Przy herbacie: Dla dorosłych o dzieciachTo właściwie bardziej recenzja niż felieton. Zainspirowało mnie odkrycie nieco innego oblicza twórczości Ewy Lach.
Agnieszka ‘Achika’ SzadyPrzy herbacie: Dla dorosłych o dzieciachTo właściwie bardziej recenzja niż felieton. Zainspirowało mnie odkrycie nieco innego oblicza twórczości Ewy Lach. Wygrzebałam w antykwariacie „Ekspres na koniec świata” Ewy Lach. Pisarka ta znana jest głównie z adresowanych do nastolatków cykli o Kosmohikanach i Sawanach. „Ekspres” jest jej nieco zapomnianym dziełem – sądząc po zamieszczonych datach, powstał mniej więcej pół wieku temu. Pół wieku! Życie codzienne w Polsce zmieniło się przez ten czas niemal nie do poznania: czy dzisiejsza młodzież jest w stanie wyobrazić sobie świat, w którym ze znajomą osobą nie można było skontaktować się natychmiast o niemal dowolnej porze doby? A przecież niemożność dodzwonienia się stanowiła koło zamachowe fabuły niejednej powieści, że wspomnę choćby „Upiorny legat” Joanny Chmielewskiej. Tym ciekawszy jest fakt, że niektóre opowiadania z tego zbiorku nie zestarzały się zupełnie. Może dlatego, że dotyczą głównie wewnętrznych przeżyć bohaterów oraz relacji między postaciami? Na mnie największe wrażenie zrobiło „Trzeba zapukać sto razy”, gdzie częściowo głucha po pobiciu przez ojca dziewczynka tworzy w wyobraźni wyidealizowany podziemny świat, do którego można zejść przez grobowiec. Klimat kojarzył mi się z filmem „Labirynt Fauna”, lecz bez jego drastyczności. Wydaje mi się, że można by napisać taki tekst dziejący się jak najbardziej współcześnie, ponieważ techniczne gadżety nie są w nim do niczego potrzebne. Uniwersalny jest też „Do Wszystkich Świętych”, którego osią jest rodzinny zjazd w przeddzień pójścia na groby. Rozmowy przy stole, plotki, polewanie wódki i zawoalowane złośliwości nie wymagają aktualizacji scenografii. Nie wiem tylko, czy w dzisiejszych czasach małoletni bohater pisałby do nieżyjącej mamy listy na papierze – choć, jeśli się zastanowić, maile nie wydają się sensowną alternatywą (no, chyba, że nieboszczka miała konto internetowe, które nie zostało zlikwidowane). Nie zestarzał się też ani odrobinę kończący zbiorek króciutki tekst, właściwie szkic, o małej dziewczynce poznającej w pociągu kolejnego „wujka” (w domyśle: amanta mamy), podobnie jak pamiętnik chłopca opisujący rozmowy i zdarzenia w domu wczasowym – tu dorosły czytelnik będzie miał prawdopodobnie niezły ubaw. Najbardziej anachronicznym tekstem jest tytułowe opowiadanie. Obserwujemy w nim losy osieroconego wiejskiego chłopca, którego opiekunowie traktują w sposób nieodparcie kojarzący się z pozytywistycznymi nowelkami o różnych Jankach Muzykantach. Durnyś (jego prawdziwego imienia nie poznajemy) służy pani leśniczynie jako darmowa siła robocza, nie wie, ile ma lat, nie chodzi do szkoły. W to ostatnie trudno uwierzyć – w czasach komuny (o czym informuje wzmianka o „władzy ludowej”) obowiązek szkolny był chyba egzekwowany dość rygorystycznie? No, chyba, że chłopiec jest upośledzony umysłowo, czego jednak opowiadanie nie sugeruje wprost: równie dobrze można wywnioskować, że jest tylko zaniedbany i nadwrażliwy. Ewa Lach pięknie ukazuje, jak postrzeganie świata przez dziecko jest odmienne od percepcji dorosłego. Najdobitniej widać to w „Trzeba zapukać sto razy”, gdzie głuchnąca dziewczynka sądzi, że to dorośli z jakichś przyczyn (które jej zdaniem wynikają z niewiedzy o podziemnym świecie) zaczęli ciszej mówić. Ten skromny zbiorek opowiadań może być bardzo przydatną lekturą dla rodziców i nauczycieli, czy w ogóle dla kogokolwiek, kto ma styczność z dziećmi. ![]() 29 stycznia 2012 |
Irvine Welsh, Szkot z Edynburga, zadebiutował dokładnie trzydzieści lat temu powieścią opartą bardzo mocno na swoim własnym życiu. Czyli na wspomnieniach z końca lat siedemdziesiątych, kiedy to heroina była „naturalnym elementem jego otoczenia” i sposobem na życie w Leith, jego rodzimej dzielnicy. Powieść ta, napisana po angielsku, szkocku i miejscami twardą miejscową gwarą z Leith, kojarzona jest u nas przede wszystkim z jej kinową ekranizacją. Mocną i nie pozostawiającą obojętnym.
więcej »Otaczają mnie ludzie twierdzący, że nikt już nie czyta tyle co kiedyś. Słysząc takie stwierdzenie raz po raz uświadamiam sobie, jak mało wiedzą oni o dzisiejszej społeczności czytelniczej, która oczywiście jest inna od tej, jaką pamiętają nasi rodzice czy dziadkowie, ale wciąż jest i działa… czasem nawet zbyt skutecznie.
więcej »Może i luty jest najkrótszym miesiącem, ale to nie znaczy że nie było czego recenzować!
więcej »Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Refleksje zajdlowe
— Agnieszka Szady
Bohater sponiewierany
— Agnieszka Szady
Zawartość cukru w cukrze
— Agnieszka Szady
Jak mieć Saurona za szefa i przeżyć
— Agnieszka Szady
Jak pisać nie o seksie
— Agnieszka Szady
Nie mirmiłuj, kasztelanie, czyli jak pisać o rzeczach strasznych
— Agnieszka Szady
Bycie szczurem zmienia punkt widzenia
— Agnieszka Szady
Wolnoć Tomku w swoim opku
— Agnieszka Szady
Moja sąsiadka hoduje smoki
— Agnieszka Szady
Grzeszne przyjemności z pisania
— Agnieszka Szady
Krótko o filmach: Porozmawiajmy z innym mną
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Po komiks marsz: Listopad 2022
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Coperdzikon
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Thor to imię czy stanowisko?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Znałem twoją babcię
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Oko podarowane przez wilka
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Dżungla w browarze i burza w bramie…
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Malarka na walizkach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 naj… : 10 roztańczonych kadrów
— Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Kieślowszczyzna w pelerynce
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Fajny tekst, ale gdzie herbata?