Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Przy herbacie: Czym się różni literatura młodzieżowa?

Esensja.pl
Esensja.pl
Czym się różni wróbelek? Tym, że ma jedną nóżkę bardziej. A czym się różni literatura młodzieżowa? No… bohaterowie są w wieku dojrzewania. W każdym razie, zazwyczaj. W takim „Potopie” nie ma ani jednego nastolatka, a książka za moich czasów była lekturą obowiązkową bodajże w ósmej klasie. A co z fantastyką? Cała jest dla młodzieży? (sprawdzić, czy nie Dukaj).

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Przy herbacie: Czym się różni literatura młodzieżowa?

Czym się różni wróbelek? Tym, że ma jedną nóżkę bardziej. A czym się różni literatura młodzieżowa? No… bohaterowie są w wieku dojrzewania. W każdym razie, zazwyczaj. W takim „Potopie” nie ma ani jednego nastolatka, a książka za moich czasów była lekturą obowiązkową bodajże w ósmej klasie. A co z fantastyką? Cała jest dla młodzieży? (sprawdzić, czy nie Dukaj).
Powieści Prusa, Reymonta czy Sienkiewicza, znajdujące się dziś w kanonie lektur szkolnych1), pisane były zdecydowanie dla dorosłych. Oczywiście, nie ma przepisu głoszącego, że lektura szkolna jest z definicji czymś młodzieżowym, ale z drugiej strony zdanie „Potop jest książką dla dorosłych” brzmi – przynajmniej dla mnie – odrobinę dziwnie.
Istnieje pogląd, że jakikolwiek podział literatury na nurty czy gatunki służy tylko temu, by księgarze i bibliotekarze wiedzieli, na której półce co postawić. Kategorie wiekowe służą mniej więcej temu samemu celowi i są niewątpliwie przydatne, kiedy człowiek szuka prezentu dla siostrzeńca czy chrześniaka. Literaturę dziecięcą wydzielić jest w miarę łatwo: bohaterami są na ogół dzieci albo zwierzątka, no i przeważnie jest dużo kolorowych ilustracji. Literatura młodzieżowa kojarzy się z nastoletnimi bohaterami przeżywającymi już to niezwykłe przygody, już to perypetie na linii szkoła-dom-randki.
Józef Hen „Zagadkowy Arre”
Józef Hen „Zagadkowy Arre”
Rzadko, ale jednak zdarzają się powieści dziecięco-młodzieżowe, w których bohaterem jest dorosły (cykl o Panu Samochodziku, „Dziewczyny z Krynoliny” Hanny Muszyńskiej-Hoffmanowej, a także, o czym łatwo zapomnieć, „Hobbit” Tolkiena), albo… w ogóle nie pojawia się żadna istotna dla akcji małoletnia postać. Tu dobrym przykładem jest „Zagadkowy Arre” Józefa Hena. W roku 1909 wzięty architekt powraca z USA do rodzinnej Finlandii; niemal tuż po zejściu na ląd zostaje wplątany w niejasną intrygę o podłożu prawdopodobnie politycznym: ma dostarczyć nieznanemu mężczyźnie kopertę z tajemniczą ulotką, a jednocześnie posądzany jest o spowodowanie wypadku samochodowego. Ścigany przez żandarmów dołącza to do cyrku, to do taboru cygańskiego, wreszcie zatrudnia się jako robotnik przy budowie willi narzeczonego dziewczyny, która wpadła mu w oko. Dzieci (cygańskie) i młodzież (sztuk jeden) pojawiają się tylko jako ruchome elementy tła, cała akcja rozgrywa się wśród ludzi dorosłych i jedynym wyznacznikiem wieku docelowych czytelników jest – oprócz szaty graficznej – gawędziarska narracja i uproszczenie akcji połączone z naiwnością pewnych rozwiązań: na przykład przebieranek, za pomocą których Arre kilkakrotnie umyka sprzed nosa wciąż tych samych policjantów. W wersji dla dorosłych wystarczyłoby dodać nieco przekleństw w epizodzie marynarskim, wpakować bohatera do łóżka z (ewidentnie chętną) akrobatką Mariattą oraz zaznaczyć, że oprócz wzdychania do pięknej Lowisy zajmuje się on również wpatrywaniem w jej dekolt – i już, główna oś fabuły mogłaby zostać zupełnie nie zmieniona.
Pewna moja przyjaciółka lansuje pogląd, że jeżeli jakąś książkę może bez obrzydzenia przeczytać dorosły – jest to książka dla dorosłych. Hm, w takim razie wygląda na to, że Muminki, Harry Potter i Gabrysia Borejko są bohaterami powieści dla dorosłych – wszak ludzie trzydziesto- i więcej -letni czytają te utwory nie tylko bez obrzydzenia, ale z dużym zainteresowaniem (na podstawie wypowiedzi w sieci podejrzewam, że obecnie gros fanek Małgorzaty Musierowicz to kobiety, które z pierwszymi tomami „Jeżycjady” zapoznały się jeszcze za komuny). Bardziej precyzyjnym określeniem byłoby „książka dla wszystkich” – wszak „Dzikie białko” Chmielewskiej czy „Mistrza i Małgorzatę” Bułhakowa mogą spokojnie czytać zarówno gimnazjaliści, jak ich rodzice oraz dziadkowie.
Oczywiście, można trywializująco upraszczać, że książka dla dorosłych to taka, która zawiera „momenty”, ale rozsądniej jest zdefiniować ją jako książkę, której dziecko/nastolatek nie przeczyta, bo się znudzi, a jeśli przeczyta, to nie zrozumie w pełni. W utworach takich jak „Imię róży”, „Krzyżowcy” czy „Sklepy cynamonowe” nie ma przesadnie drastycznych scen, natomiast młody czytelnik może odbić się od bariery bujnego, poetyckiego lub stylizowanego języka, odniesień kulturowych albo niezrozumienia problemów filozoficznych i motywacji bohaterów. Może je przeczytać, z musu lub ciekawości, ale raczej nie doceni. Natomiast ciekawym doświadczeniem jest wracanie do książki w miarę dorastania – czytając po raz pierwszy „Mistrza i Małgorzatę” w wieku dwunastu lat, zwróci się uwagę na wygłupy Korowiowa i spółki, dziesięć lat później – na słabość Piłata albo dramat Małgorzaty.
Można się także spotkać z opinią, że większość współczesnej fantastyki to tak naprawdę przygodówki dla młodzieży, ucharakteryzowane na dorosłość niczym Calvin z doklejonymi wąsami. Coś w tym jest. Całkiem sporo polskich powieści fantastycznych wygląda tak, że gdyby wyciąć sceny erotyczne oraz przesadnie krwawe (jedne i drugie zresztą nierzadko wyglądają jak dodane na siłę – patrz niesławna scena seksu oralnego w „Nocarzu”) uzyskalibyśmy historyjki o nieskomplikowanej fabule, z bohaterami działającymi na najprostszych emocjach: przyjaźń, nienawiść, zemsta, pożądanie. Dzięki temu wszyscy są szczęśliwi: gimnazjaliści zaczytują się kolejnymi tomami Wędrowycza z miłym uczuciem, że sięgają po coś dorosłego, dorośli – z uczuciem, że to przecież nie książka młodzieżowa, skoro bohaterem jest alkoholik i w dodatku przestępca.
Oczywiście, coraz większa „młodzieżowość” polskiej fantastyki wynika zapewne z rozlicznych czynników. Mogą nimi być chociażby siła nabywcza nastolatków, której stara się sprostać oferta wydawnicza; łatwość debiutu, dzięki czemu do księgarń trafiają powieści pisane przez studentów; popularność fantastyki humorystycznej, która z definicji jest uproszczona; czy wreszcie przeoczany często fakt, że twórców chcących i UMIEJĄCYCH poruszać filozoficzno-egzystencjalne problemy, bawić się formą lub z zegarmistrzowską precyzją konstruować piętrowe fabuły zawsze było, jest i będzie mniej niż pisarzy pragnących po prostu opowiadać ciekawe historyjki. Komentarzem niech będzie wypowiedź Piotra Rogoży z forum dyskusyjnego Nowej Fantastyki:
Ja chwilowo nie piszę tekstów ambitnych, bo większą frajdę sprawia mi zakręcona proza rozrywkowa, z poplątaną fabułą, z przemyśleniami zepchniętymi na dalszy plan i dozowanymi oszczędnie.
Słowa te padły w 2005 roku, lecz, jak widać, nadal zachowują aktualność.
koniec
17 stycznia 2010
1) Jeżeli nie dosłownie, to w każdym razie w powszechnej świadomości.

Herbata na dziś: herbapolowska „Malina z żurawiną”. Mniamm, mniamm. Tak, wiem, nominalnie to nie herbata, a jeno herbatka…

Komentarze

17 I 2010   21:07:34

To ja jestem dziwna, bo czytałam \"Imię Róży\" mając lat 12, a w \"Mistrzu i Małgorzacie\" widziałam wspomniane elementy...

Zresztą, ja rozpaczam nad młodzieżowością literatury dopiero wtedy, kiedy wątek szkolnej miłości dominuje nad całą resztą, choćby i najbardziej fantastyczną.

17 I 2010   23:57:09

Hmm, a propos Muminków, ostatnio czytałem "Tata Muminka i morze" i zdecydowanie jest to książka dla dorosłych. Oczywiście nie dlatego, że jest tam seks i przemoc, ale dlatego, że dziecko niewiele zrozumie z tej książki. Jest ona duża bardziej "dorosła" od poprzednich części cyklu.

18 I 2010   07:06:22

Czym się różni wróbelek... _od_, musi być _od_ !!

18 I 2010   08:43:29

@Adam
No coś Ty. "Czym się różni wróbelek od"? To bez sensu przecież...

18 I 2010   17:17:06

jej, zagadkowy Arre! Pamiętam tę książkę, ze względu na klimat jedna z moich ulubionych w tamtych czasach, czasach dzieciństwa znaczy :)

18 I 2010   18:17:16

Ja ją przeczytałam ponownie na okoliczność tego felietonu i stwierdziłam, że daje radę. :-)

18 I 2010   18:20:34

Najpierw chciałem napisać, że bardzo cieszy mnie powrót tego cyklu na łamy Esensji. Obawiałem się, że po tak długim czasie zniknął na dobre, a tu taka miła niespodzianka. Ok, spełniwszy obowiązek, mogę zabrać się za czytanie.

20 I 2010   19:43:06

Moją ukochaną książką z poźnego dzieciństwa była "Inna" Jurgielewiczowej,czyli kontynuacja "Tego obcego"-lektury szkolnej. Muszę się przyznać,że przeczytałam ją chyba z 15 razy,a ostatni całkiem niedawno:)Od tej właśnie książki zaczęła się moja przygoda z literaturą. Potem była Siesicka I Musierowicz-lektura obowiązkowa nastolatki końca lat 80tych i 90tych:)Mając 17 lat przeczytałm książkę "dla dorosłych"-"Nieznośną lekkość bytu".Przyznam,że wtedy do końca jej nie zrozumiałam,jedynie mnie zasmuciła.

24 I 2010   22:35:36

Imię róży czytałam jak miałam jakieś 15 lat, Mistrza i Małgorzatę w liceum. Ale potwierdzam spostrzeżenia autorki co do odbierania utworów literackich na różnych poziomach w różnym wieku.

Ale jednocześnie, mam wrażenie, że współcześnie nie pisze się już porządnych powieści - takich z bohaterami, akcją, jakimś przesłaniem w tle. Literatura "dla dorosłych" to zwykle wiersze, wspomnienia, biografie, zapisy świadomości. I fantastyka pozostaje jednym z nielicznych wyjątków.

19 II 2010   09:39:37

Faktycznie, w zależności od wieku różnie odbieramy książki...

Pamiętam jak w pierwszej klasie liceum polonista zapytał nas co czytaliśmy w czasie wakacji. Na moją okraszoną uśmiechem odpowiedź: "Poemat pedagogiczny" Antoniego Makarenko, zbladł i zaczął się jąkać.. Cóż, teraz pewnie nie byłabym w stanie doczytać pierwszego rozdziału ;)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Weekendowa Bezsensja: Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.