Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Pisanie o pisaniu czyli warsztaty literackie dla początkujących

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 3 4 5 6 7 »

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Pisanie o pisaniu czyli warsztaty literackie dla początkujących

3a. Kryształy rosy na ust koralach w labiryncie nieskończoności zagubionych znaczeń
Poetyckość opisów może przejawiać się na dwa sposoby: mnożeniem przymiotników ponad ludzką miarę i wytrzymałość (co najmniej jeden przy każdym rzeczowniku, co mnie osobiście przypomina pracę domową w pierwszym roku nauki angielskiego: „W moim niedużym pokoju jest żółta lampa, brązowy dywan i czerwony fotel”) lub piętrzeniem metafor, przy czym w zależności od stopnia dramatyzmu preferowane są porównania do krwi, ognia, piorunów i kamieni szlachetnych lub do motyli, pajęczyn, rosy, kryształów i… tak, zgadliście – kamieni szlachetnych.
Ilustracja: Agnieszka ‘Achika’ Szady
Ilustracja: Agnieszka ‘Achika’ Szady
Przykład 1:
Ellevalinessa obudziła się wraz z pierwszymi promieniami jasnego słońca. Przez okno przytulnej komnaty wpadał delikatny jak tchnienie motyla wietrzyk, niosący upojną woń wiosennego kwiecia. Młoda elfka wyskoczyła z miękkiego łóżka i kryształami kropel źródlanej wody obmyła swe różane oblicze, a złociste, miękkie jak jedwab włosy zaplotła w dwa warkocze, następnie na swe dziewczęce ciało narzuciła suknię z lekkiej niczym pajęczyna tkaniny, przewiązując smukłą kibić paskiem plecionym ze srebrnych nici, wysadzanym szmaragdami.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że większość czytelników na widok takiego opisu jęknie: „Rany boskie, czy to pisała dwunastoletnia dziewczynka?”. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można też stwierdzić, że owszem – prawdopodobnie ten tekst pisała dwunastoletnia dziewczynka. Oczywiście, nie ma żadnego zakazu, aby dwunastoletnie dziewczynki – a także dziewczynki i chłopcy dużo starsi – tworzyły dowolnie poetyckie i inkrustowane wymyślnymi przymiotnikami opisy. Problem w tym, że takie teksty najprawdopodobniej spodobają się wyłącznie innym dwunastoletnim dziewczynkom, co w przypadku wystawienia dzieła na komentowanie w internecie (o papierowej publikacji nawet nie mówię, bo nigdy nie spotkałam się z przypadkiem druku opowiadania pisanego takim językiem) skończyć się może dla autorki bardzo boleśnie.
Ilustracja: Agnieszka ‘Achika’ Szady
Ilustracja: Agnieszka ‘Achika’ Szady
Przykład 2:
Fale nieskończonego oceanu wdzierały się barbarzyńsko w głąb lądu, to wybiegając naprzód, to się cofając, posłuszne swemu przeznaczeniu… Krąg słońca zapadał w morską toń, barwiąc wodę gorącym szkarłatem krwi… Oto obrót odwiecznego koła czasu znów zwiastował nadejście nocy, tej bezlitosnej strażniczki zagubionych istnień… Wysoko na sklepieniu niebieskim widniała już samotna, sina czaszka księżyca… Wiatr – wieczny wędrowiec – dął po pustej plaży, miotając drobiny piasku, które wirowały w jego podmuchach, unosząc się wysoko, by po chwili opaść niczym ludzie niepewni swego losu…
Tutaj zamiast estetyki spod znaku Barbie™ mamy najwyraźniej niespełnionego filozofa, pragnącego uczynić swój tekst niesłychanie głębokim, symbolicznym i wieloznacznym, co oczywiście podkreślać mają kończące każde zdanie wielokropki (istna plaga w niektórych tekstach, od samego czytania można dostać zadyszki). W takich opisach będzie się roić od nieskończoności, nicości, otchłani, losów, żywotów, przeznaczeń… i tylko sensu ze świecą tam szukać. Jedna filozoficzna metafora może upiększyć tekst, kilka sprawia, że staje się on śmieszny, a kilkanaście może go przemienić w bełkot.
W książce Lucy Maud Montgomery „Emilka ze Srebrnego Nowiu” nauczyciel mówi bohaterce – początkującej literatce – aby wykreślała ze swoich tekstów każde sformułowanie, które wydaje jej się szczególnie urodziwe. Na pewnym etapie rozwoju twórczości jest to doprawdy bardzo mądra rada.
3b. Krew się leje, czytelnik truchleje
Podobnie jak w opisach w zamierzeniu poetyckich lub filozoficznych, tak i w opisach dramatycznych przesadny patos może łatwo sprawić, że tekst zmieni się we własną parodię. I podobnie jak w poprzednich przykładach, granice są dosyć płynne, bo to, co dla jednego będzie kiczem i idiotyzmem, drugi uzna za wspaniale napisany fragment.
Ilustracja: Agnieszka ‘Achika’ Szady
Ilustracja: Agnieszka ‘Achika’ Szady
– Zginiesz! – zarechotał złowieszczo Szkieletor, wyciągając w stronę Thorgala ręce z palcami zakrzywionymi drapieżnie niczym pazury bestii. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie pogardy, lecz bohater patrzył nieulękle w to obmierzłe oblicze z zapadniętymi oczami, na których dnie migotały sine płomyki niczym błędne ognie na gnijących bagnach. Czarna dusza Władcy Umarłych nie znała litości, sycił się cierpieniem swej ofiary jak wielki pająk, wysysający resztki życia z trzepoczącej się bezbronnie w pajęczynie muchy. Jego śmiech przeszywał trzewia młodzieńca niczym lodowaty sztylet.
– Błagaj o litość, nędzniku, a może zabiję cię szybko! – wykrzyknął złowrogi, spowity w czerń nieprzyjaciel. Thorgal zadrżał. Już za chwilę straszliwe, czarne ostrze obsydianowego noża ofiarnego pogrąży się w jego sercu…
Ten fragment nie jest jeszcze skrajnym przypadkiem, ale nieźle oddaje istotę rzeczy, mianowicie problem, że opis w zamierzeniu dramatyczny i pełen napięcia staje się przez swą przesadę niemal humorystyczny. Oprócz ryzyka niezamierzonego rozbawienia czytelnika istnieje również ryzyko jego zanudzenia lub przynajmniej uodpornienia na dramatyzm opisu – jak w opisie Nazgula gwałcącego dziewczynę rękawicą, który znalazłam na pewnym forum (…Wszystko sprawiało jej taki sam ból, głęboki, przeszywający ją od stóp do głów. Jakby jakaś błyskawica przeszywała jej ciało, dygotała, a im bardziej dygotała, tym wolniej w nią wnikał, żeby zadać jeszcze większy ból (…) Jęczała z bólu, jakby ktoś ją rozrywał na drobne kawałki, rozpadała się wewnętrznie – a to tylko fragment dłuższej całości). Powtarzanie w kółko, jak to nasz bohater straszliwie cierpi może – choć nie musi – prowadzić do tego, że czytelnik – zamiast mu współczuć – ze znudzeniem spyta: „Długo jeszcze?”.
Ilustracja: Agnieszka ‘Achika’ Szady
Ilustracja: Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jeżeli nie jesteśmy pewni, czy potrafimy realistycznie opisać scenę przemocy, lepiej jest w odpowiednim miejscu zakończyć akapit i poprzestać na pokazaniu jej skutków albo reakcji świadków. Jeżeli już chcemy ją opisać, to zamiast odmieniać przez wszystkie przypadki słowa „ból” lepiej napomknąć coś o reakcji organizmu. Zdanie: Ork kopnął Froda, który odczuł ogromny ból i strach brzmi bardzo sztywno w porównaniu z tekstem w rodzaju: Frodo dostał kopniaka podkutym butem, aż zadzwoniły mu zęby. Zgiął się w pół, nie mogąc złapać tchu; zasłonił głowę ramieniem w obawie przed dalszymi ciosami.
Zresztą przekonujące opisanie cierpień to trudna sztuka i nawet uznani autorzy nie zawsze sobie z tym dobrze radzą. Dotyczy to zarówno mąk fizycznych, jak i silnych stanów emocjonalnych: rozpaczy, wściekłości, przerażenia i tak dalej. Przesadny dramatyzm jest kiczowaty; co najmniej równie mocny efekt można uzyskać prostymi środkami: na przykład w scenie z „Paragrafu 22” Hellera ranny pilot siedzący pod ścianą samolotu skarży się na zimno, a na bluzie jego munduru powiększa się ciemna plama… I już. Zresztą, jeśli udało nam się sprawić, że czytelnik przywiązał się do bohatera, to wcale nie trzeba z detalami opisywać męczarni, aby przejął się jego losem.
Część 4. Jak sołtys krowie na miedzy czy jak wódz Lakonów?
Dobre pisanie polega między innymi na tym, aby czytelnika nie irytować niepotrzebną łopatologią, ale jednocześnie nie stosować skrótów myślowych, które sprawią, że się pogubi w akcji.
Łopatologia pojawia się, kiedy:
  1. informujemy czytelnika o rzeczach oczywistych, znanych każdemu z życia codziennego;
  2. zbyt nachalnie tłumaczymy rzeczy, które może łatwo wywnioskować z akcji.
Łopatologia typu 1:
Boromir wrócił do zamku. Wszedł po schodach na pierwsze piętro, skręcił w korytarz, nacisnął klamkę swojej komnaty i pchnął drzwi, otwierając je tak szeroko, żeby mógł wejść.
Lanie wody bez sensu, bo każdy wie, jak się otwiera drzwi, nie trzeba wymieniać kolejnych czynności. Szczegółowe opisywanie tak zwykłych czynności, jak otwieranie drzwi, jest oczywiście dozwolone, ale tylko w uzasadnionych przypadkach, na przykład, kiedy z jakiegoś powodu postać bardzo się skupia na tej czynności lub kiedy autor celowo spowalnia akcję, aby np. podnieść napięcie:
Boromir zszedł do podziemi. Powoli stąpał korytarzem, rozglądając się za ukrytymi pułapkami. Podszedł do zakurzonych drzwi i ostrożnie nacisnął klamkę rękojeścią miecza. Spod klamki wyskoczyło cieniutkie, zatrute ostrze, uderzając tam, gdzie byłaby jego dłoń. Wojownik uśmiechnął się pod nosem i pchnął drzwi, kryjąc się za framugą. Nic. Żadnych bełtów ani spadających ciężarów. Krok za krokiem wszedł do środka, uważając, gdzie stawia nogi.
Zdarza się, że początkujący autorzy, celem jak najdokładniejszego przekazania czytelnikowi, co się dzieje, mocno przesadzają ze szczegółowością (nigdy nie zapomnę opisu, w którym płynący bohater wciągał powietrze przez swoje usta do swoich płuc). Oczywiście, można dla zbudowania klimatu skupić się na detalach zapalania papierosa czy też parzenia kawy, jednak dobrze jest, żeby te opisy faktycznie budowały klimat, a nie zanudzały czytelnika…
Łopatologia typu 2:
– A zatem za Rzeczpospolitą – powiedział Bogusław Radziwiłł, uśmiechając się. Gestem wskazał kielichy stojące na stole. Soroka wychylił toast do dna, nagle zacharczał i zwalił się martwy na podłogę.
– O, zdrajco!!! – wrzasnął Kmicic, zrywając się ze swego miejsca. Dopadł do Bogusława i przyłożył mu do gardła sztylet wyciągnięty z cholewy. Był wściekły, że książę zatruł wino i spowodował śmierć jego najwierniejszego przyjaciela.
Bez ostatniego zdania ten fragment byłby o wiele lepszy, bo czytelnik przecież widzi gołym okiem, że Soroka umarł właśnie po wypiciu wina; widzi też, że Kmicic jest wściekły, więc nie ma potrzeby tej informacji powtarzać bardziej dosłownie.
« 1 3 4 5 6 7 »

Komentarze

« 1 2 3
28 VII 2015   22:13:23

Bardzo fajny, pomocny poradnik, ale nie podoba mi się ta twoja krytyka pod każdym tekstem innych autorów. Pomijając bardzo przydatny i chyba najlepszy poradnik jaki znalazłem.

02 X 2015   22:13:02

Jeśli o opisy postaci rzecz idzie, to w obie strony nie można przeginać. Na przykład wczesny Parnicki (późny opisy darował sobie w ogóle, konstruując powieści wyłącznie z dialogów) potrafił przez 20 stron trzymać w tajemnicy wiek bohatera, by po kolejnych pięćdziesięciu poinformować, że jest np. rudy (a dodajmy, że bynajmniej nie chował on przez ten cały czas głowy pod czapką). Nieco to denerwujące dla czytelnika, który sobie już zdążył powoli wyrobić w wyobraźni jakiś wizerunek postaci. Więc o ile nie nie należy przesadzać z rozbudowanymi opisami, to lepiej wszelkie najważniejsze informacje rzucić w miarę od razu.

16 X 2015   01:04:45

@Wołodyjowski
Dlaczego ci się nie podoba krytyka? Szczególnie, że jest to konstruktywna krytyka. Osobiście chciałbym mieć kogoś, kto mógłby mi po prostu palcem wskazać i powiedzieć 'o, tutaj to zmaściłeś', prosto z mostu, bo wiem, że to dobre. Poradnik ciekawy, dopiero zacząłem czytać i już wiem, że mi da mi do myślenia i pomoże. Co najważniejsze z rzeczywistymi przykładami.

11 XII 2015   10:17:22

Szukałam czegoś, z kim mogłabym się podzielić swoją wiedzą i umiejętnościami w prozie poetyckiej, opowiadaniach itp. Od początkującej do coraz głębszej wiedzy. Długo myślałam co mam zrobić z moim talentem i pasją. Szukam jakiś rad na temat gdzie mogłabym poszerzać swoją wiedze. Jakaś srona internetowa, kółko poza wychodzeniem z domu. Jeśli ktoś jest zainteresowany proszę pisać na onet.poczta, e-mail: * kamila.boruslawska615@vp.pl * .

25 I 2018   00:59:19

Nie twierdzę, że to jest złe, wręcz przeciwnie, ale jak dla mnie to trochę za ostro.

25 I 2018   10:50:12

Czy ja wiem... Nie wydawało mi się, gdy czytałam. Zapada w pamięć, a przykłady są obrazowe.

19 IX 2021   22:35:02

Świetny, pouczający tekst. Wiele mi wyjaśnił i mam nadzieje, że od teraz będę zwracał większą uwagę, na to, co piszę. Ubawiłem się, przeglądając ilustrację - dobry pomysł, by urozmaicić lekturę. Dziękuje również, za propozycję lektur, do zapoznania.
Pozdrawiam.

« 1 2 3

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.