Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Rżnięcie

Esensja.pl
Esensja.pl
Seks w fantastyce

Eryk Remiezowicz

Rżnięcie

Seks w fantastyce
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Zaiste, musiał to być wielki moment w historii fantasy, kiedy pierwszy nieznany autor stwierdził, że może w książce umieścić słowo „dupa”. Nie wiem, komu przypisać to wiekopomne odkrycie, ale stało się. A kiedy już okazało się, że o seksie można pisać nieco szczegółowiej, to czemu by nie zająć się resztą ludzkiej anatomii, którą przecież można tak malowniczo uszkodzić? No i posypało się – flaki na lewo i prawo, tu rączka, tam nóżka, a w tle obowiązkowe jęki konających. Tortury stawały się coraz bardziej krwawe, sceny łóżkowe zrobiły się głośne, a bohaterowie zaczęli wyzywać wrogów tak obelżywie, że odwiecznym dębom opadły liście. Na dodatek kaci zyskali kilka podręczników zamaskowanych dla niepoznaki pod szyldem powieści. Jest to bowiem znakomite wyjście z sytuacji – nie wiesz co ma robić Twój bohater? Niech rżnie i klnie!
Zacznijmy od historii. Z szacunku do wieku i pionierów rozpocząć trzeba wspomnieniem Conana, który i pomordować i pogwałcić, jak to barbarzyńca, lubił. Jednak Howard, krępowany nieco przedwojennymi standardami, nie był w opisach specjalnie malowniczy i ścisły. Podobno krokiem naprzód był, nieznany mi bliżej, cykl „Gor”, gdzie autor (John Norman) twórczo zdołał połączyć sferę seksualną z katowską. Nie wiem, nie czytałem, ale z kronikarskiego obowiązku wspomnę.
Obyczaje zrobiły się nieco luźniejsze, worek z fantasy mięsistą został rozwiązany i zaczął się wielki wysyp. Najnowszym głośnym wcieleniem tego stylu „seksu i wnętrzności” jest niewątpliwie cykl „Miecz Prawdy” produkowany taśmowo przez Terry’ego Goodkinda. O ile z tomu na tom książki są coraz słabsze, wynalazki coraz rozpaczliwsze, a zapożyczenia u innych autorów coraz częstsze, to stężenie scen zbliżeniowych, względnie krwawych pozostaje niezmienne. Nie żałuje nam autor opisów, oj nie. Mielenie jąder w moździerzu też dostaniemy, smacznego. A i parę gorących scenek intymnych się trafi. Ciekawy aspekt osobowości autora prezentuje jego postawa wobec głównej bohaterki – Kahlan Amnell. Póki była dziewicą, wszyscy chcieli ją zgwałcić. Teraz, kiedy już dziewicą nie jest – wszyscy chcą ją zabić. Interesujące. Pogniewał się na nią Goodkind, czy co?
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Zalety seksu prezentuje też na różne sposoby Jean M. Auel w swoim cyklu o Ayli. Jedyny tom, w którym detalicznie opisanych scenek łóżkowych nie dostajemy, to pierwszy i zarazem najlepszy „Klan niedźwiedzia jaskiniowego”. Później jednak główna bohaterka, Ayla, rozwija się i naturalną koleją rzeczy ochoczo bierze się za wiadome czynności. W dalszych tomach akcja wygląda dość jednostajnie: marsz – seks – trochę o życiu prehistorycznym – i znowu w drogę. Pikanterii całej sprawie dodaje podobieństwo nazwiska „Auel” i imienia „Ayla”. Podobno nie jest ono tak bardzo przypadkowe, a i imię partnera Ayli, Jondalara, ma kogoś miłego przypominać.
Trzymając się naszego podwórka – mamy wśród rodzimych pisarzy swoich gwiazdorów seksu, broni i tortur. Konrad T. Lewandowski to przykład wręcz wzorcowy. Zaczął „Ksinem”, gdzie seksu jest dużo, momentami międzygatunkowego, a co większych pechowców torturuje się w sposób bardzo wyszukany. Przez długi czas udawało się unikać seksu redaktorowi Tomaszewskiemu (wyjątkiem jest „Synara”, ale tam zbliżenie bohatera i Dziewicy stanowiło integralną część fabuły), ale niestety, już w „El Nino” skończyło się jego szczęście, bo ni z gruchy ni z pietruchy wylądował komuś w łóżku. W „Królowej Joannie d’Arc” nie starczyło czasu na opisanie epidemii na krzyżackim zamku, pogłębienie romansu króla i Joanny (chociaż może to i lepiej), ale wyprężony członek zdążył się jak najbardziej pokazać.
Dwie rzeczy trzeba tu dodać – po pierwsze: to nie tylko grzech fantasy. Nie ma się co rozkoszować wyższością klasycznej science – fiction, bo ktoś wyciągnie „Radix” A. A. Attanasio i poruta będzie. Dwa – książki Auel i Goodkinda osiągają gigantyczne nakłady, kto wie, czy nie dzięki intymnym detalom.
Trend jest więc powszechny i opłacalny w sprzedaży. Szkoda. Dobrze stało się, że bohaterowie sf zostali w końcu wyposażeni w narządy płciowe, bo jest to integralna i całkiem przyjemna część życia. Źle się jednak dzieje, kiedy stosowanie owych narządów używane jest jako zamiennik fabuły, procesu kształtowania charakteru, czy w ogóle jest powodem napisania powieści. Przykładem tego ostatniego podejścia może być „Przebudzenie śpiącej królewny” autorstwa Anne Rice. Przyznaję się uczciwie, nie czytałem, i jestem gotów na krytykę, bo swoje wrażenia opieram na eksperymencie. Otwieraliśmy mianowicie tę książkę losowo i czytaliśmy. Zazwyczaj nie mijało nawet pięć stron, i już znów ktoś się rozbierał, kogoś wiązano, i rozpoczynała się orgietka.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Jest jeszcze jeden problem związany z opisywaniem seksu na różne, autorowi miłe, sposoby. Nie polega on wcale na drastyczności takich scen, czy ich niezgodności z dyrektywami Władz Moralnych. Nie. Polega on na tym, że takie sceny należałoby umieć opisywać, a do tego trzeba naprawdę dobrze piórem władać. Wielką krzywdę uczynił nam tu Andrzej Sapkowski, który tak pisać umie. No i niestety inni pisarze stwierdzili, że oni też. Piszę ten tekst po przeczytaniu „Achai” zamieszczonej w 10 numerze „Science Fiction” – jest to fragment powieści Andrzeja Ziemiańskiego. Stron około dwudziestu, a wszystkie wypełnione tytułowym rżnięciem. Autor olewa psychikę bohaterek, głęboko ma intrygę, rzuca tylko strzałami i ogniem, każe się bohaterkom walić po twarzach kijem, tudzież poświęca jedną kolumnę na stosunek w wersji tradycyjnej, znakomicie znanej z klasyki filmów, niestety nie fantastycznych. Oprócz tego, w ramach języka żołnierskiego z kart opowiadania mkną w naszym kierunku liczne „kurwy”. Rozumiem, że można od czasu do czasu słówkiem rzucić, ale niech to zostanie w sensowny sposób wpasowane w tkankę opowieści! Mistrz Sapkowski do spółki z Yarpenem Zigrinem kłaniają się w tym miejscu zza „Granicy możliwości”. Jest „Achaja” jedynie częścią powieści, ale dlaczego akurat taki fragment wybrano do promocji? Być może, kiedy poznam całość, to zachwycę się i odszczekam, ale moje nadzieje gaszą niestety najnowsze wieści z literackiego frontu. Podobnie przy estetyce rżnięcia pozostaje nadal Konrad T. Lewandowski w swojej powieści „Misja »Ramzesa Wielkiego«” Szkoda.
Autorze! Zanim więc Twój bohater sięgnie po pochwę – czy to od magicznego miecza, czy to pięknej bohaterki, to zastanów się, czy on naprawdę musi to zrobić, a Ty na pewno umiesz to napisać. Wzbogacanie literackich zasobów o jeszcze jedno soft-porno, względnie siekaninę nie powinno być raczej Twoim celem. Ten podgatunek już istnieje i kwitnie; może pora by była na coś oryginalnego?
koniec
31 marca 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Bełkot z neologizmami
— Eryk Remiezowicz

Ster na prawo
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Cel uświęca środki
— Katarzyna Piekarz

Powrót do znanego świata
— Katarzyna Piekarz

Esensja czyta: Grudzień 2014
— Miłosz Cybowski, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Barbie i Ken kontra Zły Władca
— Magdalena Kubasiewicz

Komisarz Drwęcki w trasie. Przystanek Łódź
— Wojciech Woźniak

Komisarz Drętwy
— Michał Foerster

Zaczyn
— Eryk Remiezowicz

Żywa woda
— Konrad T. Lewandowski

Klapa „Ramzesa Wielkiego”
— Marek Pawelec

Tegoż autora

Najstarsza magia
— Eryk Remiezowicz

Kronika śmierci niezauważonej
— Eryk Remiezowicz

Zamknąć Królikarnię!
— Eryk Remiezowicz

Książka, która nie dotarła do nieba
— Eryk Remiezowicz

Historia żywa
— Eryk Remiezowicz

Na siłę
— Eryk Remiezowicz

Wpadnij do wikingów
— Eryk Remiezowicz

Gdzie korekta to skarb
— Eryk Remiezowicz

Anielski kryminał
— Eryk Remiezowicz

I po co ten pośpiech?
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.