„True Detective” spopularyzował w dużej mierze zapomnianą prozę Roberta W. Chambersa – a przynajmniej tę część jego prozy (czyli dokładnie cztery opowiadania), która koncentruje się na wątkach Króla w Żółci i tajemniczej Carcosy. Że Chambers wywarł istotny wpływ na pisarzy pokroju Lovecrafta dowodzić nie trzeba. Ale od kogo czerpał inspirację sam autor, czym jest prawdziwy „Król w Żółci” i co wiemy o Carcosie?
Zobaczyć Carcosę i umrzeć
„True Detective” spopularyzował w dużej mierze zapomnianą prozę Roberta W. Chambersa – a przynajmniej tę część jego prozy (czyli dokładnie cztery opowiadania), która koncentruje się na wątkach Króla w Żółci i tajemniczej Carcosy. Że Chambers wywarł istotny wpływ na pisarzy pokroju Lovecrafta dowodzić nie trzeba. Ale od kogo czerpał inspirację sam autor, czym jest prawdziwy „Król w Żółci” i co wiemy o Carcosie?
Tekst aż roi się od spoilerów związanych z fabułą „Króla w Żółci” i paru innych książek i opowiadań. Wszelkie tłumaczenia bazują na oryginalnej, angielskiej wersji.
Robert W. Chambers
‹Król w Żółci›
Jeszcze do niedawna pierwsze skojarzenie z Królem w Żółci prowadziło nas nieodłącznie do Lovecrafta, jego mitów i późniejszych pisarzy wykorzystujących wątki obecne w prozie twórcy „Zewu Cthulhu”. I nie są to skojarzenia błędne, jako że Samotnik z Providence pełnymi garściami czerpał z twórczości innych autorów – w tym Roberta W. Chambersa (1865-1933).
Co ciekawe, pierwszy zbiór opowiadań Chambersa, opublikownay w 1895 roku „Król w Żółci”, był jednocześnie ostatnim, w którym pojawiły się niepokojące wątki tytułowego dramatu. Spośród dziesięciu opowiadań, które weszły w skład zbioru, jedynie cztery („The Repairer of Reputations”, „The Mask”, „In the Court of the Dragon” i „The Yellow Sign”) wykorzystują wątek „Króla w Żółci” i to na dodatek na tak różne sposoby, że jakiekolwiek próby jednoznacznego ich sklasyfikowania stają się bardzo trudne. Nie o przynależność gatunkową jednak chodzi, ale o fascynujące kreacje oraz silny wpływ, jaki te historie wywarły. Jednak, co ciekawe, także Chambers nie uniknął nawiązywania do wcześniejszej twórczości.
Wśród związków Chambersa z innymi twórcami wymieniany jest między innymi Edgar Allan Poe i jego „Maska Czerwonego Moru” (lub, jak u Leśmiana, „Maska śmierci szkarłatnej”) określana mianem prawdziwego arcydzieła. W historii tej (której zamysł przypomina „Dekameron” Boccaccia, a w której krytycy dostrzegają także związki z Szekspirem i jego „Burzą”) mamy do czynienia z balem maskowym, na którym pojawia się gość w tak nietypowym przebraniu, że mimo całej dekadencji księcia Prospero, wzbudza on odrazę i oburzenie gospodarza. Jak się okazuje, jest to sam Czerwony Mór, przed którym wszyscy biesiadnicy, przed odcięcie się od reszty świata w opactwie, próbowali uciec. Czy przed ich śmiercią choroba zdjęła swoją maskę, by w ten sposób ujawnić się? Tego Poe nie precyzuje, ale wszystko, co po sobie pozostawiła to Ciemność i Rozkład.
1) Widać, że Chambers oparł swój koncept oryginalnego „Króla w Żółci” na maskaradzie Poego, a tajemniczy Nieznajomy (być może wspominana kilkakrotnie Blada Maska) ma w sobie coś z Czerwonego Moru. Zależności jednak idą o wiele dalej, szczególnie patrząc na ostatnie opowiadanie pt. „The Yellow Sign”, w którym Król w Żółci (lub jego wysłannik) szerzy zarazę i rozkład. Sam zaś watek Księcia Prospero, który być może jest szaleńcem i wszystko, co się wokół niego dzieje stanowi zaledwie wymysł jego chorej wyobraźni, pasuje nie tylko do koncepcji bluźnierczej sztuki prowadzącej ludzi do szaleństwa, ale też wiąże się z narratorem „The Repairer of Reputations”. Siedem pomieszczeń, w których toczyła się maskarada u Poego oraz pogoń Prospero za tajemniczym gościem przez wszystkie sale przywodzi też na myśl ucieczkę narratora „In the Court of the Dragon” i jego ostateczne spotkanie z nieznajomym.
Jest jeszcze Baudelaire i jego „Siedmiu starców”, a być może również inne jego dzieła. To jednak w tym szczególnym wierszu kolor żółty, wyraźnie utożsamiany z brudem i rozkładem, dominuje. Mamy bowiem „brudnożółtą mgłę”, „żółte łachmany”, „źrenice w żółci zanurzono” i narratora, który po spotkaniu z mnożącym się tajemniczo starcem zdaje się popadać w szaleństwo: podobnie jak bohaterowie Chambersa po lekturze „Króla w Żółci”. Ponadto Chambers dwukrotnie (w „The Mask” i „In the Court of the Dragon”) umieszcza akcję w dekadenckim Paryżu, co zapewne ma związek z jego pobytem tam w latach 1886-1893 i studiami na École des Beaux-Arts.
2) Najciekawiej przedstawia się jednak rodowód tajemniczej Carcosy, miasta występującego w „Królu w Żółci”. Po raz pierwszy nie pojawiło się ono bowiem u Chambersa, ale u amerykańskiego dziennikarza i pisarza historii wojennych Ambrose’a G. Bierce’a (1842-1914?). Jego „An Inhabitant of Carcosa” (1887, do przeczytania w oryginalne
tutaj) to krótka opowieść, której bohater budzi się ze snu w nieznanym miejscu i próbuje przypomnieć sobie, co też się z nim stało. Carcosa Bierce’a to starożytne i sławne miasto, którego poszukuje jego bezimienny bohater, a unoszący się nad wszystkim wątek śmierci i pustki (nagie gałęzie martwych drzew, jesienny wiatr, brak zwierząt, wreszcie zjawienie się rysia i sowy) wyraźnie sugerują zakończenie. W przeciwieństwie do Chambersa, Bierce umieszcza swoją Carcosę na Ziemi, choć nie dowiadujemy się niczego ani o jej mieszkańcach, ani o umiejscowieniu. Bowiem jedyne, co z niej pozostaje to zniszczone przez czas ruiny i zapomniany cmentarz, na którym bohater znajduje swój własny nagrobek.
3)Jednak Carcosa Bierce’a i Chambersa ma swój rodowód w jeszcze wcześniejszym dziele: w wierszu Francuza Gustave’a Nadauda (1820-1893) pt. „Carcassonne” (1870), w którym pewien starzec bardzo pragnie udać się do tytułowego miasta i zobaczyć jego radosne, piękne ulice przed śmiercią. Niestety, choć jego syn widział Narbonne, a jego wnuki były w Perpignon, on sam nigdy nie zobaczył Carcassonne. Podobieństwo między motywem Carcosy (tak u Bierce’a, jak u Chambersa) a Carcassonne jest wyraźne, a podkreśla je jeszcze sposób, w jaki ten drugi wprowadza to miasto na karty swojej powieści. W „Cassilda’s Song” każda strofa kończy się nawiązaniem do tego miasta: w Carcosie, zaginiona Carcosa, mglista Carcosa i raz jeszcze zaginiona Carcosa.
4)Obok wymienionych wyżej inspiracji, Chambers oparł elementy pierwszych czterech opowiadań zbioru na różnych opowiadaniach i powieściach przeważnie francuskich twórców epoki fin de siecle’u.
Czarne gwiazdy nad zaginioną Carcosą
„Cassilda’s Song” wprowadza nas w opowieść. Wiemy z niej, że Carcosa leży gdzieś, gdzie dwa słońca nikną w Jeziorze Hali, a czarne gwiazdy i dziwne księżyce krążą po niebie, lecz nic to w porównaniu z samą Carcosą, dziwniejszą nad wszystko inne. Jak na tak mocny (i wyjątkowo niezdefiniowany) początek, miasto doczekało się bardzo sporadycznych i jeszcze mniej konkretnych wzmianek w czterech pierwszych opowiadaniach „Króla w Żółci”. Pod koniec „The Court of the Dragon” bezimienny narrator, któremu wydaje się, że zdołał umknąć przed kroczącym za nim Królem, ma wizję Carcosy z jej czarnymi gwiazdami, wiatrem znad Jeziora Hali i wieżycami miasta wznoszącymi się za księżycem. Castaigne, narrator „The Repairer”, wywodzi swój rodowód właśnie od władców Carcosy, ale choć wszyscy pojawiający się na kartach opowiadań Chambersa czytelnicy „Króla w Żółci” marzą lub oglądają to tajemnicze miasto oczami swojej wyobraźni, żaden z nich tam faktycznie nie był.
Bo i być nie mógł, skoro w większości interpretacji Carcosa znajduje się na innej planecie, prawdopodobnie gdzieś w konstelacji Byka i w gromadzie Hiad. Inni sugerują, że miasto znajduje się na Ziemi, na Pustyni Gobi, w którą miało zamienić się Jezioro Hali. Późniejsza twórczość zaadaptowała Carcosę do koncepcji Lovecraftowskich mitów i powiązała je z Hasturem, jednym z Wielkich Przedwiecznch. „The Encyclopedia Cthulhiana: A Guide to Lovecraftian Horror” z 1998 we wpisie na temat Jeziora Hali określa je jako miejsce, w którym czai się Hastur (Ten, którego imienia nie wolno wypowiadać).
Fikcja wewnątrz fikcji, czyli prawdziwy „Król w Żółci”
We wszystkich czterech pierwszych opowiadań zbioru Chambersa istotną rolę odgrywa „Król w Żółci”, dziwny, obrazoburczy dramat (najprawdopodobniej składający się z dwóch aktów, z których pierwszy pełen jest banalnych scen, a drugi zaskakuje i doprowadza ludzi do szaleństwa). Kiedy książka pojawiła się we Francji, została bezlitośnie wytropiona i zakazana przez cenzurę, a według pogłosek jej autor zastrzelił się tuż po skończeniu tego dzieła.
5) Dla Hildreda Castaigne’a to właśnie lektura drugiego aktu stała się przyczyną szaleństwa: „nie mogę zapomnieć Carcosy, gdzie czarne gwiazdy krążą po niebie, gdzie popołudnie wydłuża cienie ludzkich myśli, kiedy bliźniacze słońca toną w Jeziorze Hali”.
Castaigne opowiada też losy „Króla”, którego tłumaczenie pojawiło się w Paryżu i natychmiast zostało skonfiskowane. Książka „rozprzestrzeniała się jak zaraza, z miasta do miasta, z kontynentu na kontynent, zakazywana tu, konfiskowana tam, potępiana w prasie i z ambony, cenzurowana nawet przez największych radykałów wśród literackich anarchistów.” Scott w „The Yellow Sign” uznał napisanie tego dramatu za grzech, gdyż jego słowa, „przejrzyste jak kryształ” i „migocące i jaśniejące niczym zatrute diamenty Medyceuszy” były w stanie fascynować i paraliżować ludzi, będąc przy tym zrozumiałe zarówno dla ignorantów, jak i mędrców.
Dramat jest stałym, choć epizodycznym elementem świata przedstawionego w tych czterech opowiadaniach, ale przytaczane przez Chambersa cytaty dają nam wgląd tylko w treść pierwszego aktu. Wspomnianą wyżej „Cassilda’s Song” uważa się za fragment drugiej sceny pierwszego aktu, ale nie jest jasne, czy pojawia się ona przed czy po krótkiej rozmowie między Camillą, Nieznajomym i Cassildą:
Camilla: Panie, powinieneś teraz zdjąć maskę.
Nieznajomy: W istocie?
Cassilda: W istocie, już czas. Jak widzisz wszyscy zdjęliśmy nasze przebrania poza tobą.
Nieznajomy: Nie mam maski.
Camilla: (przerażona, na stronie do Cassildy) Nie ma maski? Nie ma maski!
Jest jeszcze jeden, trzeci cytat u Chambersa, który także przypisywany jest do drugiej sceny tego samego aktu; jest to „przenikliwy krzyk Cassildy”:
Cassilda: Nie na nas, O Królu, nie na nas!
Castaigne „pamiętał pełen agonii krzyk Camilli i potworne słowa odbijające się echem po zamglonych ulicach Carcosy. Były to ostatnie wersy pierwszego aktu.”
Oczywiście „przenikliwy krzyk Cassildy” i „pełen agonii krzyk Camilli” to dwie różne rzeczy. Można przypuszczać, że Castaigne pomylił się i to właśnie krzyk Cassildy kończy pierwszy akt, o wiele bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że to odkrycie, iż Nieznajomy nie nosi maski bardziej pasuje na pełen niepokoju finał. Nie wiemy, kim jest nieznajomy, ale nagłe rozpoznanie w nim Króla w Żółci przez Cassildę wydaje się mało prawdopodobne. Istnieje też trzecia opcja, w której żaden z przytoczonych przez Chambersa cytatów nie jest tym końcowym.
Choć „Król” pełni jedynie epizodyczną rolę w „The Mask”, to w „The Court of the Dragon” odzyskuje on centralną pozycję. Bezimienny narrator po lekturze tego dramatu poszukuje ukojenia w kościele, ale zamiast tego nawiedzają go niepokojące wizje. Jeszcze bardziej wyraziście przedstawiony jest „Król w Żółci” w „The Yellow Sign”, kiedy Scott zupełnie przypadkiem odnajduje książkę na swojej półce.
6) Mimo prób nakłonienia Tessie, żeby odłożyła książkę na półkę, kobieta przepada gdzieś z dramatem w ręce i kiedy Scott wreszcie ją odnajduje, jest już za późno: „Król w Żółci” został otwarty. Niedługo później on sam siadł do lektury tego dotychczas unikanego dramatu, a jego wpływ na oboje bohaterów był tak wielki, że do późnego wieczora szeptali „o Królu i Bladej Masce … Hasturze i Cassildzie”. Powtarza się tu zresztą wątek z „The Repairer”, kiedy otwarcie książki na drugim akcie sprawia, że nie mogą się oni oprzeć chęci lektury całości – co ma jak zwykle zgubne rezultaty.
Próby odtworzenia dramatu (podejmowane przez różnych twórców na przestrzeni lat) doprowadziły do wzbogacenia sztuki przez rozwinięcie pojedynczych imion wymienianych przez Castaigne do funkcji
dramatis personae. Jednak tylko trzy postacie pojawiające się u Chambersa z całą pewnością pojawiają się w oryginalnym „Królu” (choć przenikliwy krzyk Cassildy sugeruje, że tytułowy Król w Żółci także tam występuje
7)). Jeśli chodzi o związek między Camillą a Cassildą, nie wiemy o nim nic konkretnego, choć sugerowano, że mogą być siostrami lub matką (Cassilda) i córką (Camilla). Podobnie mała jest nasza wiedza na temat Nieznajomego, ale w jego przypadku późniejsze interpretacje i skorzystanie z wątków Lovecraftowskich o wiele bardziej rozwinęło tę postać, czyniąc z niej awatar Hastura (podobnie jak Carcosa, zaczerpniętego z Bierce’a
8)), jego sługę i/lub wspomnianą przelotnie w „The Repairer” i „The Yellow Sign” Bladą Maskę.
Jak stwierdza James Roberts, wątpliwe jest, czy Chambers, tworząc fragmenty „Króla w Żółci” i wplatając je w swoje opowiadania miał jakąś konkretną wizję tego dramatu, a już z pewnością nie zależało mu na stworzeniu wokół niego jakiejś szczególnej „mitologii” (która jednak wyrosła sama z siebie i określana jest mianem Mitologii Carcossy).
Król w Żółci
Źródło: kinginyellow.wikia.com
„Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego”
Nie ma zgody co do tego, kim (lub czym) w rzeczywistości miałby być tytułowy Król w Żółci. Jeśli bowiem o Hastura chodzi, nie pojawia się on w żadnym z opowiadań Chambersa jako przyszły Wielki Przedwieczny.
9) Stąd też utożsamianie Króla z awatarem Hastura wydaje się (przynajmniej na podstawie twórczości samego Chambersa) bezpodstawne, podobnie jak nazywanie go awatarem Nyarlathotepa (obie sugestie pojawiają się w „The Encyclopedia Chtulhiana”). Na marginesie warto zauważyć, że Król sam w sobie nie pojawia się zresztą w żadnym opowiadaniu, a jedyne co o nim wiemy to albo pogłoski („The Repairer”), albo urojone wizje („In the Court”, „The Yellow Sign”).
Można z pewnością założyć, że Król w Żółci jest potężną istotą zdolną do opętania ludzi (jak zdarzyło się w „The Court of the Dragon” i, do pewnego stopnia, także w „The Yellow Sign”), której dotyk, a nawet samo spojrzenie szerzy zgniliznę i rozkład (początkowa i końcowa scena z „The Yellow Sign”). Jednocześnie wpływ Króla (wywierany najczęściej przez tajemniczy i niepokojący dramat nieznanego autorstwa) potrafi doprowadzić ludzi do szaleństwa, czego najlepszym przykładem jest Hildred Castaigne.
Interesujący jest związek między Królem w Żółci pojawiającym się na kartach dramatu a tym prawdziwym, do którego często odnosi się Castaigne oraz z którym zostają „skonfrontowani” narrator „The Court of the Dragon” i Scott z „The Yellow Sign”. Opowieść przedstawiona w „The Repairer” sugeruje jakieś związki między dynastią wywodzącą się z Carcosy a naszym światem, jak gdyby wydarzenia lub przynajmniej pewne elementy dramatu były nie tyle fikcją, co prawdą mającą swój wpływ na rzeczywistość. Mr Wilde mówi Królu w Żółci jako o tym, któremu służyli imperatorowie, a przed którym bledną ambicje Cezara i Napoleona.
Niewiele więcej mówią nam historie, w których faktyczna konfrontacja między bohaterami a Królem (lub tylko jego wcieleniem) miała miejsce. W przypadku bezimiennego narratora „The Court of the Dragon”, wiemy że przez większość historii stara się uciec przed prześladującym go człowiekiem, który, jak się na końcu okazuje, był samym Królem w Żółci, który ostatecznie go dopadł. Lecz jedyne, co opisuje, to jego głos „wznoszący się, falujący, grzmiący”, wreszcie szepczący do jego duszy, iż „Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego”.
10)Od samego początku „The Yellow Sign” widać wyraźny wpływ Króla w Żółci, a wątek rozkładu towarzyszy nam od pierwszych stron. Jedno spojrzenie na bladego, przypominającego robaka strażnika kościelnego wystarcza, by zniszczyć długie tygodnie pracy nad obrazem. Nawet jeżeli bohater i jego modelka tłumaczą to zanieczyszczoną terpentyną, czytelnik wyraźnie dostrzega zależność między tym przypadkowym spojrzeniem a obrazem, który „wchłonął infekcję niczym gąbka pochłaniająca wodę”. Później rzecz idzie w coraz bardziej niepokojącym kierunku, kiedy możemy słuchać opowieści o konfrontacji młodego Thomasa z tym samym mężczyzną („tym robakiem”). I pomimo, że główną osią fabularną „The Yellow Sign” są relację między Scottem a Tessie, uporczywie przewija się tam wątek tajemniczego, bladego człowieka przesiadującego nocą na schodach kościoła. Punktem kulminacyjnym jest przypadkowe odnalezienie w bibliotece „Króla w Żółci” i jego późniejsza lektura. Tej samej bowiem nocy u drzwi staje ów tajemniczy, blady człowiek, pod którego dotykiem zgniły zasuwy, a który okazał się być martwym od wielu tygodni ciałem. W chwili śmierci Tessie Scott „wiedział, że Król w Żółci rozpiął swoją postrzępioną szatę i jedyne co pozostało, to krzyczeć do Boga”.
Lovecraft w jednym ze swoich listów określił Chambersa mianem kogoś posiadającego „odpowiedni umysł i edukację, ale zupełnie nieprzywykłego do używania ich”. Przyjmuje się, że Samotnik z Providence po raz pierwszy zapoznał się z prozą Chambersa w 1927 roku i możemy odnaleźć ślady „Króla w Żółci” w opublikowanych cztery lata później „Szepczących w ciemności”. Lovecraft pobieżnie wspomina o Hasturze, Żółtym Symbolu i Jeziorze Hali, obok własnych kreacji (Yuggoth, Wielkiego Cthulhu czy Nyarlathotepa). Nie wydaje się jednak, by był zainteresowany rozwijaniem zależności miedzy nimi, choć w jednym miejscu wyraźnie pisze o związku między Hasturem na Żółtym Symbolem. Z dużym prawdopodobieństwem właśnie to skłoniło Augusta Derletha do dalszych prac nad tym konkretnym elementem i uczynienia z Hastura Wielkiego Przedwiecznego, a z Króla w Żółci – jego awatar.
Wracając do punktu wyjścia: sądzę, że dobrze stało się, że „True Detective” nawiązywał do prozy Chambersa, bez podążania przy tym ścieżką wydeptaną przez Lovecrafta i jego naśladowców, czyli bez łączenia Carcossy i Króla w Żółci z Hasturem i wątkami okultystycznymi. Dobrze się też stało, że w ogóle zdecydowano się na wykorzystanie wątków z prozy tego dziś dość zapomnianego (lub postrzeganego tylko i wyłącznie z perspektywy „The King in Yellow”) autora. Myślę, że możemy się spodziewać znaczącego wzrostu zainteresowania twórczością Chambersa, który pisał wiele, ale którego późniejsze dzieła nie miały tak wpływowych popularyzatorów jak Lovecraft czy Derleth.
Bibliografia:
- Robert W. Chambers, „The King in Yellow” (2012)
- Daniel Harms, „The Encyclopedia Cthulhiana: A Guide to Lovecraftian Horror” (1998)
- Dawn B. Sova, „Critical Companion to Edgar Alan Poe. A Literary Reference to His Life and Work” (2007)
- http://kinginyellow.wikia.com/
- http://lovecraft.wikia.com/
1) W tłumaczeniu Leśmiana (dostępnym m.in. tutaj: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/maska-smierci-szkarlatnej.html) opowiadanie nosi tytuł „Maska śmierci szkarłatnej” i ostatnie zdanie brzmi tam: „I Ciemność, i Ruina, i
Śmierć Szkarłatna rozpostarły wszędy swą władzę nieograniczoną”. U Poego mamy natomiast „Darkness and Decay”, istotne z punktu widzenia wątków przewijających się przez opowiadania Chambersa.
2) Również dwukrotnie („The Mask” i „The Yellow Sign”) bohaterami jego opowiadań są artyści-malarze.
3)Ciekawe jest to, że Chambers skorzystał z podobnego motywu, choć umieścił go w opowiadaniu „The Demoiselle D’Ys”, będącym rodzajem gotyckiego romansu i niemającym nic wspólnego z Królem w Żółci.
4) „In Carcossa”, „Lost Carcossa’, „Dim Carcossa”. Podobnie rzecz wygląda u Nadauda.
5) Oczywiście problem z narracją „The Repairer” polega na tym, że nie wiemy, czy przedstawiona przez Hildreda rzeczywistość jest tą prawdziwą (wtedy musimy przyjąć, że Chambers zdecydował się na bardzo ciekawą opowieść, którą można podciągnąć pod SF), czy raczej stanowi wymysł jego chorej wyobraźni. W obu przypadkach jednak istnienia „Króla w Żółci” nie sposób zakwestionować; można mieć jedynie wątpliwości co do całej otoczki wokół niego nakreślonej przez narratora.
6)Chambers w ciekawy sposób łączy tę historię z „The Repairer”, kiedy Scott komentuje to znalezisko mówiąc, iż celowo unikał tej książki mając w pamięci tragedię młodego Castaigne’a, którego znał osobiście. Co prawda nie wyjaśnia to wcale, czy alternatywna historia przedstawiona w pierwszym opowiadaniu była prawdziwa, czy nie.
7)Sugeruje to także Boris, narrator „The Mask”: „Pomyślałem także o Królu w Żółci zawiniętym w fantastyczne kolory swej wystrzępionej szaty i o przenikliwym krzyku Casildy.”
8) W opowiadaniu „Haita the Shepherd” Hastur jest bogiem pasterzy niemającym nic wspólnego z jego późniejszą ewolucją w Wielkiego Przedwiecznego powiązanego z Carcosą.
9) U Chambersa Hastur pojawia się kilkakrotnie, ale w tak różnych kontekstach (jako osoba w zupełnie niezwiązanym z „Królem w Żółci” opowiadaniu „The Demoiselle D’Ys”, jako miejsce w „The Repairer” i bez wyjaśnienia w „The Yellow Sign”), że nie sposób go jakoś jednoznacznie zidentyfikować. Mr. Wilde najpierw opowiada o jeziorach łączących Hastura, Aldebarana i tajemnicę Hiad (Hastur jako miejsce?), co samo w sobie jest nie byle jakim pomysłem, bo stawiającym to nieokreślone miejsce w jednym rzędzie z gwiazdami i gromadami gwiazd, które na dodatek są ze sobą połączone. (Na marginesie: może właśnie w tym należy szukać wyjaśnienia słońc znad Carcosy, które toną w Jeziorze Hali?) Następnie Castaigne stwierdza, że „nadszedł czas, kiedy ludzie powinni poznać syna Hastura”, ale w tym przypadku chodzi bardziej o jego pochodzenie niż o faktyczną postać. Szczególnie biorąc pod uwagę, że kilka akapitów wcześniej, kiedy Wilde przedstawia powstanie Dynastii w Carcosie i jej niektórych przedstawicieli, o Hasturze nie mam ani słowa. Później Castaigne tytułuje siebie pełnoprawnym królem w Hasturze („by my right in Hastur”), co, wziąwszy poprzednie odniesienia, może sugerować, że Hastur w istocie jest planetą, na której leży Carcosa.
10) Cytat z Listu do Hebrajczyków (10:31) ładnie kończący wątek obecności bohatera w kościele, gdzie szukał spokoju po lekturze „Króla w Żółci”. Tyrer w dość nieprzekonujący sposób wiąże Króla w Żółci (jako Hastura) ze Starym Testamentem (u Bierce’a w „Haita the Shepherd” jest on bogiem pasterzy), zauważając, że Chambers zamiast tego zdecydował się na powiązanie go z Nowym Testamentem. Tyrer idzie dalej, sugerując że dramat przedstawia w istocie jakąś bluźnierczą wersję wiary chrześcijańskiej. Moim zdaniem to zdecydowanie zbyt daleko idące wnioski i szept pod koniec „The Court of the Dragon” jest iście ironiczną uwagą Króla w Żółci na nadzieje bohatera, że zdoła przed nim uciec kryjąc się w kościele.
"Mieszkańca Carcosy" po polsku mieścił zbiór "Czy to się mogło zdarzyć?", WL 2004.