Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Henning Mankell
‹Powrót nauczyciela tańca›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPowrót nauczyciela tańca
Tytuł oryginalnyDanslärarens återkomst
Data wydania4 maja 2011
Autor
PrzekładEwa Wojciechowska
Wydawca W.A.B.
ISBN978-83-7414-936-5
Format552s. 123×195mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena49,90
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Nieuregulowane rachunki z przeszłością
[Henning Mankell „Powrót nauczyciela tańca” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku, po opublikowaniu „Zapory”, Henning Mankell postanowił rozstać się ze swoim sztandarowym bohaterem – komisarzem Kurtem Wallanderem. Nie oznaczało to jednak wcale rozbratu pisarza z literaturą kryminalną. Wkrótce bowiem światło dzienne ujrzała powieść „Powrót nauczyciela tańca”, na kartach której Szwed powołał do życia postać policjanta Stefana Lindmana.

Sebastian Chosiński

Nieuregulowane rachunki z przeszłością
[Henning Mankell „Powrót nauczyciela tańca” - recenzja]

Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku, po opublikowaniu „Zapory”, Henning Mankell postanowił rozstać się ze swoim sztandarowym bohaterem – komisarzem Kurtem Wallanderem. Nie oznaczało to jednak wcale rozbratu pisarza z literaturą kryminalną. Wkrótce bowiem światło dzienne ujrzała powieść „Powrót nauczyciela tańca”, na kartach której Szwed powołał do życia postać policjanta Stefana Lindmana.

Henning Mankell
‹Powrót nauczyciela tańca›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPowrót nauczyciela tańca
Tytuł oryginalnyDanslärarens återkomst
Data wydania4 maja 2011
Autor
PrzekładEwa Wojciechowska
Wydawca W.A.B.
ISBN978-83-7414-936-5
Format552s. 123×195mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena49,90
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Różne były losy krajów skandynawskich podczas drugiej wojny światowej. Dania znalazła się formalnie pod okupacją niemiecką, choć król Chrystian X nie zdecydował się na emigrację; w Norwegii powołano marionetkowy rząd kolaboracyjny, na czele którego stanął przywódca miejscowych faszystów Vidkun Quisling; nastawiony antysowiecko prezydent Finlandii marszałek Carl Gustaf Mannerheim zdecydował się na utrzymywanie sojuszniczych stosunków z Hitlerem, co zakończyło się udziałem Finów w agresji na Związek Radziecki w czerwcu 1941 roku. Jedynie Szwecja, rządzona wówczas przez proniemieckiego króla Gustawa V, postanowiła zachować neutralność. Ale czy tak było w rzeczywistości? Wielu Szwedów sprzyjało nazistom, widząc w nich jedyną realną siłę w Europie zdolną powstrzymać ekspansję komunizmu. Dlatego też firmy szwedzkie bardzo chętnie handlowały z III Rzeszą; przez prawie wszystkie lata wojny (jak i przed nią) o potędze przemysłowej i gospodarczej Niemiec oraz rozwoju ich potencjału militarnego decydowały sprowadzane z północy Skandynawii rudy żelaza. Nie brakowało też chętnych do założenia mundurów Wehrmachtu bądź SS, chociaż pod tym względem Szwedów zdecydowanie przebili i Duńczycy (około dziesięciu tysięcy ochotników walczących po stronie hitlerowców), i Norwegowie (około sześciu tysięcy). Gdy wybuchła wojna, Sztokholm starał się, co prawda, nie dopuścić do tego, by walczące kraje rekrutowały żołnierzy na terytorium Szwecji, ale jednocześnie przymykał oko na udział swoich obywateli w wojnie zimowej po stronie fińskiej. W 1941 roku, po ataku na ZSRR, naziści podjęli jednak potajemny program werbunkowy, w który zaangażowali się przede wszystkim pracownicy ambasady niemieckiej w Sztokholmie. To oni kierowali szwedzkich ochotników – w sumie około trzystu – do służby w Waffen-SS drogą przez Norwegię (Oslo) do Rzeszy. Ostatecznie trafiali oni najczęściej do 5. Dywizji Pancernej SS „Wiking” lub 11. Ochotniczej Dywizji Grenaderiów Pancernych SS „Nordland”. Dokładnie tak, jak jeden z bohaterów powieści Henninga Mankella.
Kraje skandynawskie po dziś dzień nie rozliczyły się ze swojej jawnie faszystowskiej bądź mniej lub bardziej zakamuflowanej postawy proniemieckiej w latach 1939-1945, a przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim chcieliby tego liczni historycy, publicyści czy też lewicowi politycy. A że problem jest istotny, niech świadczy chociażby fakt, że co jakiś czas powraca w literaturze popularnej, także tej o proweniencji kryminalnej. Vide „Czerwone Gardło” (2000) Jo Nesbø, „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” (2005) Stiega Larssona czy „Niemiecki bękart” (2007) Camilli Läckberg. Spośród szwedzkich autorów powieści detektywistycznych jednym z pierwszych, który podjął ten temat, był twórca postaci komisarza Kurta Wallandera. Kiedy w 1998 roku światło dzienne ujrzała „Zapora”, czytelnicy byli przekonani, w czym utwierdzał ich zresztą sam Mankell, że to pożegnanie z sympatycznym policjantem z Ystad. I rzeczywiście, w kolejnej, wydanej dwa lata później, książce bohater ten już się nie pojawił. Pojawił się za to niejaki Stefan Lindman, policjant z Borås (w południowo-zachodniej części kraju), któremu potem pisarz przedłużył życie – i to niemal dosłownie – aby wykorzystać jeszcze w pierwszej części serialu „Wallander” (2005-2006). „Debiutem” Lindmana był jednak „Powrót nauczyciela tańca” – mroczna jak gęsty las nocą opowieść o przeszłości, która dopada każdego, kto ma z nią nieuregulowane rachunki.
Preludium do właściwej części książki stanowi zdarzenie rozgrywające się w grudniu 1945 roku w okupowanych przez aliantów Niemczech. Lotnik Mike Garbett transportuje z Londynu do Bückeburga najbardziej doświadczonego kata w Anglii Donalda Davenporta. Jego zadaniem jest sprawne przeprowadzenie egzekucji dwunastu skazanych na śmierć nazistowskich zbrodniarzy wojennych. Po wykonanej fusze udaje się on na obiad z komendantem więzienia majorem Stuckfordem; obaj panowie rozmawiają na temat jednego ze skazańców, Josefa Lehmanna, żałując jednocześnie, że nie udało im się złapać jego brata Waldemara – ponoć „potwornego sadysty”. I ta właśnie postać staje się klamrą spinającą powieściową przeszłość z teraźniejszością. Chwilę później przenosimy się o czterdzieści cztery lata w przód. W gospodarstwie Rätmyren, kilkadziesiąt kilometrów od miasteczka Sveg w środkowej Szwecji (w gminie Härjedalen), zostaje bestialsko zamordowany siedemdziesięciosześcioletni mężczyzna. Miejscowa policja jest w szoku. Komu bowiem aż tak bardzo mógł się narazić samotny emeryt, który z nikim w zasadzie nie utrzymywał kontaktów, przez cały czas oddając się jedynej pasji, jaką miał, czyli tangu? Kto nienawidził go do tego stopnia, że dosłownie zakatował na śmierć, a następnie zmasakrowane ciało porzucił pod gołym niebem? Odpowiedź nasuwa się sama – to musiał być psychopata! Ale z drugiej strony, czy człowiek niezrównoważony psychicznie zadałby sobie aż tyle trudu i obmyśliłby tak misterny plan wykurzenia z domu mężczyzny, który ewidentnie chciał się przed kimś ukryć i – sądząc po wielu przesłankach – cechował się wyjątkową wręcz podejrzliwością… Wizytujący miejsce zbrodni, sprowadzony z Östersund, komisarz Giuseppe Larsson szybko nabiera przekonania, że morderstwo to było tak naprawdę egzekucją.
W tym samym czasie w odległym Borås trzydziestosiedmioletni policjant Stefan Lindman przeżywa niezwykle trudne chwile. Dowiedział się bowiem właśnie, że niewielki guzek, który jakiś czas temu pojawił się na jego języku, to nowotwór. Prowadząca go lekarka daje mu jednak nadzieję, pomóc powinna radioterapia. Na pierwszy zabieg ma się zgłosić za trzy tygodnie, a na razie dostaje zwolnienie lekarskie. Nie będąc pewnym swej przyszłości, Lindman postanawia zakosztować życia i wybrać się na przynajmniej tygodniowe wczasy na Majorkę. Ale pech – a może szczęście? – chce, że w jego ręce wpada gazeta, w której opisana jest zbrodnia w Rätmyren. Okazuje się, że ofiarą „psychopaty” jest były funkcjonariusz policji Herbert Molin – człowiek, z którym Stefan pracował przed laty w Borås, od którego uczył się fachu. Wracając myślami do tamtych czasów, przypomina sobie zdarzenie, które utwierdziło go wówczas w przekonaniu, że starszy kolega kogoś się boi, że ten strach towarzyszy mu przez cały czas. Uznaje to wrażenie za ważne tak bardzo, że najpierw kontaktuje się telefonicznie z Larssonem, aby go o tym poinformować, a następnie podejmuje decyzję, że zamiast wygrzewać się na plażach Balearów, zatopi się w szwedzkiej leśnej głuszy, gdzie być może znajdzie odpowiedź na nurtujące go pytania na temat biografii Molina. Wtedy jeszcze Lindman nie zdaje sobie sprawy, jak głęboko w przeszłość będzie musiał zajrzeć i z jakimi wyłażącymi z wojennej otchłani demonami przyjdzie mu się zmierzyć. Jego świat zostaje postawiony na głowie, tym bardziej że w całą historię pośrednio wmieszany okazuje się również nieżyjący już od kilku lat ojciec Stefana.
Co jest już tradycją u Mankella (vide „Zapora”, „Chińczyk”, „Niespokojny człowiek”), fabuła powieści obmyślana została z ogromnym rozmachem. Czytelnik przemieszcza się nie tylko w czasie, ale i przestrzeni (od Berlina czasów wojny, poprzez Buenos Aires lat 50. ubiegłego wieku, aż po współczesną Szwecję). Na dodatek gdzie się nie ruszy, tam krew, zdrada i makabra. Dość powiedzieć, że kilka dni po Molinie zamordowany zostaje – i to w nie mniej koszmarny sposób – jego sąsiad (jeśli w ogóle można tak nazwać osobę mieszkającą dziesięć kilometrów dalej), Abraham Andersson, na co dzień muzyk orkiestry symfonicznej w Helsingborgu. Początkowo policja podejrzewa, że za obydwoma morderstwami stoi ten sam zbrodniarz, ale z biegiem czasu Larsson i pomagający mu, choć nieoficjalnie, Lindman nabierają podejrzeń, że mimo pewnych powiązań, za te tragiczne zdarzenia odpowiadają różni ludzie. Niewielkie to zresztą pocieszenie, ponieważ do tej pory stróże prawa byli przekonani, że ścigają jednego zwyrodnialca, a teraz okazuje się, że dwóch. Zagłębiając się w przeszłość Molina, Stefan odkrywa zaskakujące fakty. Jego zdziwienie jest tym większe, że odkrywa, iż – wbrew powszechnemu przekonaniu – w społeczeństwie szwedzkim wciąż bardzo silna jest tolerancja dla postaw faszystowskich. Z biegiem czasu Lindman staje się coraz bardziej zdeterminowany w odkryciu prawdy. Do tego stopnia, że nie waha się nawet przekroczyć prawo. Gdy jednak zdamy sobie sprawę, że jest on przecież człowiekiem z wyrokiem na karku, a raczej na języku (nowotwór!), możemy w pełni zrozumieć jego upór i nieustępliwość w dążeniu do celu.
Czyta się „Powrót nauczyciela tańca” znakomicie. Jak każda powieść Henninga Mankella, ta również „zasysa” od pierwszej strony, ba! pierwszego akapitu. Nie oznacza to jednak, że wszystko jest w niej idealne. Na pewno nie zaszkodziłoby książce, gdyby autor rozwinął nieco wątek wojenny. Dzięki temu uprawdopodobnieniu uległyby pewne zachowania bohaterów. Irytować mogą też nieco schematyczne opisy pościgów za opryszkami i bardzo stereotypowe podnoszenie napięcia. Po co bowiem rozwodzić się nad scenami, w których czarny charakter celuje z pistoletu do Lindmana, skoro czytelnik i tak doskonale zdaje sobie sprawę, że za chwilę ktoś cudem uratuje detektywa? Oczywiste jest przecież, że jeśli ktoś chce zabić, to wyceluje i wystrzeli, a nie będzie przeciągać egzekucję w nieskończoność, czekając, aż pojawi się osoba trzecia (względnie czwarta), która wyciągnie z tarapatów zagrożonego śmiercią stróża prawa. Na takie chwyty mogą pozwolić sobie literaccy „producenci” średniej jakości thrillerów sensacyjnych; mistrz pokroju Mankella od podobnych rozwiązań fabularnych powinien mimo wszystko trzymać się z daleka. Walory powieści szybko docenili filmowcy. W 2004 roku powstały dwie adaptacje „Powrotu…”: austriacko-niemiecki pełnometrażowy telewizyjny obraz w reżyserii Szwajcara Ursa Eggera i duńsko-niemiecko-szwedzki miniserial Stephana Apelgrena. W postać Stefana Lindmana w nich wcielili się odpowiednio Tobias Moretti i Jonas Karlsson, a na drugim planie pojawili się między innymi: u Eggersa – Krister Henriksson (przyszły odtwórca postaci Wallandera) oraz u Apelgrena – Mats Bergman (który w serialu o policjancie z Ystad wcielił się w sarkastycznego technika kryminalistycznego Nyberga).
koniec
30 maja 2011

Komentarze

30 V 2011   12:05:09

Nie jestem historykiem ale w kilku źródłach znalazłem informację dotyczącą wojny 1941. Według tych źródeł to Rosjanie sami rozpoczęli bombardowania Finlandii w 1941.
Proszę o korektę jeśli się myle.

30 V 2011   14:41:36

Pewne jest, o czym przekonują badania Marka Sołonina, że Sowieci, nie spodziewając się ataku Niemców w czerwcu 1941, sami szykowali się do wojny agresywnej przeciwko nim. Planowali także uderzenie prewencyjne przeciwko Finlandii. I nawet 22 czerwca, gdy hitlerowcy przekroczyli już granicę ZSRR i bombardowali radzieckie lotniska, przemieszczali swoje oddziały do Karelii. Mogło więc oczywiście tak być.

30 V 2011   20:37:59

Czytajac notke biograficzna o Stiegu Larssonie uderzyla mnie fascynacja komunizmem i to w najgorszym azjatyckim wydaniu (Pol Pot, Mao, Ho Szi Min). Zabawnie jakby udalo im sie rozpetac ta robotnicza rewolucje i zamiast pisac kryminaly wyladowaliby w zbiorowym grobie lub szwadronach smierci przy ukladaniu schludnych piramid z czaszek:-)

30 V 2011   22:01:13

To problem znacznie szerszy i dla nas, Polaków, doświadczonych przez oba totalitaryzmy, chyba nie do zrozumienia. Zapraszam do lektury, recenzowanej też w "Esensji", książki szwedzkiego dziennikarza "Uśmiech Pol Pota". Ona nieco rozjaśnia przyczyny tego fatalnego zauroczenia zachodnich (czy raczej północno-zachodnich) intelektualistów tą zbrodniczą ideologią.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Marzec 2012
— Joanna Kapica-Curzytek, Michał Kubalski, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.