Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Przy herbacie: Miły Strix i dzielna Pyza, czyli jak manipulować czytelnikiem

Esensja.pl
Esensja.pl
Poniższy felieton zawiera istotne spoilery dotyczące akcji książek Magdaleny Kozak. Z tego powodu nie powinny go czytać osoby, które dopiero zamierzają się z nimi zaznajomić. Z drugiej strony nie polecam go również fanom tej autorki. Wynika z tego, że napisałam tekst przeznaczony dla nikogo. I w dodatku znów narzekam na twórczość Małgorzaty Musierowicz.

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Przy herbacie: Miły Strix i dzielna Pyza, czyli jak manipulować czytelnikiem

Poniższy felieton zawiera istotne spoilery dotyczące akcji książek Magdaleny Kozak. Z tego powodu nie powinny go czytać osoby, które dopiero zamierzają się z nimi zaznajomić. Z drugiej strony nie polecam go również fanom tej autorki. Wynika z tego, że napisałam tekst przeznaczony dla nikogo. I w dodatku znów narzekam na twórczość Małgorzaty Musierowicz.
„Manipulowanie czytelnikiem” brzmi straszliwie, ale od razu na wstępie zaznaczam, że sformułowanie to nie ma na celu obrażania kogokolwiek. Przecież tak naprawdę KAŻDY autor manipuluje czytelnikiem (a ściśle mówiąc – jego uczuciami), inaczej nikt nigdy nie przejąłby się losami fikcyjnych postaci. Tak więc pisarska umiejętność zagrania na emocjach odbiorcy jest czymś ważnym i potrzebnym.
Problem zaczyna się wtedy, gdy autor sprawia, że czytelnik zaczyna akceptować, ba, pochwalać zachowania, które „na żywo” wzbudziłyby jego oburzenie. Na przykład opowiadania Giovanniego Guareschiego z cyklu „Don Camillo” są tak urokliwe i przepojone ciepłem oraz dobrodusznością, że gładko prześlizgujemy się nad opisami ojca tłukącego połówką polana córkę, która właśnie poinformowała go o ciąży, albo starcia dwóch band, którego finał wygląda tak: Bitwa była dosyć wyrównana i pod dokładnych oględzinach okazało się, że do użytku nadaje się po dwudziestu długowłosych z każdej paczki. Z powodu rozbitych głów, połamanych rąk i żeber trzeba było odesłać do naprawy dziesięciu ze wsi i tyluż Skorpionów. („Don Camillo i dzisiejsza młodzież”).
Można na to patrzeć dwojako: albo jako na bagatelizację przemocy i traktowanie jej jako radosny koloryt lokalny, albo jako na próbę pokazania nam, że włoscy wieśniacy może i lubią stosować pięści, kopniaki i klucze francuskie w charakterze argumentów w dyskusji, ale w gruncie rzeczy mają złote serca. Jak widać na tym przykładzie, jeżeli autor stworzy dostatecznie sympatycznych bohaterów, to czytelnik jest w stanie wybaczyć lub zignorować różne ich grzeszki. Znakomicie udało się to Magdalenie Kozak w trylogii „Nocarz”, „Renegat”, „Nikt”. Przyjrzyjmy się bliżej.
W „Nocarzu” wszystko jest w miarę proste: mamy dobre wampiry żywiące się sztucznie produkowanym substytutem krwi, oraz złe, które torturują i zabijają ludzi, by uzyskać tę prawdziwą. Zatem złe wampiry, czyli renegatów, trzeba tępić, ponieważ zagrażają społeczeństwu, a tym tępieniem zajmują się dobre, czyli nocarze. W dwóch kolejnych tomach nagle okazuje się, że renegaci to równe chłopaki, które w ogień by za sobą wskoczyły, grają na gitarze, śpiewają nastrojowe piosenki, a w trakcie obserwowania obiektu wroga urządzają fajne imprezy. No i świetnie – autorka pokazała „ludzką twarz” drugiej strony konfliktu, a umiejętność zmieniania czytelniczej perspektywy to wszak zaleta literacka. Ale na tym się nie kończy: w „Nikcie” jeden z renegatów stwierdza, że celem pozyskania krwi wyłapują nie kogo innego, ale mafiosów i przestępców. Czyli de facto bronią społeczeństwa skuteczniej, niż policja, której wysiłki często niweczy prokurator. Ach, jacy ci renegaci szlachetni! Oczywiście, część czytelników zwróci uwagę na drobny fakt, że dowiadujemy się o tym wyłącznie z nie popartej żadnymi dowodami pojedynczej wypowiedzi osobnika, któremu zależy na stworzeniu pozytywnego wizerunku „swoich” – ale inni niewątpliwie uwierzą bez zastanowienia.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Skłonność czytelników do zapominania o wcześniejszych informacjach widać choćby po reakcji jednej z użytkowniczek forum dyskusyjnego Nowej Fantastyki, która napisała: Kolejna moja refleksja po przeczytaniu „Renegata” to taka, która właściwie strona jest… bardziej ludzka? Czy nocarze, którzy nie żywią się prawdziwą krwią, są zdyscyplinowani, praworządni, ale jednocześnie są jak maszynki do zabijania, bez skrupułów wypełniający wszystkie rozkazy, czy też może renegaci, u których wyraźnie widać emocje, bardziej takie… ludzkie zachowanie. Nocarze nie przejawiają ludzkiego zachowania? A gdzie beznadziejnie zakochany w Marii kapitan, gdzie Nidor cierpiący z powodu swojego błędu (dopuścił do zbyt wczesnego kontaktu Vespera z prawdziwą krwią)? Ultor skulony pod ścianą bunkra, w którym właśnie budzi się Ukryty, też nie wygląda szczególnie nieludzko. A przepraszam, rozmaite przyjacielskie żarciki w rodzaju „halucynacja wychodzi” to jest zachowanie maszynek? Nie widzimy rozterek i problemów postaci innych niż Vesper, bo powieści są pisane w taki sposób, że cała akcja koncentruje się tylko na nim i wyłącznie jego oczami patrzymy. Ale sporo można zobaczyć w tle – choćby tego nieszczęsnego Nidora. Poza tym niewątpliwie trudniej jest sympatycznie przedstawić bohaterów mieszkających w koszarach niż tych, którzy żyją na zasadach partyzanckich.
I żeby nie było, że ja tu narzekam na innych czytelników, a sama nie dałam się zmanipulować – owszem, dałam jak złoto. W „Nikcie” polubiłam Strixa, o którym na pierwszych stronach „Renegata” dowiadujemy się, że nadzoruje torturowanie porwanych ludzi (a, jeszcze taki drobiazg: każdy z sympatycznych renegatów na początku swojej „kariery” zostaje przez niego zmuszony do własnoręcznego zarżnięcia człowieka). Ale makabra szybko znika pod naporem akcji pędzącej jak czarne BMW i Strix w kolejnych odsłonach staje się kimś w rodzaju mentora i opiekuna głównego bohatera; na ostatnich stronach „Nikta” jest to już niemal poczciwy dziadunio, który zaprasza Vespera, żeby ten wpadł kiedyś do starego wampira na pięciogwiazdkówkę. Urocze, prawda? Sama się rozczuliłam, naprawdę. I nagle światełko alarmowe w czytelniczym umyśle. Moment! Pięciogwiazdkówkę?!? Toż oni nie szkocką whisky tam popijają, ani nie herbatę z imbirem, tylko krew wytoczoną z powolnie zabijanych ofiar. Pięć gwiazdek oznacza najwyższą moc, czyli w domyśle największe torturowanie dawcy, żeby do żył przeniknęła adrenalina i inne hormony. Autorka co prawda w następnym akapicie kazała Vesperowi przypomnieć sobie przeżyty koszmar, ale trwało to ułamek sekundy (w akcji) i jedno zdanie (w książce), a po chwili znów mieliśmy gromadkę fajnych chłopaków pożyczających sobie wzajemnie soczewki kontaktowe z filtrem. A odwampirzony Echis, który „zawodowo” zajmował się łapaniem ludzi i dostarczaniem ich jako pożywienia, ma, zgodnie z wizją Vespera, zostać szczęśliwym mężem odwampirzonej Icty. Drobny szczegół, że to morderca i sadysta, zostaje z pola widzenia czytelnika usunięty za pomocą wzruszających skądinąd rozterek uczuciowych głównego bohatera.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
To były przykłady udanego manipulowania czytelnikiem, teraz pora na przykład manipulowania żałośnie nieudanego, czyli wmawiania, że jakaś postać jest taka a taka, podczas gdy czytelnik gołym okiem dostrzega, że jest dokładnie odwrotnie. Małgorzata Musierowicz zrobiła to z Różą Borejko, jedną z postaci przewijającą się na kartach sagi rodzinnej. Róża, zwana w rodzinie Pyzą, zaszła w ciążę z ukochanym, który wyjechał na staż naukowy do USA. Pyza nieustannie i przez wszystkich bohaterów określana jest jako „mocna osobowość”, „mająca charakter”, „bezkompromisowa i energiczna, która wie, czego chce”, „zachowująca się z królewską godnością” oraz „odważna i dumna kobieta” (cytaty z tomu „Żaba”). Tymczasem czytelnik widzi, że bohaterka co prawda potrafi z zaiste królewską godnością spławić swojego niedoszłego teścia, ale osobowości ani charakteru nie widać w niej ni grama: dziewczę poszło za chłopakiem na kompletnie nieinteresujące ją studia, po rozstaniu stwierdza, że właściwie może zmieni kierunek (ale nie czyni nic konkretnego w tym celu), górnolotnie deklaruje, że dla swojej córeczki może pracować nawet w budce z kurczakami (ale mimo dobrego stanu zdrowia i możliwości dorabiania choćby korepetycjami nie rozgląda się za żadnym zarobkiem, żyjąc na koszt rodziny), a na koniec, kiedy następuje wielki i efektowny powrót narzeczonego, Pyza… zaprasza go na świeże ciasto, nie interesując się nawet, czemu przez kilka miesięcy nie dawał znaku życia. Zaś kiedy w prezencie z Ameryki dostaje „gustowną torbę” (nie, nie perfumy, zagraniczną pamiątkę czy choćby ciekawą książkę, którą ta konkretna postać niewątpliwie by doceniła. Torbę, rozumiecie. Z wyprawką dla niemowlęcia w środku), z zadowoleniem stwierdza, że nareszcie ma w co spakować się do szpitala. Zaiste, postępowanie godne mocnej osobowości, obdarzonej dumą i bezkompromisowym charakterem. To ja już wolę Strixa i jego pięciogwiazdkówkę.
koniec
31 maja 2009
PS. Herbata na dziś: yunnan paczkowany w rejonie uprawy, zaparzony ze szczyptą zmielonej gałki muszkatołowej.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Sierpień 2016
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Marcin Osuch, Joanna Słupek

Książki naszej młodości
— Esensja

Weekendowa Bezsensja: Streszczenia lektur (1)
— Agnieszka Szady

Krwiopijcy znad Wisły
— Cyryl Twardoch

Wampiry w służbach specjalnych
— Małgorzata Klimowicz

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: Lektura w splotach
— Jarosław Loretz

Esensja czyta: Sierpień 2016
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Marcin Osuch, Joanna Słupek

Dawno, dawno temu, w bardzo odległej… wsi pod Poznaniem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ten Józek to jest jak baobab!
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Biegnąc w kilku kierunkach jednocześnie
— Magdalena Kubasiewicz

Esensja czyta: Październik 2012
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady

Powrót do formy
— Agnieszka Szady

Telenowela transylwańska
— Michał Foerster

Krwiopijcy znad Wisły
— Cyryl Twardoch

Świeczka
— Magdalena Kozak

Tegoż autora

Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Weekendowa Bezsensja: Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.