Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Esensja na wakacje: Najmroźniejsze sceny w literaturze

Esensja.pl
Esensja.pl
Termometrom kończy się skala, z nieba leje się żar, a z nas pot… Upalne lata bywają męczące niezależnie od tego, czy siedzi się przed komputerem (czytając „Esensję” oczywiście) w bloku z wielkiej płyty, czy na brzegu owiewanego lekką bryzą mazurskiego jeziora. Tym, którzy utknęli w betonowej dżungli, i tym mającym szczęście być na urlopie proponujemy odrobinę ochłody w postaci najzimniejszych książkowych scen.

Esensja

Esensja na wakacje: Najmroźniejsze sceny w literaturze

Termometrom kończy się skala, z nieba leje się żar, a z nas pot… Upalne lata bywają męczące niezależnie od tego, czy siedzi się przed komputerem (czytając „Esensję” oczywiście) w bloku z wielkiej płyty, czy na brzegu owiewanego lekką bryzą mazurskiego jeziora. Tym, którzy utknęli w betonowej dżungli, i tym mającym szczęście być na urlopie proponujemy odrobinę ochłody w postaci najzimniejszych książkowych scen.
Zimno wysokogórskie – Tad Williams „Smoczy tron”
Pod koniec pierwszego tomu cyklu „Pamięć, Smutek, Cierń” Simon wraz z przyjaciółmi wyprawia się na daleką północ, w poszukiwaniu jednego z trzech tytułowych mieczy. Opisy mrozu są naprawdę przekonujące, szczególnie wtedy, gdy główny bohater prosi, by – jeśli umrze – pochowali go gdzieś, gdzie jest ciepło…
Simonowi wydawało się, że poznał już zimę. Po podróży przez śnieżne pustkowie, po nie kończących się dniach, z których zapamiętał tylko wiatr, śnieg i kłucie w oczy, był przekonany, że zima niczym go już nie może zaskoczyć. Jednak po kilku dniach wspinaczki na Urmsheim zdumiał się swoją naiwnością.
Powiązani ze sobą poruszali się wąskimi, pokrytymi lodem ścieżkami, ostrożnie wbijając stopę w lód przy każdym kroku. Czasem powiew wiatru szarpał nimi, jakby byli listkami na drzewie i wtedy przywierali do lodowej ściany, czekając, aż wiatr zelżeje. […]
Jednak nie można było powiedzieć, że wszystkie górskie lekcje były tak bolesne dla Simona. Wprawdzie powietrze było niezwykle rzadkie i tak zimne, że momentami wydawało mu się, iż przy następnym oddechu zamieni się w zamarznięty kamień, to jednak atmosfera lodowatej przejrzystości wprawiała Simona w dziwne podniecenie; miał wrażenie własnej lekkości i kruchości, jakby wiatr przenikał go na wylot.
Zimno agresywne – J. R. R. Tolkien „Drużyna Pierścienia”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Atak zimy, być może magicznie wspomaganej, uniemożliwia bohaterom przeprawę przez Karadhras i zmusza do wejścia w podziemia Morii, co ma dość tragiczne skutki.
Mozolnie wspięli się na spadzisty stok i przystanęli tu chwilę. Frodo poczuł na twarzy miękkie dotknięcie. Wyciągnął ramię i zobaczył białe płatki śniegu osiadające na rękawie.
Szli dalej. Po chwili wszakże śnieg zgęstniał i wypełnił dokoła powietrze, wirując przed oczyma Froda. Ledwie teraz dostrzegał ciemne, pochylone sylwetki Gandalfa i Aragorna, choć byli nie dalej niż o krok przed nim. […]
Wicher świszczał, a śnieżna zawieja oślepiała. Wkrótce nawet Boromir przyznał, że trudno iść dalej. Hobbici, zgięci niemal wpół, brnęli za większymi od siebie ludźmi, lecz było niewątpliwe, że nie ujdą już daleko, jeśli śnieżyca potrwa dłużej.
Zimno zdumiewające – Ewa Białołęcka „Kamień na szczycie”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Zapiski z dziennika wychowanego na południu Kamyka, który wraz z przyjaciółmi zawędrował w północne góry:
Cóż to za przedziwna ziemia. Całkiem inny świat niż ten, który zostawiliśmy za sobą. Kiedy wspominam Lengorchię, zdaje mi się teraz wręcz nierzeczywista. Jakby była snem złocistym od kurzu unoszącego się nad polami […]. A tutaj nawet zapachy są inne. Powietrze obmacuje skórę chłodnymi łapami. Woda chwyta ludzkie stopy w lodowate sidła. Wszystko dookoła jest takie żywe, czyste i drapieżne. […] Powietrze jest tak ostre, że wydaje się nam, iż oddychamy drobno potłuczonym szkłem. Chłód wymiata wszelką gnuśność. Myśli stają się od razu klarowne, senność pierzcha bez śladu. Prawie już zapomnieliśmy o czymś takim jak południowa sjesta. Tu żyje się bystrzej.
Zimno nieznane – Tove Jansson „Zima Muminków”
Przesypiające zimę trolle sądziły, że śnieg to coś, co rośnie na ziemi. Aż do momentu, kiedy pierwszy w historii Muminek obudził się ze snu zimowego…
– Pójdę sobie stąd – powiedział Muminek surowo do żyrandola. – Znudziliście mi się wszyscy, pójdę na południe, na spotkanie Włóczykija.
Usiłował otworzyć drzwi wejściowe, ale przymarzły. Biegał popiskując od okna do okna, ale i okna były poprzymarzane. Wtedy pobiegł na strych, otworzył klapę i wyszedł na dach.
Uderzyło go zimne powietrze.
Dech mu zaparło, pośliznął się i stoczył przez okap. I tak nieszczęsny Muminek znalazł się w nowym niebezpiecznym świecie i wpadł po uszy w zaspę śniegu – pierwszą, jaką mu się zdarzyło w życiu widzieć. Coś kłuło go niemile w aksamitną skórę, ale jednocześnie jego nos zwietrzył jakiś nowy zapach. Był to zapach poważny, najpoważniejszy ze wszystkich znanych mu dotąd zapachów, i trochę przerażający. […]
Nad doliną rozpościerał się szary półmrok. Ale teraz dolina nie była zielona, tylko biała. Wszystko, co się kiedyś ruszało, zrobiło się nieruchome. Wszystkie żywe dźwięki zamilkły. Wszystko, co było kanciaste, stało się okrągłe. […]
Tymczasem Muminek dalej z trudem wędrował przez śnieg, aż doszedł do rzeki. Była to ta sama rzeka, która przejrzysta i wesoła przepływała latem przez ogród Muminków. Teraz jednak wyglądała inaczej. Była czarna i obojętna – ona też należała do tego nowego świata, który był Muminkowi obcy.
Zimno egzaltowane – Małgorzata Musierowicz „Opium w rosole”
25 lat temu w Polsce zimy były dużo ostrzejsze (i ładniejsze!) niż dzisiaj. Oto jedna z nich – rok 1984, Poznań – widziana oczami licealisty.
W nocy spadł olbrzymi śnieg.
Teraz, w południe, niebo było już czyste: wysokie, szafirowe i pełne chwały. Mróz jak triumfalne solo na piszczałce przeszywał powietrze, a słońce z euforią krzesało w płaszczyznach śniegu całe chmary zimnych, tańczących, oślepiających płomyczków.
Człowiek czuł się aż niepewnie, dostając za darmo coś tak świeżego, czystego i bezinteresownie pięknego – w tak dużej przy tym ilości.
Zimno magiczne – J. K. Rowling „Harry Potter i Zakon Feniksa”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Rozzuchwaleni dementorzy, posłani przez Czarnego Pana, atakują Harrego i Dudleya w dzielnicy zamieszkanej przez mugoli. Przejmujące zimno i uczucie beznadziei to znaki rozpoznawcze zbliżających się strażników z Azkabanu.
Coś stało się z nocą. Usiane gwiazdami granatowe niebo zrobiło się nagle czarne jak smoła – znikło wszystko: gwiazdy, księżyc, mglista poświata latarni na końcu alejki. Ucichł odległy warkot samochodów i szum drzew. Powiało przenikliwym chłodem. Otoczyła ich całkowita, nieprzenikniona, głucha ciemność, jakby jakaś olbrzymia ręka zarzuciła grubą, lodowatą pelerynę na całą alejkę, odbierając im wzrok.
Zimno modlitewne – Jacek Piekara „Sługa Boży”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Mordimer Madderin, licencjonowany Inkwizytor z Hez-Hezronu, modlitwą zwraca się o pomoc do Pana jedynie wtedy, gdy wszystkie typowe metody zawodzą. Po wyjściu z transu jest zdruzgotany mentalnie i fizycznie, a prócz bólu czuje tylko zimno.
Otworzyłem oczy i osunąłem się z kolan na ziemię. Poczułem na policzkach mokry, zimny dotyk trawy. Skuliłem się, podciągając nogi wysoko pod brodę. […] Poczułem na wargach zimny dotyk metalu, a Kostuch siłą rozwarł mi szczęki. Mocna śliwowica o intensywnym aromacie i smaku wlała mi się w usta. I w gardło. Zakaszlałem. Kostuch przytrzymał mnie i lał wódkę dalej. Szarpnąłem się, uciekłem z głową i zwymiotowałem. […]
Oparłem się o pień drzewa. Czułem, że cały drżę, tak jakbym obudził się w lodowatej izbie po mocno zapitej nocy.
Zimno obłędne – Neil Gaiman „Amerykańscy bogowie”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Po trzech latach Cień wyszedł z więzienia, a różne perypetie spowodowały, że trafił do małej, zapomnianej przez Boga i ludzi mieściny Lakeside. Szybko okazała się ona znacznie bardziej niezwykła, niż przypuszczał. I znacznie zimniejsza.
Minęły trzy zimne dni. Termometr ani razu, nawet w południe, nie wskazał minus dwudziestu stopni. Cień zastanawiał się, jak ludzie przeżywali w czasach przed wynalezieniem elektryczności, ochronnych masek na twarzy i lekkiej, ciepłej bielizny, przed czasami łatwych podroży. […]
Zapytał więc o to Hinzelmanna. […]
– No cóż – powiedział starzec. – Czasami nie przeżywali i ginęli. Nieszczelne kominy i kuchenki oraz piece zabijały równie wielu ludzi, co mróz. Lecz tamte czasy w ogóle były ciężkie – całe lato i jesień gromadzili zapasy i drewno na zimę. Ale najgorsze było szaleństwo. Słyszałem w radiu, że miało to coś wspólnego ze światłem i z tym, że w zimie jest go za mało. Mój tata mówił, że ludzie dostawali prawdziwego świra – nazywali to zimowym obłędem. W Lakeside znoszono to całkiem nieźle, ale w niektórych innych miastach w tej okolicy bywało ciężko. Za moich chłopięcych czasów mieliśmy takie powiedzonko, że jeśli do lutego służąca nie próbuje cię zabić, to znaczy, że miękka z niej sztuka.
Zimno nienaturalne – Jacek Dukaj „Lód”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Zima będąca skutkiem oddziaływania spadłego na Syberii w 1908 roku Lodu to nie tylko „zamarzanie” logiki do postaci dwuwartościowej – to także najzupełniej dosłowny mróz. Oto jak wygląda Warszawa w rozkwicie lata, 14 lipca 1924 roku:
Przy skrzyżowaniu z Nowogrodzką wisiała przymarznięta do latarni tłusta krowa, ścięgno ciemnego lodu łączyło ją ze szczytem elewacji czterokondygnacyjnego budynku. Krowa musiała pochodzić z ostatniego spędu bydła do rzeźni na Ochocie, zimownicy jeszcze jej nie odrąbali. W perspektywie ulicy, nad dachem kamienicy „Sfinksa” majaczyło sinoczarne gniazdo lodu, skrzep wielki twardej jak djament zmarzliny, połączony siecią lodowych nici, sopli, przęseł i kolumn z kamienicami po obu stronach Marszałkowskiej i Złotej – z kamienicami, z lampami, kikutami zamarzniętych drzew, balustradami balkonów, wykuszami, iglicami kopuł i wieżyczek, attykami i kominami.(…)
Luty był wyjątkowo żwawy, przed zmrokiem powinien zdążyć przejść na drugą stronę Marszałkowskiej, przez noc wespnie się nad dachy, do piątku zdoła dotrzeć do gniazda nad kinoteatrem. Kiedy w zeszłym roku mroźnik przechodził z Pragi do Zamku Mostem Aleksandryjskim, Most zamknięto na blisko dwa miesiące. Tymczasem ten tutaj glacjusz – poczekać kwadransik i pewnie mógłbym dostrzec jego ruch, jak przemarza z miejsca na miejsce, przesuwa się w lodzie, lodem, od lodu do lodu, jak pęka za nim jedna, potem druga nić krystaliczna i osypuje się powoli sinobiały rozkrusz, minuta, ksztr, dwie minuty, ksztr, wiatr porywał wraz ze śniegiem co lżejsze drobiny, lecz większość wmarzała w czarną taflę ścinającą za lutym uliczne błoto, lód lodu; i ta ścieżka chropowatej zmarzliny jak ślad ślimaczego śluzu, ciągnęła się kilkadziesiąt metrów na wschód Jerozolimskich, i po trotuarze, i po elewacji hotelu. Resztę skuli już zimownicy lub sama odmarzła; wczoraj po południu termometr u Szniccera pokazywał pięć stopni powyżej zera.
Zimno kosmiczne – Joe Haldeman „Wieczna wojna”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Dobry żołnierz musi przejść porządne szkolenie, czasem cięższe od samej wojny. Ale warunki, w jakich muszą ćwiczyć na Charonie, księżycu Plutona, żołnierze wybrani do walki z obcymi, są naprawdę ekstremalne.
– Siadajcie, siadajcie – major poparł słowa gestem. (…) – Witajcie na Charonie. Wybraliście sobie piękny dzień na lądowanie, na zewnątrz mamy letni skwar – temperaturę 8,15 stopnia powyżej zera absolutnego. Oczekujemy niewielkiej zmiany pogody za jakieś sto czy dwieście lat.
Niektórzy zaśmiali się bez przekonania.
– Lepiej cieszcie się tym tropikalnym klimatem tu, w bazie Miami; korzystajcie, póki możecie. Znajdujemy się w centrum słonecznej strony, a większość ćwiczeń odbędzie się po ciemnej stronie. Tam utrzymuje się chłodniejsza temperatura – około 2,08 stopnia.
(…)
Niemal z reguły na planetach przejść przez cały czas temperatura oscylowała w granicach dwóch stopni od zera absolutnego – ponieważ kolapsary nie świecą – więc jeśli poczujesz, że ci zimno, to będzie znaczyło, że już jesteś trupem.
koniec
21 lipca 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Podróże w czasie i przestrzeni
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Eryk Remiezowicz, Agnieszka Szady

Duszno i porno
— Piotr Dobry

Celuloidowy Berlin
— Jakub Gałka

(nie)Udany wypoczynek
— Esensja

Bardzo zzzzimne filmy
— Jakub Gałka, Konrad Wągrowski

Wakacje z duchami
— Sebastian Chosiński

Jak artysta zachód słońca malował
— Paweł Sasko

Konkurs na recenzję książki podróżniczej
— Esensja

Tegoż twórcy

O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz

Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek

Meandry
— Beatrycze Nowicka

Rozterki magicznej dzieciarni
— Beatrycze Nowicka

Lengorchia na lato
— Beatrycze Nowicka

Pomiędzy światami
— Katarzyna Piekarz

Esensja czyta: Październik 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Harry Potter i przeklęta chała
— Anna Nieznaj

Esensja czyta: Wrzesień 2017
— Dominika Cirocka, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka

Fantastycznie po raz drugi
— Dominika Cirocka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.