W szóstej odsłonie cyklu przygód Tomka Wilmowskiego (która swą premierę miała w roku 1965) powracamy na chwilę do Australii, by następnie wraz z bohaterami wyruszyć w kierunku białej plamy na mapie Oceanii: na Nową Gwineę.
W szóstej odsłonie cyklu przygód Tomka Wilmowskiego (która swą premierę miała w roku 1965) powracamy na chwilę do Australii, by następnie wraz z bohaterami wyruszyć w kierunku białej plamy na mapie Oceanii: na Nową Gwineę.
21 stycznia 2017 przypada 105. rocznica urodzin Alfreda Szklarskiego. 9 kwietnia 2017 przypada 25. rocznica jego śmierci. Ponadto w 2017 roku mija 60. rocznica pierwszego wydania „Tomka w krainie kangurów”, 50. rocznica pierwszego wydania „Tomka u źródeł Amazonki” oraz 30. rocznica pierwszego wydania „Tomka w Gran Chaco”.
Alfred Szklarski
‹Tomek wśród łowców głów›
Moje pierwsze skojarzenie z hasłem „wyspa na Pacyfiku” bierze się pewnie z wielu obejrzanych filmów o piratach: ot, kawałek piaszczystej plaży, za nią tropikalny las, a całość możliwa do obejścia w ciągu kilku godzin, góra cały dzień i to tylko z uwagi na ukształtowanie terenu. Tymczasem Nowa Gwinea, będąca drugą co do wielkości wyspą na Ziemi (po Grenlandii), ma powierzchnię ponad dwukrotnie większą od Polski. Podzielona jest (administracyjnie) co prawda południkowo mniej więcej na pół, ale nawet każda z połówek jest nadal większa od naszego kraju. Dodajmy do tego wszechobecną dżunglę, górzyste bądź bagniste ukształtowanie terenu oraz dzikie, uprawiające kanibalizm plemiona, tworzące kilkumilionową społeczność mówiącą setkami różniących się od siebie języków (być może z tego właśnie powodu ich głównym hobby było wzajemne wyrzynanie się), a otrzymamy Nieznane. Białą Plamę na mapie. Cel wyprawy badawczej Tomka Wilmowskiego i s-ki w „Tomku wśród łowców głów”.
Szóstą powieść cyklu Alfred Szklarski rozpoczyna prologiem (poprzedni, a zarazem pierwszy raz uczynił to w „
Tomku na tropach yeti”), ale tym razem zastosował technikę
flash forward – jego akcja dzieje się nie przed wydarzeniami opisywanymi w pierwszym rozdziale, ale sporo po nich, mniej więcej w środku książki. Właściwa akcja rozpoczyna się w 1908 roku, krótko po
ucieczce z Syberii, w Australii, dokąd nasi bohaterowie przypłynęli wraz z uratowanym kuzynem Zbyszkiem Karskim oraz jego narzeczoną, Nataszą Bestużewą. Autor opisuje ową podróż w dwu zdaniach, dodając przy tym miłą niespodziankę zgotowaną przez maharani Alwaru: w jednym z portów jej brat, hinduski uczestnik poprzednich wypraw – Pandit Davasarman – przekazuje bosmanowi Nowickiemu dokument własności jachtu („Sita” – na cześć poprzedniej właścicielki). Bosman (po dopełnieniu formalności) otrzymuje patent i staje się kapitanem – czego niespodziewanymi konsekwencjami autor uraczy nas pod koniec powieści.
Początkowo grono przyjaciół bawi u państwa Allan, dokąd przybyła również maturzystka Sally – oraz jej kuzyn James Balmore – a następnie przenoszą się do Sydney, gdzie spotykają dyrektora ogrodu zoologicznego w Melbourne, Karola Bentleya (był doradcą przy
pierwszej podróży Tomka do Australii). Bentley proponuje (i opłaca) podróż naukową na słabo zbadane tereny Papui… a Sally przypomina Tomkowi, że rok wcześniej obiecał spełnić każde jej życzenie, gdy tylko zda maturę, wobec tego ona pragnie dołączyć do wyprawy. Bohaterowie nie mają wyboru: ekipa poszerza się nie tylko o Sally (w roli preparatorki okazów i osoby sprawującej nadzór nad kuchnią), ale również Nataszę (sanitariuszka i nadzór nad kuchnią), Zbyszka (intendent), Jamesa (preparator i prace obozowe) oraz Karola i jego dwóch pracowników. Kobiety mają dodatkowo jeszcze jedno „zadanie”: ich obecność ma świadczyć o pokojowym charakterze ekspedycji.
Na wyspę podróżnicy docierają dopiero w okolicach setnej strony powieści, wcześniej racząc siebie wzajemnie (i czytelników) historią poznawania Nowej Gwinei, jej geografią i podziałem politycznym (natenczas jako kraj kolonialny była ona podzielona między kilka mocarstw). James, młody przystojniak kręcący się przy Sally, a przy tym nie mający podróżniczego obycia i doświadczenia (przez co lekkomyślnie narażający siebie i innych na niebezpieczeństwo), początkowo bardzo drażni Tomka. Dzięki temu tytułowy bohater zyskuje rysę na kryształowym charakterze: okazuje się być zazdrosnym o tę, którą tytułował do tej pory swoją miłą, drogą przyjaciółką.
Tereny, przez które przedziera się wyprawa, są ubogie w zwierzynę, toteż nieliczne opisy przyrodnicze (ze szczegółami przeniesionymi do przypisów) nie odwracają uwagi od akcji. Etnografia z kolei została umiejętnie wpleciona w fabułę – zamiast suchych opisów zachowań i obyczajów Papuasów, czytelnicy przeżywają je wraz z bohaterami. W przypisach oraz przede wszystkim epilogu znajdziemy także informacje czy komentarze autora na temat dalszych historycznych dziejów lądu i jego mieszkańców.
Z ciekawostek dowiadujemy się, że Andrzej Wilmowski i Tadeusz Nowicki znali się w młodości – chodzili do tej samej szkoły (nie zostało przez autora dopowiedziane, czy do tej samej klasy, czy różnych z racji ewentualnej różnicy wieku). I tak, jak od młodości irytuje mnie tytuł ostatniego rozdziału „
Tajemniczej wyprawy Tomka”, tak nawet po latach wzrusza treść zawarta w przedostatnim rozdziale „Tomka wśród łowców głów” – „Ostatnim życzeniu Sally”.
A ja usiłuję sobie przypomnieć, czy to w tym tomie jest ta scena "Tomków", która jako jedyna pozostała mi w pamięci poza zastrzeleniem lwa :)
Chyba z tego - zważywszy kwestię bycia kapitanem :)