S.O.D.: Zagadka czy pułapka? „Ada” albo żart Nabokova.Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak
Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit SzostakS.O.D.: Zagadka czy pułapka? „Ada” albo żart Nabokova.HIPEREROTYK Orbitowski: Wszystkie moje zastrzeżenia nie przekreślają jednego: „Ada” w tym ujęciu nie jest podsumowaniem powieściowego dorobku ludzkości, ale najpiękniejszą, najbardziej pełną opowieścią erotyczną, jaka została napisana. I jeśli nawet wszystko inne jest bezładnym udawaniem, to samo podejście do erotyki wydaje się czymś absolutnie cudownym. Nie chodzi mi tylko o to, że Nabokov uniknął wszelkich możliwych pułapek, również językowych: umie być dosłowny ale nie wulgarny, tak samo jak oddaje seksualne odurzenie, uniesienie, nie wywołując wrażenia śmieszności; sprośność stała się sztuką. Umknął też przed Freudem i jego pociotkami, to znaczy „Adę” można rozpatrywać w kategoriach psychoanalizy, tak samo jak da się to zrobić z dowolną książką i ludzką czynnością, ale ujęcie tematu dokonało się z wyłączeniem Freudowskiego klucza. Dukaj: Jeden z bezskutecznie poszukiwanych od lat świętych Graalów literatury polskiej to specjalny język do opisu erotyki. Poszukuje się klucza, metody, chwytu – całego nowego słownika, który nie byłby ani wulgarny, ani medyczny. Nabokov pokazuje rozwiązanie idealne, lecz niemożliwe do skopiowania. Nie ma bowiem żadnego „słownika erotyki” Nabokova, żadnej algorytmizowalnej metody opisu scen miłosnych. On wymyśla metodę w biegu, na bieżąco, do każdej sceny od nowa. Czyli metoda jest taka: trzeba być Nabokovem. Jednak nawet będąc Nabokovem, nie można by jej stosować zawsze, w każdym dziele, w każdej konwencji. Rozbuchanie językowe, owo charakterystyczne nadbogactwo stylu mimo woli tworzy rodzaj samousprawiedliwienia, carte blanche na szarże, przegięcia, nieścisłości psychologiczne, skróty fabularne itp. Jest to piękne, a im bardziej jest piękne – tym mniej realistycznie traktujemy sam obiekt sztuki. Niepostrzeżenie dokonuje się przejście z „języka erotyki” do „erotyki języka”. Takie rozwiązanie sprawdza się doskonale w „Adzie”, która cała została ulepiona z żywiołów literatury. W większości innych opowieści sprawiałoby chyba wrażenie nieznośnego manieryzmu. Orbitowski: Oczywiście istnieje język – a przynajmniej słownik – czysto prywatny, sprokurowany przez kochanków. Nie pisałeś, Jacku, o tym już kiedyś? Taki język może stać się komunikatywnym językiem literackim. Szostak: Do wypracowania takiego języka potrzeba oczywiście czasu. Ale zauważcie: gdybyśmy w „puste miejsca” po fachowych terminach wstawili odpowiednie pojęcia zaczerpnięte z takiego dowolnego języka prywatnego, to najczęściej popadlibyśmy w śmieszność. Taką samą, jaką odczuwamy, słysząc nieraz, jak obcy ludzie, obce pary mówią do siebie zdrabniając i nazywając się publicznie swoimi sekretnymi imionami. Te prywatne języki wyrwane z kontekstu brzmią po prostu śmiesznie. I Nabokov doskonale to rozumie. Wie, że musi dla swojej erotyki naszkicować kontekst, w którym czytelnik będzie przygotowany na to, co potem zostanie powiedziane na temat seksu. Orbitowski: Na czym w tym wypadku polega genialność Nabokova, genialność „Ady” jako powieści obererotycznej – ano na tym, że w zupełnie intuicyjny sposób przyjmujemy zmysłowość Nabokova. Przecież inaczej nie kupilibyśmy tych scen. Dokonują się tutaj dwie rzeczy niemożliwe. Nie tylko akceptujemy bez chwili wahania miłość ze wszech miar nieodpowiednią – raz, że kazirodztwo, dwa, że to przecież dzieci – tymczasem ja i chyba Wy także nie mieliśmy żadnego poczucia niestosowności. Powinno się pojawić, ludzie kochani, przecież nie będę wam tłumaczył, jakie to silne tabu. Czy gdybyście mieli córki, życzylibyście im takiej inicjacji, jakiej doświadczyła Ada? No pewnie, że nie. A Nabokov zaklął tę sytuację w piękno. Dukaj: Bo tak naprawdę – jak podaję to niżej w mojej interpretacji – Ada i Van w Ardisie nie są dziećmi. W zachowaniach, słowach, myślach, wszystkim, co najważniejsze – są co najmniej dwudziestolatkami. Szostak: Wyznam, ośmielony wyznaniem Łukasza, że relacja Ady i Vana nie wywołała u mnie żadnego zgorszenia – jej piękno ją ocala, mimo tego całego kontekstu ich pokrewieństwa itd. Ale inaczej niż Łukasz tłumaczę sobie własne przyzwolenie na tę relację. Otóż inna jest sytuacja, kiedy dziewczynkę w wieku Ady wprowadza w świat seksu mężczyzna, powiedzmy, dwudziestoparoletni lub starszy (ten scenariusz Nabokov przerabiał w „Lolicie”), a inna, kiedy tym mężczyzną jest o kilka lat starszy chłopak. Ich niedorosłość usprawiedliwia bardziej tę sytuację niż cokolwiek innego – mam tu na myśli wrażenia lekturowe, a nie rozeznanie moralne, rzecz jasna. Zobaczcie: lato w Ardis daje się usprawiedliwić. Dlaczego jednak potem, kiedy obydwoje już dojrzeli, minęło kilka lat, spędzali je głównie bez siebie, dlaczego potem uporczywie i maniakalnie do siebie wracali? W naszym świecie z takich fascynacji, choć prawdziwych, choć pierwszych, choć obezwładniających, się wyrasta. W Demonii, jak widzimy, nie. Jeśli coś powinno nas oburzać, to raczej ich późniejsze relacje. One jednak są przez czytelnika odczytywane już w perspektywie Ardisu. Jakoś kibicuje więc tym dwojgu, chcąc ocalić to piękno, które odmalował Nabokov, opowiadając o początkach miłości Ady i Vana. Orbitowski: Kazirodztwo, seks między dziećmi, czy znajdziemy tu jeszcze coś „paskudnego”? Na przykład starego zboczeńca? Hej, przecież całą tę opowieść snuje nam niemal stuletni Van – możemy ją odebrać odebrać jako katalog seksualnych fantazji, prawdziwych lub nie, kogo to obchodzi? Dziad ten nie tylko myśli o świństwach, ale jest też kawałem drania, zimnym i bezlitosnym. A Nabokov czyni go pięknym, piękne są jego fantazje i wspomnienia. Przecież to mistrzowski trik! Całe rozmycie tej książki, te równoległe światy i rozmnożone Vany, Tołstoje i „niby nie potrzebne” wtręty o historii burdeli nie służą niczemu innemu jak rozkołysaniu naszej zmysłowości i dostrojeniu jej do zmysłowości Nabokova. Dlatego tak trudno poradzić sobie ze światem „Ady”, znaleźć znaczenia i powiązania. Zwyczajnie, cel pisarza był inny: oszukać nas, sprawić, byśmy coś, co jest paskudne, odebrali jako piękno, i to piękno najwyższe. Jak „Pieśń nad pieśniami” albo ikona. Mało tego, mamy do czynienia z pięknem uświęconym. Powieść Nabokova jest więc rodzajem kunsztownego triku służącego wyprowadzeniu czytelnika w pole, zrobienia w konia jego zmysłów w ten sposób, że ten czytelnik, my, panowie, jeszcze się cieszymy. Jesteśmy zachwyceni. I może także dlatego uważam, że „Ada…” nie jest dobrą powieścią fantastyczną, nie jest powieścią-arcydziełem, ale właśnie arcyerotykiem, po którym trudno coś jeszcze na ten temat napisać. Szostak: To prawda – gdyby odrzeć „Adę” całej erotyki, wszystko to, co by nam pozostało, stałoby się zbędne i pretensjonalne. Paradoks Nabokova polega na tym, że urealnia „nieznane przez nieznane”. Zanim poznamy Adę i Vana, zostajemy wciągnięci w dziwny, odrealniony świat. I dopiero na tym tle rozkwitają sceny podczas lata w Ardis. Miłość zakazana staje się „normalna”. Zobaczcie, jaką mamy przewrotną i precyzyjną konstrukcję: Demonia jest podpórką do usprawiedliwienia lata w Ardis (inna rzecz, że ono chyba się samo broni); potem lato w Ardis usprawiedliwia dalsze losy Ady i Vana, Demonia staje się zbędna. Rysą na tym idyllicznym obrazku są tragiczne losy Lucette, która w pewnym sensie bierze na siebie wszystkie winy Ady i Vana: Nabokov pokazuje, że wszystko to jednak niesie ze sobą poważne koszty. |
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Ogród mąk nieziemskich
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak
Burza dziejów, ucieczka z powieści 2010
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak
Kołek w serce horroru
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak
Na marginesie: Samoświadomość poza fikcją, czyli od Wattsa do Metzingera
— Jacek Dukaj, Wit Szostak
Ślepoczytanie
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak
Bajka z garbem
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak
Zbrodniarz o dwóch twarzach
— Paweł Micnas
Wszyscy jesteśmy dysfunkcyjni emocjonalnie
— Łukasz Orbitowski
Kanał
— Łukasz Orbitowski
Moc generowania sensów
— Jacek Dukaj
Miasto grobów. Uwertura
— Wit Szostak
MetaArabia
— Wit Szostak
Konsekwencje wyobraźni
— Jacek Dukaj
Kosmos obiecany
— Jacek Dukaj
Słowo dla narodu
— Jacek Dukaj
Córka łupieżcy
— Jacek Dukaj
Kilka uwag o wzlocie i upadku fantastyki naukowej
— Jacek Dukaj