Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Stanisław Lem
‹Opowieści o pilocie Pirxie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOpowieści o pilocie Pirxie
Data wydania19 lutego 2020
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08-07054-3
Format516s. 125×195mm
Cena44,90
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Stulecie Stanisława Lema: Przeciętniak w swym zawodzie

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 5 6 7
AK: Tak jakoś przypadkiem Pirx na poszukiwanie Aniela wybiera się akurat z tragarz… znaczy się z liną, hakami i obuwiem wspinaczkowym. I co za traf – okazuje się, że w kryształowym umyśle robota nie wiedzieć czemu zaiskrzyła najwyraźniej nieprzeparta chęć do wspinaczki. Więc dalejże jego tropem z marszu na szczyt nieprawdopodobieństwa… Przecież to ryzyko nie ma żadnego sensu. Co jest w końcu cenniejsze – ludzkie życie czy kolejny uszkodzony automat w dziejach Pirxa? I jeszcze wciąga w taką ruletkę drugiego człowieka, który zresztą raczej wcale nie ma ochoty na ową ryzykowną eskapadę. To rzeczywiście coś mówi o Pirxie…
MM: Mam wrażenie, że nie należy skupiać się jedynie na postaci Aniela, bo „Wypadek” to nie tylko daje pretekst do rozważań nad tym, co różni robota od człowieka, ale też znakomicie ukazuje napięcia pojawiające się w odizolowanym trzyosobowym zespole.
• • •
KW: „Opowiadanie Pirxa”. Czyli świnka na pokładzie statku kosmicznego uniemożliwia kontakt z pozaziemską cywilizacją. Lżejszy tekst, rzec można, że nawet humorystyczny (co przecież u Pirxa nie jest regułą), zawsze bardzo mnie bawił.
AK: Czytając to opowiadanie miałem takie wrażenie, jakby od dawna emerytowany Pirx siedział sobie w jakiejś przytulnej tawernie i plótł co mu ślina na język przyniesie przygodnym słuchaczom skłonnym w zamian za „prawdziwie kosmiczną opowieść” postawić kufelek czegoś mocniejszego.
KW: Wydaje mi się, że właśnie ta lekka konwencja „marynarskiej bajędy” stanowi o sile tego opowiadania i odróżnia go od reszty opowieści o Pirxie. Takie wytchnienie od tego technicznego hard SF.
MM: Konwencja konwencją, ale muszę się zgodzić z Beatrycze, że to opowiadanie może jednak zirytować czytelnika oczekującego opowieści o kontakcie z obcą cywilizacją, a otrzymującego jedynie opis całego ciągu nieszczęść uniemożliwiających utrwalenie epokowego spotkania.
KW: No nie wiem, dla mnie to w tym opowiadaniu jest najfajniejsze. Jaki sens miałoby jego pisanie, gdyby świnka w niczym nie przeszkodziła?
• • •
KW: „Rozprawa”. Kolejne arcydzieło. Grupa nieliniowców na pokładzie, Pirx ma sprawdzić ich umiejętności jako członków załogi, w rzeczywistości próbuje rozpoznawać, kto jest człowiekiem, a kto nim nie jest. Znów mocny głos w dyskusji, co decyduje o naszym człowieczeństwie. A poza tym – jak to jest genialnie skonstruowane fabularnie!
AK: A ja się zastanawiam – jeśli ma się już wiele lat wcześniej takie możliwości symulacyjne jak w „Teście”, czy nie prościej było stworzyć po prostu wirtualną rzeczywistość, w której o wiele bezpieczniej sprawdzono by zachowania sztucznej inteligencji? I właściwie dlaczego jednorazowy test miałby o czymkolwiek decydować? A ma przecież mieć kolosalne znaczenie, bo będzie od niego zależeć pojawienie się masowo niejako nowego inteligentnego gatunku tak na Ziemi jak i poza nią. Wszak nawet w tej mieszanej załodze, którą dostał pod komendę Pirx, były prócz ludzi różne modele androidów… Nawet jeśli jeden zawiódł, co to niby mówić miało o pozostałych? Ogólnie ciekawych pytań dużo, tylko satysfakcjonujących odpowiedzi brak.
KW: Zakładam, że w zamyśle producentów było przekonanie, że wszystkie androidy znakomicie spiszą się w swych rolach, Pirx przyklepie i zaczynamy seryjną produkcję. Naprawdę, nie wszystkie decyzje biznesowe mają bardzo solidne, zdroworozsądkowe podstawy. A jeśli chodzi o wirtualną rzeczywistość – to skąd wiesz, że takich testów nie było? Może autentyczna, realna misja to kolejny etap procesu akceptacyjnego.
AH: „Rozprawa” jest rzeczywiście świetna, gdy chodzi o konstrukcję fabularną. To kolejne opowiadanie, w którym kompletnie nie mogłam się połapać, kiedy w podstawówce czytałam je po raz pierwszy. Ładnie pokazuje też takie niuanse psychologiczne jak niesubordynacja członków załogi, którzy podpisali kontrakt (za wysoką stawkę) stawiający bardzo konkretne wymagania, a potem jeden po drugim łamią te klauzule, rozmawiając w cztery oczy z dowódcą. I – to powracający motyw u Lema – nieliniowcy okazują się tutaj w swoim zachowaniu dość podobni do ludzi, tylko ludzie mają odruch wzajemnej solidarności, a każdy z androidów raczej dba o własny interes. Bardzo lubię także opis dramatycznych wydarzeń, do których doszło na pokładzie. Moment, kiedy działania Caldera zostają udaremnione („Był to widok przerażający, panowie, bo żaden człowiek nie ustoi przy pięciu! Ustał, tyle że chwycił się pulpitu, zdarło mu skórę z obu dłoni i dalej trzymał się, bo pod tą skórą była stal. Wtedy dałem od razu szczyt. Czternaście g oderwało go, poleciał w tył sterowni z tak potwornym łomotem, jakby cały był jedną bryłą metalową”) zawsze przyprawiał mnie o dreszcz!
• • •
KW: „Ananke”. Na koniec bardzo dobry tekst o badaniu przyczyn kosmicznej katastrofy. Zawsze aktualny.
MO: „Pirxa” czytałem gdzieś w liceum, czyli ponad trzydzieści lat temu. Z tamtego podejścia zostało mi wrażenie, że kluczowym wątkiem była sztuczna inteligencja, która z jakiegoś powodu pogubiła się przy lądowaniu. Odświeżając sobie tekst przed niniejszą dyskusją, moją uwagę przyciągnęło coś, na co przy pierwszym zetknięciu z „Ananke” nie zwróciłem uwagi. Sprawa była prosta: mając wtedy kilkanaście lat, zupełnie nie rozumiałem i wręcz nie czułem potrzeby zrozumienia rozważań pięćdziesięcioletniego człowieka nad swoim, minionym w większości już, życiem. Teraz, gdy sam jestem w wieku zbliżonym do Pirxa, ten wątek odbieram zupełnie inaczej. Uśmiechając się słodko-gorzko do samego siebie, nawet nie zwracam uwagi, że cały ten element ma się do tematu przewodniego jak pięść do oka. Zresztą, może to nie Pirx miał problem ze swoim wiekiem, a sam Lem, w końcu, gdy pisał „Opowieści…” dobiegał właśnie pięćdziesiątki?
AK: Ktoś zamiast przekazać głównemu komputerowi Ariela „Nic po tym, byle tylko nie myśleć, a będzie dobra nasza!” oddał go na naukę w szpony psychopatycznego służbisty – i klops. Można by powiedzieć, że pomimo całego ogromnego postępu człowiek komputerowi człowiekiem. Tak swoją drogą to jest ciekawy epilog dla „Rozprawy” – tu zrezygnowano ze sztucznych ludzi mających zastąpić ludzkie załogi statków kosmicznych, ale za to obdarowano ludzi tak świetnymi komputerami, że ludzie całkowicie im zawierzają swój los. Niestety okazuje się, że wspaniałe elektroniczne mózgi są tylko tak dobre jak ludzie, którzy je „szkolili” więc dochodzi do katastrofy – którą tylko Pirx (przypadkiem obecny w okolicy) potrafi (przypadkiem) wyjaśnić. Cóż za przypadek… Najwyraźniej stare przysłowie mówiące, że komputer jest tylko tak mądry jak człowiek, który go używa, w przyszłości też pozostanie aktualne.
MO: Od strony technologicznej „Ananke” zdaje się być bardziej aktualne niż mogłoby się nam wydawać. Kiedy nie tak dawno temu autonomicznie jadący samochód potrącił śmiertelnie przechodnia, można się było zastanawiać kto zawinił. Programista, konstruktor czujników, czy człowiek jadący w środku?
AH: Za to opis samej katastrofy jest niesamowity, zostaje na stałe w pamięci. Aczkolwiek podobno (tak twierdzą osoby zorientowane w temacie) główne założenie tego opowiadania nie ma sensu o tyle, że programista z nerwicą natręctw PRZEDE WSZYSTKIM sprawdziłby, czy opracowane procedury działają w praktyce…
BN: I to z dziesięć razy. Zwłaszcza, że mieli symulatory lotu, więc nawet nie musieli posyłać fizycznie statku, mogli przetestować in silico cały szereg rozmaitych warunków i komplikacji.
KW: To chyba efekt obecnej w latach 50. i 60. wiary, że komputery przyszłości będą tak doskonałe, że będzie można bez wahania oddać nasz los w ich ręce. Lem z tym polemizuje na swój sposób, zderzając niedoskonałość człowieka z niedoskonałością maszyny, a nasze życie i tak zweryfikowało to wyobrażenia i okazało się, że, o dziwo, testy się przydają.
Co nie zmienia faktu, że wciąż miewamy różne katastrofy na skutek zbyt słabego przetestowania…
• • •
KW: Wypadałoby jakoś podsumować naszą dyskusję. Jak widać, „Opowieści o pilocie Pirxie” budzą bardzo różne odczucia. Ciekawe, ale nie ma w tym nic nowego. Już przecież w czasach PRL-u cykl opowiadań bywał bardzo różnie oceniany. Książka rzadko bywała dołączana do kolekcji Lemowskich arcydzieł, choć zawsze miała swych gorących zwolenników, traktowana zresztą jako jedno z bardziej przyswajalnych dzieł Lema. Myślę, że nasza dyskusja pokazała, co w tych tekstach się zestarzało, co może odrzucać współczesnego czytelnika, ale też to, co wciąż może fascynować.
koniec
« 1 5 6 7
27 października 2021

Komentarze

27 X 2021   23:34:40

Dobry wieczór, pozwolę sobie skopiować własny komentarz z FB, spod wpisu AH reklamującego tę dyskusję:

"Dyskutanci kontrastują świat z opowiadań o Pirksie z "Gwiezdnymi wojnami", jako ten pordzewiały, pełen wraków i szarej rzeczywistości - a przecież jednym z plusów SW było pokazanie całej techniki kosmicznej i statków międzygwiezdnych NIE jako wymuskanych i gładkich (jak np. z "Flasha Gordona", nakręconego w tym samym czasie, 1980 przecież), tylko zużytych i szwankujących, o, tutaj astrodroidowi pieprznął motywator, a tam Sokół Millenium ma problemy z hipernapędem, więc nie tak znowu daleko od Lema do Lucasa :)"

28 X 2021   11:40:30

No ja ostatnio sobie powtórzyłam te opowiadania (ja z tych od AH, czyli wielbicieli). I muszę powiedzieć, że oprócz tego o czym powiedzieliście uderzyły mnie dwie rzeczy:
- świetne plastyczne opisy (krajobrazy Księżyca, zwłaszcza)
- kiedy doszłam do Ananke i rozważań na temat wieku dotarło do mnie, jak to się przesunęło - Lem smugę cienia lokuje jeszcze przed czterdziestką, a np. Neil Armstrong stanął na Księżycu mając 39 lat...

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Pijane ślimaki prowadzą śledztwo
— Mieszko B. Wandowicz

Pogrzeb pośród mgławic
— Mieszko B. Wandowicz

O korzyściach z bycia ślimakiem (śluzem na marginesie „Głosu Pana”)
— Mieszko B. Wandowicz

List znad Oceanu
— Beatrycze Nowicka

Lem w komiksie
— Marcin Knyszyński

Jam jest robot hartowany, zdalnie prądem sterowany!
— Miłosz Cybowski, Adam Kordaś, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Zawsze szach, nigdy mat
— Marcin Knyszyński

Świadomość jako błąd
— Marcin Knyszyński

Człowiek jako bariera ostateczna
— Marcin Knyszyński

Nie wszystko i nie wszędzie jest dla nas
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

„W zeszłym roku nie miałem wakacji”
— Joanna Kapica-Curzytek

Esensja czyta: Wrzesień 2013
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Alicja Kuciel, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka

Panie Stanisławie, Mrogi Drożku!
— Marcin T.P. Łuczyński

Esensja czyta: Kwiecień-czerwiec 2010
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Przeczytaj to jeszcze raz: Social-fiction
— Daniel Markiewicz

Dialogi
— Janusz A. Urbanowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.