10 najśmieszniejszych lub najdziwniejszych książkowych scen ze zwierzętamiWszyscy czytelnicy Esensji znają zwierzęta takie jak Saba, Karusek, Baloo czy Czarny Królewicz. Postanowiliśmy zatem pominąć tych kandydatów i wybraliśmy książkowe sceny ze zwierzętami mniej oczywistymi. Na przykład ze stonką ziemniaczaną.
Esensja10 najśmieszniejszych lub najdziwniejszych książkowych scen ze zwierzętamiWszyscy czytelnicy Esensji znają zwierzęta takie jak Saba, Karusek, Baloo czy Czarny Królewicz. Postanowiliśmy zatem pominąć tych kandydatów i wybraliśmy książkowe sceny ze zwierzętami mniej oczywistymi. Na przykład ze stonką ziemniaczaną. Rodzina dziesięcioletniego przyrodnika-amatora w „Mojej rodzinie i innych zwierzętach” Geralda Durrella narażona jest na nieoczekiwane zetknięcia z węgorzami w wannie, srokami w pokoju czy sową na strychu (na skutek wydawanych odgłosów została wzięta za ducha). Pewnego razu oswojony niedźwiedź cyrkowy wszedł do salonu na popołudniową herbatkę. Wszystko jednak bije na głowę ta scena: Do dziś dnia twierdzę, że samica skorpiona nie miała złych zamiarów. Była podniecona i może odrobinę rozgniewana za to, że się ją tak długo trzymało w zamknięciu, skorzystała więc z pierwszej sposobności, by uciec. Wydźwignęła się spiesznie z pudełka z wczepionymi w nią rozpaczliwie malcami i pomknęła po grzbiecie dłoni Larry’ego. Tam, nie bardzo wiedząc, co robić dalej, zatrzymała się na chwilę, wciąż z odwłokiem wygiętym w pogotowiu w górę. Larry, czując, że coś mu biegnie po ręce, spojrzał w dół i w tym momencie zaczęło się pandemonium. Larry wydał ryk przerażenia, Lugarecja upuściła półmisek z rąk, a Roger wychynął spod stołu, szczekając nieprzytomnie. Gwałtownym ruchem dłoni Larry strącił nieszczęsnego skorpiona na stół, gdzieś w połowie drogi między Margo i Lesliem, gdzie samica, lądując z głuchym stuknięciem, rozsypała swoje dzieci jak konfetti. Rozwścieczona podobnym traktowaniem pomknęła w kierunku Lesliego z żądłem drżącym z przejęcia. Leslie poderwał się na nogi, przewracając krzesło, i trzepnął w desperacji serwetką, a skorpion koziołkując znalazł się przy Margo, która wydała wrzask, z jakiego byłaby dumna każda lokomotywa parowa. Matka, zaskoczona i zdumiona chaosem, który przyszedł nagle w miejsce spokoju, nałożyła okulary i schyliła się nad stołem, by zobaczyć, co jest przyczyną zamętu, lecz właśnie w tej chwili Margo, na próżno usiłując powstrzymać sunącego ku niej skorpiona, chlusnęła na niego szklanką wody. Skorpion wyszedł z tego bez szwanku, natomiast matka została dokładnie zmoczona (…). W „Dzikim białku” Joanny Chmielewskiej bohaterowie poszukujący tego, co obecnie nazwalibyśmy żywnością ekologiczną, wplątują się w rozmaite dziwne sytuacje. Dwóch młodych architektów pojechało na wieś po „prawdziwe” jajka. Zatrzymali się przy kartoflisku i to był początek lawiny wydarzeń… Karolek wyraźnie poczuł, jak w głębi jego łagodnej zazwyczaj duszy zaczyna wzbierać, pęcznieć i kłębić się gwałtowne, nieprzeparte pragnienie odwetu. Sprawiedliwego odwetu! – Należałoby to wyzbierać i odesłać im z powrotem – zawyrokował z zaciętością. – Ostatecznie nie wszystko, ale chociaż część! (…) – Co zrobisz? – Nazbieram stonki i odeślę do Stanów Zjednoczonych! – Zwariowałeś?! – Nie wiem. Może. Ale nawet jeśli, nie przeszkodzi mi to zbierać stonki. Paraliż mógłby mieć negatywny wpływ, obłęd żadnego. Masz jakieś pudełko? (…) Wyobraźnia Karolka wystartowała ze świstem i z miejsca przeszła w ostry galop, usłużnie, acz migawkowo podsuwając obrazy tego, co jej posiadacz ma zaraz uczynić. Ma mianowicie nakłonić tego zupełnie obcego człowieka, poważnego, sądząc na oko… i chyba normalnego… do przemycenia na amerykańską ziemię stonki ziemniaczanej, żywej i w doskonałym stanie, a następnie do rozsypania jej po polach uprawnych stanu Kansas. Oczyma duszy zdążył ujrzeć postać doktora, wysoką i pełną godności, jak gdzieś w kartoflisku ruchem siewcy wzbogaca miejscową florę reimportowaną fauną…. Jeżeli dodamy, że wzmiankowany doktor był psychiatrą, a wcześniej miała miejsce przypadkowa zamiana pudełek, to czytelnicy mogą sobie wyobrazić komedię pomyłek, jaka nastąpiła. Akcja „Tomka w krainie kangurów” zaczyna się w momencie, kiedy nasz bohater kangury widział tylko na obrazkach. Doskonale natomiast zna rodzimą faunę i możliwości jej zastosowania w celach dywersyjnych. Wtem drzwi klasy otworzyły się; wszedł nauczyciel historii w towarzystwie inspektora. Gdy tylko chłopcy usiedli po przywitaniu napuszonego Rosjanina, Tomek natychmiast wydobył z tornistra tekturowe pudełeczko. Ostrożnie uchylił podziurawione szpilką przykrycie. Na jego twarzy ukazał się szelmowski uśmiech. Olbrzymi chrząszcz jelonek — schwytany trzy dni temu podczas wycieczki z wujostwem za miasto, nic nie stracił ze swej żywości, mimo uciążliwej niewoli. Zaledwie Tomek uniósł wieczko pudełka, owad zaraz wysunął swe ogromnie rozwinięte żuwaczki, usiłując odzyskać wolność. Tomek wepchnął chrząszcza z powrotem do pudełeczka, po czym wsunął je do kieszeni. (…) Zaledwie nauczyciel pochylił się nad dziennikiem, niby to zastanawiając się kogo wywołać do lekcji, Tomek szybko wydobył z kieszeni pudełko. Przysunąwszy je do pleców Pawluka, uchylił wieczko. Wielki chrząszcz natychmiast skorzystał z upragnionej okazji; znalazł się na kołnierzu mundurka prymusa akurat w chwili, gdy nauczyciel wywołał go na środek klasy. (…) Pawluk po raz drugi wstrząsnął głową, po czym przesunął dłonią po karku. Teraz wymarzone przez Tomka zdarzenia potoczyły się z szybkością spadającej śnieżnej lawiny. Oto Pawluk nerwowym ruchem cofnął swą dłoń i, zaledwie ujrzał w niej chrząszcza, wrzasnął przeraźliwie, odruchowo wstrząsając ręką. Potężny chrząszcz uderzył w twarz inspektora, który podskoczył jak oparzony. Kath Walker (mniej oficjalnie Oogderoo Noonuccal) w książeczce „Senne widziadła” opisuje swoje dzieciństwo spędzone w latach 30. na wyspie u wybrzeży Australii. Większość krótkich rozdziałów dotyczy zwierząt, które otaczały rdzennych mieszkańców – jako omeny szczęścia (kukabura), przedmiot zachwytu (łodziki), obiekt polowania czy po prostu domownicy. Czasem mocno nietypowi. Cudowny był ten nasz pyton hodowany w domu. Miał dziesięć stóp długości. Tatuś należał do szczepu Noo-Muccle, żyjącego na wyspie Stradbroke. Pyton rombowy był jego totemem, więc otaczał troskliwą opieką swego pobratymca. Natomiast matka należała do innego szczepu i miała inny totem; naszego węża nie cierpiała – zanadto dał się jej we znaki chytrymi złodziejstwami. Mama pyszniła się swoim kurnikiem i jajkami znoszonymi przez kury, do których Pytonisko ujawniało wyraźny pociąg. (…) Zawsze bardzo się cieszyłam, zastając go w ubikacji, wyciągniętego na belce stropowej. Potrafiłam godzinami z nim tam siedzieć i zwierzać mu się z moich najtajniejszych sekretów, a on, jak prawdziwy powiernik, nigdy nie przerywał rozmowy i nie odchodził. Bohaterka trylogii Lucy Maud Montgomery o Emilce to nastoletnia poetka-pisarka, bardzo utalentowana i równie dobrze wychowana. Pewnego razu trafia jej się okazja życia: przeprowadzenie dla lokalnej gazety wywiadu z gwiazdą literatury, która przyjechała na kilka dni z wizytą do ciotki. Gwiazda jest właścicielką szpica, a wiktoriańskie maniery nakazują przymykanie oka na jego wybryki. Szpic, niestety, żadnych manier nawet z daleka nie widział. Czu-Czin polizał ją gwałtownie po policzku, po czym wpadł do buduaru pani Royal. Piękną fioletową suknię poplamił od góry do dołu. Emilka pomyślała, że opinia pani Royal o tym psie jest słuszna i że gdyby należał do niej, byłby lepiej wychowany. Ale panna Royal nie karciła go ani jednym słowem. (…) W tejże chwili Czu-Czin zeskoczył błyskawicznie z kanapy i zerwał bukiecik sztucznych fiołków z nowego kapelusza Emilki. Emilka puściła paczkę i chwyciła oburącz kapelusz. Czu-Czin porwał w zęby rękopisy i wyskoczył przez okno, zostawiając na placu boju pęczek fiołków.(…) Emilka, zaglądając do notesu i stawiając pierwsze pytanie tam wpisane: – Jaki będzie, zdaniem pani, rezultat wyborów w Stanach Zjednoczonych? (…) Czu-Czin zjawia się znowu, niosąc w zębach pieczone kurczę, i wyskakuje przez okno do ogrodu. Panna Royal: – Moja kolacja! (…) Czu-Czin wchodzi. Emilka zastanawia się, jakim sposobem zdążył już uporać się z całym kurczęciem. Czu-Czin czuje widocznie potrzebę zjedzenia deseru, bo zrywa z kanapy koronkową serwetę pani Royal, wsuwa się z nią pod fortepian i żuje ją sumiennie. (…) Duży, szary kot zjawia się w progu. Czu-Czin wybiega spod fortepianu i rozpoczyna pogoń za kotem. Po drodze przewraca doniczkę z begonią pani Royal. Doniczka rozsypuje się w drobne kawałki. Panna Royal myślała, że Emilka z jakichś przyczyn przyprowadziła na wizytę własnego psa. Emilka myślała, że pisarka nie umie zapanować nad swoim pupilem. Kiedy były już bliskie wymordowania się nawzajem, okazało się, że jest to pies… sąsiadki. |
Większość czytelników fantastyki zna takie powieści H. G. Wellsa jak „Wojna światów” czy „Wehikuł czasu”. Ojciec science fiction napisał jednak o wiele więcej znaczących książek, z których nie każda została dotychczas przetłumaczona na polski. Przyjrzyjmy się jednej z takich prac mistrza.
więcej »W Polsce zwykło się określać policjantów „glinami” lub pogardliwie „psami”. W krajach anglojęzycznych to „pigs”, czyli po prostu „świnie”. Określenie to sugeruje oczywiście niechęć, odrazę i ma być z założenia obraźliwe. Nazwanie „świnią” Bruce’a Robertsona, głównego bohatera „Brudu”, jest też obraźliwe – tylko, że dla świń. Policjant z edynburskiego posterunku, zajmujący się sprawami kryminalnymi, jest jednym z najbardziej odrażających protagonistów w historii literatury (i filmu). Kim jest ta (...)
więcej »Irvine Welsh, Szkot z Edynburga, zadebiutował dokładnie trzydzieści lat temu powieścią opartą bardzo mocno na swoim własnym życiu. Czyli na wspomnieniach z końca lat siedemdziesiątych, kiedy to heroina była „naturalnym elementem jego otoczenia” i sposobem na życie w Leith, jego rodzimej dzielnicy. Powieść ta, napisana po angielsku, szkocku i miejscami twardą miejscową gwarą z Leith, kojarzona jest u nas przede wszystkim z jej kinową ekranizacją. Mocną i nie pozostawiającą obojętnym.
więcej »Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
10 naj…: 11 twarzy jesieni
— Esensja
Wilmowski po latach: Czy można wyrosnąć z Tomka?
— Wojciech Gołąbowski
Wilmowski po latach: Początek średnio udany
— Wojciech Gołąbowski
Książki naszej młodości
— Esensja
Przeczytaj to jeszcze raz: Jak architekci dzika łowili
— Agnieszka Szady
Przeczytaj to jeszcze raz: I kudłate, i łaciate, pręgowane i skrzydlate…
— Agnieszka Szady
Mała Esensja: Dyskretny urok zaściankowości
— Agnieszka Szady
Elfom się nie damy
— Eryk Remiezowicz
10 naj… : 10 roztańczonych kadrów
— Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 największych rozczarowań muzycznych 2021 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
30 najlepszych płyt 2021 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 naj… : Najseksowniejsze okładki z udziałem Mary Jane
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 naj...: Dzień Nauczyciela
— Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 naj… : Zwierzęta
— Miłosz Cybowski, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 naj…: 11 twarzy jesieni
— Esensja
10 naj...: Żółty, jesienny liść
— Miłosz Cybowski, Wojciech Gołąbowski, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 najlepszych slasherów komediowych
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 slasherów oddających hołd klasykom
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Słowiańskie elfy rzeczne
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Esensja czyta: Maj 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Katarzyna Piekarz
Esensja czyta: Marzec 2017
— Dawid Kantor, Daniel Markiewicz, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Esensja czyta: Lipiec 2016
— Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Pożegnanie ze Światem Dysku
— Magdalena Kubasiewicz
Esensja czyta: Wrzesień 2015
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Jarosław Loretz, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Esensja czyta: Maj 2015
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Esensja czyta: Wrzesień 2014
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek
Śmierć Świata Dysku?
— Magdalena Kubasiewicz
Magia odchodzi
— Agnieszka Szady
Prezenty świąteczne 2022: Prezenty książkowe
— Esensja
Nie przegap: Luty 2022
— Esensja
Prezentownik książkowy 2021
— Esensja
Do księgarni marsz: Grudzień 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Listopad 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Październik 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Wrzesień 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Sierpień 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Lipiec 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Czerwiec 2020
— Esensja
W piątej części cyklu (Tajemnicza wyprawa Tomka) była urocza zwierzęca scena. Najpierw Bosman Nowicki przeżył mrożącą krew w żyłach scenę z niedźwiadkami, które niemal mu na kolana wskoczyły, kiedy sobie był uciął drzemkę pod drzewem. Na szczęście mama nie uznała drzemiącego za zagrożenie, zagarnęła potomstwo i poszła dalej w las. A bosman wrócił do obozu i... poszedł nakarmić trzymanego w klatce tygrysa, który najpierw zadziwiająco rozumnie odsunął się wgłąb klatki, a gdy Bosman się pochylił chcąc wsypać jakieś jedzenie, tygrys rzucił się do przodu i mocno palnął łapą w miskę z wodą w taki sposób, że wyrzucona z niej woda ochlapała bosmana, który z wrażenia aż się cofnął parę kroków od klatki. A tygrys po chwili... wsunął łapę między kraty klatki i... odemknął ryglujący wejście do niej skobel. Gdy po kilku sekundach zaczął wyłazić z klatki, bosman - któremu w tym momencie daleko było do śmiechu - błyskawicznie przypadł do drzewa, porwał oparty o nie sztucer i nacisnął spust... by usłyszeć odgłos zamka uderzającego o pustą komorę, bo broń nie była nabita. Z braku innego oręża pod ręką wyszarpnął zza pasa nóż i odważnie zwrócił się w stronę grubego zwierza. A tygrys... stanął na tylnych łapach, po czym rzekł na głos do odważnego człowieka dziwnie znajomym bosmanowi głosem: "Nie pożrę cię żeglarzu, chociaż kiszki nieźle już marsza mi grają.". Niezły figlarz był z tego Tomka (przez to się tak dobrze z bosmanem dogadywali) i świetny dyplomata, bo gniew marynarza ułagodził zapewnieniem, że mimo przebrania w skórę tygrysa naprawdę się przestraszył, kiedy bosman ruszył w jego kierunku z nożem...