Perry Rhodan – dezerter w kosmosie, część piątaAndreas „Zoltar” Boegner
Andreas „Zoltar” BoegnerPerry Rhodan – dezerter w kosmosie, część piątaFantazji twórcom serii w rzeczy samej nie brakowało. Sporo miejsca poświęcono postaci Sandala Tolka, mieszkańca zacofanej kolonii na odległej planecie Exota Alpha. Ten odporny na promieniowanie Roju mistrz łuku i strzały mści się skutecznie na żołdakach Karduuhlów, którzy zabili mu całą rodzinę. W osobie Tahonki-No, rebelianta przeciwko nieprawnym władcom Roju, znajduje on wiernego przyjaciela i doradcę. Postać Sandala Tolka „przeżyła” koniec cyklu, gdyż została wykorzystana przez Hansa Kneifla jako protagonista kilku książkowych spin-offów w towarzyszącej PR już od kilku lat serii „Planetenromane” (Powieści planetarne).10) Irmina Kotschistowa korzysta z pomocy teleportera Rasa Tschubaia. Podczas gdy Afrykańczyk towarzyszył Rhodanowi praktycznie od samego początku serii, to uzdolniona Kirgizka była „tą nową” wśród terrańskich mutantów. © Pabel-Moewig Verlag KG Udanym pomysłem Ernsta Vlcka było wprowadzenie do serii postaci, która miała towarzyszyć czytelnikom przez szesnaście długich lat: Irmina Kotschistowa, mutantka z dalekiej Kirgizji, fascynowała niemieckich fanów nie tylko egzotycznym nazwiskiem. Jej niezwykła zdolność przegrupowywania molekuł siłą woli i tworzenia nowych związków chemicznych na odległość uczyniła z niej potężnego sprzymierzeńca dla samego Rhodana. W cyklu „Gwiezdny Rój” Kotschistowa brała udział w przeróżnych znaczących misjach i była w tym czasie najważniejszą żeńską protagonistką serii.12) Bunt autorów i spisek wydawnictwa Bastei Pisarstwo pod batutą wydawnictwa Pabel (wykupionego w 1970 przez wydawnictwo Heinrich Bauer) nigdy nie należało do najłatwiejszych, choć akurat autorom PR oferowano nieco lepsze warunki pracy. Chłodne przyjęcie, z jakim spotkał się cykl „Cappini”, oraz konieczność oddania do lektoratu gotowej noweli co 3-4 tygodnie, powodowały, że wśród autorów PR rosło niezadowolenie i przeświadczenie o rychłym upadku serii. W roku 1972 (dokładna data nie jest znana) praktycznie cały team (brakowało jedynie lektora Güntera M. Schelwokata) zebrał się w Monachium. Tutaj H. G. Ewers, posiadający dobry kontakt do konkurencyjnego wydawnictwa Bastei z Bergisch Gladbach, usiłował przekonać kolegów o konieczności utworzenia niezależnej „fabryki powieści”, która miałaby generować zysk poprzez zawieranie umów z różnymi wydawnictwami na produkcję rozmaitych serii zeszytowych. Jako początek współpracy z Bastei miała służyć opracowana przez Ewersa nowa seria SF o tytule „Wächter der Galaxis” (Strażnicy Galaktyki, nie mylić z komiksami Marvela o tym samym tytule). „Rodzima” seria kolektywu autorskiego, czyli PR, miała jednakże być traktowana priorytetowo.13) Pomysł Ewersa, jak po latach opowiadał, nie wypalił, „bo ta idea była zbyt nowa, dla wielu zbyt odważna – a przede wszystkim dlatego, że Kurt Bernhardt [główny lektor PR – przyp. autora] spowodował wyłamanie się ważnego autora.” Chodziło o Scheera, którego zdanie miało duże znaczenie dla całego zespołu.14) Tymczasem Bodo Baumann, tłumacz i autor, pracował już nad pozyskaniem autorów PR dla własnej serii SF, która miała być wydawana przez wydawnictwo Bastei i funkcjonować jako swoisty „antyrhodanowy” projekt na rynku. Gustav Lübbe, właściciel Bastei, był zrazu sceptyczny. Trzy tygodnie później Baumannowi udało się jednak dokonać rzeczy niebywałej: w ścisłej tajemnicy odbyło się wielodniowe spotkanie najważniejszych autorów PR (brakowało jedynie Ernsta Vlcka), którzy w Bergisch Gladbach rozpoczęli tworzenie konspektów do „Strażników Galaktyki”! Baumann był w siódmym niebie. „Zaserwowałem ich Bastei jak na talerzu”, wspominał w 1996 roku. Ale, jak to się mówi, pycha poprzedza upadek. Odpowiedzialni w wydawnictwie Bastei przestraszyli się energii i szybkości, z jaką rozwijały się wydarzenia. Przekonani, że „kradzież” autorów z koncernu Bauera, któremu należało wydawnictwo Pabel, spowoduje wojnę handlową z tym gigantem na niemieckim rynku wydawniczym, w te pędy porzucili pomysł zatrudnienia autorów PR na własne potrzeby. Projekt Baumanna legł w gruzach. „Perry Rhodan” został ponownie uratowany, choć tym razem raczej przypadkowo.15) Rozpoczynający cykl „Dawni Mutanci“ zeszyt nr 570 został napisany przez Ernsta Vlcka. Było to pierwsze odstępstwo od reguły, że takie nowele pisze zawsze K. H. Scheer, redaktor naczelny serii. © Pabel-Moewig Verlag KG Powrót starych przyjaciół Nie tylko wydawnictwo i zespół autorski doznały na początku lat 70-tych znaczących zmian. Również sami fani byli już nieco inną grupą czytelników. Do redakcji PR przysyłano coraz więcej listów z propozycjami (ba, nawet żądaniami!) dalszego przebiegu przygód Perry’ego. Mnożyły się głosy domagające się więcej informacji o polityce wewnętrznej Imperium Solarnego oraz powrotu postaci, które towarzyszyły Rhodanowi od samych początków jednoczenia narodów Ziemi. Czytelnikom chodziło przede wszystkim o japońskich mutantów, tak ważnych dla przetrwania Trzeciej Siły podczas konfliktu z mocarstwami okresu Zimnej Wojny. Fan Detlev Horn proponował nawet, aby zdjąć Rhodana z pozycji Nadadministratora imperium, aby mógł on przeżyć nowe przygody już jako osoba prywatna. Kilka lat później, jako początkujący autor SF, Horn został członkiem kolektywu autorskiego PR i otrzymał szansę, aby pod pseudonimem Detlev G. Winter rozszerzać Perryversum. Ta anegdota dobrze ilustruje, z jaką siłą PR przyciągał co niektórych fanów.16) Dopiero po roku od ukazania się jubileuszowego numeru, w zeszycie nr 550, Willy Voltz ogłosił planowany powrót tak zwanych „Altmutanten” (Dawnych Mutantów) do serii. Od tego pojęcia przejęto oficjalną nazwę nowego mini-cyklu, który miał zakończyć się z zeszytem nr 599. Redakcja obiecywała utworzenie nowego Korpusu Mutantów i konfrontację Rhodana z cieniami dalekiej przeszłości. Zupełną nowością dla teamu było wyznaczenie Ernsta Vlcka jako autora pierwszej noweli cyklu. Zadanie te wypełniał dotychczas niepodzielnie Karl-Herbert Scheer. Domagających się realniejszego przedstawienia życia politycznego w imperium postanowiono ukontentować osadzeniem akcji w czasach kampanii wyborczej do urzędu Nadadministratora w roku 3444.17) „Stimmen der Qual” (Głosy udręki) – tak brzmiał tytuł pierwszego zeszytu cyklu. Perry Rhodan, ostro atakowany przez opozycję z powodu kryzysu, w jaki popadło imperium podczas „odwiedzin” Gwiezdnego Roju, nie potrafi się zdecydować, czy będzie jeszcze raz kandydować na stanowisko, które piastował przez ponad tysiąc lat. Przybycie terrańskiego statku badawczego z jednym jedynym pasażerem na pokładzie, zwraca uwagę Perry’ego. Heydrac Koat, przedstawiciel rasy Asporco, który jest tym samotnym pasażerem, zachowuje się nieracjonalnie i emituje tak silne fale parapsychiczne, że nawet najsilniejsi mutanci nie potrafią się im przeciwstawić. Koat opowiada Rhodanowi o „głosach udręki”, jakie maltretują mieszkańców planety Asporc. Naprędce zorganizowany rekonesans tej planety potwierdza te wypowiedzi. Rhodanowi nie udaje się zrazu rozwiązać zagadki, ale załoga terrańskiego statku odkrywa na Asporc dwustukilometrowej średnicy planetoidę, która wbiła się w dalekiej przeszłości w skorupę planety. Wnętrze tego byłego ciała niebieskiego zawiera olbrzymie ilości nieznanego metalu, który jest silnym źródłem parapsychicznego promieniowania. Podczas powrotu na Ziemię sytuacja pogarsza się dramatycznie: głosy udręki zaczynają słyszeć również Terranie.18) Jednym z dotkniętych tą przypadłością prominentów jest potężny mutant Ribald Corello, niegdyś zażarty wróg Rhodana a teraz jeden z jego przyjaciół. Corello zbiega i przygotowuje w podwodnym laboratorium syntetyczne ciała dla źródeł głosów udręki. Tymi okazują się później… jaźnie japońskich i amerykańskich mutantów, uważanych od przeszło pięciuset lat za zmarłych. Na Asporc parapsychicznie aktywny metal (zwany skrótowo PEW) „przechwycił” ich osobowości w momencie śmierci i umożliwił im przetrwanie. A teraz mutanci nauczyli się przejmować kontrolę nad innymi ciałami i są w stanie działać przez ograniczony czas poza planetoidą. Rhodan jest równocześnie zszokowany i ucieszony – cała grupa należała do jego dobrych przyjaciół.19) W Galaktyce istnieją jednak inni amatorzy PEW. Podobna wyglądem do pawianów rasa Paramagów rości sobie prawo do wszystkich złóż tego surowca. Konflikt jest nieunikniony, gdyż Rhodan nie ma zamiaru skazać swoich wiernych przyjaciół na definitywną śmierć. Przy pomocy Dawnych Mutantów Terranie wygrywają (po wielu perypetiach) walkę z Paramagami i zdobywają inną planetoidę ze złożami PEW o nieco dziwnej nazwie PLASTER 1000. Ta staje się nowym domem Dawnych Mutantów i zostaje odholowana w tajemne miejsce, gdzie jej mieszkańcy będą bezpieczni przed zakusami obcych.20) Cykl „Dawni Mutanci” jest przykładem na rozwój Willi’ego Voltza jako twórcy exposé. Połączył on zgrabnie motywy z dalekiej przeszłości serii z najnowszymi wydarzeniami w Perryversum: Rhodan traci symbionta Whispera, który przez wiele lat potęgował słabe zdolności parapsychiczne Nadadministratora. Voltz uważał słusznie, że postać Perry’ego nie potrzebuje dodatkowego wywyższenia w stosunku do normalnych obywateli imperium. A tym czytelnikom, którzy krytykowali słabo przemyślane i raczej bezduszne „wypisanie” Dawnych Mutantów z serii, zaoferował powrót lubianych postaci. Zrobił to jednak w taki sposób, aby ich potężne moce nie mogły zostać w przyszłości w dowolny sposób wykorzystywane – Dawni Mutanci potrzebują dawcy, który zechciałby „wypożyczyć” własne ciało, i mogą przetrwać poza PEW tylko kilka dni.21) Powyższe stwierdzenia można poprzeć z perspektywy 50 lat, które minęły w międzyczasie od ukazania się „Dawnych Mutantów”. Fani lat 70. przyjęli ten cykl z mieszanymi uczuciami. W absolutnej większości byli to mężczyźni i chłopcy, których nadal fascynowały typowe elementy space opery á la Scheer. Akcje humanitarne w celu ratowania głodujących alienów, debaty parlamentarne i kampanie wyborcze roku 3444 oraz wszelakie intrygi polityczne wrogów Rhodana były dla tych czytelników raczej mało interesujące.22) Gospodarczy rozwój PR zdawał się jednak potwierdzać, że seria znajduje się na dobrym kursie: w zeszycie 598 (luty 1973) Kurt Bernhardt pisał o niej jako „najdłuższej serii odcinkowej, jaką kiedykolwiek napisano”. PR osiągnął rozmiar 38.336 stron i ukazywał się w tygodniowym nakładzie 300.000 egzemplarzy (przy czym 60.000 przypadało na pierwsze wydanie, a reszta na dodruki). Pamiętać należy, że seria startowała 12 lat wcześniej nakładem zaledwie 35.000 egzemplarzy.23) W zeszycie 594 ze stycznia 1973 Voltz udostępnił fanom kilka detali co do dalszego przebiegu serii. Opisał wielodniowy meeting zespołu autorskiego w następujący sposób: „Zdradzę tylko tyle: ES [tajemnicza opiekunka ludzkości – przyp. autora] powróci aż dwa razy, Rhodan spotka samego siebie. Ludzkość zostanie poddana próbie, mózg Rhodana zostanie skradziony. Galaktyka stanie się gruzowiskiem.” Wytyczanie nowego kursu nie obyło się bez dramatycznych wydarzeń. Voltz pisał dalej: „K. H. Scheer wpadł w furię i, uciekając przed kałużą rozlanego przez E. Vlcka piwa, przewrócił się razem z fotelem, łamiąc sobie środkowy palec prawej ręki.” Wydarzenie to przyniosło Vlckowi przezwisko „Knochenbrecher-Ernst”, czyli Ernst-Łamacz Kości.24) Jak widać, humory dopisywały a autorzy mieli dosyć materiału na następne sto noweli. Ale o tym w następnej części tej historii. 1) M. Nagula: „Perry Rhodan. Die Chronik. Band 1” 2) tamże 3) Perrypedia 4) tamże 5) M. Nagula: „Perry Rhodan. Die Chronik. Band 1” 6) H. Langhans: „Clark Darlton – Der Mann, der die Zukunft brachte” 7) M. Nagula: „Perry Rhodan. Die Chronik. Band 1” 8) Perrypedia 9) M. Nagula: „Perry Rhodan. Die Chronik. Band 1” 10) Perrypedia 11) M. Nagula: „Perry Rhodan. Die Chronik. Band 1” 12) M. Nagula: „Perry Rhodan. Die Chronik. Band 1” 13) tamże 14) tamże 15) tamże 16) M. Nagula: „Perry Rhodan. Die Chronik. Band 1” 17) tamże 18) Perrypedia 19) tamże 20) Perrypedia 21) M. Nagula: „Perry Rhodan. Die Chronik. Band 1” 22) H. Langhans: „Karl-Herbert Scheer – Konstrukteur der Zukunft” 23) M. Nagula: „Perry Rhodan. Die Chronik. Band 1” 24) tamże Wykorzystane źródła:
|
Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Pisanie pod pseudonimem było u zarania powojennej niemieckojęzycznej SF często koniecznością – jednak i dzisiaj istnieją dobre powody, aby korzystać z takiego zabiegu. Poniżej dwa typowe przykłady.
więcej »„Jego twórczość pozostała bez większego wpływu” – tak radykalnie, a zarazem wielce niesprawiedliwie, brzmiał werdykt niemieckiego „Leksykonu literatury SF” (1988) w stosunku do prozy pierwszego Brytyjczyka, który pisał dla słynnego „Amazing Stories”.
więcej »Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Perry Rhodan – dezerter w kosmosie, część czwarta
— Andreas „Zoltar” Boegner
Perry Rhodan – dezerter w kosmosie, część trzecia
— Andreas „Zoltar” Boegner
Perry Rhodan – dezerter w kosmosie, część druga
— Andreas „Zoltar” Boegner
Perry Rhodan – dezerter w kosmosie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (22)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze (21) – przegląd prasy (jesień 2023)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (20)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej SF? (19)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze (18) – przegląd prasy (lato 2023)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (17)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze (16) – przegląd prasy (wiosna – lato 2023)
— Andreas „Zoltar” Boegner