Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Przy herbacie: Jak zmontować bohatera

Esensja.pl
Esensja.pl
Żywe i realistyczne postaci to co najmniej połowa sukcesu książki. Zaś umiejętność ich tworzenia to jedna z największych tajemnic pisarstwa. Czy rządzą nią jakieś zasady?

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Przy herbacie: Jak zmontować bohatera

Żywe i realistyczne postaci to co najmniej połowa sukcesu książki. Zaś umiejętność ich tworzenia to jedna z największych tajemnic pisarstwa. Czy rządzą nią jakieś zasady?
Zapewne każdy z czytelników tego felietonu przynajmniej raz w życiu trafił na powieść lub opowiadanie, którego bohaterowie teoretycznie byli żywymi ludźmi, a w praktyce lektura dawała wrażenie obcowania z manekinami krawieckimi. W przypadku opowiadań tekst ratować mogą inne zalety, jak olśniewający pomysł czy niezwykły język; zresztą krótkość formy nie daje wiele czasu na pogłębianie wizerunku bohatera.
Gorzej z powieściami, zwłaszcza przygodowymi. Jeśli jeszcze mamy do czynienia z dziełem głęboko filozoficznym, poruszającym zagadnienia kondycji podstludzkiej w warunkach technologicznej osobliwości, realistyczne wykreowanie bohatera ma niewielkie znaczenie – zresztą, czy ktoś, kto istnieje równocześnie w pięciu wymiarach i trzech czasach, zagina przestrzeń i klonuje swoje osobowości, w ogóle może być dla nas prawdziwy? Jednak jeżeli powieść opowiada o przygodach człowieka ocalałego z globalnej katastrofy, sfrustrowanego wampira czy zakochanej czarodziejki, a czytelnik uzna bohatera za papierowego… Houston, mamy problem.
Jak stwierdziła Anna Brzezińska w swojej prelekcji „Jak zmarnować dobry pomysł i nie wydać książki” (Polcon 2009), debiutanci często popełniają błąd polegający na tworzeniu postaci, które służą tylko jako nośniki pewnych cech. Na przykład jeden jest zdrajcą, drugi tępawym osiłkiem, a trzeci przeżył w dzieciństwie traumę, za którą się mści. Nie mają żadnych nawyków, drobnych upodobań, czegoś, czego się wstydzą, najczęściej nie mają też żadnych wspomnień – no, chyba, że chodzi o rzeczoną traumę.
Żeby było zabawniej, staranne zaprojektowanie bohatera, który ma łaskotki, uwielbia sernik, brzydzi się pająków i szaleje za kobietami o zielonych oczach z ciemniejszą obwódką, wcale nie gwarantuje sukcesu. Nadal możemy zamiast wiarygodnej postaci otrzymać nośnik cech, tyle że w większej liczbie. Nikt dokładnie nie wie, na czym polega to nieuchwytne COŚ, co sprawia, że na przykład taki królewski goniec konny, pojawiający się w „Czasie pogardy” Sapkowskiego dosłownie na chwilę, od razu jawi się jako prawdziwy człowiek. Może sekretem jest przedstawienie fragmentu akcji z jego punktu widzenia, co pozwala czytelnikowi wczuć się w jego osobę.
Kreacji realistycznych postaci niewątpliwie sprzyja umiejętność tworzenia żywo brzmiących dialogów: drewniana, sztucznie brzmiąca rozmowa z miejsca rzutuje na sztuczność bohaterów. Trzymanie się logiki i wewnętrznej spójności też pomaga – traci na wiarygodności postać, którą autor określa, powiedzmy, jako „mocną, bezkompromisową osobowość, dzielną i dumną kobietę”, a która zachowuje się jak pozbawiona charakteru, ambicji i zainteresowań meduza, pasożytująca na rodzinie (patrz Róża Borejko).
Mawia się, że autor piszący powieść fantastyczną powinien mieć swój świat wymyślony kilka razy bardziej szczegółowo, niż przedstawia na kartach. Zasada ta daje się zastosować także do tworzenia bohaterów. Nasz rubaszny krasnolud może nigdy nie stanąć twarzą w twarz z królową, ale jeśli wyobrazimy sobie, jak zachowałby się w takiej sytuacji, będzie to dodatkowa informacja, rozwijająca jego osobowość, co może przydać się w opisywaniu innych scen z jego udziałem. Mam znajomych obmyślających swoich bohaterów tak drobiazgowo, że w wyobrażaniu ich w różnych sytuacjach przekraczają granice czasu i przestrzeni. Jaką suknię założyłaby pewna lady Sith, gdyby musiała pójść na renesansowy bal? Jaki zawód wybrałby pewien mroczny mag, gdyby trafił do Polski początków XXI wieku? I co do jedzenia zamówiłaby każda z tych postaci, gdyby była tu z nami w pizzerii? Czasem ci znajomi pytają mnie, jaki typ kobiecej urody spodobałby się bohaterowi mojego tekstu i dziwią się odpowiedziom, że taki, jaki akurat pasowałby mi do akcji…
koniec
28 lutego 2010
PS. Herbata na dziś: czarna zaparzana z goździkami, cynamonem, rodzynkami, suszonymi śliwkami, orzechami włoskimi i plasterkiem pomarańczy (podpatrzone w pewnej restauracji).

Komentarze

01 III 2010   08:44:08

.com

Ożywiania bohaterów trzeba się chyba zwyczajnie nauczyć. Nie wątpię, że A.S. swego gońca projektował (gdzieś sam wspominał, że w domu ma wielką ryzę papieru, na której są wypisane rzeczy typu \'kto, gdzie i z kim\'),ale nie przyjmuję tego jako paradygmat, by każdy bohater musiał mieć przeszłość (a pewnie i goniec nie miał). Dlatego powtarzam: chyba się tego trzeba nauczyć.

01 III 2010   13:08:08

Muszę powiedzieć, że nad kwestią bohaterów zastanawiałam się wielokrotnie i chyba nie jestem w stanie wskazać "przepisu".
Moim zdaniem, to kwestia talentu. Trudno mi teraz rzucać postaciami - ale bywało, że czytając nawet krótkie formy miałam wrażenie "życia" postaci, a czasami czytając powieści, gdzie był opisywany i wygląd i nawyki, i nawet dialogi nie były głupie - a to wszystko pozostawało na papierze. Czasem chodzi o to, żeby motywacje i uczucia postaci były zrozumiałe, lecz taki np. Wiedźmin, jeśli już przy Sapkowskim jesteśmy - był najciekawszy w pierwszych opowiadaniach, kiedy nie był zrozumiały i czytelnik naprawdę zastanawiał się, dlaczego on pogryzł tę strzygę. Potem, jak już staje się dobrym przybranym ojcem ruszającym na ratunek traci wiele wyrazistości, choć przecież staje się dzięki temu bardziej ludzki.

Dla mnie niedoścignionym wzorem pozostanie Dostojewki (tu zdecydowanie bardziej jego postaci drugoplanowe) i myślę, że zmysł obserwacji jest bardzo przydatny przy tworzeniu postaci, tym niemniej są pewne różnice pomiędzy tworzeniem postaci w powieści obyczajowej i fantastyce: Dostojewski budował swoje postaci na podpatrzonych wzorcach, twórca fantastyczny musi zaobserwowane zachowania i postawy przetworzyć w większym stopniu.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Weekendowa Bezsensja: Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.