Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (12)Andreas „Zoltar” Boegner Tym razem wybrałem dwa wydawnictwa, które traktują o diametralnie różnych fenomenach. Z jednej strony chodzi o historię ludzkości, sięgającą niewyobrażalne pół miliona lat w przyszłość. Natomiast druga książka traktuje o wydarzeniu, które znamy w międzyczasie z autopsji: chodzi o wybuch pandemii.
Andreas „Zoltar” BoegnerFantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (12)Tym razem wybrałem dwa wydawnictwa, które traktują o diametralnie różnych fenomenach. Z jednej strony chodzi o historię ludzkości, sięgającą niewyobrażalne pół miliona lat w przyszłość. Natomiast druga książka traktuje o wydarzeniu, które znamy w międzyczasie z autopsji: chodzi o wybuch pandemii. Na początek ciekawa informacja dla zainteresowanych religiami abrahamowymi: drzewo poznania dobra i zła znajduje się w supergromadzie galaktyk SCI 124 Shapley, w ramieniu Pibra 7 galaktyki spiralnej Wun Lia L004, w systemie gwiezdnym Gaath. Można je tam znaleźć tylko na powierzchni planety Tha, oddalonej od Ziemi o, bagatela, 761 milionów lat świetlnych. Ludzkość potrzebowała prawie pięćset tysięcy lat, aby tam dotrzeć. Tak przynajmniej twierdzi kosmiczny nawigator Ttrebi H*tr, narrator literackiego debiutu Heriberta Kurtha pt. „Unter den Sternen von Tha” (co można przetłumaczyć jako „Pod nocnym niebem planety Tha”). Pomysł na ten objętościowo skromny tomik dojrzewał, podczas gdy Kurth realizował się zawodowo jako pełnomocnik i kierownik sprzedaży średniej wielkości firmy. Dopiero w wieku 54 lat, gdy osiągnął swój życiowy cel i uniezależnił się finansowo od konieczności dalszej pracy, ten fan science fiction od lat młodości znalazł czas na dopracowanie konceptu, który siedział mu w głowie całe cztery dekady. Ponoć decydującym impulsem do napisania książki była obietnica złożona innemu fanowi a równocześnie burmistrzowi miasteczka Düren w Nadrenii. W roku 2020 Kurth dotrzymał obietnicy i przekazał mu egzemplarz swojego debiutu. Książka została zauważona i pozytywnie przyjęta w fandomie. Koledzy po fachu nominowali ją do Nagrody im. Kurda Lasswitza, w głosowaniu do której zdobyła siódme miejsce. Jest to, jak na dzieło nieznanego dotychczas autora, całkiem niezłe osiągnięcie. „Unter den Sternen von Tha” to wynik zainteresowania Kurtha zagadnieniami kosmologii i filozofii, które według niego prowadzą bezpośrednio do konieczności rozmyślania nad metafizyką i religią. W efekcie powstała książka dla science fiction niecodzienna: połączenie historii ludzkości w stylu „Ostatnich i Pierwszych Ludzi” Olafa Stapledona z rozprawą kosmologiczno-metafizyczną, którą przeczytałby zapewne z ukontentowaniem sam Philip K. Dick. Na szczęście dla przeciętnego czytelnika literatury fantastyczno-naukowej nie mamy tym razem do czynienia z grubaśnym tomem. Na zaledwie 200 stronach tekstu Kurth przedstawia, unikając przy tym uciekania się do opisów przemocy, rozwój ludzkości od czasów współczesnych do bardzo dalekiej przyszłości. Kolejne skoki cywilizacyjne umożliwiają podróże z prędkością nadświetlną, dotarcie do innych galaktyk, ba!, nawet wniknięcie do wszechświatów równoległych. Multiwersum stoi przed ludzkością otworem, jednak ma ono jeden, decydujący mankament: nie natrafiono jeszcze na żaden ślad innego inteligentnego życia. Gdy w końcu dochodzi do długo wyczekiwanego kontaktu z technicznie niezwykle zaawansowaną rasą, ludzkość nie posiada się ze zdumienia: obcy nie pochodzą ani z naszego, ani z żadnego z wszechświatów równoległych, lecz spoza multiwersum. A przy tym twierdzą oni, że znaleźli… Boga! I nie chodzi tutaj bynajmniej o przenośnię stosowaną w stosunku do akolitów jakiegoś kultu religijnego. Nie, nawigator Ttrebi H*tr zostaje zaproszony na pokład obcego statku i wyrusza w ultymatywną podróż do miejsca, w którym ma stanąć (znowu dosłownie) przed Stwórcą. Czy narrator książki ów cel osiągnie? Tego nie zdradzę. Będziecie musieli sami odbyć podróż na Tha, doznać wpływu drzewa poznania dobra i zła oraz spojrzeć na nocne niebo tej planety. Pisałem już wcześniej o antologii wydawnictwa Hirnkost (dosłownie: pokarm dla mózgu), w której stematyzowano zagrożenie katastrofą klimatyczną. Kilka miesięcy po ukazaniu się tej książki na rynku tandem Kugler-Moreau wydał podobny zbiór opowiadań o innym fenomenie naszych czasów. W „Pandemia. Opowieści z przełomu czasów” (tak tłumaczenie tytułu tej antologii) chodzi oczywiście o wszystko to, czego doznaliśmy na skutek wybuchu pandemii COVID-19. I o wiele innych zagadnień, powiązanych z mniej lub bardziej egzotycznymi chorobami zakaźnymi. Redaktorzy antologii piszą o ich pobudkach do wydania „Pandemii": „(…) ten nowy wirus nie tylko zabija, ale jego obecność wywiera mocny i trwały wpływ na demokrację i społeczeństwo. Temu procesowi nie jesteśmy jednak bezsilnie wystawieni – możemy go kształtować. Zakończenie nie musi być złe. Przyszłość rozstrzyga się dziś.” Jak zauważyła Rahel Schmitz z portalu Zauberwelten, imponuje szybkość, z jaką twórcy zdołali podjąć temat – ta obszerna antologia zawiera 33 teksty tyluż autorek i autorów. Do tego dochodzą liczne ilustracje a nawet kilka wierszy. Redaktorzy zebrali je w tematyczne grupy, rozpoczynając w rozdziale „Schlimmer geht immer!” (Zawsze może być gorzej!) od spekulacji na temat pandemii, która wymknęła się zupełnie spod kontroli. W „SARS-CoV-3” Robert Schweizer straszy wizją świata, który wirusa nie pokonał. Po zdziesiątkowaniu osób starszych przychodzi czas na dzieci… Dzień codzienny tak doświadczonego społeczeństwa opisuje podobnie Bernhard Grdseloff w opowiadaniu „Antivirus”, podczas gdy w „ENCE” Henrika Wylera to osoby o wysokim intelekcie stają się ofiarami nowego zarazka. W niewinnie rozpoczynającym się „Einsichten” (Nowe wnioski) Marianne Labisch konfrontuje nas ze społeczeństwem, które zalegalizowało eksterminację osób bezdomnych, postrzeganych jako nosicieli choroby. Po tak drastycznych wizjach lektura „Wir sind für Sie da!„ (Jesteśmy do Państwa usług!) Armina Möhle oraz „Mens sana in corpore sano” (W zdrowym ciele zdrowy duch) Thomasa Kolbe to koniecznie potrzebne komiczne przerywniki. W pierwszym tekście pewien rencista zmaga się ze zhakowanymi nanobotami własnego ciała a drugi opowiada o świecie pełnym syntetycznie wykreowanych wirusów i wywołujących choroby mikro-maszyn, wymuszających skomplikowane i czasochłonne procedury ochronne. Jednak czytelnikowi nie jest wesoło na długo. Heidrun Jänchen obiera w jej „Wenn der Pangolin stirbt” (Gdy łuskowiec ginie) pozycję agenta Smitha z „Matrixa”: ludzkość to wirus – i tylko wirusem można ją zniszczyć. „Die Insulaner” (Wyspiarze) Hansa Jürgena Kuglera zwraca natomiast uwagę na małe, żyjące w izolacji populacje (tutaj: do dzisiaj skutecznie broniących dostępu do własnej wyspy mieszkańców Andamanów), które mogą mieć szansę na przetrwanie pandemii. To opowiadanie zostało nawet nominowane do Lasswitza i zajęło dobre, szóste miejsce. Opisałem utwory pierwszego rozdziału – a to przecież zaledwie niecała jedna trzecia antologii! Kolejne rozdziały noszą tytuły: „Wir(r) sind Virus!”, czyli „(Ś)wirus to my!”, „Die Liebe in Zeiten der Corona” (Miłość w czasach corony), „Fake News„ oraz „Was vom Ende übrigblieb” (Co na koniec pozostało). Jak widać, redaktorzy „Pandemii” wybrali teksty o przeróżnej tematyce – wybuch groźnej epidemii jest tylko ich wspólnym punktem. Obok opowiadań absolutnie realistycznych, znajdą się tutaj teksty w najlepszym tego słowa znaczeniu zwariowane. Nie brakuje romansu i poświęcenia się dla bliźnich. Czytamy o szalonych naukowcach, którzy planują zniszczenie ludzkości, aby kilka stron później trzymać kciuki za powodzenie akcji ratowania dziewczyny z rąk ojca-preppersa, przygotowującego się na czas, gdy społeczeństwo utraci dotychczasową solidarność i kraj osunie się w otchłań anarchii. Obok tematów uniwersalnych nie brakuje zagadnień związanych ściślej z aktualną polityką w Niemczech: po przeciwnych stronach frontu stoją, jak w rzeczywistości, antyrządowo nastawiona skrajna prawica w nowym przymierzu z antyszczepionkowcami i zwolennikami teorii spiskowych oraz nie stroniąca bynajmniej od przemocy lewica. Wspomniana już Rahel Schmitz cytuje trafną wypowiedź Dominika Irtenkaufa, autora posłowia „Pandemii”: „Któż twierdzi nadal, że science fiction oznacza ’nierealne oddzielenie od rzeczywistości’?” Percepcja tomu była raczej pozytywna. Zwłaszcza eleganckie i wysokojakościowe wydanie papierowe przypadło czytelnikom do gustu. Obok tak entuzjastycznych wypowiedzi, jak: „Choć ten syfiasty wirus wywołuje zazwyczaj lament i narzekania, to corona spowodowała przynajmniej pojawienie się tej zajefajnej antologii. To trzeba przeczytać!” (Herrmann Ibendorf w TEMPORAMORES), znajdą się bardziej stonowane i obiektywne reakcje prasy. W recenzji „Augsburger Allgemeine” czytamy: „Te wizje (…) przywołują obrazy i emocje wywołane przez aktualną sytuację w mediach: odczucia strachu, fantazje o kontrolowaniu sytuacji, pragnienie ucieczki do świata przyszłości. Nie wszystko brzmi tutaj wiarygodnie lub jest jakościowo dobre, ale jako pakiet „Pandemia” przekonywuje. Jeśli tylko czytelnik zniesie lekturę.” ![]() 21 maja 2023 |
Oto co zrecenzowaliśmy w drugiej połowie wakacji.
więcej »Czasami wyróżniane przez specjalistów książki nie mają żadnego większego oddźwięku w fandomie. Przyczyny są zapewne różne – tak, jak bardzo różne są tym razem przedstawione tytuły niemieckiej SF.
więcej »Ponad pół wieku upłynęło od książkowej premiery „Odysei kosmicznej 2001” i filmu Stanleya Kubricka o tym samym tytule. Oba są klasykami w swojej kategorii. I oba nie straciły dziś nic ze swojej jakości.
więcej »Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (17)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze (16) – przegląd prasy (wiosna – lato 2023)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (15)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze (14) – przegląd prasy (zima 2022 – wiosna 2023)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (13)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (11)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (10)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (9)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (8)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (7)
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Polsko-niemiecki kalejdoskop
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Głos z krańca wszystkich marzeń
— Andreas „Zoltar” Boegner
Stare wspaniałe światy: Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Perry Rhodan – dezerter w kosmosie, część piąta
— Andreas „Zoltar” Boegner
Niemieckie Nagrody Science Fiction za rok 2021 przyznane
— Andreas „Zoltar” Boegner