Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gene Wolfe
‹Żołnierz z mgły›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻołnierz z mgły
Tytuł oryginalnyThe Soldier of the Mist
Data wydania1992
Autor
PrzekładMarek Michowski
Wydawca Phantom Press
CyklLatro
SeriaFantasy & SF
ISBN83-85432-77-9
Format314s.
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Kanon ze smoczej jaskini: Przeciwko nicości

Esensja.pl
Esensja.pl
Dla czytelnika, który zna inne książki Gene’a Wolfe’a oraz Orsona Scotta Carda „Żołnierz z mgły” oraz „Siódmy syn” nie okażą się zaskoczeniem. Nie oznacza to jednak, że obie pozycje są złe.

Beatrycze Nowicka

Kanon ze smoczej jaskini: Przeciwko nicości

Dla czytelnika, który zna inne książki Gene’a Wolfe’a oraz Orsona Scotta Carda „Żołnierz z mgły” oraz „Siódmy syn” nie okażą się zaskoczeniem. Nie oznacza to jednak, że obie pozycje są złe.
Przyznam, że po żadną z przedstawianych w tym artykule pozycji nie sięgałam z entuzjazmem. W przypadku Wolfe’a zniechęcił mnie „Pokój”. Dotychczas lektura każdej z książek amerykańskiego pisarza była dla mnie dosyć męcząca, lecz w przypadku „Księgi Nowego Słońca” oraz „Księgi Krótkiego Słońca” odnosiłam wrażenie, że czytelniczy wysiłek się opłacił. „Pokój” jednak takiej rekompensaty nie dostarczył a jedynie znużył. Jeśli chodzi o Carda bardzo podobała mi się „Gra Endera” oraz „Mówca umarłych” jednak dwie kolejne części zrobiły już gorsze wrażenie, pozostała zaś okołoenderowa chałtura była może i lekka ale niewiele wnosząca. Pamiętam też, że „Glizdawce” niezbyt mnie przekonały, mimo ciekawego pomysłu na świat a z kolei „Planeta spisek” odrzuciła mnie już po pierwszym rozdziale.
Pomimo powyższych uprzedzeń zarówno „Żołnierz z mgły”, jak i „Siódmy syn” okazały się warte lektury. Obydwaj autorzy poruszają się w nich w obrębie swoich ulubionych tematów i motywów, jednak czynią to na tyle dobrze, że nie stanowi to wady. W obydwu przypadkach zwraca też uwagę ciekawa wizja świata przedstawionego.

Gene Wolfe
‹Żołnierz z mgły›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻołnierz z mgły
Tytuł oryginalnyThe Soldier of the Mist
Data wydania1992
Autor
PrzekładMarek Michowski
Wydawca Phantom Press
CyklLatro
SeriaFantasy & SF
ISBN83-85432-77-9
Format314s.
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Leda Atomowa
We wszystkich znanych mi powieściach Wolfe’a autor wciąż na nowo zajmował się kwestiami tożsamości, pamięci, postrzegania świata i samego siebie. Narracja prowadzona była z punktu widzenia głównych bohaterów, którzy spisywali (obydwie księgi słońc) lub relacjonowali („Pokój”) bieżące wydarzenia oraz swoją przeszłość. Uwidaczniała się w nich niemal obsesja pisania, utrwalania. Był to sposób na radzenie sobie ze światem, porządkowanie rzeczywistości. Sposób – jak to pisarz raz za razem pokazywał – ułomny, podatny na przeinaczenia i podległy ograniczeniom percepcji bohaterów. Było to przy tym tak zmyślnie przedstawione, że czytelnik mógł bawić się w odgadywanie prawdziwych wydarzeń czy motywacji, wypatrywać momentów, gdy narrator świadomie lub nieświadomie kłamie albo oszukuje sam siebie. By oddać rwący się, poszatkowany tok myśli i wspomnień swoich postaci Wolfe stosował odpowiednią formę – jego powieści obfitowały w dygresje, retrospekcje, często pojawiała się konstrukcja szkatułkowa.
Powyższy akapit można odnieść także do „Żołnierza z mgły”. O ile jednak Severian twierdził, że pamięta wszystko, co mu się przytrafiło, a Róg może nie miał aż tak idealnej pamięci, ale poruszał się w obrębie swoich wspomnień dość swobodnie, Latro zapomina co działo się przed więcej niż parunastoma godzinami. Jedynym sposobem na zachowanie wiedzy o osobach i wydarzeniach jest spisywanie wszystkiego na bieżąco. To oczywiście nie zawsze jest możliwe – bohater może nie mieć okazji, by zasiąść do pisania, co więcej, Latro zostaje jeńcem, od czasu do czasu okoliczności sprawiają też, że zwój, na którym notuje swe wspomnienia, trafia w cudze ręce. Jest też druga strona medalu – z każdym kolejnym zapiskiem tekst staje się coraz dłuższy a protagonista nie ma przecież czasu na to, by co rano czytać całość.
Można by sądzić, że powieść oparta na tym pomyśle okaże się nudna – wszak za każdym razem towarzysze bohatera muszą mu wytłumaczyć, kim są i co się niedawno stało. Chociaż, czy na pewno tak czynią? „Żołnierz z mgły” stanowi intrygującą lekturę, w której „dziury” pomiędzy kolejnymi rozdziałami niosą własną treść. Czytelnik zadaje sobie pytanie, co tak naprawdę się wydarzyło (w czasie najbardziej dramatycznych zwrotów akcji bohater nie ma możliwości notować, więc dowiadujemy się o nich tyle, ile zechcieli powiedzieć żołnierzowi inni) i jakie są pobudki ludzi twierdzących, że są przyjaciółmi Latro. Ile z tego, co mu mówią, jest prawdą. Czemu mieliby kłamać? Wprawdzie wszyscy wkoło twierdzą, że nie znają języka i alfabetu, za pomocą którego protagonista spisuje wspomnienia, jednak nie muszą być szczerzy. Można sobie wyobrazić sytuację, że ktoś co noc przegląda zwój a potem dopisuje w nim to, co mu odpowiada, albo wręcz zapisuje własny a potem wręcza cierpiącemu na amnezję bohaterowi, by go wykorzystywać do własnych celów (raz za razem kojarzył mi się film „Memento”). Wreszcie, znając Wolfe’a nie można nawet całkowicie wykluczyć sytuacji, w której żołnierzy było więcej niż jeden a zwój krążył pomiędzy nimi albo tego, że bohater jest zupełnie szalony.
Odrzucając dwie ostatnie, najbardziej wydumane możliwości – i bez fałszerstw zapisków można dostrzec, że rozmaici ludzie próbują wykorzystać Latro, Bohater umie dobrze walczyć i nie sprowokowany jest raczej ustępliwym człowiekiem. Takiej osobie można powiedzieć wszystko, bądź zrobić z nią wiele wiedząc, że następnego dnia znów będzie czystą kartą. Co ważne dla fabuły, Latro – jeśli oczywiście wierzyć jego zapiskom – nieustannie spotyka istoty nadprzyrodzone: bogów, herosów, duchy, magiczne stworzenia. Otaczający go ludzie wiedzą o tym i uważają żołnierza za pośrednika, kogoś w rodzaju szalonego świętego czy szamana, który mógłby przemawiać w ich imieniu bądź służyć za żywy talizman. Sam Latro z kolei pragnąłby odzyskać pamięć i swoich bliskich, nie jest to jednak łatwe.
Pozwolę sobie na dygresję – otóż w „Mężczyźnie, który pomylił swoją żonę z kapeluszem”, napisanym przez psychiatrę i neurofizjologa Olivera Sacksa oprócz innych przypadków przedstawione zostały także historie ludzi z amnezją. Są one odmienne od wizji Wolfe’a – okazuje się, że umysł tworzony przez uszkodzony mózg zazwyczaj stara się zachować wrażenie ciągłości, spójności. W jednym przypadku pacjent stracił wspomnienia od czasu, gdy był młodym mężczyzną. Wydawało mu się, że oto jest następny dzień po tym, który ostatnio pamiętał – dopóki nie spojrzał w lustro. O ile czegoś nie przekręciłam, po iluś sytuacjach, kiedy to wyjaśniano mu, co się stało (co oczywiście wywoływało cierpienie) zrezygnowano z tego i pozwolono mu żyć w iluzji. Drugi pacjent z podobną przypadłością potrafił tworzyć na bieżąco niestworzone wręcz historie, tłumaczące, dlaczego znalazł się w szpitalu. W związku z powyższym wydaje mi się, że postawa Latro, który zdaje sobie sprawę ze swojej przypadłości nie jest bardzo prawdopodobna. Tym niemniej, jako forma literacka sprawdza się nadzwyczaj dobrze.
Jak najbardziej pozytywne wrażenie robi też świat przedstawiony. Można by sądzić, że w temacie mitologii greckiej napisano, namalowano i wyrzeźbiono już tyle, że nie sposób podejść do tematu oryginalnie. Wolfe’owi się to udało – jego bogowie są może dalecy od ich kanonicznych wyobrażeń i wydają się bardziej wariacją na temat (choć po prawdzie, w cywilizacji, która trwała setki lat, religia na pewno ulegała przemianom i początkowe wersje bóstw z pewnością różniły się od bohaterów utworów powstałych w czasie rozkwitu greckich miast-państw czy dzieł Rzymian), jednak przez to są ciekawi. Mają więcej wspólnego z bóstwami innych wierzeń, są też bliżsi mocom natury. Zmieniają swoje postaci i nastroje, najpotężniejsi występują w różnych aspektach i pod różnymi imionami.
Zwykli bohaterowie wydają się przy nich mniej ciekawi. Choć „Żołnierz z mgły” pobudza intelektualnie, nie wywołał we mnie głębszych emocji. Pozbawiony pamięci Latro pozostaje niedookreślony, ponadto często bywa jedynie marionetką. O pozostałych czytelnik dowiaduje się tyle, co bohater, a więc niewiele. Ogólnie muszę powiedzieć, że nie przemawiają do mnie tworzone przez Wolfe’a postaci kobiece. Jest w nich coś sztucznego. Ponadto, jego narratorów cechuje łatwość zabijania. Akurat Latro, jako żołnierza, czy Severiana kata można tłumaczyć, ale Róg, czy bohater „Pokoju” dziwią.
Styl, jakim napisano „Żołnierza…” jest prostszy niż pozostałych znanych mi powieści Wolfe’a, co zapewne wynika z koncepcji bohatera, relacjonującego swoje przygody niewyszukanym językiem. Zdarzają się jednak ładne okruchy – krótkie fragmenty opisów, gdzie pojawiają się naprawdę udane frazy (jak „śmiejący się strumień”).
Powieść amerykańskiego pisarza zwraca przede wszystkim uwagę konceptem wyjściowym oraz formą, intryguje i stanowi wyzwanie. Jako że „Żołnierz…” jest tomem pierwszym, zagadka tożsamości głównego bohatera nie zostaje wyjaśniona. Pierwotnie losy Latro uznawano za dylogię, po latach Wolfe dopisał jeszcze tom trzeci, który do tej pory nie ukazał się po polsku.

Orson Scott Card
‹Siódmy syn›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSiódmy syn
Tytuł oryginalnyThe Seventh Son
Data wydania1993
Autor
PrzekładPiotr W. Cholewa
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklOpowieści o Alvinie Stwórcy
ISBN83-85661-14-X
Format244s. 142×202mm
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Alvin to niezwykły chłopiec
Główny bohater „Siódmego syna” jest niestety nazbyt podobny do Endera – również posiada wyjątkowe zdolności, wykorzystuje je jednak dla dobra innych, nie popada w samozachwyt, nie ma manii wielkości. Podobnie jak najsłynniejsza postać stworzona przez Carda wydaje się dojrzały jak na swój wiek, posiada poczucie odpowiedzialności, jest też wspomniane, że w otaczających go ludziach (a przynajmniej w większości) budzi pozytywne emocje. Wprawdzie młody Wiggin był znacznie bardziej skryty, opanowany i raczej małomówny (co wynikało zapewne przede wszystkim z okoliczności, w jakich dorastał) jednak Alvin wydawał mi się ulepiony z tej samej gliny. Natomiast Peggy w wydaniu starszym podobnie jak Novinha z „Mówcy umarłych” jest kobietą uchodzącą za zgryźliwą i trzymającą ludzi na dystans. To zaś, że Alvin jest siódmym synem siódmego syna skojarzyło mi się z Patience, z „Glizdawców”, którą nazywano siódmą siódmą siódmą córką.
Tym niemniej nie można odmówić Cardowi tego, jak naturalnie przychodzi mu oddawanie sposobu myślenia chłopca i jak lekko a przy tym barwnie odmalowuje liczną rodzinę bohatera. Wszelkie scenki z udziałem Millerów wypadają wiarygodnie, dialogi brzmią gładko, czytelnik czuje łączącą postaci więź.
Orson Scott Card miał też bardzo dobry pomysł na świat – połączenie historii alternatywnej z działającą magią a wszystko to w Ameryce Północnej w czasie kolonizacji. Dzięki temu historia Alvina wyróżnia się na tle opowieści o innych wybrańcach, dorastających gdzieś na uboczu.
Podobał mi się też wątek ojca, którego złe siły próbują zmusić do zabicia chłopca. Było już o amnezji, tu natomiast pasuje przypadek pewnej kobiety, odczuwającej przemożną chęć skrzywdzenia własnego dziecka, na który natknęłam się przypadkiem, przeglądając podręcznik do psychopatologii. W „Ksenocydzie” Card przedstawił postaci cierpiące na nerwicę natręctw, być może i w „Siódmym synu” inspirował się prawdziwymi schorzeniami. Oczywiście w przypadku ojca Alvina mordercze instynkty miały nadnaturalne źródło, ale jego wątek może uświadomić czytelnikowi, że na świecie istnieją zwyczajnie chorzy ludzie, który każdego dnia w toczą najtrudniejszą z walk – z samymi sobą. A ponieważ zazwyczaj toczą ją w tajemnicy nawet przed najbliższymi ich wysiłek i zwycięstwa pozostają niezauważone i niezrozumiane.
Nie podobał mi się natomiast wielebny Thrower, ucieleśnienie złych cech kapłanów. Postać ta mnie po prostu nie przekonała w swoim przerysowaniu i zaślepieniu. Przyznam też, że w przypadku „Siódmego syna” książka ta jest bardzo odległa ideologicznie od moich własnych poglądów. Po pierwsze – mit założycielski – osadnicy, wynurzenia na temat powstającego narodu amerykańskiego, postrzeganie Ameryki jako miejsca, gdzie każdy może sobie wykroić kawałek ziemi, „dobrzy Indianie” nie zwracający się przeciwko przybyszom, za co kiedyś również mogą stać się częścią przyszłego cudownego kraju, „źli” zaś walczący z kolonistami. Niespecjalnie ciekawiły mnie też wątki religijne, choć wątpliwości Alvina w kwestiach wpajanej mu doktryny oraz reakcje otoczenia bywały bardzo zabawne.
Nierzadko też prezentowane poglądy czy postawy bohaterów wydawały mi się naiwne. Scenki w rodzaju tej, gdy Alvin przysięga poświęcić życie „by uczynić wszystko pełnym, dobrym i słusznym” raziły mnie swoim patosem. Zresztą, skoro Alvin był przez niektórych postrzegany nie jako cudowne dziecko, ale diabelski pomiot, ciekawsze byłoby nakreślenie tej postaci tak, by budziła choć cień wątpliwości. Ender był przynajmniej choć trochę niejednoznaczny. Dzieci nie są idealne i szlachetne – a jeśli się przy tym posiada takie umiejętności, jak główny bohater, można ich od czasu do czasu użyć dla kaprysu. Wtedy też „Siódmy syn” byłby powieścią o postaci, która do swojej mocy dorasta a nie już niemal od samego początku jest wspaniała i dobra.
Niezależnie jednak od wyżej wymienionych zastrzeżeń, lektura „Siódmego syna” okazała się całkiem przyjemna. Mimo wyszczególnionych wyżej podobieństw powieść Carda stanowi pewną odmianę, jeśli odnieść ją do większości utworów fantasy. Dodam też, że również jest to pierwszy tom cyklu. Do tej pory nie doczekał się on zakończenia.
koniec
15 września 2014
PS. W „Żołnierzu z mgły” najbardziej zastanowił mnie wątek Euryklesa. Mam wrażenie, że wyjaśnienie tego, co się naprawdę stało z tą postacią, jest swego rodzaju kluczem. Chętnie przeczytałabym rozmaite interpretacje, gdyby ktoś z czytelników zechciał się nimi podzielić.

Komentarze

16 IX 2014   08:47:22

Ha, nie wiedziałem, że jest i tom trzeci przygód Latro, będę musiał się zaopatrzyć - w ogóle kusi mnie pomysł przeczytania całości od początku, bo poza ogólnymi zarysami już niewiele pamiętam (a pamiętam, że mi się podobało).

Swoją drogą, właśnie, pamięć - Latro ma z nią problem i pamiętam, że kiedy czytałem Wolfe'a opowiadana historia kojarzyła mi się (jak najbardziej pozytywnie!) z inną książką o tajemniczym osobniku, który ma problem z pamięcią (chociaż inny niż Latro) i wędruje po antycznym świecie - chodzi mi o "Turmsa nieśmiertelnego" Waltariego - zastanawiam się, czy Wolfe znał tą książkę, pisząc o Latro.

17 IX 2014   09:22:18

W ramach Kanonu ze Smoczej Jaskini może by tak "Piątą Głowę Cerbera" Wolfe i "Stacje przypływu" Swanwicka? :) Bardzo oryginalne książki, byłbym ciekaw Twojej opinii Beatrycze :).

17 IX 2014   09:23:10

Trzeci tom przygód Latro bardzo mi się podobał, niesamowity klimat, polecam :)

17 IX 2014   13:30:08

@Mikołaj

To znaczy "Kanon..." de facto obejmuje książki w tymże kanonie wymienione. Przyznam, że przyszła mi kiedyś do głowy myśl o artykułach na temat książek wydanych przed laty, których w kanonie Sapkowskiego nie było, ale można je znaleźć gdzie indziej jako polecane i wartościowe pozycje. Tym niemniej na chwilę obecną zamierzam sobie wkrótce odpocząć.
Mniej więcej od kwietnia zdecydowaną większość swojego wolnego czasu poświęcałam na hurtowe czytanie i recenzowanie kolejnych książek fantasy i - przyznaję, że trochę mi się przejadły :)

Poza tym na jesień przewidziano premiery kilku książek, którymi jestem zainteresowana.

23 IX 2014   18:54:10

"Żołnierzy..." czytałem ongiś po jednym rozdziale dziennie i bardzo to sobie chwaliłem. Ciekawe, jak bym odebrał, gdybym czytał cięgiem.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wspomnienia
— Beatrycze Nowicka

Moja własna lista. Część II
— Beatrycze Nowicka

Moja własna lista. Część I
— Beatrycze Nowicka

Nic specjalnego
— Beatrycze Nowicka

Magiczne USA
— Beatrycze Nowicka

Dobry i zły lord
— Beatrycze Nowicka

Rycerze i detektyw
— Beatrycze Nowicka

Dla nieco młodszych czytelników
— Beatrycze Nowicka

Zdecydowanie nie zachwyca
— Beatrycze Nowicka

Dwa oblicza Anubisa
— Beatrycze Nowicka

Tegoż twórcy

Cień i Pazur: Czeladnik małodobry i jego miecz
— Miłosz Cybowski

Esensja czyta: Sierpień 2015
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Marcin Mroziuk, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Suma całej pamięci
— Jarosław Loretz

Wszystko i nic
— Beatrycze Nowicka

Zaprogramowany chłopiec
— Agata Rugor

Skoki czasowe i puszczanie bąków
— Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Lipiec 2013
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Przeczytaj to jeszcze raz: Szukając i oszukując siebie
— Beatrycze Nowicka

W stronę Nowego Słońca: Namnożyło się tych postaci a wszystko to ty
— Beatrycze Nowicka

W stronę Nowego Słońca: Wędrówką życie jest człowieka
— Beatrycze Nowicka

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.