Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

S.O.D.: Zagadka czy pułapka? „Ada” albo żart Nabokova.

Esensja.pl
Esensja.pl
Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak
« 1 2 3 4 6 »

Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

S.O.D.: Zagadka czy pułapka? „Ada” albo żart Nabokova.

Jacek Dukaj
Jacek Dukaj
Dukaj: Twoje odczytanie nie jest w tym miejscu sprzeczne z moim – nakłada dodatkową warstwę.
Szostak: Innym imieniem Antyterry jest Demonia. Związki tej nazwy z imieniem ojca Vana są oczywiste. Engelking idzie nawet w kierunku tezy, że Demonia jest wrogim Vanowi światem, bo zbudowanym na zasadach Demona, gdzie miłość Vana i Ady jest zakazana. Dopowiedzmy, że na Terrze jest też zakazana, więc to nie wina Demona, a koniec końców pojednanie naszych bohaterów dokonuje się w Demonii.
Ale wróćmy do imion. Z Demonem mamy znowu – w moim przekonaniu – to samo, co z pierwszym zdaniem. Nabokov pokazuje trop, a potem go umiejętnie zaciera. Zobaczcie, „Demon” jest tylko zniekształconym imieniem ojca Vana. Naprawdę nazywa się on Dementij. Dementij to ten, który dementuje, sprostowuje, odwołuje, wypiera się. Demonia jest więc światem Dementija, a więc światem zdementowanym/wypartym. Do tego „Demon” to nie sługa zła, jak dzisiaj rozumiemy najczęściej ten termin, ale źródłowe, greckie „Daimon”, oznaczające rozdarcie.
To struktura formalna, ona wypełnia się potem opowieściami.
Orbitowski: Świat „Ady” wraz z zamieszkującymi go ludźmi jest przecież „żywą książką”. Bohaterowie wypowiadają się językiem postaci literackich, myślą literaturą, do literatury bez przerwy się odnoszą, ich zachowania, emocje są także literackie. Stąd też Van jawi się trochę jako taki übermensch, który nie tylko jest silny, sprawny, szalenie męski, ale też niezwykle bystry (przykład gry w szachy albo jego kariery naukowej) oraz nadsprawny seksualnie. W tym sensie jest człowiekiem nierzeczywistym w ramach naszego świata (czy świata alternatywnego). Za to jako postać literacka, funkcjonująca w świecie literackim, którego zadaniem NIE jest odtwarzanie naszego, doskonale się broni.
Próby rekonstrukcji podjęte przez Jacka i innych na pewno są efektowne. Nie wierzę za to, że interpretacja wydarzeń w książce jako relacji wariata mogłaby się obronić, ciężar książki, klasa pisarza temu przeczy – może być blagierem, ale nie kłamcą, żartownisiem, proponującym 700 stron bredzenia szaleńca.
Szostak: Ten wątek z szaleństwem wcale nie jest deprecjonujący. Przecież literatura biorąca się z szaleństwa ma w dziejach naszej kultury dużą tradycję, co więcej, przez wieki w różnych epokach podkręcane było przekonanie, że dopiero przejście progu szaleństwa umożliwia dotarcie do prawdy. Przykładów legion – pamiętacie choćby to niesamowite pierwsze zdanie „Blaszanego bębenka”: „Nie będę ukrywał: jestem pensjonariuszem zakładu dla nerwowo chorych…”. I potem jest kilkusetstronicowe bredzenie szaleńca, które mówi nam więcej o wojnie, relacjach międzyludzkich itd. niż wiele wyznań narratorów zdrowych i trzeźwo myślących.
Orbitowski: Nie do końca mogę się zgodzić. Czym innym „Ada”, czym innym „Blaszany bębenek”. Opowieść szaleńca może podsuwać prawdy o wojnie, człowieku albo robieniu frytek, bo czemu wariat ma nie znać się na gotowaniu? Ale inaczej sprawa wygląda, gdy idzie o konstrukcję świata. Prawdziwe zdanie na temat wojny można wygłosić na podstawie fikcyjnego przykładu (choćby wojny z książki fantastycznej), tymczasem w wypadku „Ady” chodzi nam o sens, konstrukcję świata właśnie. Relację pomiędzy Terrą a Demonią. Jeśli Van jest wariatem, to jego wizja świata jest wizją wariata i nie ma co szukać w niej sensu przy pomocy narzędzi, którymi się tutaj posługujemy.
To samo dotyczy mojej hipotezy, że świat w „Adzie”, jak i wszystko inne, ma nastroić nas zmysłowo.
Szostak: Chodzi mi tylko o to, że taka konstrukcja narratora wcale nie musi być pójściem na łatwiznę albo klęską literacką, co pośrednio sugerujesz frazą „tej klasy autor”. Zobacz, że u Grassa jest wiele elementów fantastycznych: sam bohater, który podejmuje decyzję o swoim rośnięciu/nierośnięciu, jego głos, który kruszy szkło i potrafi rzeźbić w szkle napisy itd. W „Blaszanym bębenku” mamy kilka poważnych odkształceń ontologii świata. A w tle pozostaje szaleństwo bohatera-narratora.
Orbitowski: O co mi jednak chodzi? Wydaje mi się, że Demonia jest zlewką literackich figur, motywów, fabularnych zagrań, wynalazków i historycznych tropów, trochę bezładną w tym sensie, że nie sposób nakreślić mapy czy linii czasowej – ale ten bezład jest uzasadniony. Wszystko tam jest tylko – aż – literaturą.
A sama Demonia, planeta, świat, leży koło mnie. Między okładkami.
Szostak: Zgoda! Pociągnijmy to więc dalej.
— Interpretacja Szostaka —
Zobaczcie, mamy dwa światy, opowiedziane nota bene przez tego samego opowiadacza.
Jest Terra, opowiedziana kiepsko: „Listy z Terry” sprzedają się tylko w 6 egzemplarzach; opowieść o niej nikogo w Demonii nie interesuje. Przy czym Terra nie jest naszym światem. W naszym świecie w latach 30. Niemcami nie rządził blondyn Athaulf Przyszły, a ZSRR nie było Związkiem Suwerennych Republik Radosnych (s. 408); nie było pisarek Siegrid Mitchel i Margaret Undset (s. 694), choć były podobne, znowu na opak; Norwegowie podczas olimpiady w Berlinie byli na osiemnastym miejscu w klasyfikacji medalowej, a nie na pierwszym itd. Znów mamy świat na opak.
I jest Demonia, opowiedziana świetnie, do tego przez tego samego opowiadacza, Vana (może Jackowe numerki: Van0, Van1, Van2, wyjaśniłyby ten przyrost talentu). Van, podobnie jak Jacek, niezwykle wysoko ocenia właśnie sceny z Ardisu, z którymi „żadne dzieło światowej literatury, może z wyjątkiem wspomnień hrabiego Tołstoja, nie jest w stanie rywalizować…” (s. 703). Przepyszne.
Żaden z tych światów nie jest więc naszym światem, oba są opowiedziane, wymyślone. Czy w tę strukturę da się wpleść nasz świat? Czy jest on gdzieś pomiędzy, czy może jeszcze głębiej, pod warstwą Terry? Czy jest sens tak głęboko grzebać? Chodzi mi o to, że Nabokov świadomie pokazuje: poruszamy się w światach nadbudowanych nad rzeczywistością. I nigdy nie zejdziemy na ziemię. Demonia jest światem na opak, ale na opak nie względem naszego świata (choć pośrednio też). Ta inwersja dokonuje się wobec świata literatury: „Anna Karenina”, niejako baza tej inwersji, to przecież powieść, nie rzeczywistość.
W „Adzie” nie ma poziomu zero, tego rzeczywistego backgroundu, na którym moglibyśmy wznieść interpretacyjne konstrukcje, które rozszyfrują choćby Vana: nie ma „prawdziwego” Vana, jest tylko Van opowiedziany przez Vana. A samo opowiadanie jest jednocześnie wyparciem i dementi, dokonuje się w Demonii, świecie Dementija. Pytanie: wyparciem czego? I wracamy do punktu zero, którego nie ma.
Dukaj: Tak, obraz jest fascynujący. Mam jednak wrażenie, że przenosisz tu, Wicie, opozycję Terra-Antyterra na Vana-narratora z różnych czasów. Ale przecież nie jest tak, że nie znajdujesz żadnego innego niesprzecznego wyjaśnienia struktury narracji (moje nie jest jedynym). Sprzeczności też zresztą niczego by nie dowodziły. Co to znaczy, że „jest tylko Van opowiedziany przez Vana”? To samo da się rzec o większości narracji pierwszoosobowych, gdzie nie do końca możemy wierzyć opowieści narratora o samym sobie. Też wówczas nie istnieje „prawdziwy narrator” poza opowieścią. Podobnie w rozmaitych wariantach rashomonowych. Tutaj chyba chodzi Ci o coś więcej: albo że VanaN zawsze opowiada z kolei VanN+1, i tak w nieskończność, albo że mamy pętlę: Van0 → Van1 → Van2 → Van0. Nie widzę jednak tego w tekście.
Szostak: Zobacz, przecież Van0 z twojej terminologii nigdzie się nie pojawia w tekście, jest tylko domyślany. A jednocześnie poziom Vana0 jest dla Ciebie fundamentalny do zrozumienia wszystkich odkształceń.
Dukaj: To znacznie bardziej podstawowe, Wicie. Czym innym jest niewiedza o prawdziwym położeniu ciała w układzie Newtonowskim, a czym innym – „wrodzona” nieokreśloność położenia/pędu ciała w układzie kwantowym. Ja mówię: Van0 istnieje jedynie jako interpolacja literacka. Ty mówisz: nie istnieje żaden Van0, o którym można rzec, że NAPRAWDĘ był taki lub taki.
Szostak: Zaraz, zaraz. Nie mówię tego, co mówisz, że mówię. „NAPRAWDĘ” Vana0 w ogóle mnie interesuje; nie wiem, skąd supozycja, że oczekiwałbym od jakiejkolwiek postaci literackiej istnienia innego niż czysto intencjonalne.
Ty wymyślasz Vana0, żeby zrozumieć historię opowiedzianą przez Nabokova, gdyż – jeśli dobrze rozumiem – ta historia domaga się pewnego (właśnie takiego) dopowiedzenia. Ja natomiast twierdzę, że nie domaga się, bo Nabokov usuwa potrzebę pytania o poziom 0.
Dukaj: U mnie na odwrót: cały mechanizm powieści nakręcony został przez Nabokova na zmuszenie czytelnika do poszukiwania „poziomu 0”. (Co przecież tu robimy). I mnogość możliwych wyjaśnień nie przechodzi mi w wyjaśnienie: nie ma „poziomu 0”. Oczywiście mowa o bytach intencjonalnych.
Mamy natomiast na pewno taki trójkąt ontologiczny: nasz świat, czyli Ziemia – Antyterra – Terra. I można spróbować wyrysować „wektory emanacji” między tymi wierzchołkami.
Z Terry informacje przeciekają do Antyterry, a z Antyterry (w postaci tej opowieści) na Ziemię. Czy coś przechodzi z Ziemi na Terrę albo na Antyterrę? Nie mamy wiedzy o tym „z pierwszej ręki”, ale niezależnie od nazw, lustrzanych negacji itp. widzimy przecież na każdej stronie „Ady”, że Antyterra (i Terra) wykrzywia naszą, ziemską historię, naszą, ziemską literaturę, naszą, ziemską technologię itd.
Nie wiem jednak, co znaczy, że Demonia jest światem na opak względem świata literatury. Nie staram się tu kontrować dla kontry – po prostu nie widzę, jak by to można logicznie zrealizować. Odwrócenie paru cytatów z klasyki o niczym nie świadczy. „Literatura na opak” oznaczałaby – co? Zaprzeczenie formom literackim z naszej literatury? Tego Nabokov ewidentnie nie czyni, ba, składa hołd gatunkowi powieści. Zaprzeczenie treściom naszej literatury? Ale treści naszej literatury to bezpośrednie odbicie historii ziemskiej (zachodniej) cywilizacji. Czy Nabokov stworzył w „Adzie” negatyw naszej kultury? No przecież nie – na każdą wywrotkę czy unik (jak z Bogiem albo telefonami) znajdziemy setkę zapożyczeń wprost, wariacji na temat, ozdobnych przerysowań.
Szostak: Czepiasz się. Przecież zwrot „na opak” nie oznacza radykalnej w sensie logicznym negacji. Radykalna negacja literatury nie byłaby literaturą, dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. Chodzi mi tylko o to, że od pierwszego zdania widać, iż Nabokov prowadzi grę: co chwila będzie dokonywał odkształceń względem pewnych wątków, toposów, światów itd. Punktem wyjścia nie jest jednak świat realny, tylko świat literatury.
Dukaj: Gra – okay. Ale z tego „na opak” zbudowałeś tu wielkie konstrukcje i obawiam się, że dałeś się uwieść własnej metaforze.
Szostak: Tak sądzisz? Wydaje mi się, że po prostu zauważam nagromadzenie tych inwersji w tekście. I przyznaję im w dziele Nabokova znaczące miejsce. Z jakiegoś powodu zależy mu, by wykręcać świat, przede wszystkim świat literatury.
Spójrz na ilość i okoliczności pojawiania się w tekście postaci Tołstoja. To on, jako uosabiający powieść jako taką, powraca w najprzedziwniejszych odsłonach, a nie jakaś postać, która realnie – w sensie: nie literacko – kształtowała nasz świat.
Orbitowski: No i co ja mam powiedzieć? To są prawdopodobne konstrukcje.
— Interpretacja Orbitowskiego —
Zwróćcie uwagę, że nie tylko pojawia się porównanie Antyterry do piekła, ale też w którymś miejscu Nabokov sugeruje, że po śmierci mieszkańcy Antyterry lądują na Terrze. Więc może mamy do czynienia ze światem przedksiążkowym.
Czyli tak: Van z Antyterry po śmierci trafia na Terrę. Z literackiego miąższu, prekambru powieści staje się na Terze częścią prawdziwej powieści.
A potem co? Ktoś o nim czyta? Wówczas ląduje na Ziemi?
Mamy więc:
  1. świat przedksiążkowy, wyobraźnię pisarza (Antyterrę),
  2. świat książki – Terrę,
  3. książkę już w umyśle czytelnika, czyli Ziemię.
„Lolita” w fazie planowania, konceptu, wyłaniania się z autora znajduje na Antyterze. „Lolita” napisana, skończona – to „Terra”. „Lolita” przeczytana przez Orbitowskiego ląduje na Ziemi, czyli tam, gdzie Orbitowski ma przyjemność żyć.
Jak do tego mają się kolejne mutacje Vana tak ładnie rozpisane przez Jacka?
Tylko że ta konstrukcja jest zaledwie konstrukcją prawdopodobną, wcale się przy niej nie upieram i z ochotą zobaczę, jak zaraz mi ją wywrócicie. Powtarzam raz jeszcze: sensem „Ady” jest zupełnie coś innego, wyłaniamy te wszystkie interpretacje, te próby porządkowania świata wbrew zamysłowi Nabokova. Traktuję to jako rodzaj zabawy.
Szostak: Nie do końca rozumiem tę konstrukcję, ale jeśli trafnie wychwytuję jej główną myśl, to pozwolę sobie na sformułowanie jeszcze jednego sądu o „Adzie”.
Całość daje nam uniwersum przenicowane, właśnie na opak: dla Vana wpierw jest Antyterra, potem Terra, a potem Ziemia; dla nas jest na odwrót: żyjemy na Ziemi, opowiadając, tworzymy Terrę, fantazjując, odkształcamy Terrę w Antyterrę.
« 1 2 3 4 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Ogród mąk nieziemskich
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Burza dziejów, ucieczka z powieści 2010
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Kołek w serce horroru
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Na marginesie: Samoświadomość poza fikcją, czyli od Wattsa do Metzingera
— Jacek Dukaj, Wit Szostak

Ślepoczytanie
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Bajka z garbem
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Tegoż twórcy

Zbrodniarz o dwóch twarzach
— Paweł Micnas

Tegoż autora

Wszyscy jesteśmy dysfunkcyjni emocjonalnie
— Łukasz Orbitowski

Kanał
— Łukasz Orbitowski

Moc generowania sensów
— Jacek Dukaj

Miasto grobów. Uwertura
— Wit Szostak

MetaArabia
— Wit Szostak

Konsekwencje wyobraźni
— Jacek Dukaj

Kosmos obiecany
— Jacek Dukaj

Słowo dla narodu
— Jacek Dukaj

Córka łupieżcy
— Jacek Dukaj

Kilka uwag o wzlocie i upadku fantastyki naukowej
— Jacek Dukaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.