Przy herbacie: Bohater sponiewieranyW ramach cyklu opisywania godnych polecenia fanfików dziś przedstawiam opowiadanie „Dlaczego?” autorki podpisującej się jako Kasiopea (jej powieść „Syn Gondoru” recenzowałam już kiedyś w Esensji). Należy ono do podgatunku zwanego z angielska „angst”, opiewającego czyjeś cierpienie, w szczególności psychiczne. Bohaterem jest pewien elf znany z „Silmarillionu” Tolkiena, i cierpi dosłownie przez cały tekst. W dodatku jest to bardzo sprawnie warsztatowo opisane. Bonusowo nieco rozważań o torturach.
Agnieszka ‘Achika’ SzadyPrzy herbacie: Bohater sponiewieranyW ramach cyklu opisywania godnych polecenia fanfików dziś przedstawiam opowiadanie „Dlaczego?” autorki podpisującej się jako Kasiopea (jej powieść „Syn Gondoru” recenzowałam już kiedyś w Esensji). Należy ono do podgatunku zwanego z angielska „angst”, opiewającego czyjeś cierpienie, w szczególności psychiczne. Bohaterem jest pewien elf znany z „Silmarillionu” Tolkiena, i cierpi dosłownie przez cały tekst. W dodatku jest to bardzo sprawnie warsztatowo opisane. Bonusowo nieco rozważań o torturach. Cytując nieśmiertelne słowa Kalevatar z forum Niezatapialnej Armady Kolonasa Waazona, bohater sponiewierany ma +100 do zajebistości. Bohater „Dlaczego?” (imienia nie wymieniam celowo) najpierw cierpi psychicznie, potem wspomina dawne męki, a potem cierpi znowu. Sponiewierany jest więc idealnie. A czy zajebisty? Moim zdaniem niespecjalnie. Może gdyby był bardziej sympatyczny… Sympatycznym tego bohatera trudno nazwać. Owszem, można mu współczuć okropnych przejść, ale nie jest to postać, z którą chciałoby się zaprzyjaźnić. Ludźmi otwarcie pogardza, w zasadzie gardzi chyba całym światem, skoro w trakcie kilkusetletniego życia nie zadał sobie nawet trudu nauczenia się podstawowych gatunków leśnych roślin i zwierząt. Elf. Który nie zna. Nazw drzew. Paradoksalne, prawda? Autorka wprowadza element komiczny, opisując jak rzeczony elf na własną rękę wymyśla dziwaczne nazwy – mnie to, szczerze mówiąc, nie rozbawiło, ale dostrzegam intencję. Opowiadanie zaczyna się przedstawieniem pustelniczego życia bohatera w jaskini – tu uznanie dla Kasiopei za plastyczność opisu, dzięki której niemal namacalnie czujemy ciepło paleniska czy chłód wilgotnych, kamiennych ścian. Ten spokój zostanie przerwany przybyciem niespodziewanego gościa: w tym momencie poznajemy tożsamość tajemniczego wygnańca (tolkieniści robią głośne „Achch!”), a wkrótce i jego mrożące krew w żyłach wspomnienia. To znaczy, mrożące oczywiście w kategoriach tolkienowskich. Wszelako niezależnie od tego, czy tekst jest utrzymany w klimatach śródziemiowych czy nie, fizyczne sponiewieranie bohatera winno mieć pewne granice. Jeżeli nie piszemy czegoś niemile naturalistycznego, dopuszczalna jest chłosta, lekkie skopanie lub pobicie (bez uszkadzania narządów wewnętrznych; wybijanie zębów jako nieapetyczne również nie jest zalecane), ewentualnie przypieczenie ogniem, ale nie bardziej, niż Kuklinowski Kmicica. Kto chciałby czytać dalsze przygody kogoś sepleniącego przez powybijane zęby, względnie kalekiego z powodu powyłamywania stawów? Porządnego bohatera należy torturować tak tyci-tyci, zaledwie po to, żeby miał okazję udowodnić swoją bohaterskość, milcząc stoicko. I najlepiej, żeby nadawał się do użytku od razu, kiedy przyjdzie czas na spektakularną ucieczkę, a nie po długiej i skomplikowanej kuracji (sprawdzić, czy nie Geralt). Autorka o gwiezdnym pseudonimie nie szczędzi swojemu elfowi cierpień fizycznych w wyżej wymienionych granicach. Wszystko znosi on z godnością, z rzadka tylko ulegnie temperamentowi i kopnie strażnika w krocze, za co oczywiście spotykają go kolejne męki. I tu dochodzimy do sedna: trudno współczuć komuś, kto wpakował się w niewolę u orków właściwie na własne życzenie (poszedł, gdzie nie powinien), a potem jeszcze pogarszał swoją sytuację, bo nie umiał zachować się jak grzeczny więzień. W każdym razie ja więcej ciepłych uczuć miałam dla niego w scenach, kiedy cierpiał psychicznie: najpierw przerażony przybyciem wspominanego gościa i potem w zakończeniu, które jest jednym z bardziej wzruszających finałów, jakie czytałam – choć, rzecz jasna, nic nie przebije spotkania Geralta i Ciri w „Coś więcej”. Warto „Dlaczego?” przeczytać nawet nie będąc tolkienistą – ja w każdym razie zrozumiałam wszystko, gdyż istotne dla akcji i postaci informacje autorka zgrabnie przemyciła w rozmowie lub wspomnieniach. Miłośnicy „Silmarillionu” z pewnością będą mieć więcej radochy od przeciętnego czytelnika, ale przecież na tym właśnie polega cały urok fanfików. 20 maja 2012 |
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Refleksje zajdlowe
— Agnieszka Szady
Zawartość cukru w cukrze
— Agnieszka Szady
Jak mieć Saurona za szefa i przeżyć
— Agnieszka Szady
Jak pisać nie o seksie
— Agnieszka Szady
Nie mirmiłuj, kasztelanie, czyli jak pisać o rzeczach strasznych
— Agnieszka Szady
Dla dorosłych o dzieciach
— Agnieszka Szady
Bycie szczurem zmienia punkt widzenia
— Agnieszka Szady
Wolnoć Tomku w swoim opku
— Agnieszka Szady
Moja sąsiadka hoduje smoki
— Agnieszka Szady
Grzeszne przyjemności z pisania
— Agnieszka Szady
Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Weekendowa Bezsensja: Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady