Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 marca 2023
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Stulecie Stanisława Lema: Zawsze szach, nigdy mat

Esensja.pl
Esensja.pl
Ostatnia opowieść o Ijonie Tichym i przedostatnia powieść Lema. Ijon Tichy ma problem. Uległ bowiem kallotomii podczas swojego pobytu na księżycu. Jego mózg został w niewyjaśniony sposób podzielony na funkcjonujące niezależnie dwie osobowości (ukryte w dwóch rozłącznie działających półkulach). Tichy, za pomocą niepełnych danych z lewej półkuli (której to osobowość jest narratorem w powieści) próbuje zrekonstruować swój pobyt na księżycu i zrozumieć co się tak naprawdę wydarzyło.

Marcin Knyszyński

Stulecie Stanisława Lema: Zawsze szach, nigdy mat

Ostatnia opowieść o Ijonie Tichym i przedostatnia powieść Lema. Ijon Tichy ma problem. Uległ bowiem kallotomii podczas swojego pobytu na księżycu. Jego mózg został w niewyjaśniony sposób podzielony na funkcjonujące niezależnie dwie osobowości (ukryte w dwóch rozłącznie działających półkulach). Tichy, za pomocą niepełnych danych z lewej półkuli (której to osobowość jest narratorem w powieści) próbuje zrekonstruować swój pobyt na księżycu i zrozumieć co się tak naprawdę wydarzyło.

Z okazji setnej rocznicy urodzin Stanisława Lema prezentujemy cykl tekstów poświęconych jego twórczości oraz ekranizacjom i adaptacjom powieści i opowiadań słynnego pisarza.

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Otóż Tichy, w postaci zdalnika (swojego awatara, sztucznego ciała zawiadywanego z bezpiecznego miejsca na księżycowej orbicie) wybrał się na ziemskiego satelitę, aby dokonać inwigilacji przebiegu nowego procesu wyścigu zbrojeń. W przyszłości wszystkie siły wojskowe wszystkich państw na świecie prowadzić będą zimną wojnę, całkowicie pozbawioną ludzkiego udziału.
Coraz szybszy postęp technologii doprowadził do stopniowego „obezludnienia” sił zbrojnych. Po co człowiek ma ryzykować własnym zdrowiem i życiem, skoro można wysłać na wojnę samolot bezzałogowy lub robota? Takie podejście do zagadnienia wojny i zbrojeń powoduje gwałtowne przyspieszenie rozwoju technologii. Wprost nieokiełznane, prowadzące do sytuacji, w której każdy kraj musi inwestować w wojskowość w nieograniczony sposób, aby nie wypaść z gry i aby nawet na milimetr nie opuścić lufy pistoletu skierowanego na wroga, przy jednoczesnej świadomości, że taką samą lufę ma przystawioną do skroni. A lufy te z czasem zamieniają się z pistoletowych na armatnie, coraz większe i większe.
Państwa trzymające się wzajemnie w szachu, nie mogą już walczyć w sposób tradycyjny. Świat, zupełnie bezwiednie, przyjął stan dziwnej wojny – wojny potencjalnej, wojny w postaci miecza Damoklesa, która jest jednocześnie pokojem oraz stan specyficznego pokoju, który jest przecież wojną. Sytuacja rozwinęła się w absurdalny teatr zmagań organizmów państwowych, które nijak nie mogły się już z tego wywinąć. Dlaczego? Otóż przymus wyścigu zbrojeń przestał być negocjowalny na poziomie dyplomacji. Zbrojenia stały się podstawą przeżycia, jak jedzenie i oddychanie, ponieważ rezygnacja z nich niesie zagrożenie hekatombą inicjowaną już nie na poziomie ludzkich ustaleń, lecz powstałą jako wynik „obniżonego ciśnienia technologii zbrojeniowej”. Gra zbrojeń staje się rozgrywką na poziomie techniki i informatyki, które przekraczają ludzkie pojmowanie. Nie dość, że cechuje ją nieludzka, sztuczna inteligencja to dodatkowo jest ona przede wszystkim technologią w skali nano, więc zbudowaną ze zbiorów elementów nieodróżnialnych od mikrobów, a efekty jej działania są nieodróżnialne od naturalnych kataklizmów. I tak jak różnice ciśnień na mapie meteorologicznej świata, są zalążkiem huraganów, mających na celu ich niwelację, tak samo owe dysproporcje w poziomach zaawansowania technologicznego w przemyśle zbrojeniowym stają się przyczynkiem do ich wyrównania poprzez wyścig zbrojeń nowego rodzaju, całkowicie pozostającego poza kontrolą człowieka. Zmiany w technologii następują bowiem szybciej niż człowiek jest w stanie podjąć decyzję o ich zastosowaniu. Zanim zrozumiemy technologię i podejmiemy decyzję o jej użyciu, staje się ona przestarzała w porównaniu do technologii jeszcze nowszej, która czyni starą eksponatem w powstającym coraz szybciej muzeum technologii–jętek. A człowiek traci możliwość decydowania o czymkolwiek w obszarze techniki, bo czy dzisiejsza decyzja o wczorajszym obiedzie ma jakiekolwiek znaczenie?
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Stanisław Lem prezentuje kolejną wizję zagrożenia, które sprowadzić może puszczenie cugli rozwojowi. Cugli, które jeszcze człowiek trzyma, ale z powodów wygody, ignorancji, egoizmu może bardzo łatwo wypuścić z rąk. To kolejny alarm, którym autor sygnalizuje swe obawy przed osobliwością technologiczną (kilka przestróg przekazał już w „Wizji Lokalnej” i „Niezwyciężonym”), która według naukowców musi kiedyś nadejść. Według Lema, rozwój techniki i informatyki, pozostający w izolacji od ludzkiej ingerencji, będzie działał na zasadzie ewolucji organizmów żywych. Będą jednak dwie podstawowe różnice, prowadzące do zatrważających wniosków: będzie on następował nieporównanie szybciej oraz nie będzie ograniczała go tzw. bariera zagłady. Drapieżniki w świecie przyrody nie mogą zjeść wszystkich swoich potencjalnych ofiar, bo same zginą. Ewolucja życia ma więc pewną blokadę, wbudowany instynkt samozachowawczy, uzasadniany celem jakim jest przeżycie i propagacja swojego DNA. Natomiast ewolucja technologii zaprzęgniętej do wyścigu zbrojeń takiej granicy nie zna, ponieważ jej celem jest zniszczenie przeciwnika za pomocą tzw. „broni ostatecznej”. Czy zatem wynalezienie owej broni zakończy wyścig zbrojeń i nad światem zapanuje cisza przerywana z cicha pomrukiem drzemiącej potęgi? Czy może nastąpi powszechna zagłada ludzkości?
Odpowiedź, którą daje Lem pod koniec powieści, jest zupełnie inna niż moglibyśmy się spodziewać. Bo to nie wyścig zbrojeń jest tak naprawdę zagrożeniem. Apokalipsa może przyjść z zupełnie innego miejsca, całkowicie zamaskowana, przyodziana w taki kamuflaż, który z początku wydaje się uniformem naukowca–zbawcy a w ostatecznym rozrachunku okazuje się łachmanami demona z „Maski śmierci szkarłatnej” Poego (do którego nawiązuje sam Lem zresztą). I teraz, gdy już pojmiemy, co Lem do nas mówi, co nam tak naprawdę grozi, gdy uzmysłowimy sobie skąd się bierze owo zagrożenie i jak się propaguje, powróćmy do głównego problemu z jakim boryka się Ijon Tichy – jego podzielonej osobowości. Jest to klucz do całości konceptu Lema, wisienka na torcie nadająca dodatkową głębię i tak już zaawansowanej ideowo konstrukcji. Rewelacja.
„Pokój na Ziemi” to typowy „późny Lem”, w którym warstwa fabularna jest całkowicie zdominowana przez eseistyczne ciągoty autora, jego fascynacje i fiksacje oraz niechęć do opowiadania o tym, że „markiza wyszła z domu o piątej”. Wraz z „Wizją Lokalną” stanowi on ostateczne podsumowanie jednej z odnóg jego filozofii – wzajemnej relacji człowiek–technologia i obaw przed spuszczeniem jej z łańcucha ludzkiego dozoru. Ideowo „Pokój na Ziemi” jest jedną z najlepszych książek Lema, fabularnie jednak postawiłbym go raczej w środku stawki, co nie oznacza w żadnym wypadku, że jest to książka średnia, czy nawet dobra. Jest znakomita.
koniec
11 października 2021

Komentarze

11 X 2021   12:10:05

To jedna z kilka, obok "Powrotu z gwiazd", "Niezwyciężonego", "Opowieści o Pilocie Pirxie" i "Fiaska", książek Lema, do których lubię wracać najczęściej. Może dlatego, że tak jak pisałem przy "Niezwyciężonym", jest dość "filmowa". Chociaż tutaj, najprawdopodobniej na jej niekorzyść, działał by efekt filmu "Surogaci", który niewątpliwie ściągnął od Lema pomysł zdalników.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Rynsztokowo: Ohyda
Marcin Knyszyński

26 III 2023

W Polsce zwykło się określać policjantów „glinami” lub pogardliwie „psami”. W krajach anglojęzycznych to „pigs”, czyli po prostu „świnie”. Określenie to sugeruje oczywiście niechęć, odrazę i ma być z założenia obraźliwe. Nazwanie „świnią” Bruce’a Robertsona, głównego bohatera „Brudu”, jest też obraźliwe – tylko, że dla świń. Policjant z edynburskiego posterunku, zajmujący się sprawami kryminalnymi, jest jednym z najbardziej odrażających protagonistów w historii literatury (i filmu). Kim jest ta (...)

więcej »

Rynsztokowo: No to grzejemy…
Marcin Knyszyński

5 III 2023

Irvine Welsh, Szkot z Edynburga, zadebiutował dokładnie trzydzieści lat temu powieścią opartą bardzo mocno na swoim własnym życiu. Czyli na wspomnieniach z końca lat siedemdziesiątych, kiedy to heroina była „naturalnym elementem jego otoczenia” i sposobem na życie w Leith, jego rodzimej dzielnicy. Powieść ta, napisana po angielsku, szkocku i miejscami twardą miejscową gwarą z Leith, kojarzona jest u nas przede wszystkim z jej kinową ekranizacją. Mocną i nie pozostawiającą obojętnym.

więcej »

Odłóż telefon, sięgnij po książkę
Julia Krawiec

4 III 2023

Otaczają mnie ludzie twierdzący, że nikt już nie czyta tyle co kiedyś. Słysząc takie stwierdzenie raz po raz uświadamiam sobie, jak mało wiedzą oni o dzisiejszej społeczności czytelniczej, która oczywiście jest inna od tej, jaką pamiętają nasi rodzice czy dziadkowie, ale wciąż jest i działa… czasem nawet zbyt skutecznie.

więcej »

Polecamy

Cyborg, czyli mózg w maszynie

Stare wspaniałe światy:

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Pijane ślimaki prowadzą śledztwo
— Mieszko B. Wandowicz

Pogrzeb pośród mgławic
— Mieszko B. Wandowicz

O korzyściach z bycia ślimakiem (śluzem na marginesie „Głosu Pana”)
— Mieszko B. Wandowicz

List znad Oceanu
— Beatrycze Nowicka

Lem w komiksie
— Marcin Knyszyński

Przeciętniak w swym zawodzie
— Agnieszka Hałas, Adam Kordaś, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Jam jest robot hartowany, zdalnie prądem sterowany!
— Miłosz Cybowski, Adam Kordaś, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Świadomość jako błąd
— Marcin Knyszyński

Człowiek jako bariera ostateczna
— Marcin Knyszyński

Nie wszystko i nie wszędzie jest dla nas
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

„W zeszłym roku nie miałem wakacji”
— Joanna Kapica-Curzytek

Esensja czyta: Wrzesień 2013
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Alicja Kuciel, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka

Panie Stanisławie, Mrogi Drożku!
— Marcin T.P. Łuczyński

Esensja czyta: Kwiecień-czerwiec 2010
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Przeczytaj to jeszcze raz: Social-fiction
— Daniel Markiewicz

Dialogi
— Janusz A. Urbanowicz

Tegoż autora

Rynsztokowo: Ohyda
— Marcin Knyszyński

Nierówno pod skalpem
— Marcin Knyszyński

Dużo kobiet!
— Marcin Knyszyński

Niekoniecznie jasno pisane: Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Fantastyka w sepii
— Marcin Knyszyński

Za dużo bohaterów
— Marcin Knyszyński

Na początku był gotyk
— Marcin Knyszyński

Po komiks marsz: Marzec 2023
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

W dół, do ziemi
— Marcin Knyszyński

To nie są rzymskie wakacje
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.