Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Kanon ze smoczej jaskini: Moja własna lista. Część II

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Dziś druga część finałowej listy utworów, które uważam za warte lektury i wnoszące coś do fantasy.

Beatrycze Nowicka

Kanon ze smoczej jaskini: Moja własna lista. Część II

Dziś druga część finałowej listy utworów, które uważam za warte lektury i wnoszące coś do fantasy.
Przez kilkadziesiąt lat rozwoju fantasy światło dzienne ujrzały tysiące tytułów. Owszem, jest sporo produkowanej masowo pulpy, pisanej pod spodziewaną grupę docelową, jest też ogromna rzesza książek, które choć nie są złe, nie wyróżniają się niczym szczególnym – czyta się je całkiem nieźle i nie żałując czasu poświęconego lekturze, jednak krótko po odłożeniu na półkę ich treść pogrąża się w mgle niepamięci. Na szczęście są też utwory, które wzbudzają emocje i poruszają, takie, które wspomina się po latach z sentymentem. Wreszcie są dzieła wybitne. Najważniejsze natomiast jest to, że fantasy jako konwencja żyje – wciąż są autorzy, którzy chcą i potrafią wymyślać coś nowego i tacy, którzy może nie starają się być bardzo oryginalni, za to umieją tchnąć nieco świeżości w wykorzystywane już wcześniej rozwiązania. Dzięki nim ta gałąź literatury może się rozwijać a my, czytelnicy możemy znajdować wciąż coś nowego. A teraz już zapraszam do lektury kolejnej części listy.
Dopływy
Ten podrozdział poświęcam książkom, które choć wciąż przynależą do fantasy, zwracają uwagę swoją odmiennością, oryginalnością wizji. Których autorzy porzucili bezpieczny rejon sprawdzonych rozwiązań i odważnie zagłębili się na rubieże. Manowce, jak wiemy, potrafią być cudne. I nie żyją tam smoki – bo te akurat mieszkają w sercu krainy fantasy – tylko istoty znacznie bardziej egzotyczne.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Pierwsze cztery tomy początkowo uważane za kompletną całość ukazywały się w latach 1980-1983, część piąta „Urth Nowego Słońca” w 1987
Akcja dwóch innych cykli: „Księgi Długiego Słońca” i „Księgi Krótkiego Słońca” również osadzona została w tym samym wszechświecie, ostatni z tomów ukazał się w 2002
W moim odczuciu amerykański pisarz stworzył własny podgatunek: „prozę Gene’a Wolfe’a”. Niezależnie od tego, czy można im przypiąć łatkę fantasy, czy SF, czy może powieści głównonurtowych, utwory Wolfe’a wyróżniają się na tle innych, współdzielą także szereg cech. Zwraca uwagę zamiłowanie autora do zabawy formą: konstrukcje szkatułkowe, dygresje, retrospekcje, przeskoki czasowe, luki – wszystko to czyni tę prozę trudną w odbiorze, wymagającą, ale też intrygującą. To książki-zagadki. Sam pisarz miał powiedzieć, że dobra lektura to taka, że chce się do niej wracać, co więcej, za każdym razem można w niej znaleźć coś nowego: przeoczone wcześniej szczegóły, nawiązania, interpretacje. Zdecydowanie Wolfe sam tak pisze. Ma też swoje obsesje, motywy, do których wciąż powraca – pamięć, tożsamość, utrwalanie w słowie, iluzje, kłamstwa, niedoskonałości postrzegania, skłonność człowieka do zabijania, sprzeczności natury ludzkiej, religia, paradoksy. Wszystko to można znaleźć w historii kata Severiana. Ale nie tylko – autor wykreował niezwykle sugestywny świat chylącej się ku upadkowi cywilizacji. Zdecydowanie jego wizja ma swój klimat. W pamięci pozostaje obraz ogromnego, choć częściowo opustoszałego i zrujnowanego miasta pod starym, czerwonym słońcem. Zwracają też uwagę liczne drobniejsze pomysły w rodzaju szklarni, mieszczących w sobie znacznie więcej przestrzeni, niż powinny, ba, nawet skrywających w swym wnętrzu inne czasy. Znakomicie udał się także portret głównego bohatera, który choć przecież przez cały czas opowiada o sobie, pozostaje niezrozumiały, niejednoznaczny. Ważny wydaje się także wątek autotematyczny, związany z pisaniem. Wszystko to zostało napisane świetnym stylem i równie dobrze przetłumaczone. Ponadto, „Księga nowego słońca” jest skarbnicą ciekawych spostrzeżeń i refleksji. Dla wszystkich, którzy cenią sobie wymagającą, pojemną treściowo i ambitną formalnie literaturę (nie tylko fantastykę), a jeszcze powieści o Severianie nie czytali, to lektura obowiązkowa.

Teksty w Esensji:
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Nowela, w której pomysł na las Mythago pojawił się po raz pierwszy, ukazała się w 1981 roku, powieść, o której tu piszę w 1984; zapoczątkowała ona cykl, którego ostatni tom ukazał się w 2009
Las w świetle słońca wydaje się przyjazny, otwarty. Ale wystarczy, że zepsuje się pogoda lub nadejdzie wieczór a pomiędzy drzewa wkrada się niepokój, sprawiający, że wędrowiec coraz częściej zaczyna myśleć o czekającym go domu. Istnieje też inna, szczególna właściwość – po szlakach wędruje się wygodnie i szybko, ale wystarczy z nich zejść i zacząć przedzierać się na przełaj a przestrzeń jakby się rozciąga. Mam wrażenie, że Robert Holdstck żywił podobne uczucia i miał zbliżone spostrzeżenia. Pomysł, by na pozór zwyczajny lasek graniczący z angielską posiadłością był wrotami do krainy, gdzie materializują się postaci z legend i mitów, figury kształtowane przez zbiorową świadomość od neolitycznych bóstw po żołnierza z czasów I wojny światowej, jest zarazem prosty i elegancki, ale też pojemny, barwny, otwierający niezwykłe możliwości. Początek powieści kojarzy się z literaturą grozy: jest stare domostwo, którego poprzedni właściciel miał obsesję na tle pobliskiego lasu, są wzmianki na temat niebezpieczeństw – pojawiających się na skraju dziwnych postaci czy ataków na osoby, próbujące zapuścić się w głąb – wreszcie zostaje przedstawiony wpływ, jaki las wywiera na obecnych mieszkańców domu, w których z każdym kolejnym miesiącem narasta wręcz rozpaczliwa determinacja, by wyjaśnić zagadkę. Później pojawia się wątek konfliktu o kobietę-mitotwór (istotę stworzoną przez las), wreszcie główny bohater wyrusza ku sercu puszczy i nagle okazuje się, że Mythago jest jeszcze rozleglejszy i mieści w sobie jeszcze bardziej niezwykłe miejsca i postaci, niż się to czytelnikowi wydawało na początku. Fabuła, bohaterowie i styl mogłyby być ciekawsze, ale sam pomysł jest naprawdę niesamowity i dla niego przede wszystkim warto sięgnąć po tę powieść.

Teksty w Esensji:
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
1992, kolejne dwa tomy cyklu ukazały się w 1995 i 1997
By znaleźć magię, wcale nie trzeba wyprawiać się do nibylandii. Okazuje się, że Ameryka w latach osiemdziesiątych jest miejscem równie egzotycznym i obcym. A może nawet dziwniejszym… W świecie Powersa moc jest kapryśna i trudna do ujarzmienia. Objawia się najmocniej tam, gdzie panuje pozorny chaos a wtajemniczeni potrafią sprawić, by statystyka zadziałała na ich korzyść. Nic dziwnego, że często trudnią się hazardem. Najbardziej ambitni sięgają po więcej, pragną półboskiej mocy. Tę można osiągnąć łącząc się z którymś z archetypów, zostając jego awatarem tu, na ziemi. To oczywiście nie jest łatwe, wymaga przygotowań, wyrzeczeń, poza tym konkurencja bywa całkiem spora a poszczególni gracze nie cofną się przed niczym. Główni bohaterowie powieści początkowo nie mają zamiaru angażować się w walkę o moc. Zresztą, nie przypominają standardowych bohaterów książek fantasy – siwiejący mężczyzna po pięćdziesiątce, były hazardzista i alkoholik, rozpaczający po stracie żony, jego przybrany ojciec, też były hazardzista, obecnie cieszący się emeryturą, pracownica supermarketu opiekująca się dwójką synów z pierwszego małżeństwa i tkwiąca w nieudanym związku z egocentrycznym scenarzystą filmowym, chory na raka mężczyzna o aparycji hipisa, rozpaczliwie szukający cudownego uzdrowienia. Kiedy różni ludzie zaczynają dybać na życie ich oraz ich bliskich pierwszą reakcją jest ucieczka. Nadchodzi jednak moment zwrotny, w którym bohaterowie zdecydują się przejść do kontrataku. Fabuła „Ostatniej odzywki” wydaje się zaczerpnięta z thrillera – pościgi, strzelaniny, gangsterzy. A wszystko to w blasku neonów Las Vegas. Powieść Tima Powersa powinna zadowolić czytelników znużonych tradycyjnym fantasy.

Teksty w Esensji:
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
1993
Największe zaskoczenie spośród wszystkich książek, po które sięgnęłam w ramach zapoznawania się z Kanonem Sapkowskiego. Powieść, o której wcześniej nie słyszałam absolutnie nic, a która okazała się jedną z najciekawszych pozycji fantasy, jakie czytałam. Do dziś nie wyszłam ze zdziwienia, jak Beagle’owi udało się z dość standardowych elementów, takich jak typowy świat fantasy na niewielkim poziomie rozwoju technologicznego, przydrożna karczma, mag i jego zbuntowany uczeń, rozdzieleni kochankowie, lisołak (w uproszczeniu) czy dwie wojowniczki (też w uproszczeniu) stworzyć coś kompletnie innego od standardowej fantasy. Rzecz niebanalną, odrębną. I nie chodzi tylko o dominację wątków obyczajowych – z tym się już spotykałam. Nadal trudno mi to ująć w słowa. Inne rozłożenie akcentów, na pewno. Oddanie głosu zwykłym ludziom – karczmarzowi, stajennemu, kelnerce – na równych prawach, co tajemniczym gościom oberży i to w taki sposób, by czytało się o nich z równym zainteresowaniem. Świetna postać lisa. Wskrzeszona dziewczyna, jakże różna od standardowych ożywieńców, ale też nie będąca po prostu bohaterem przywróconym do życia zaklęciem. Narracja prowadzona z perspektyw dziesięciu postaci, różniących się wiekiem, poglądami, doświadczeniem życiowym. Sposób, w jaki autor przeskakuje pomiędzy tymi punktami widzenia w zależności od potrzeb. Mądre przemyślenia. Ciekawy styl. „Pieśń karczmarza” to naprawdę niezwykła książka.

Teksty w Esensji:
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
1993, powieść „Smoki Babel” osadzona w tym samym uniwersum ukazała się w 2008
Czytaniu „Córki żelaznego smoka” nie towarzyszy wrażenie odprężenia oraz przyjemności płynącej z lektury. Świat nakreślony na kartach powieści nie jest zwyczajnie ponury i pełen beznadziei. Nie wystarczy też nazwać go dekadenckim. Jest on przesycony zepsuciem. Nie chodzi mi tylko o postępowanie jego mieszkańców, to kwestia aury, którą emanuje. W którymś podręczniku do Earthdawna pojawia się wzmianka o sztuce Krwawych Elfów i zostało tam napisane, że choć na pierwszy rzut oka dzieła te wydają się piękne, wyrafinowane, stworzone przez mistrzów w swej dziedzinie, po bliższym przyjrzeniu się okazują się splugawione – na przykład przedstawione na obrazie obsypane kwieciem drzewa toczy robactwo. Takie właśnie jest uniwersum Swanwicka – fascynuje, intryguje licznymi pomysłami, ale też odrzuca. Sprawia, że chwilami wręcz chce się cisnąć tę powieść w kąt. Oto kraina, zamieszkana przez faerie, rusałki i wszelkie inne magiczne istoty, gdzie technologia rozwinęła się w znacznym stopniu – są tam fabryki, supermarkety, uniwersytet. W fabrykach pracują dziecięcy niewolnicy, jedna dziesiąta studentów uniwersytetu, rekrutująca się spośród tych z dołu rankingu regularnie zostaje składana w ofierze bogini, w lokalnej telewizji można natomiast przez cały rok oglądać reality show z udziałem dziewczyny, która finalnie zostanie spalona żywcem przed kamerami. Elfy są bandą doszczętnie zdegenerowanych bogaczy, traktujących resztę jak mięso. Główną bohaterkę trudno lubić – udaje się jej uciec z fabryki, jednak później nie bierze ona życia w swoje ręce, tylko daje się nieść wydarzeniom, wikła w z góry skazane na niepowodzenie związki oraz daje z siebie robić narzędzie. Wedle mojej prywatnej interpretacji wszystko to jest zresztą szalonym majakiem pacjentki szpitala psychiatrycznego. „Córka żelaznego smoka” ma też wady – osobiście nie spodobały mi się wszelkie wątki erotyczne oraz to, że protagonistka nie przekonuje jako młoda dziewczyna. Niemniej powieść Swanwicka jest niezwykle wyrazista, pomysłowa i budzi silne emocje.

Teksty w Esensji:
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
2003
Jedna z moich ulubionych pozycji „Uczty wyobraźni„. Oto Ashamoil, miasto na skraju, miasto ze snu, gdzie dzielnice wystawnych willi sąsiadują ze slumsami biedoty, a gangi funkcjonują w zasadzie oficjalnie. Dwójka bohaterów przybywa do niego, by zacząć nowe życie. Lekarka Raule usiłuje pomagać biednym, gromadzi też dziwaczną kolekcję, w sam raz nadającą się do Muzeum Patologii Medycznej. Rewolwerowiec Gwynn zostaje facetem od brudnej roboty na usługach jednego z mafiosów. Jest w tym dobry, może nawet zbyt dobry, nadchodzi bowiem dzień, w którym zwierzchnik wydaje wyrok na jego najbliższego przyjaciela. Swój czas wolny Gwynn spędza rozmaicie – spotyka się ze starym kapłanem, przekonanym, że nawrócenie złoczyńcy pozwoli mu odzyskać bożą łaskę, utraconą z powodu pychy. Angażuje się także w romans z tajemniczą artystką Beth, która nie uważa się za człowieka i wierzy, że poprzez sztukę, która od niezwykłych surrealistycznych grafik ewoluuje do konstruktów tworzonych ze śmieci i fragmentów zwłok, dostąpi przemienienia. K. J. Bishop stworzyła powieść o niezwykłym klimacie, którego nie sposób znaleźć nigdzie indziej. Postaci i motywy komponują się w dziwną mozaikę – owszem, można wyróżnić główny wątek, ale lektura w większym stopniu polega na śledzeniu nowych pomysłów, oglądaniu kolejnych elementów obrazu. Obcy sobie ludzie, snujący długie opowieści o poszukiwaniu czerwonej nici, która pozwoliłaby im odmienić swoje życie, drobne kwiatki, zamiast krwi sypiące się z rany zadanej toporem, Tareda Forever w celowo podniszczonych sukniach, śpiewająca w spelunce dla zakochanych w niej przestępców.„Zło triumfuje, ponieważ dobrzy nie są wystarczająco dobrzy. A czasem nawet oni mają zły dzień” – stwierdza Raule, szykując się do wykonania lobotomii na grubej rybie przestępczego światka. „Akwaforta” to powieść, w której można się zanurzyć. Nie da się jej prześwietlić, zrozumieć, można zamiast tego poddać się nastrojowi i pozwolić, by pewne treści wsączały się w nas nieujęte w jasno sformułowane myśli.

Teksty w Esensji:
1 2 »

Komentarze

01 X 2014   20:28:42

"Księga Nowego Słońca" doskonała, czytałem wielokrotnie i planuję kolejne czytania, właściwie z każdą lekturą dostrzega się nowe detale i ukryte znaczenia jakimi ta książka jest wypełniona... Niesamowity styl, jedyna w swoim rodzaju narracja, niezwykłe idee i to połączenie poetyckiego stylu z mrokiem i okrucieństwem świata Urth - obok "Innych Pieśni" Dukaja chyba najważniejsza książka w fantastyce dla mnie osobiście. Polecam też "Piątą Głowę Cerbera" Wolfe - bardzo dziwna i zagadkowa powieść sf, przy okazji niesamowita opowieść o obcości i tożsamości. Podobno MAG planuje wznowienie "Księgi Nowego Słońca" w przyszłym roku, mam nadzieję że Wolfe doczeka się porządnych, eleganckich wydań - takich jak wielu autorów z cyklu Uczta Wyobraźni. Dzięki za polecenie Holdstocka i Beagle'a - muszę poznać ich książki.

01 X 2014   21:35:05

Mam nadzieję, że nie rozczarują :)

02 X 2014   10:53:21

Czytam i oczom nie wierzę, a saga o Wiedźminie pominięta?????

02 X 2014   13:40:57

Zacytuję samą siebie ze wstępu do odcinka z zeszłego tygodnia:
"Podobnie jak Sapkowski ograniczam się tylko do fantasy anglosaskiej..."

02 X 2014   17:01:13

A to zwracam honor;) jakkolwiek szkoda, że tylko do niej. "Opowieści sieroty" - misterne "z tym, że nie działa":) ( nie poruszają emocjonalnie, a czy estetycznie? nie mnie), "Akwaforta" znów pokrętna do granic możliwości (czytając ją zastanawiałam się czy leci z nami psychiatra?:D ). Szkoda, że tak niewiele o Pratchetcie, są zdecydowanie lepsze jego pozycje niż ww, choć wrażenie niekończącego się odcinania kuponów od pomysłu może sprawić, że czytelnik czuje się znużony światem Dysku. Sapkowski wiedział kiedy "wstać i wyjść", dlatego pozostawił fanów w stanie nienasycenia:)

02 X 2014   17:49:04

A ja zachęcam do Eriksona - wprawdzie o gustach ... - ale "Malazańską..." czyta się dużo lepiej niż "Grę o tron", a i bohaterowie ciekawsi i z "większym jajem"

02 X 2014   21:54:20

A ja lubię i "Malazańską..." i "Grę...", z tym że (moim zdaniem) Erikson ma lepszy świat i magię, a Martin bohaterów; PS. no i "Malazańska..." jest już zakończona, a na Martina czekam i czekam - zaczynam się martwić, że serial będzie pierwszy...

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Dziwne fikcje: Moc kryzysu
— Marcin Knyszyński

Dziwne fikcje: Słowem wstępu
— Marcin Knyszyński

Ku wewnątrz
— Marcin Knyszyński

Do księgarni marsz: Sierpień 2022
— Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek

Cień i Pazur: Czeladnik małodobry i jego miecz
— Miłosz Cybowski

Najstarsza magia
— Eryk Remiezowicz

Wiele stron o zemście i zabijaniu
— Miłosz Cybowski

Do księgarni marsz: Kwiecień 2021
— Miłosz Cybowski, Sławomir Grabowski, Joanna Kapica-Curzytek

Po trzy: Bohaterowie
— Beatrycze Nowicka

Po trzy: Ludzie w książkach żyją
— Beatrycze Nowicka

Z tego cyklu

Wspomnienia
— Beatrycze Nowicka

Moja własna lista. Część I
— Beatrycze Nowicka

Przeciwko nicości
— Beatrycze Nowicka

Nic specjalnego
— Beatrycze Nowicka

Magiczne USA
— Beatrycze Nowicka

Dobry i zły lord
— Beatrycze Nowicka

Rycerze i detektyw
— Beatrycze Nowicka

Dla nieco młodszych czytelników
— Beatrycze Nowicka

Zdecydowanie nie zachwyca
— Beatrycze Nowicka

Dwa oblicza Anubisa
— Beatrycze Nowicka

Tegoż twórcy

Ku wewnątrz
— Marcin Knyszyński

Postęp musi trwać
— Miłosz Cybowski

Czasy się zmieniają, lecz zasady nie
— Miłosz Cybowski

Krótko o książkach: Krótko i do rzeczy
— Miłosz Cybowski

Krótko o książkach: Jednorożec w winnicy
— Miłosz Cybowski

Cień i Pazur: Czeladnik małodobry i jego miecz
— Miłosz Cybowski

Dialogi i monologi
— Miłosz Cybowski

Nekromanci kontratakują
— Miłosz Cybowski

Dwóch panów w drodze (nie licząc lokaja)
— Miłosz Cybowski

Wiele stron o zemście i zabijaniu
— Miłosz Cybowski

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.