Weekendowa Bezsensja: Za wysokie progi– Niestety, pan Konrad Gustaw jest na urlopie – powiedziała sekretarka. – Ale może zastępca pana przyjmie. Pana godność?
– Tomaszewski, redaktor – odpowiedział Tomaszewski, powstrzymując cisnącą mu się na usta odpowiedź „Ja nie mam godności.” Istotnie, jak można mieć coś takiego, skoro się tu przychodzi żebrać o zaliczenie w poczet tych żałosnych pawianów? Agnieszka ‘Achika’ SzadyWeekendowa Bezsensja: Za wysokie progi– Niestety, pan Konrad Gustaw jest na urlopie – powiedziała sekretarka. – Ale może zastępca pana przyjmie. Pana godność? – Tomaszewski, redaktor – odpowiedział Tomaszewski, powstrzymując cisnącą mu się na usta odpowiedź „Ja nie mam godności.” Istotnie, jak można mieć coś takiego, skoro się tu przychodzi żebrać o zaliczenie w poczet tych żałosnych pawianów? Mężczyzna w dżinsach i skórzanej kurtce zatrzymał się przed potężnym, szarobrunatnym gmachem o przedwojennej architekturze. Przeczytał umieszczoną obok wejścia tabliczkę i zdecydowanym ruchem pchnął ciężkie, dębowe drzwi z ozdobnie kutą klamką. Wszedł do mrocznego holu, ozdobionego kilkoma podsychającymi palmami w donicach. Tablicy informacyjnej nie było. Portierni też nie. To znaczy była, ale zamknięta na głucho i to chyba już od lat. Cholera ciężka. Tłumiąc westchnienie irytacji, redaktor Tomaszewski na chybił trafił wybrał jeden z trzech ciemnawych korytarzy i zagłębił się w jego niezachęcającą czeluść. Budynek był istnym molochem, z plątaniną korytarzy, korytarzyków, bocznych klatek schodowych i najprzedziwniejszych zakamarków. Ominął kącik dla palaczy z rachityczną paprotką i popielniczką na drucianym stojaku, zapukał do pierwszych z brzegu drzwi oznaczonych tabliczką “Wydział Historyczny” i nie czekając na zaproszenie wszedł do środka. Dwie panienki w garsonkach – kędzierzawa blondynka i brunetka z długim warkoczem – zajęte były leniwym plotkowaniem nad filiżankami kawy. – …mówiłam Ewce, że z zadawania się z Azjatami to nigdy nic dobrego nie wychodzi, ale nie, ona musiała…. tak, słucham? – blondynka przerwała w pół zdania tonem, który wyrażał mało zawoalowaną nadzieję, że natrętny petent zaraz sobie pójdzie. – Dzień dobry – powiedział Tomaszewski uprzejmym tonem, chociaż najchętniej wrzasnąłby na te dwie biurwy, żeby ruszyły swoje leniwe tyłki i przestały marnować pieniądze podatników. – Szukam wydziału zajmującego się zaszeregowaniem… czy zakwalifikowaniem, nie wiem, jak to państwo nazywacie… Chodzi o to, że jest nas paru… no, nowych, i chcielibyśmy uzyskać, wie pani, oficjalny status – redaktor Tomaszewski do nieśmiałych nie należał, ale pod ciężkim spojrzeniem kobiety czuł, że jego pewność siebie topnieje niczym wiosenny śnieg. Blondynka cmoknęła ze współczuciem. – O, to ciężko będzie. Ale nic to, może się panu uda. Po oficjalny to chyba do klasyki, co nie, Oleńka? Czarnula oderwała się na chwilę od kontemplowania swoich rzęs w kieszonkowym lusterku i kiwnęła głową. – Aha. Wydział Klasyki, szóste piętro. Trafi pan? Umiem liczyć do sześciu, głupia pindo. Tomaszewski uśmiechnął się z przymusem, podziękował i wyszedł. Ciężko będzie. Pewnie, że będzie ciężko, skoro trzymają tu na stanowiskach takie krowy. Przedwojenna, jakimś cudem wciąż działająca winda zawiozła go na VI piętro, ale tu przeżył niemiłą niespodziankę – mimo, że dwa razy obszedł dookoła cały pokręcony jak kwadratowa ósemka korytarz, nie znalazł najmniejszego śladu po Wydziale Klasyki. Z damskiej toalety wynurzyła się niemłoda kobieta z fryzurą na Madame Pompadour, dźwigająca tacę pełną umytych szklanek. Do szarego żakietu miała przypięty identyfikator: „B. Niechcic, Wydział Obyczajowy”. – Przepraszam, nie wie pani, gdzie jest Wydział Klasyki? – oby go szlag najjaśniejszy trafił, dokończył w myślach Tomaszewki, szarmancko przytrzymując jej drzwi. – Wiem. Dobrze, że pan zapytał, bo tu można zabłądzić na całe noce i dnie, jak się nie zna budynku. Tymi drzwiami za gaśnicą pan wejdzie – wskazała kierunek łokciem, nie puszczając tacy – na schody przeciwpożarowe, pół piętra do góry i tam jest taki mały korytarzyk w lewo. Na schodach przeciwpożarowych było ciemno i o mało nie przegapił “małego korytarzyka w lewo”, bo strzegły go obite blachą drzwi, zapewne w celach maskujących pomalowane tą samą łuszczącą się olejną farbą, co lamperia na ścianie. Tomaszewski z trudem – choć uważał się za silnego mężczyznę – pchnął zacinające się drzwi i znalazł się w ciasnym korytarzu, który wyglądał, jakby ludzka noga nie stanęła w nim od dziesięcioleci. Jakieś zakurzone rulony papierów w kącie, rozpadająca się szafa, stare krzesło, na ścianie wyblakła reprodukcja „Słoneczników” Van Gogha… W ścianie widniało troje drzwi, na jednych wisiała tabliczka „Wydział Klasyki – sekretariat”. Tomaszewski nacisnął klamkę. W odróżnieniu od paskudnego korytarzyka, w pokoju było jasno i przytulnie. Za biurkiem siedziała hoża dziewoja z oszałamiającą trwałą blond z pomarańczowymi pasemkami. – Słucham, pan do dyrektora? – spytała takim głosem, jakby proponowała Tomaszewskiemu pójście do łóżka. Kiwnął głową, mając na myśli obie możliwości. – Niestety, pan Konrad Gustaw jest na urlopie – powiedziała sekretarka. – Ale może zastępca pana przyjmie. Pana godność? – Tomaszewski, redaktor – odpowiedział Tomaszewski, powstrzymując cisnącą mu się na usta odpowiedź „Ja nie mam godności.” Istotnie, jak można mieć coś takiego, skoro się tu przychodzi żebrać o zaliczenie w poczet tych żałosnych pawianów? Gdyby chodziło tylko o niego, dawno już poszedłby gdzie pieprz rośnie. Ale pozostali liczyli na niego i nie mógł ich zawieść. Tylko to im pozostało. Wzajemna lojalność. Zniknęła na chwilę za obitymi sztuczną skórą drzwiami, po czym zjawiła się z powrotem, otwierając je na całą szerokość. – Proszę. Wicedyrektor był postawnym mężczyzną z bródką i monoklem. Mógł być w wieku Tomaszewskiego, ale zniszczona odmrożeniami twarz dodawała mu lat. – Jaguś, nie stój jak lalka, kawę dla mnie – rzucił w stronę dziewczyny. – A co dla pana? – Nic, dziękuję – Tomaszewski nie mógł się opędzić od myśli, że jeżeli dostanie jakiś płyn, to obleje nim tych pozerów. Usiadł i położył na stole wypchaną kartonową teczkę. – Tu są nasze podania, panie… – Wokulski – wicedyrektor sięgnął do wewnętrznej kieszeni i podał mu wizytówkę. Tomaszewski udał, że ją czyta, i odłożył na stolik. Wicedyrektor udał, że przegląda papiery z teczki. – Niestety, do zakwalifikowania potrzebna jest komisja, a w bieżącym okresie trudno ją będzie zwołać… Naczelnik Olbromski w delegacji, część na urlopach… Poza tym, szczerze panu powiem, że mają państwo małe szanse. Nawet nazwiska takie niepolskie: Ijon Tichy, Brune Kaere… o, Jakub Wędrowycz, jedyne normalne. A to co – Twardokęsek? A gdzie imię? – On nie ma imienia. Czy może raczej nie ma nazwiska. Po prostu Twardokęsek. Geralt i Yennefer tak samo. Wokulski zirytował się. – To jak my to mamy wpisać do formularza? Przecież to ma być klasyka polska. Polska – podkreślił. – A nie jakaś zbieranina, przepraszam za wyrażenie, podejrzanych typów. Tomaszewski pokiwał głową. Tego się spodziewał od początku – wiadomo było, że prędzej Star Destroyer przeciśnie się przez ucho igielne niż cokolwiek z fantastyki zostanie zakwalifikowane jako klasyka literatury. – Dziękuję panu – powiedział dość sucho, zgarniając papiery i kierując się w stronę wyjścia. Trzeba było posłuchać rady Wędrowycza. Ciekawe, czy ma jeszcze ten granat? 29 maja 2010 |
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
40 najgorszych okładek płyt 2021 roku… i bonus z pupą
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Muzyka 18+, czyli muzyka a branża porno (reaktywacja)
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (30)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (29)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
40 najgorszych okładek płyt 2020 roku i bonus
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (28)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (27)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jak poradzić sobie z brakiem dostępu do fryzjera, czyli 10 filmów z niesfornymi włosami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Jeszcze więcej filmowych wirusów
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Nie taka całkiem bezsensyjna ta bezsensja ;) Zgrabna metafora