Przedstawiamy 25 nominowanych książek. W głosowaniu można wybrać do 5 pozycji z poniższej listy. Głosować można TUTAJ.
Poniższa lista uszeregowana jest alfabetycznie według nazwisk autorów. Opisy książek pochodzą z naszych recenzji i not wydawców.
Książki Roku 2016 – nominacjeTo juz dziewiąta edycja naszego plebiscytu na ksiązkę roku. Oto opisy 25 pozycji wybranych spośród propozycji nadesłanych przez Was i kandydatur redakcji.
EsensjaKsiążki Roku 2016 – nominacjeTo juz dziewiąta edycja naszego plebiscytu na ksiązkę roku. Oto opisy 25 pozycji wybranych spośród propozycji nadesłanych przez Was i kandydatur redakcji. Przedstawiamy 25 nominowanych książek. W głosowaniu można wybrać do 5 pozycji z poniższej listy. Głosować można TUTAJ. Poniższa lista uszeregowana jest alfabetycznie według nazwisk autorów. Opisy książek pochodzą z naszych recenzji i not wydawców. W rozgrywającej się w niedalekiej przyszłości nowej powieści Margaret Atwood obserwujemy losy pewnego małżeństwa, które na skutek kolejnego kryzysu finansowego utraciło najpierw pracę, a później praktycznie cały swój majątek. Stan i Charmaine musieli wyprowadzić ze swego (kupionego oczywiście na kredyt) domu i zamieszkać w samochodzie, a jej skromne wynagrodzenie kelnerki pozwalało im jedynie na zaspokojenie naprawdę podstawowych potrzeb życiowych. Co gorsza w sytuacji powszechnego bezrobocia szanse na znalezienie nowej posady przez Stana były czysto iluzoryczne, a w dodatku na ulicach zrobiło się naprawdę niebezpiecznie, dlatego para głównych bohaterów cały czas musiała też uważać, aby nie paść ofiarą napaści. Głównym bohaterem „Cienia eunucha” jest Miquel Gensana Giró, urodzony – tak samo jak autor – trzydziestego kwietnia 1947 roku. To członek ubożejącej stopniowo w XX wieku rodziny fabrykantów o imponującym drzewie genealogicznym, sięgającym dwustu lat wstecz. Zamiast odziedziczenia majątku i stabilnej kariery, bohatera czeka trudna wędrówka w poszukiwaniu własnego miejsca w życiu i uporczywa walka z niespełnieniem. Historia jego życia to dzieje urodzonego po wojnie pokolenia Katalończyków, którym podczas dyktatury Franco odebrano prawo do samostanowienia. Tak jak w innych książkach katalońskiego pisarza (np. w „Wyznaję”), również tutaj poczesne miejsce zajmuje muzyka. Forma powieści oparta jest na strukturze koncertu skrzypcowego Albana Berga, kompozytora austriackiego, prekursora muzyki atonalnej. Wspomnijmy przy okazji fakt, że prawykonanie tego utworu odbyło się w Barcelonie w 1936 roku. Tytuły rozdziałów „Cienia eunucha” odpowiadają poszczególnym częściom koncertu, niezwykle logicznego w swojej formie, o przyciemnionej, choć nie nazbyt mrocznej barwie, którego brzmienie wzbudza metafizyczny niepokój. Literatura i muzyka mają tak wiele wspólnego – zdaje się nam przypominać autor. W powieści są też inspirujące nawiązania do innych utworów muzycznych. Jaume Cabré nie kryje, że oprócz literatury, jego wielką miłością jest muzyka. „Królestwo” to fascynująca podróż w czasie do narodzin chrześcijaństwa. Autor, ateista, mający w życiorysie okres żarliwej religijności, opowiada w pasjonujący sposób o życiu świętego Pawła i świętego Łukasza (z gościnnymi występami innych apostołów), próbując dotrzeć do źródeł ewangelicznych opowieści i zrozumieć motywacje działalności pierwszych chrześcijan. Carrère pisze z niekłamaną pasją, jest oczywiście sceptyczny wobec boskości Jezusa Chrystusa, ale nie kryje swej fascynacji tą postacią i jego uczniami. W efekcie powstała fascynująca opowieść o historii, religii i ludziach, która może zainteresować zarówno ludzi niewierzących, jak i wierzących. „Harda” i „Królowa” to opowieść o córce, siostrze, żonie i matce europejskich władców, dumnej, silnej duchem Świętosławie, która mimo nie sprzyjających okoliczności i kolejnych ciosów od losu, nieodmiennie próbowała brać swój los we własne ręce. Ciekawe pomysły, świetnie wykreowani bohaterowie, dobry styl, dużo emocji i zdarzeń, interesująco przedstawione realia. Kolejne książki Lee Childa z cyklu o Jacku Reacherze to od pewnego czasu pewniaki na naszej liście nominacji do książki roku. Trudno się dziwić – ten cykl to od lat modelowy książkowy thriller, a każda z pozycji kwalifikuje się do klasyki gatunku. Nie inaczej jest ze „Zmuś mnie” opowieścią o podejrzanych działaniach w sennym z pozoru miasteczku Matczyny Spoczynek i mrokach kryjących się w Głębokiej Sieci. „Klaśnięcie jednej dłoni” to przede wszystkim niezwykle poruszająca historia losów pewnej rodziny, a zarazem wstrząsająca opowieść o trudnej asymilacji powojennych imigrantów z Europy w Australii. Niewątpliwie na całym przyszłym życiu Sonji Buloh zaważyło to, że kiedy miała zaledwie trzy lata, z domu odeszła jej matka. Nie chodzi tylko o to, że Bojan Buloh nie do końca radził sobie z samodzielnym wychowywaniem córki – chociaż relacje między tym dwojgiem do łatwych z pewnością też nie należały. Kluczowy okazuje się bowiem bagaż bolesnych doświadczeń, które rodzice Sonji przywieźli ze sobą ze starej ojczyzny. Z kolei przemyślana konstrukcja fabuły sprawia, że czytelnicy nie tylko z zaciekawieniem obserwują rozwój wydarzeń, ale muszą samodzielnie odtworzyć obraz całej historii na podstawie stopniowo odkrywanych jej fragmentów. To nie jest beztroski, radosny romans. Co jakiś czas dostrzegamy, że ta historia dwojga młodziutkich ludzi jest trudną walką o życie i przyszłość. Miklós i Lilli usilnie chcą zapomnieć o tym, że podczas wojny byli skazanymi na śmierć Żydami. Nie chcą pamiętać o naznaczonej śmiercią obozowej przeszłości i okrucieństwach, których byli świadkami. O tym wszystkim czytamy w całej powieści zaledwie kilka rozproszonych zdań, a jednak mają one ogromną moc rażenia. Oboje przeżywają też religijny kryzys, jak wielu ocalonych, którzy nie doczekali się odpowiedzi na pytanie, gdzie wtedy był Bóg. Przeszłość ma dla nich tylko takie znaczenie, że szukają swoich bliskich, którzy za jej horyzontem zniknęli. Proza Gárdosa jest kameralna, powolna, nasycona emocjami. Mieści się w niej cała pochwała woli życia, na przekór mrocznej przeszłości, okrutnych wspomnień i odbierającej siły chorobie. „Gorączka o świcie”, pielęgnując pamięć o wojennej i obozowej przeszłości, niesie także ze sobą głębokie humanistyczne i antywojenne przesłanie. William Gibson napisał książkę-zagadkę, powieść o dwóch światach, będących odgałęzieniami kontinuum, w którym ludzkość znalazła sposób na przesyłanie informacji w przeszłość. W jednym z tych światów nastąpiła globalna katastrofa, drugi ku swojej katastrofie zmierza, lecz czytelnik nie znajdzie w „Peryferalu” ani szczegółowego opisu tego, co bohaterowie nazywają pulą, ani też tradycyjnego postapo. Wizja przyszłości, zwłaszcza tej bardziej odległej, ma swój unikalny charakter, można by wręcz napisać – smak. Pisarz opisuje ją w przebłyskach, ale tak, by czytelnik odniósł wrażenie, że są one elementami większej, ukrytej całości. Autor „Neuromancera” nie stosuje wobec odbiorcy taryfy ulgowej, wrzuca go w sam środek intrygi bez żadnego wprowadzenia. Przez pierwsze kilkaset stron czytelnik musi pracowicie składać kolejne elementy układanki. Wybrana przez autora forma sprawia, że „Peryferal” jest powieścią intrygującą, zaproszeniem do intelektualnej gry. Ważne jest to, co zostało napisane, ale równie istotne są luki, przestrzenie między rozdziałami i wszystko to, co znajduje się poza kadrem. Pisarz bardzo dużo pozostawia inwencji czytelnika. Warto polecić „Peryferal” tym, którzy poszukują literackich wyzwań i niebanalnej wizji przyszłości. Olga, niezbyt piękna, niekoniecznie taka młoda, pozbawiona perspektyw, trafia do magicznej krainy. Kraina ta nie potrzebuje zbawicieli, nie toczy się w niej epicka wojna, mieszkańcy nie opowiadają sobie legend o Wybranej. Żyje tam jednak czarodziej, którego gospodynią zostaje bohaterka. Początkowo może wydawać się, że osią opowieści będą przygody Olgi „po drugiej stronie lustra”. Wraz z upływem czasu jednak czytelnik przekonuje się, że znacznie ważniejsze od tego, co Olga znalazła po tej drugiej stronie, jest to, co zostawiła za sobą. Jej dzieciństwo, kontakty z matką, radzenie sobie z codziennością, nieudany związek. Większa część akcji osadzona jest też nie w domu czarodzieja, a w zwykłej, szarej rzeczywistości. Olga i osty” nie jest (a przynajmniej jest nie tylko) opowieścią o kobiecie, która pewnego dnia znajduje przejście do czarodziejskiego świata. To historia o zmaganiu się z przeszłością i teraźniejszością, próbach znalezienia swojego miejsca, depresji i trudnych relacjach z innymi. „Skucha” Jacka Hugo-Badera, opowieść o współczesnych losach bohaterów „Solidarności” z lat 80. zapowiadała się jako historia o tym jak Polska niesprawiedliwie potraktowała tych ludzi – i w jakimś stopniu o tym właśnie jest ta książka. Ale nie tylko – bo trudne życiorysy bohaterów książki każą zadać sobie też pytanie o powody, dla których ludzie angażują się w działalność polityczną. I nie są to budujące wnioski. W sumie więc kawał historii Polski, celne obserwacje społeczne i psychologiczne i dużo szczerej opowieści o powikłanych losach grupy skomplikowanych ludzi. „Krótką historię siedmiu zabójstw” można odczytywać na różne sposoby: powieść gangsterską, polityczną, a nawet sensacyjną, książkę o różnych formach władzy i przemocy, obrazach nierówności i dyskryminacji. Jest to portret Jamajki lat siedemdziesiątych XX wieku, wtedy – kraju „na rozdrożu”, po politycznym zwrocie w lewo, dokonanym po odejściu od władzy konserwatystów. Jamajka – jak pokazuje to James – była w owym czasie szczególnie podatna na zewnętrzne wpływy. Kogo tutaj nie ma: to pole działania dla kubańskich komunistów, kolumbijskich speców od przerzutu narkotyków i „chłopców” z CIA, czujnie obserwujących rozwój politycznych wydarzeń. W tle brzmią znane przeboje tamtych czasów (ich tytuły są zestawione przez tłumacza na końcu książki), a fani grupy Rolling Stones znajdą tutaj dla siebie szczególnie wiele ciekawostek. Centralnym punktem powieści staje się zamach na Boba Marleya, jamajską megagwiazdę muzyki reggae. Muzyk i kilka osób z jego otoczenia zostali postrzeleni na dwa dni przed organizowanym przez niego koncertem charytatywnym. Miał on być wydarzeniem prowadzącym do złagodzenia ostrej kampanii przedwyborczej – i głosem poparcia dla ówcześnie rządzącego lewicowego premiera. Autor stara się tutaj pokazać, że ostra walka polityczna może przenosić się na inne sfery i prowadzić do eskalacji fizycznej przemocy. Przesłanie nie budzi wątpliwości: wszystko może stać się kwestią polityczną. Opowieść, która doskonale zachowuje równowagę między autorską wyobraźnią a konwencjonalnymi motywami fantastyki. Przede wszystkim – nie jest nudno. W „Asystencie czarodziejki” zamiast nastoletniego chłopca-sierotki o nadludzkim talencie mamy zbliżającego się do wczesnej emerytury pomocnika wybitnej mistrzyni magii, który pogodził się z brakiem własnego daru magicznego i zaprząta go raczej kwestia ułożenia sobie spokojnego życia u boku narzeczonej niż ratowanie świata. Szefową Vincenta Thorpe’a jest Margueritte de Breville – mistrzyni magii niezmiernie inteligentna i równie apodyktyczna, specjalistka od niebezpiecznych misji, z powodu ryzykownych pomysłów zwana Szaloną Meg. Razem z narzeczoną Vincenta, malarką Amandine Cerise (czarującą acz niemagiczną), drugą maginią – blond pięknością Belinde Chamomille i uczennicą tej ostatniej, Kathryn Verd, zostają wciągnięci w wir wydarzeń, które rozpoczęły się dwieście lat wcześniej magicznym rozdarciem kontynentu. Świat nawiedzany katastrofami tak często, że to, co my nazywamy „postaopkalipsą” dla jego mieszkańców to po prostu piąta pora roku. W takim właśnie świecie przyszło żyć Essun, dla której od zagłady świata wazniejsza jest śmierć jednego dziecka i porwanie drugiego. To, że śmierc i porwanie są dziełem jej męża jest w tym wszystkim niezbyt ważne, podobnie jak nadciągająca kolejna piąta pora roku. Ale tym razem ludzkość może jej nie przetrwać… George Lucas to oczywiście nie tylko „Gwiezdne wojny”, choć historii o ich powstaniu nie zabraknie w książce Briana Jaya Jonesa. Ale z tej zajmująco napisanej książki dowiemy się również o młodości Lucasa, o innych jego projektach filmowych, trudnej przyjaźni z Francisem Fordem Coppolą, życiu osobistym. Jones dociera do wielu materiałów źródłowych i stara się szczegółowo omówić wszystkie aspekty życia George’a Lucasa, kreśląc wizerunek człowieka wyjątkowego, choć nie zawsze czującego pełne spełnienie. Główną bohaterką „Łaski” jest Maria Lenarczyk, pracująca w 1985 roku jako nauczycielka w szkole podstawowej w miasteczku, w którym dorastała. Okazuje się, że jej powrót w rodzinne strony nie był chyba najszczęśliwszym pomysłem, gdyż tajemnicze okoliczności śmierci jednego z jej uczniów zupełnie wytrącają Marię z równowagi. Zaczyna ona przypuszczać, że sprawa zmarłego Wojtka może mieć związek z tym, co przytrafiło się jej samej przed trzydziestu laty, kiedy na kilka dni zaginęła w pobliskim lesie. Sześcioletnią Marysię odnaleziono wtedy całą we krwi (ale nie jej własnej!) i niepamiętającą co jej się przytrafiło. Kiedy po Wojtku giną kolejne dzieci, główna bohaterka próbuje na własną rękę wytropić mordercę, a także odkryć mroczną tajemnicę kryjącą się w jej przeszłości. Książka Krakauera oparta jest na tezie równie śmiałej, co kontrowersyjnej – przyjął on, że fundamentalistyczny mormonizm jest wyznaniem naznaczonym zbrodnią, a w mormonizm jako taki wpisane są przemoc i rozlew krwi. Taki punkt widzenia wywołał odpowiednią reakcję władz Kościoła, które próbowały zablokować publikację, do czego zresztą autor odnosi się rzeczowo w ostatnim rozdziale. Jak by nie było, „Pod sztandarem nieba” to lektura pasjonująca, trzymająca w napięciu nie mniej niż „Z zimną krwią” Capote’a. Wątki historyczne przeplatają się z fragmentami dotyczącymi ostatnich wydarzeń w Kościele oraz z zapisami różnych zbrodni, dzięki czemu zachowana została dynamika opowieści. Miejscami książka jest wstrząsająca i stanowi cenne źródło wiedzy na temat współczesnego społeczeństwa amerykańskiego, którego mormonizm jest dziś istotną częścią, nawet jeśli wciąż chowa w swoich archiwach mnóstwo tajemnic. Specyfiką „Symfonii w bieli” są krótkie pociągnięcia pędzlem, drobne plamy wrażeń i doznań oddane słowami. Lisboa nie potrzebuje budować drobiazgowych opisów, by oddać jakże skomplikowany wewnętrzny tok myślenia postaci i nakreślić scenerię, w której rozgrywa się akcja, aż do najdrobniejszego szczegółu. Od wielkomiejskiej metropolii do prowincjonalnej osady. Dodatkową atrakcją jest tutaj niezwykła egzotyka i bujność natury otaczającej bohaterów. Barwy, smaki, dźwięki, kształty – w większości nieznanych nam roślin i krajobrazów. Nieruchomy upał, obezwładniająca duchota tropikalnego klimatu i ta jedyna w swoim rodzaju ulga, gdy zaczyna padać deszcz.Ale jest to powieść przede wszystkim o ludzkich dramatach. Losy dwóch sióstr: Clarice i Marii Inês splatają się i rozchodzą na przestrzeni lat. Łączą je niewypowiadane na głos w rodzinnym domu tajemnice, które dopiero po latach (i pod koniec powieści) ujrzą światło dzienne. Bolesne doświadczenia wpłyną na ich dalsze życiowe losy, sprawią, że długo będą poszukiwać swojego miejsca w życiu. Przygląda się im Tomás. Znajduje się raz dalej, raz bliżej życia obu dziewcząt. Sam również nosi w sobie dramat, z którym trudno odnaleźć wewnętrzny spokój.Zadziwia, że w tak krótkiej powieści autorce udało się zmieścić tak wiele tematów – i tak znakomicie je przedstawić. Nie jest to tradycyjnie napisana biografia. Choć większość miejsca zajmują tutaj wspomnienia z lat dziecięcych – autor nie stara się odtwarzać swoich odczuć czy zapamiętanych obrazów i opisywać ich „oczyma dziecka”. To raczej dzieciństwo opowiedziane przez dorosłego, z wyjaśnieniami, komentarzem, dlaczego było tak a nie inaczej, z dopowiedzeniem dalszego ciągu tego czy innego epizodu. Z tego też powodu opowieść nie jest chronologiczna, ale opiera się na swobodnym przemieszczaniu się w czasie. Wspomnienia są niezwykle bogate i wielotematyczne: sytuacja w domu, relacje rodzinne, realia ówczesnej Palestyny – Izraela, niepokoje polityczne, znakomicie zarysowane sylwetki krewnych i znajomych. Ci, którzy znają twórczość Jerzego Pilcha, sięgali po jego powieści i dzienniki, w „Zawsze nie ma nigdy” nie przeczytają zapewne nic, czego nie wiedzieliby wcześniej. Ale to nie jest zarzut wobec tej książki. Oznaczać to może raczej, że pisarz konsekwentnie trzyma się ulubionych tematów i motywów (unikalny mikroklimat Wisły, członkowie jego rodziny, trudne relacje z ojcem i zawiłe – z matką, piłka nożna, refleksje na temat twórczości wielkich pisarzy). Ale z drugiej strony, może to wszystko, o czym od lat czytamy u Pilcha na temat jego życia to sztafaż, wykreowana anegdota, literacka fikcja, która – według klasycznej zasady – powtarzana tysiąc razy, zaczyna być brana za prawdę? Mówiąc ostrożnie: z Jerzym Pilchem nigdy nic nie wiadomo. Może między innymi dlatego Kuba Wojewódzki nazwał pisarza z Wisły „Keithem Richardsem literatury polskiej”? Michał Rusinek przez szesnaście lat był sekretarzem Wisławy Szymborskiej, laureatki literackiej nagrody Nobla. „Nic zwyczajnego” to jego emocjonalny (ale nie sentymentalny), osobisty zapis historii tych lat, wypełnionych wytężoną pracą. Trzeba było zająć się odpowiadaniem na listy, planowaniem podróży, organizowaniem wystąpień noblistki, a przede wszystkim – separowaniem jej od nacierającego świata po „tragedii sztokholmskiej”, jak sama mówiła. Ale praca sekretarza wiązała się także jeszcze z czymś więcej: uczestniczeniem w codziennym życiu Wisławy Szymborskiej, ułatwianiem poetce radzenia sobie – nomen omen – z prozą życia, a pod koniec – towarzyszeniem jej w chorobie. Książka przedstawia też wiele wybitnych postaci z krakowskiego środowiska literackiego. „Ciemna strona miłości” rozpoczyna się ona tak banalnym, mogłoby się wydawać, motywem: dwoje ludzi, Farid i Rana, którzy się kochają, ale nie mogą być razem, bo należą do dwóch skłóconych ze sobą od pokoleń syryjskich rodów: klanu Musztaków i Szahinów. Bliskowschodnia wersja „Romea i Julii” albo „West Side Story”? Częściowo zapewne tak, choć ta opowieść jest czymś o wiele więcej. Lepiej nie sugerować się tytułem, na pewno nie jest to tylko i wyłącznie historia miłosna. „Miłość” ma w tej powieści znaczenie bardzo szerokie, autor pokusił się o pokazanie nie tylko uczuć między ludźmi, ale też sportretowanie relacji mieszkańców z ich miejscem zamieszkania oraz dowodów przywiązania obywateli do ich ojczyzny. Nie zawsze są to tematy łatwe, jeśli wziąć pod uwagę, że „Ciemna strona miłości” rozgrywa się w targanej konfliktami Syrii w latach 1870-1970. Są tu także liczne motywy autobiograficzne. Niewykluczone, że fotografie zamieszczone przy drzewie genealogicznym obu rodów to autentyczne zdjęcia przodków autora. Utwór łączy w sobie elementy powieści obyczajowej, Bildungsromanu, powieści politycznej (zwłaszcza pod koniec), a nawet komedii obyczajowej. Niektóre fragmenty są podszyte łagodnym humorem, ujawniając dyskretny dystans autora do opowieści. Zadziwia forma książki, porównywanej do „Baśni z tysiąca i jednej nocy”, szkatułkowej, niekończącej się i wielowątkowej. Schami przekształcił tę formę w prozę dużo bardziej „zdyscyplinowaną” od starej wschodniej opowieści. Nikt tak nie pisze o polskiej architekturze jak Filip Springer. Ale dziennikarza zainteresowania nie ograniczają się do domów, dworców czy domów handlowych. W „Mieście Archipelag” dziennikarz próbuje na naszą współczesną Polskę spojrzeć dużo szerzej – w szczególności Polskę prowincjonalną. Wyrusza w podróż do trzydziestu dawnych miast wojewódzkich, aby zobaczyć, jak współcześnie sobie radzą. Ogląda miejsca, rozmawia z ludźmi. Wyłania się z tego opowieść o tej mniej znanej Polsce, o jej problemach i codziennym życiu, opowieść, jakiej w polskiej literaturze od dawna nie było. Zbiór wariacji na temat „Odysei”, które, by użyć słów Homera, „wyrwały się z zagrody zębów” Wita Szostaka. Miniatury przedstawiające różne wersje losów Odyseusza, króla Itaki, latami wracającego po wojnie na swoje ziemie. Ale czy jego powrót rzeczywiście tyle trwał? I czy się skończył? I czy skończył się dobrze; albo może dobrze się stało, że nie miał końca? Szostak literacko opisał, najpewniej nie bez dystansu, to, co może brać się z długoletniej samotności, z sytuacji skrajnych — oraz z idących śladem niepewności mitów. I jest w tym chyba, prócz nawiązania do starożytności, sporo opowieści wigilijnej. „Rozdartą zasłonę” można określić jako krzyżówkę kryminału retro z nową falą. Z tej ostatniej wzięta została tematyka społeczna, z pozoru niezbyt pasująca do konwencji. Przecież prostytucja i handel żywym towarem to nie są sprawy poruszane w porządnych krakowskich rodzinach, a państwo Szczupaczyńscy nie byli tu żadnym wyjątkiem. Jednak tuż przed Wielkanocą w dziwnych okolicznościach ginie Karolcia, młoda służąca profesorowej, a śledztwo kończy się zaskakująco szybko. Zofia Szczupaczyńska nie widzi innego wyjścia i ponownie bierze sprawy we własne ręce, nie wiedząc jeszcze, że zobaczy nieznane sobie wcześniej oblicze Krakowa. Oto mamy piątkę bohaterów: czterech przyjaciół i Nowy Jork. To właśnie Nowy Jork był dla mnie magnesem. Byłam ciekawa, jak autorka uchwyci zwyczajne życie w tak magicznym i niezwykłym miejscu, jakim jest Big Apple, które wszyscy znają z pocztówek i teledysków, ale zapominają, że tam też toczy się normalne życie z przyziemnymi problemami. Yanagihara wprowadza nas stopniowo w historię czwórki przyjaciół. Poznajemy ekscentrycznego artystę J.B., początkującego aktora Willema, zdezorientowanego architekta Malcolma i wreszcie najbardziej tajemniczego z całej czwórki – prawnika Jude’a. • • • ![]() 7 stycznia 2017 |
Powoli zbliżają się wakacje – co ciekawego warto spakować do waszych pleckaów i walizek?
więcej »Autor tej dylogii, zaliczanej do klasyki przedwojennej brytyjskiej science fiction, urodził się w Smethwick pod angielskim Birmingham, co czyni go rodakiem i rówieśnikiem H. G. Wellsa. Na tym podobieństwa między obu pisarzami (pozornie) się kończą.
więcej »Mamy rok 1984. We Francji Michel Platini zamienia się w żywą legendę, czego świadkami są młodzi, dwudziestoletni bohaterowie powieści, przesiadujący w edynburskich pubach i oglądający przy piwie mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Nie przypominają jeszcze ćpunów z „Trainspotting”, którzy nie chcieli wybierać niczego poza heroiną. Ale są na „dobrej” drodze.
więcej »Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Do księgarni marsz: Październik 2022
— Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek
Krótko o książkach: Wzloty i (głównie) upadki
— Miłosz Cybowski
Wracać wciąż do domu
— Beatrycze Nowicka
Vivat Academia, vivant cantatrices!
— Anna Nieznaj
Nie przegap: Kwiecień 2017
— Esensja
Kilka końców świata
— Dominika Cirocka
Nie przegap: Marzec 2017
— Esensja
Esensja czyta: Marzec 2017
— Dawid Kantor, Daniel Markiewicz, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Prawdziwe życie Luke’a Skywalkera
— Konrad Wągrowski
Nie chcielibyście takiego życia
— Witold Werner
10 największych rozczarowań muzycznych 2016 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 najlepszych książek 2016 r.
— Esensja
10 najlepszych komiksów 2016 roku
— Esensja
Porażki i sukcesy 2016, czyli filmowe podsumowanie roku
— Piotr Dobry, Gabriel Krawczyk, Jarosław Robak, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
50 najlepszych płyt 2016 roku
— Esensja
Najgorsze filmy 2016 roku
— Esensja
50 najlepszych filmów 2016 roku
— Esensja
Najlepsze komiksy 2016 roku
— Esensja
A więc to tylko tyle
— Joanna Kapica-Curzytek
Dni ostatnie
— Marcin Mroziuk
Koniec, czyli początek
— Marcin Mroziuk
Brune, gdzie jesteś?
— Marcin Mroziuk
Gdy tropikalny raj staje się piekłem na ziemi
— Marcin Mroziuk
Trylogia Ciągu: Mona Liza Turbo
— Miłosz Cybowski
Zanikanie, czyli rzecz o „Cudzych słowach”
— Mieszko B. Wandowicz
Rodzinne tragedie
— Marcin Mroziuk
Trylogia Ciągu: Graf Zero
— Miłosz Cybowski
Trylogia Ciągu: Neuromancer
— Miłosz Cybowski
Prezenty świąteczne 2022: Prezenty książkowe
— Esensja
Nie przegap: Luty 2022
— Esensja
Prezentownik książkowy 2021
— Esensja
10 najśmieszniejszych lub najdziwniejszych książkowych scen ze zwierzętami
— Esensja
10 naj…: 11 twarzy jesieni
— Esensja
Do księgarni marsz: Grudzień 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Listopad 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Październik 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Wrzesień 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Sierpień 2020
— Esensja
Przecież nie da się zagłosować! Nic nie jest aktywne. Można sobie tylko pooglądać tę listę i tyle.