Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Dan Simmons
‹Drood›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDrood
Tytuł oryginalnyDrood
Data wydania19 września 2012
Autor
PrzekładMałgorzata Strzelec, Wojciech Szypuła
Wydawca MAG
ISBN978-83-7480-268-0
Format832s. 150×225mm; oprawa twarda
Cena69,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

450 stopni Fahrenheita: Pisarz wyłania się z mroku

Esensja.pl
Esensja.pl
Karol Franczak, Kuba Gach, Dawid Kantor
1 2 »
Lektura powieści takich jak „Drood” jest świetną czytelniczą pożywką i zostawia po zakończeniu nieodpartą chęć dyskusji, co postanowiliśmy wykorzystać. A zatem: Ile twarzy ma Simmons? Czy jego powieść to już klasyka? Czy Dickens coś ukrywał? Z uwagi na formułę, w tekście pojawiają się pewne elementy fabuły, które można uznać za spoilery.

Karol Franczak, Kuba Gach, Dawid Kantor

450 stopni Fahrenheita: Pisarz wyłania się z mroku

Lektura powieści takich jak „Drood” jest świetną czytelniczą pożywką i zostawia po zakończeniu nieodpartą chęć dyskusji, co postanowiliśmy wykorzystać. A zatem: Ile twarzy ma Simmons? Czy jego powieść to już klasyka? Czy Dickens coś ukrywał? Z uwagi na formułę, w tekście pojawiają się pewne elementy fabuły, które można uznać za spoilery.

Dan Simmons
‹Drood›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDrood
Tytuł oryginalnyDrood
Data wydania19 września 2012
Autor
PrzekładMałgorzata Strzelec, Wojciech Szypuła
Wydawca MAG
ISBN978-83-7480-268-0
Format832s. 150×225mm; oprawa twarda
Cena69,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Karol Franczak: „Drood” Dana Simmonsa to równo dziesiąta pozycja z dorobku autora, która wpadła w moje ręce. Nie ukrywam, jestem wielkim fanem pióra amerykańskiego pisarza. Po tetralogii Hyperiona, która pochłonęła mnie całkowicie (pierwszy tom stawiam na równi z wielką „Diuną” Franka Herberta), przeczytałem m.in.: „Terror”, dylogię „Ilion/Olimp” i „Trupią Otuchę”. Największym atutem pisarskim Simmonsa jest niezwykła plastyczność z jaką przedstawia fabułę, podczas lektury jego powieści wyobraźnia pracuje ze wzmocnioną siłą.
Dawid Kantor: Nie da się ukryć, że Simmons jest w pewnym sensie mistrzem stylu i nie mam tu na myśli aspektów językowych powieści (choć te stoją bez wątpienia na bardzo wysokim poziomie), a raczej stylizację poszczególnych powieści lub ich części. Najdoskonalszym przejawem w tym zakresie jest właśnie „Hyperion”, w którym narracja – prezentowana z perspektywy sześciu bohaterów – jest tak różnorodna, jakby pisało ją sześciu różnych pisarzy (albo rzeczywiście opowiadało sześć różnych osób). Amerykanin świetnie subiektywizuje opisy świata, emocje, czy nawet percepcję protagonisty, z perspektywy którego prowadzi opowieść. W „Droodzie” wchodzi na chyba jeszcze wyższy poziom, bo stosuje narrację pierwszoosobową bohatera niesamowicie charakterystycznego, totalnie ekscentrycznego i antypatycznego. Wilkie Collins, bo o nim mowa, był w rzeczywistości przyjacielem Charlsa Dickensa i pisarzem dorównującym mu popularnością w czasach ich twórczości. Co więcej, z perspektywy głównego bohatera autor prezentuje innego oryginała – samego Dickensa, a to dodatkowo w realiach kultury XIX wiecznej Anglii i w zgodzie z prawdziwymi życiorysami obu autorów.
Kuba Gach: Skupiłbym się przez chwilę na rzeczonej antypatyczności głównego bohatera powieści. Owszem, jest on postacią skrajnie odpychającą, lecz jego zjadliwy egocentryzm nie jest w świecie wykreowanym przez Simmonsa czymś wyjątkowym. Zauważcie, że „Drood” – przecież naszpikowany całą czeredą interesujących postaci – nie posiada bohatera, którego moglibyśmy jednoznacznie nazwać bohaterem pozytywnym. Ów zabieg wydaje się szczególnie ciekawy, gdyż stoi on niejako w opozycji do literackiej spuścizny Dickensa, twórcy dobrotliwego Pickwicka czy też mężnego Samuela Wellera. Rodzi się zatem wniosek, że omawiana powieść jest czymś więcej aniżeli błyskotliwą próbą oddania ducha twórczości wielkiego Anglika. Simmons, czerpiąc garściami od swego poprzednika, snuje swoją własną autorską historię.
Karol Franczak: Sam bohater, z którego perspektywy prowadzona jest narracja, pogrążający się w uzależnieniu i pozostający w cieniu swego wielkiego kolegi Wilkie Collins, to postać niezwykle złożona. Główną siłą napędową, która pcha go ku wszelkim działaniom jest moim zdaniem zazdrość. Collins zazdrości Dickensowi niemalże wszystkiego – sławy, bogactwa, podziwu kobiet, a także talentu. Jednocześnie patrząc na świat jego oczami, zaczynamy mu w pewnym momencie kibicować! Przynajmniej u mnie podczas czytania wytworzyła się swoista niechęć do Dickensa, której nie byłem w stanie sam sobie logicznie wytłumaczyć. Zazdrość i chęć wybicia się ponad Dickensa doprowadza jednak bohatera do kompletnego upadku. Bardzo podobało mi się jak autor powieści opisuje stopniowe uzależnianie się Collinsa od opiatów. W pewnym punkcie książki wręcz zdawało mi się, iż bohater jest tak wciągnięty w nałóg, że nie odróżnia już swych narkotycznych majaków od rzeczywistości (to wrażenie utrzymało się zresztą do końca powieści).
D.K: Zastanawiałem się, czy sympatia (albo brak totalnej antypatii), którą odczuwałem w stosunku do Wilkiego pojawiła się tylko u mnie i z czego ona wynikała. Bo jak tu lubić człowieka o opisanych przez Was cechach, w dodatku zdrajcę, traktującego kobiety delikatnie mówiąc przedmiotowo, całkowicie zadufanego w sobie i na domiar złego narkomana? W moim przypadku przeważające były chyba jednak nieco inne względy niż u Ciebie Karolu – to nie tylko zestawienie Collinsa z jeszcze gorszym Dickensem, ale chyba jego inteligencja czyni z niego postać w jakiś sposób fascynującą. Na zewnątrz gburowaty, nieinteresujący człowiek posiada niesamowite zdolności do obserwacji rzeczywistości, często komentuje z celnym sarkazmem, ale przede wszystkim prowadzi niesamowity, wewnętrzny dialog. Pisarz w opowiadanej przez siebie historii niejednokrotnie wybiega naprzód, odsłaniając zakończenie, które tylko zaostrza smak opowieści, by zaraz potem budować wielostronicowe, właściwe dla literatury realizmu, konstrukcje układów towarzyskich, opisy miejsc, czy szczegóły pracy pisarza, a to wszystko z właściwą sobie swadą. Co za odważne i prowokujące posunięcie ze strony Simmonsa by postawić na takiego narratora i tak kontrastować: wiktoriańska moralność i bezpruderyjność, inteligencja i małostkowość, a w końcu opiumowe wizje i literacki realizm doby Dickensa.
K.G: Przyznam, iż nie polubiłem ani Collinsa ani Dickensa. Obydwaj bohaterowie są niewątpliwie jednostkami nietuzinkowymi, posiadającymi osobowości odznaczające się na tle innych postaci egzystujących w świecie osnutym londyńską mgłą. Tym niemniej, Dickens jawi nam się jako despota i egocentryk podporządkowujący wszystko i wszystkich dla spełnienia własnych, częstokroć infantylnych zachcianek; Collins zaś jest odpychającym mizoginem trawionym przez zazdrość o swojego bardziej utalentowanego kolegę. Mamy zatem do czynienia z ludźmi wybitnymi, ale napędzanymi przez – w gruncie rzeczy – bardzo prymitywne żądze.
Panowie, skoro przedstawiliśmy głównych materialnych i namacalnych bohaterów powieści, to czas najwyższy, aby zaprezentować tego niematerialnego i nienamacalnego, czyli tytułowego Drooda. Nie jest to łatwym zadaniem. Mógłbym napisać, że Drood był królem londyńskiego światka przestępczego, nieślubnym synem brytyjskiego dyplomaty, seryjnym mordercą, a wreszcie kapłanem egipskiego bóstwa; mógłbym także oznajmić, że był on wytworem chorego, wyniszczonego przez opium umysłu, swoistą emanacją lęków Wilkiego Collinsa; nie mijałbym się również z prawdą, gdybym oświadczył, iż Drood był mrocznym rezultatem hipnotycznych umiejętności Charlesa Dickensa. Jak sądzicie, kim tak naprawdę był wężousty blady mężczyzna odziany w czerń?
K.F: Główny antagonista zarówno Collinsa jak i Dickensa jest w moim odczuciu całkowitą ułudą wykreowaną w chorym umyśle Wilkiego. Drood – mroczny, nieumarły nekromanta dysponujący starożytną egipską wiedzą wpływania na umysły, pojawia się w książce bardzo sporadycznie. Jego interakcje z Collinsem przedstawione są pod względem narracji niczym opis snu (a raczej koszmaru, vide akcja z wszczepieniem żuka). Collins nie tylko nie widzi swojego uzależnienia, ale także nie dostrzega swojej chorej relacji z Dickensem. Moim zdaniem Wilkie nie został wcale zahipnotyzowany przez Dickensa, Drood jest w całości wytworem jego choroby psychicznej. Collins wmawia sobie, iż był pod wpływem Dickensa, podczas gdy w rzeczywistości jego największym wrogiem był on sam.
Niemniej jednak sam wątek „mesmeryczny” jest niezwykle intrygujący. Czy rzeczywiście Dickens posiadał umiejętności hipnotyczne? Moim zdaniem autor zostawia w książce ślady, które nakazują poddać w wątpliwość samo zakończenie powieści. Narracja prowadzi bowiem do konkluzji, iż Drood w rzeczywistości nie istniał. Książę ciemności prześladujący Collinsa miał być iluzją hipnotyczną stworzoną przez Dickensa. Mnie jednak to wyjaśnienie nie przekonuje. Jak bowiem wytłumaczyć inne paranormalne zjawiska dziejące się wokół głównego bohatera? Wizje swojego doppelgängera, upiorna kobieta atakująca Collinsa i nawiedzona piwnica nie mogły być efektem ubocznym hipnozy Dickensa. Widmo prześladujące Collinsa oraz jego mroczny sobowtór terroryzowały go bowiem przed poznaniem Dickensa.
D.K.: To właśnie pierwszoosobowa perspektywa powieści daje autorowi możliwość kreowania suspensu, o którym piszesz. Poznając świat z wewnątrz głowy Wilkiego, czytelnik nie jest w stanie stwierdzić, gdzie stoi granica między urojeniami karmionymi opium, mesmeryzmem a rzeczywistością. Autor, jak mistrz, wodzi czytelnika: gdy już prawie byłem przekonany, że Drood istnieje, nagle podsuwał jakiś zwodniczy trop, alternatywne rozwiązanie, które wydawało się bardziej prawdopodobne, by na koniec znów je podważyć. Patrząc ze strony Twojej Karolu (i zapewne najbardziej prawdopodobnej jak zauważyłeś) interpretacji, historia Collinsa zyskuje inny ciekawy wydźwięk: okazuje się obrazem rzeczywistości widzianej przez uzależnionego od opiatów człowieka obdarzonego niezwykłą, pisarską wyobraźnią. Tym samym Simmons znalazł sposób jak zajrzeć do głowy cierpiącego na urojenia twórcy i spojrzeć na świat jego oczyma.
1 2 »

Komentarze

18 XI 2019   20:28:58

Dobre! Więcej takich dyskusji poproszę!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Do księgarni marsz: Listopad 2021
— Miłosz Cybowski, Sławomir Grabowski, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek

Najlepsze książki roku 2012
— Esensja

Nominacje do Książki Roku 2012
— Esensja

Esensja czyta: Grudzień 2012
— Kamil Armacki, Jacek Jaciubek, Anna Kańtoch, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

50 książek, które wstrząsną Gwiazdką
— Esensja

Potwór z Londynu
— Jacek Jaciubek

Esensja czyta: Październik 2012
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady

Do księgarni marsz: Wrzesień 2012
— Esensja

Z tego cyklu

Drugie wyjście z Raju
— Karol Franczak, Kuba Gach, Dawid Kantor

Tegoż twórcy

Przeczytaj to jeszcze raz: Kraj strachów dziecinnych
— Dawid Kantor

Umieranie w śniegu
— Anna Nieznaj

Thriller nadprzyrodzony
— Miłosz Cybowski

Czytając (dobre) science fiction
— Daniel Markiewicz

Śmierć na lodach Arktyki
— Tomasz Kujawski

Przeczytaj to jeszcze raz: Między realizmem a fantastyką
— Miłosz Cybowski

Esensja czyta: Październik 2011
— Jędrzej Burszta, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Sierpień 2011
— Jędrzej Burszta, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Rekonfiguracja
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.