można było liczyć w parsekach. Biała; oślepiająca; bezwodna; pozbawiona innych punktów orientacyjnych prócz spowitych mgłą gór, rysujących się niewyraźnie na horyzoncie, oraz kęp diabelskiej trawy, sprowadzała słodkie sny, koszmary i śmierć.
Wyłaniający się co jakiś czas słupek wskazywał drogę, poryty bowiem koleinami szlak, który przecinał alkaliczną skorupę, był kiedyś traktem i jeździły nim dyliżanse. Od tamtego czasu świat poszedł naprzód. Świat opustoszał."
Stephen King, Mroczna wieża, tom I: Roland
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Refleksje zajdlowe
— Agnieszka Szady
Bohater sponiewierany
— Agnieszka Szady
Zawartość cukru w cukrze
— Agnieszka Szady
Jak mieć Saurona za szefa i przeżyć
— Agnieszka Szady
Jak pisać nie o seksie
— Agnieszka Szady
Nie mirmiłuj, kasztelanie, czyli jak pisać o rzeczach strasznych
— Agnieszka Szady
Dla dorosłych o dzieciach
— Agnieszka Szady
Bycie szczurem zmienia punkt widzenia
— Agnieszka Szady
Wolnoć Tomku w swoim opku
— Agnieszka Szady
Moja sąsiadka hoduje smoki
— Agnieszka Szady
Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Weekendowa Bezsensja: Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Czasami drugie i trzecie zdania są jeszcze ciekawsze niż pierwsze:
"Jak wiadomo, smoków nie ma. Prymitywna ta konstatacja wystarczy może umysłowi prostackiemu, ale nie nauce, ponieważ Wyższa Szkoła Neantyczna tym, co istnieje, wcale się nie zajmuje; banalność istnienia została już udowodniona zbyt dawno, by warto jej poświęcać choćby jedno jeszcze słowo." S. Lem, Smoki Prawdopodobieństwa