Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Platon
‹Phaidros›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPhaidros
Tytuł oryginalnyΦαῖδρος
Data wydania1996
Autor
PrzekładEdward Zwolski
Wydawca Aureus
SeriaBiblioteka Principia
ISBN83-86635-07-X
Format190s. 140×205mm
Gatunekklasyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wyimki z filozofii: Dlaczego pisać ani czytać nie warto?

Esensja.pl
Esensja.pl
Rok temu zacząłem cykl „Wyimki z filozofii” notatką na temat „Wykładów o humanizmie” profesora Juliusza Domańskiego. Miała być ona swoistym wprowadzeniem do tekstów nieco innych: swobodnych nawiązań do mniej lub bardziej oczywistych klasyków. Jakoś wówczas nie zdołałem kontynuować. Ale nic to — litery w sieci przecież przetrwają, niechby zaginęły w jej czeluściach. Między innymi o tym opowiada kilka stron pod koniec „Phaidrosa”, jednego z dialogów Platona.

Mieszko B. Wandowicz

Wyimki z filozofii: Dlaczego pisać ani czytać nie warto?

Rok temu zacząłem cykl „Wyimki z filozofii” notatką na temat „Wykładów o humanizmie” profesora Juliusza Domańskiego. Miała być ona swoistym wprowadzeniem do tekstów nieco innych: swobodnych nawiązań do mniej lub bardziej oczywistych klasyków. Jakoś wówczas nie zdołałem kontynuować. Ale nic to — litery w sieci przecież przetrwają, niechby zaginęły w jej czeluściach. Między innymi o tym opowiada kilka stron pod koniec „Phaidrosa”, jednego z dialogów Platona.

Platon
‹Phaidros›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPhaidros
Tytuł oryginalnyΦαῖδρος
Data wydania1996
Autor
PrzekładEdward Zwolski
Wydawca Aureus
SeriaBiblioteka Principia
ISBN83-86635-07-X
Format190s. 140×205mm
Gatunekklasyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Mowa o tak zwanej krytyce pisma. Krytyce bardziej w pierwotnym niż popularnym dziś rozumieniu: o krytyce jako krytyczności, niekoniecznie negatywnej: rozebraniu na skrawki, żeby pieczołowicie się im przypatrywać, ale nie o krytykanctwie. W końcu Arystokles z Aten — zwany, najpewniej ze względu na szerokie barki, Platonem — pisał dużo, stając się klasykiem nie tylko filozofii, lecz także literatury. Nazywam to niekiedy syndromem platońskim: ktoś wraży pisaniu, wraży ujawnianiu swoich myśli, zarazem z pisaniem radzi sobie najlepiej.
I o kłopocie, który nieuchronnie tkwi w piśmie, mądry bohater opowiadał w „Phaidrosie” młodszemu, mniej mądremu koledze. Litery bowiem są niebezpieczne. Możemy je czytać z dala od kontekstu, z dala od autora, z dala od języka. Od języka, bo przecież się zmienia, bo bywa tłumaczony — tłumaczony, nie zaś, wbrew często powtarzanej sugestii, przekładany: w końcu przekłada się to samo w inne miejsce, podczas gdy wytłumaczenie czegoś jest już od tego czegoś czymś innym. Bo wreszcie każdy z nas tak swój, jak i cudzy język rozumie odrobinę inaczej: nieco odmienne kojarzy różne słowa. Od autora, wtedy przynajmniej, kiedy się z nim nie rozmawia, tym bardziej zaś wtedy, kiedy przepłynął już Styksem do krainy umarłych, a jeszcze bardziej — kiedy zrobił to przed wiekami, z innego miejsca w czasie i przestrzeni. Od kontekstu, bo w jakich dokładnie okolicznościach zostało to wszystko wymyślone i spisane? Zawsze jakoś nawiązuje się do tego, co wokół, choćby starać się tego zupełnie uniknąć.
Tu pytanie: czy można autora, czytając jego słowa wbrew rzetelnie wyrażonym przezeń intencjom, skrzywdzić? Z jednej strony — nic bodaj nie czuje, o ile o interpretacji nie wie; z drugiej — to trochę jak bezczeszczenie zwłok: nawet kiedy nikt nigdy nie zauważy tego konsekwencji, nadal jest obrzydliwe. Z trzeciej — dzieląc się pismem, pisarz sam się na to bezczeszczenie godzi, skoro słowa z jego woli stały się odeń niezależne. Inna sprawa, kiedy, dla przykładu po śmierci, publikuje się to lub owo wbrew zamiarom twórcy; ale czy pozostawiając ślady, mógł nie dostrzegać, że może się to skończyć właśnie tak? Miał prawo, owszem, mieć nadzieję – ale przecież nie pewność.
Dochodzi jeszcze kolejny skutek pisania: kłopot z pamięcią. W „Phaidrosie” ukazany on został w uroczej opowiastce toczącej się w egipskim panteonie. Theuth, boży wynalazca: czy to arytmetyki i geometrii, czy to astronomii, czy to hazardu, wybrał się do Tamuza, najwyższej z istot, aby przedstawić mu swój nowy pomysł — pismo. Przekonywał, że to na przywołaną już pamięć lekarstwo. Tyle że — odparował największy z bogów — to nie leczenie jej, ale z niej: bo po co pamiętać to, co zapisane? Oddajemy wówczas pracę mózgu zewnętrzu. W greckim tekście — co warto powtarzać — pojawia się słowo pharmakon, czyli zarówno lekarstwo, jak i trucizna. Szkoda, że brakuje takiego w polszczyźnie: z reguły się zapomina, że medykamenty to często narkotyki.
Podobnie, zauważyłby zapewne Platon, jest z komputerami. (Pisał o tym zresztą — oraz o cechach łączących dwie rewolucje: piśmienniczą i cyfrową — Walter Ong w mało literackim traktacie „Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii”. Niedawno zaś przypominał Jacek Dukaj w efektownym, chociaż nie tak znowu odkrywczym eseju „Po piśmie”). Pamięć? Tracimy ją jeszcze bardziej, bo po co pamiętać, skoro sieć jest trwalsza niż biblioteki, skoro łatwiej w niej coś znaleźć? Myślę o tej sprawie w ten sposób: za czasów Platona utraciliśmy skłonność do pozostawania w pewnej wspólnocie z przekazem: z okolicznościami, kontekstem, autorem. Kiedy słowa, może i zawsze nieco inaczej, opowiadał wcześniejszy słuchacz, to wtedy już on stawał się za nie odpowiedzialny, były bowiem dostosowane do tego, co w jego pobliżu. Tymczasem litery mogą być czytane gdzie indziej, przez niewskazaną osobę, a przeto bez oczekiwanego skutku. Zyskaliśmy jednak coś w zamian: znacznie większą kontrolę nad logiczną strukturą; to, że da się wypracować — na miarę szczęśliwie maluczkich ludzkich możliwości — złożoną konstrukcję pozbawioną co bardziej dostrzegalnych sprzeczności. Ale przebodźcowani siecią, mediami, uderzani billboardami albo półzdaniami bez składni czy interpunkcji tracimy także to drugie. Przy czym autor nadal nie ma nad tym, co kiedyś przedstawił, żadnej władzy: wyboru odbiorców ni szansy na obronę.
Proszę to sobie wyobrazić: za dwieście lat czcigodni, niszowi akademicy podróżują zdziczałymi meandrami Internetu. RODO? Przecież i tak po minięciu dekad od śmierci prywatnością nikt się nie przejmuje; zresztą już za życia to niewiele ponad pozór. Zaglądają przeto na nasze skrzynki mejlowe, teoretycznie usunięte, czytają też — co mniej wartościowe, bo w swoim czasie ogólnie dostępne, chociaż po wiekach trudno je będzie odnaleźć — komentarze pod artykułami. I nawet jeśli język, przynajmniej na pierwszy rzut oka, za bardzo się nie zmienił, to tak naprawdę nic z tego nie rozumieją. Jeżeli rozumieją, to nie mają prawa o tym rozumieniu wiedzieć. A mimo to wydaje im się, że jest zupełnie inaczej.
koniec
12 września 2021
Zamiast przypisów — dwie uwagi:
  1. Używam pisowni „Phaidros”, bo wszelkich zainteresowanych zachęcam do tak zatytułowanego, a rzadko spotykanego tłumaczenia Edwarda Zwolskiego, to zaś ze względu na magiczny, poetycki nastrój. „Faidros” Leopolda Regnera, jakkolwiek wartościowy, może wydać się dość sztywny. Stanowczo odradzam „Fajdrosa” Władysława Witwickiego: Platon, owszem, sporo ironizował, bywał zabawny, a nawet jowialny, ale z pewnością nie był głupkowaty.
  2. Mawia się, za Whiteheadem, że cała filozofia to przypisy do Platona. Z przypisów do „Phaidrosa”, prócz Waltera Onga, warto też zajrzeć do esejów zupełnie innego rodzaju, nawet jeśli na ogół nie zgadzać się z ich twórcami: „Farmakonu” Jacques’a Derridy oraz dziełka Rolanda Barthes’a pod tytułem „Śmierć autora”.

Komentarze

12 IX 2021   16:10:32

Dobry tekst. Chcemy więcej!

13 IX 2021   13:11:45

Będzie więcej, w kolejce czeka kilka następnych tekstów cyklu.

14 IX 2021   10:31:09

Uprzejmie dziękuję; potwierdzam: będą jeszcze przynajmniej trzy, a potem — czas pokaże.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.