Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

J.M. Barrie
‹Piotruś Pan i Wendy›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPiotruś Pan i Wendy
Tytuł oryginalnyPeter and Wendy
Data wydania1 czerwca 2011
Autor
PrzekładMichał Rusinek
IlustracjeRobert Ingpen
Wydawca Buchmann
CyklPiotruś Pan
ISBN978-83-7670-150-9
Format216s. 199×242mm; oprawa twarda
Cena39,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Mała Esensja: Czemu nie możesz pozostać taka na zawsze?
[J.M. Barrie „Piotruś Pan i Wendy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kolejne wydanie przygód Piotrusia Pana (tym razem pod bliższym oryginałowi tytułem „Piotruś Pan i Wendy”) to dobra okazja, by wygłosić parę własnych refleksji na temat tego arcydzieła. Zwłaszcza, że wydanie jest bardzo ładne.

Konrad Wągrowski

Mała Esensja: Czemu nie możesz pozostać taka na zawsze?
[J.M. Barrie „Piotruś Pan i Wendy” - recenzja]

Kolejne wydanie przygód Piotrusia Pana (tym razem pod bliższym oryginałowi tytułem „Piotruś Pan i Wendy”) to dobra okazja, by wygłosić parę własnych refleksji na temat tego arcydzieła. Zwłaszcza, że wydanie jest bardzo ładne.

J.M. Barrie
‹Piotruś Pan i Wendy›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPiotruś Pan i Wendy
Tytuł oryginalnyPeter and Wendy
Data wydania1 czerwca 2011
Autor
PrzekładMichał Rusinek
IlustracjeRobert Ingpen
Wydawca Buchmann
CyklPiotruś Pan
ISBN978-83-7670-150-9
Format216s. 199×242mm; oprawa twarda
Cena39,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Z bliżej niewiadomych powodów opowieść o Piotrusiu Panie i jego Zagubionych Chłopcach nie zrobiła nigdy w Polsce takiej kariery, jak w innych krajach1), nie zyskała statusu innych arcydzieł literatury dziecięcej – „Kubusia Puchatka”, „Alicji w Krainie Czarów”2). Nie mam racji? Piotruś jest doskonale znanym, rozpoznawalnym bohaterem i u nas? Zapewne tak, każdy pewnie słyszał to imię, każdy też z pewnością kojarzy postać kapitana Haka. Ale ile osób zna dokładnie fabułę książki J. M. Barriego, ile osób wie, jak się nazywały dzieci państwa Darling, które uciekły z Piotrusiem, kto wie, jak się cała historia kończy? Wydaje się właśnie, że w Polsce „Piotruś Pan” funkcjonuje na zasadzie znajomości nawiązań – a to filmu Spielberga „Hook”3), a to disneyowskiej animacji, a to którejś z późniejszych ekranizacji, a to opowieści o J.M. Barriem z nominowanego do Oscara „Marzyciela”, a to wreszcie – z psychologicznych konotacji imienia głównego bohatera („syndrom Piotrusia Pana”). W wersji pierwotnej do polskich dzieci i rodziców „Piotruś Pan” – mimo licznych wznowień – tak naprawdę nie dotarł. A szkoda, bo do mnie dotarł znakomicie – i w okresie dziecięcym, i dziś.
Dlaczego tak się stało – nie mam pojęcia. Przecież i u nas niegdyś pasjonowano się opowieściami o piratach, Indianach, dzieci zawsze chciały latać, przeżywać przygody, a (przynajmniej niektórzy) dorośli być zawsze dziećmi. Być może jest on bardziej niż dzieła Milne’a czy Carrolla osadzony w pewnej rzeczywistości, którą nie tak łatwo było przyswoić, być może ma zbyt dorosłe wątki (ale czy „Alicja” ich nie ma?), nie wiem. To byłby temat na szersze badanie, może ktoś chciałby je przeprowadzić.
Uczciwie mówiąc, sytuacja i tak mocno poprawiła się w ostatnich latach. Zadecydowały o tym liczne wznowienia, w coraz ładniejszych wydaniach, kolejne tłumaczenie (choć klasycznemu przekładowi Macieja Słomczyńskiego trudno cokolwiek zarzucić4)). Może więc ja już zupełnie nie mam racji, narzekając na brak znajomości opowieści o przygodach rodzeństwa Darling i chłopca, który nie chciał być dorosły? Może sytuacja jest zupełnie inna niż w czasach mojego dzieciństwa? Chętnie posłucham kontrargumentów.
Dlaczego właściwie warto znać „Piotrusia Pana”, dlaczego warto czytać go własnym dzieciom? Cóż, bo to piękna opowieść z arcyciekawym, niejednoznacznym i niedoskonałym (jak to z dziećmi bywa) bohaterem, fascynującymi przygodami i mnóstwem smaczków dla dorosłych odbiorców. Piotruś jest samolubnym egocentrykiem, ale jednak chłopcem odważnym, szlachetnym, łączy w sobie cechy, które zwykliśmy przypisywać dzieciom i za które ich kochamy. Ciekawym zabiegiem jest to, że patrzymy na niego przez pryzmat dziewczynki, Wendy, która z jednej strony bywa Piotrusiem zafascynowana, z drugiej nieraz wzbudza on w niej irytację. Jakże inną postacią byłby, gdybyśmy poznawali go tylko poprzez własne czyny! Być może właśnie decyzja powierzenia głównej roli małej Wendy (bo przecież ona jest równoprawną bohaterką książki, o czym świadczy choćby oryginalny jej tytuł, o czym nierzadko zapominamy) zaowocowała tak ciekawym wizerunkiem Piotrusia Pana i tak ciekawą relacją między parą głównych postaci.
Z dzisiejszego punku widzenia, gdy większość drastycznych dawnych bajek jest łagodzona i dostosowywana do nowych czasów, szokować może dramaturgia wydarzeń. W walce między Indianami, piratami i chłopcami nie ma litości. Chłopcy czują realne zagrożenie ze strony piratów, nic więc dziwnego, że gdy przyjdzie do ostatecznej rozgrywki, zabijają ich bez pardonu. Cóż, podwładni kapitana Haka też nie mieli pobłażania w rozgrywce z Indianami… Czy zresztą znacie wiele książek dla dzieci, w których padają z ust głównego bohatera słowa „Śmierć to także wielka przygoda”?
Ale oczywiście dziś czytam Piotrusia Pana z punktu widzenia rodzica – tego, który porządkuje główki swoim dzieciom, który martwi się, by nie odleciały jakiejś nocy, który doskonale rozumie zachwyt pani Darling, gdy na widok dwuletniej Wendy wykrzykuje ona „Ach, czemu nie możesz pozostać taka na zawsze!”. „Piotruś Pan” nie jest dla dorosłego historią o wiecznej niedojrzałości, jest prośbą o zatrzymanie czasu już nie dla siebie, ale dla własnych dzieci. Warto spojrzeć na tę opowieść z tej perspektywy.
A dlaczego warto akurat spojrzeć na obecnie recenzowane wydanie Buchmanna? Przede wszystkim ze względu na ilustracje Roberta Ingpena: wydawca twierdzi, że są wspaniałe i – o dziwo – tym razem nie jest to zwykłe marketingowe gadanie. Ingpen nie poszedł śladem wielu innych ilustratorów, nawiązujących najczęściej jakoś do estetyki disneyowskiej, bądź typowych (ładne buzie, wyraziste kreski) ilustracji bajkowych, ale stworzył zestaw ulotnych, jakby ze snu, magicznych obrazków w sepii, zapewne bardziej skierowanych do dorosłego odbiorcy, dla którego marzenia o dziecięcych przygodach są właśnie takim nieostrym, dawnym wspomnieniem. Piękne. Jak i cała książka.
koniec
15 lipca 2011
1) Nawet film „The Lost Boys”, nawiązujący ewidentnie do twórczości Barriego u nas zyskał tytuł „Straceni chłopcy”. Takoż tłumacze piosenki Metalliki „Enter Sandman” z polskiej prasy muzycznej nie mieli pojęcia, czym jest „Never-Never Land”.
2) Choć to i tak nic w porównaniu z nieznajomością „Czarnoksięznika z krainy Oz”.
3) Kolejny dowód braku zakorzenienia – jak można było nie przetłumaczyć na polski tak oczywistego tytułu???
4) Recenzowana książka to niedawny przekład Michała Rusinka. Z jednej strony bardziej spójny od tłumaczenia Słomczyńskiego (np. imiona dzieci dawniej pojawiały się w dwóch wersjach – Wendy, Janek i Michał, tymczasem u Rusinka mamy Wendy, Johna i Michaela) z drugiej strony trudno mi odwyknąć od tak zapadających w pamięć haseł jak „Hak albo ja tym razem!” (w wersji Rusinka „Albo Hak, albo ja!”) czy przyzwyczaić się, że Blaszany Dzwoneczek nazywa się Cynką.

Komentarze

15 VII 2011   11:19:34

Przyznaję się nie czytałem PP, chociaż uwielbiam komiks ;-)
Jakiś czas temu, gdy moje córki były małe, chciałem im Piotrusia przeczytać i powiem szczerze, zostawiłem go. W porównaniu z innymi książkami czytało mi się go bardzo źle. Już nie pamiętam co było powodem, tłumaczenie, opisy... ale zarzuciłem ten pomysł. Ale kajam się i do książki powrócę... może nie jest jeszcze za późno :-)

15 VII 2011   18:14:54

Ukochana książka mojego dzieciństwa!!!

15 VII 2011   19:49:29

O, ja sie nie zgadzam! Mając 6 lat czekałam w oknie na PP, żałowałam, ze nie mam pod nosem Ogrodów Kensingstońskich, byłam zła na Wendy, ze chce wprowadzać "mamusine" porządki w podziemnym domu. A wiele lat później w sypialni moich dzieci były i lampki - "Oczy każdej mamy" i nawet coś w rodzaju Nany - tyle, że płci męskiej :)))

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.