Przy herbacie: Jak mężczyzna z mężczyzną„James ma niezwykłego gościa. Tarza się z nim po podłodze. Dwa potężne ciała dokazują na całego. Na podłodze leży miły w dotyku dywan z motywami dżungli”. Nie, to nie będzie felieton o pisaniu opowiadań za pomocą zdań pojedynczych. Dzisiejszy temat to wątki homo w fantastyce. Jak? Gdzie? I czy każda lesbijka to jednocześnie feministka?
Agnieszka ‘Achika’ SzadyPrzy herbacie: Jak mężczyzna z mężczyzną„James ma niezwykłego gościa. Tarza się z nim po podłodze. Dwa potężne ciała dokazują na całego. Na podłodze leży miły w dotyku dywan z motywami dżungli”. Nie, to nie będzie felieton o pisaniu opowiadań za pomocą zdań pojedynczych. Dzisiejszy temat to wątki homo w fantastyce. Jak? Gdzie? I czy każda lesbijka to jednocześnie feministka? Można by pomyśleć, że w tak zwanych „dzisiejszych czasach” opisywanie miłości homoseksualnej nie powinno już nikogo zadziwić. Na księgarskich półkach stoi „Lubiewo”, w sąsiednim dziale – DVD z „Brokeback Mountain”, strony internetowe roją się od fanfików, w których pary tworzą Snape z Harrym i Anakin z Palpatinem, no a dowcipy o Legolasie i Gimlim to już w ogóle banał. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że nadal niektórym autorom wydaje się, że opisując dwie zakochane w sobie dziewczyny lub dwóch facetów tarzających się po „miłym w dotyku dywanie z motywami dżungli”, zdobywają się na kolosalną odwagę i łamią nie wiadomo jak straszliwe tabu obyczajowe. Typowe przykłady to „Szamanka” Sylwii Pieleckiej („Nowa Fantastyka” 2/2006) i „Kruptos” Carol Allen („Nowa Fantastyka” 8/2007), z którego pochodzi zacytowany we wstępie urywek. Swoją drogą, jedno z opowiadań jest autorstwa studentki, a drugie przejawia porażającą nieporadność stylu, również sugerującą debiutantkę1) – nic dziwnego, bo zazwyczaj to początkujący wpadają na odkrywcze pomysły w rodzaju „opiszę zły kler, żeby było prowokacyjnie”, „opiszę zdehumanizowany świat przyszłości, w którym ludzie mają numery zamiast imion, na pewno nikt jeszcze na to nie wpadł” albo właśnie „opiszę dwie zakochane osoby tej samej płci, to wszyscy stwierdzą: jaka śmiała literatura!”. Hej, autorze – dzwoniły lata 70. i chcą, żebyś im zwrócił awangardowość. Sęk w tym, że wątki homoseksualne – podobnie jak wszystkie inne wątki w tekście – powinny być wprowadzone PO COŚ. W celu scharakteryzowania bohatera, przedstawienia obyczajowości danego świata czy choćby zabawienia czytelnika zderzeniem kulturowym. Jeżeli celem ma być wyłącznie zaszokowanie czytelnika, to radzę zainwestować w wehikuł czasu i poszukać wydawcy w innej epoce, na przykład wiktoriańskiej. Jeszcze pół biedy, jeśli celem autora jest popisanie się tolerancją (zawszeć to lepiej niż gdyby popisywał się na przykład dorosłością, każąc postaciom rzucać mięsem bez ładu i składu) czy próba krzewienia tolerancji dla odmienności – podane powyżej przykłady na taką próbę wskazują, choć rezultat jest raczej opłakany. Wśród czytelników dominuje pogląd, że o parach damskich wolą pisać mężczyźni, a o męskich – kobiety. Większość przykładów zdaje się potwierdzać tę tezę (szczególnie fanfiki z gatunku slash, a imię ich legion), a jeżeli ktoś umieszcza w swoich utworach obie kombinacje, to zazwyczaj jest to pisarka, nie pisarz – ot, choćby Mercedes Lackey, znana głównie z cyklu fantasy o Heroldach z Valdemaru. Można zaryzykować tezę, że jeżeli już pisarz zajmuje się związkami męsko-męskimi w większym stopniu niż tylko ukazanie ich istnienia, to sam się do takich skłonności przyznaje. Oczywiście nie jest to stuprocentowo działająca reguła, ale da się znaleźć więcej przykładów popierających ją niż przeciwnych. Różne jest także podejście autorów do samego przedstawiania związków homoseksualnych. Mogą one podkreślać zepsucie świata lub negatywność postaci negatywnej. Wszak gorszy niż Straszliwy Władca Ciemności, z szatańskim rechotem torturujący uwięzionego w lochach Dzielnego Bohatera będzie – zwłaszcza dla czytelnika płci męskiej, a w taki target wielu pisarzy celuje – Straszliwy Władca Ciemności, który z lubieżnym uśmieszkiem chwyta uwięzionego w lochach Dzielnego Bohatera za umięśniony pośladek. Mogą też pogłębiać postać i dodawać jej ludzkich cech – na przykład w „Marchii cienia” Tada Williamsa zakochany w strażniku pałacowym eunuch-transwestyta z początku wydaje się pajacem rodem z kiepskiej farsy, by na koniec wzbudzić autentyczne współczucie. Może też się zdarzyć, że homoseksualizm jest istotnym elementem konstrukcji świata i fabuły – klasyka to „Ethan z planety Athos” Lois McMaster Bujold. Tytułowy bohater pochodzi z planety skolonizowanej przed wiekami przez fanatycznie mizoginiczną sektę2): „kobieta” należy tam do słów niewymawialnych, zaś dzieci hoduje się w replikatorach macicznych z kultur komórek jajowych. Osią akcji jest wyprawa Ethana (z zawodu lekarza położnika, o ile w przypadku maszyn można mówić o porodach) po nową partię kultur, ponieważ te przywiezione przez pierwszych osadników, przekroczywszy kilkakrotnie długość biologicznego życia kobiety, poczynają obumierać. Zetknięcie nieśmiałego doktora z „normalną” częścią ludzkości stanowi powód do kilku zabawnych scenek, lecz istotą powieści jest akcja sensacyjna osnuta wokół wspominanych już kultur komórkowych. Sytuacja podobna jak u Bujold – a jednocześnie odwrotna – ukazana jest w opowiadaniu Debory Wessel „Miła przejażdżka” (NF 3/1991): tam dla odmiany mamy planetę zaludnioną wyłącznie przez kobiety. Innym przykładem jest „Zwinka” Roberta Reeda („Fenix” 1/2000): w pierwszych akapitach widzimy kobietę jadącą wraz z kochanką do rodzinnego domu na święta, jednak ich relacja, choć ładnie i przekonująco opisana, nie jest sednem opowiadania. Stopniowo wyjaśnia się, że w tym świecie w ogóle nie istnieją osobniki męskie – z wyjątkiem kilku gatunków zwierząt (jednym z nich są jaszczurki – stąd tytuł) oraz jednego sztucznie wyhodowanego chłopca, którego ujawnienie staje się sensacją naukową. Co prawda istnienie świata pozbawionego jednej z płci nie jest tak starannie przemyślane jak u Bujold (ekosystem, gdzie rozmnażanie sprowadza się de facto do klonowania, raczej nie miałby szans zaistnieć, zaś gatunek Homo sapiens – stworzyć zaawansowanej cywilizacji, być może więc nieistnienie płci męskiej jest wynikiem jakiejś wojny lub kataklizmu, o tym jednak autor milczy), lecz w przypadku krótkiej formy można to wybaczyć. Bardzo nieszablonowo potraktowany jest subtelny motyw homoseksualny w powieści Tanyi Huff „Brama Mroku i Krąg Światła”. Główny bohater, Roland, z przerażeniem („jestem za stary na drastyczną zmianę stylu życia”) uświadamia sobie, że czuje pociąg fizyczny do zachwycającego wysłannika Światłości (kogoś w rodzaju anioła, zwięźle scharakteryzowanego jako „heavymetalowa fantazja erotyczna”), ten jednak tłumaczy mu, że nie ma powodu do obaw: – Rolandzie, wszyscy dobrzy ludzie pragną się zbliżyć do Jasności/ Kiedy Światło przyobleka powłokę cielesną – Evan wzruszył ramionami i ów wdzięczny ruch zaangażował całe ciało – ta żądza również staje się cielesna. – Uśmiechnął się kpiąco i uniósł jedwabistą brew. – Mnie to nie przeszkadza. Jeżeli chodzi o polską fantastykę, to najbardziej nasuwającym się przykładem3) jest „Saga o wiedźminie” Andrzeja Sapkowskiego. Mamy tam najsłynniejszą lesbijską parę polskiej fantasy, czyli Ciri i Mistle, zaś czarodziejka Triss Merigold w pewnym momencie wspomina „krótki i zabawny epizod fascynacji własną płcią”, zresztą zakończony rozczarowaniem. Być może jest to zbyt daleko idący wniosek, jednak wydaje się, że skłonności swoich bohaterek Andrzej Sapkowski traktuje jako coś, z czego się wyrasta – Triss jest zdecydowanie zainteresowana mężczyznami, u Ciri romans wynika z uwiedzenia w sytuacji skrajnego osamotnienia. Natomiast nie przypominam sobie w „Sadze…” żadnego homoseksualnego czarodzieja czy w ogóle mężczyzny. Ewa Białołęcka w „Kronikach Drugiego Kręgu”przedstawia związki homo- i biseksualne jako stały element wykreowanego przez siebie świata. W zamku magów istnieje zamtuz z prostytutkami płci obojga, a jedyną osobą, którą to dziwi, jest wychowany na prowincji główny bohater, Kamyk. Wśród górali żyjących na północy cesarstwa biseksualizm (mężczyźni sypiają zarówno ze sobą wzajemnie, jak i z kobietami; o relacjach damsko-damskich informacji nie ma) jest czymś normalnym, co niektórych czytelników dziwi, jako że plemiona żyjące w surowych warunkach raczej nie kojarzą się nam ze szczególnym permisywizmem pod tym względem. Natomiast w „Róży Selerbergu” pojawia się wysłanniczka piekieł zakochana w ziemskiej dziewczynie, choć niestroniąca również od związków z kolegami z pracy. Często spotykanym zabiegiem w literaturze określanej ogólnie mianem „fantastyki prawicowej” jest wykorzystanie homoseksualizmu do ukazania zepsucia liberalnego świata. Bywa, że autorzy popadają przy tym w niezamierzoną groteskowość, przedstawiając orientację seksualną jako coś w rodzaju systemu jednopartyjnego: gdy ster władzy przejmują lesbijki i geje, związki mieszanopłciowe są traktowane jak opozycja. I zadziwiająco często owi pisarze mają skłonność do utożsamiania lesbijek z radykalnymi odłamami feminizmu. Jarosław Grzędowicz w „Weekendzie w Spestreku” (antologia „Wypychacz zwierząt”) opisuje grupę agresywnych, wulgarnych dziewczyn przypominających nazistowską bojówkę – tyle, że pod tęczową flagą. Konrad T. Lewandowski napomykając w „Notece 2015” o duńskich Bliźniaczych Homoseksualnych Brygadach Desantowych co prawda stawia na akcent humorystyczny, ale posługuje się podobnym stereotypem: brygada gejowska w kilka godzin po mobilizacji niemal w całości dezerteruje, podczas gdy lesbijska prezentuje gotowość do walki i to najlepiej z użyciem głowic atomowych. Również w przywoływanej na początku tego felietonu „Szamance” miłość głównej bohaterki do koleżanki łączy się z walecznością oraz pogardą dla płci męskiej – na szczęście pomysł ten nie jest przedstawiony w aż tak karykaturalny sposób, jak u Jeremiasza i Przewodasa. A czasem… czasem w literaturze fantastycznej bywa i tak, że bohater po prostu JEST gejem czy lesbijką, bez żadnych podtekstów propagandowych ani nawet istotnego związku z akcją – po prostu jako jeszcze jeden element scharakteryzowania postaci. W „Nowej Fantastyce” 2/2009 ukazało się opowiadanie Bartosza Orlewskiego „Król Goblinów” (wbrew pozorom, wcale nie fantasy), w którym główna bohaterka opłakuje śmierć swej ukochanej. Dla akcji płeć nie ma żadnego znaczenia – równie dobrze mogłaby opłakiwać ukochanego lub być bohaterem, który stracił narzeczoną. I może to właśnie jest prawdziwe krzewienie tolerancji? 15 lutego 2009 1) W Internecie nie znalazłam danych o pisarce imieniem Carol Allen.
2) Nazwa planety może kojarzyć się z greckim klasztorem na Górze Atos, gdzie nie mają wstępu nie tylko kobiety, ale nawet zwierzęta domowe płci żeńskiej.
3) Podobno homoseksualizm jest istotną częścią fabuły powieściowego cyklu Witolda Jabłońskiego „Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer”, jednak nie mogę tego stwierdzić, nie przeczytawszy go.
PS. Herbata na dziś: „Mazurka” (czarna cejlońska z wiórkami kokosowymi, aromatyzowana). |
Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Pisanie pod pseudonimem było u zarania powojennej niemieckojęzycznej SF często koniecznością – jednak i dzisiaj istnieją dobre powody, aby korzystać z takiego zabiegu. Poniżej dwa typowe przykłady.
więcej »„Jego twórczość pozostała bez większego wpływu” – tak radykalnie, a zarazem wielce niesprawiedliwie, brzmiał werdykt niemieckiego „Leksykonu literatury SF” (1988) w stosunku do prozy pierwszego Brytyjczyka, który pisał dla słynnego „Amazing Stories”.
więcej »Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Refleksje zajdlowe
— Agnieszka Szady
Bohater sponiewierany
— Agnieszka Szady
Zawartość cukru w cukrze
— Agnieszka Szady
Jak mieć Saurona za szefa i przeżyć
— Agnieszka Szady
Jak pisać nie o seksie
— Agnieszka Szady
Nie mirmiłuj, kasztelanie, czyli jak pisać o rzeczach strasznych
— Agnieszka Szady
Dla dorosłych o dzieciach
— Agnieszka Szady
Bycie szczurem zmienia punkt widzenia
— Agnieszka Szady
Wolnoć Tomku w swoim opku
— Agnieszka Szady
Moja sąsiadka hoduje smoki
— Agnieszka Szady
Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Weekendowa Bezsensja: Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady