Skąd brać wciąż nowe pomysły na atrakcyjne rozwiązania fabularne, kiedy tworzy się kolejny tom poczytnej serii? Przecież ludzka wyobraźnia nie jest koszem bez dna. Podobne dylematy ma wielu pisarzy, w tym również szwedzka autorka powieści kryminalnych Camilla Läckberg. W „Syrence” – szóstej odsłonie cyklu o Patriku Hedströmie i Erice Falck – postanowiła wspomóc się „Psychozą” Roberta Blocha. A może Alfreda Hitchcocka…
Gwałt na psychice
[Camilla Läckberg „Syrenka” - recenzja]
Skąd brać wciąż nowe pomysły na atrakcyjne rozwiązania fabularne, kiedy tworzy się kolejny tom poczytnej serii? Przecież ludzka wyobraźnia nie jest koszem bez dna. Podobne dylematy ma wielu pisarzy, w tym również szwedzka autorka powieści kryminalnych Camilla Läckberg. W „Syrence” – szóstej odsłonie cyklu o Patriku Hedströmie i Erice Falck – postanowiła wspomóc się „Psychozą” Roberta Blocha. A może Alfreda Hitchcocka…
Camilla Läckberg
‹Syrenka›
W końcowych fragmentach „
Niemieckiego bękarta” Camilla Läckberg – co wcześniej jej się nie zdarzało – w pewnym stopniu zapowiedziała, kto będzie jedną z głównych postaci kolejnej części cyklu; zdradziła również tytuł swojej następnej powieści. Może to świadczyć o tym, że kiedy kończyła książkę poświęconą dramatycznym losom matki Eriki Falck, miała już w głowie rozpisaną – jeśli nie dokładnie, to przynajmniej w ogólnych zarysach – fabułę jej kontynuacji. „Syrenka” ukazała się na rynku skandynawskim przed trzema laty i oczywiście, podobnie jak poprzednie odsłony kryminalnych perypetii komisarza Patrika Hedströma z posterunku w prowincjonalnym Tanumshede oraz jego małżonki, pisarki Eriki Falck – patrz: „
Księżniczka z lodu” (2002), „
Kaznodzieja” (2004), „
Kamieniarz” (2005), „
Ofiara losu” (2006) i „
Niemiecki bękart” (2007) – spotkała się z bardzo pozytywnym oddźwiękiem ze strony czytelników. Co można uznać za w pełni zrozumiałe i całkowicie usprawiedliwione; tym bardziej że po krótkim kryzysie twórczym, jaki Szwedka przeżyła dwa lata wcześniej, nowy tom dowodził, iż spadek formy autorka ma już za sobą i od tej pory powinno być tylko lepiej, ciekawiej i… mroczniej. Na to ostatnie wielbiciele talentu pani Läckberg liczyli zresztą chyba przede wszystkim. Jak bowiem wcześniej niejednokrotnie udowodniła, w takich właśnie klimatach – niekiedy wręcz z pogranicza opowieści grozy – czuła się zawsze najlepiej.
W ciągu kilku miesięcy, które minęły od czasu wyjaśnienia zagadki tragicznej śmierci emerytowanego nauczyciela historii Erika Frankla, w życiu Eriki i Patrika zaszła jedna, ale za to niezwykle istotna zmiana – pani Falck po raz kolejny zaszła w ciążę, z tą jednak różnicą, że teraz rodzina oczekiwać będzie pojawienia się na świecie bliźniaków (płci jeszcze nieznanej). Co ciekawe, w ciąży, choć już nie mnogiej, znajduje się także siostra Eriki, Anna, a sprawcą jej szczęścia jest Dan, z którym żyje „na kocią łapę” od jakiegoś już czasu. Taki początek książki zapowiadałby jedną z najradośniejszych części cyklu, ale to jedynie pozór, ponieważ „Syrenka” szybko przeistacza się w pełną makabry opowieść o – to już nas dziwić nie powinno, stało się bowiem znakiem rozpoznawczym twórczości Läckberg (jak i większości skandynawskich kryminałów zresztą) – nierozwiązanych tajemnicach z przeszłości. Jak pisarka zawiązała intrygę? Otóż pewnego grudniowego poranka wychodzi z domu i znika niejaki Magnus Kjellner, mąż Cii i ojciec dwójki nastolatków – Elin i Ludviga. Od tamtego momentu mijają trzy miesiące i choć pani Kjellner systematycznie co środę odwiedza komisariat w Tanumshede, przez cały ten czas policja nie potrafi przedstawić jej satysfakcjonującego rozwiązania zagadki. Jednego nieszczęśliwa żona jest pewna – Magnus nie miał żadnego powodu, aby porzucać swoich najbliższych, byli bowiem szczęśliwą, rozumiejącą się i wspierającą w problemach rodziną.
Erikę tymczasem, poza ciążą, zaprząta zupełnie inna, znacznie, wydawałoby się, radośniejsza sprawa. Miejscowy bibliotekarz Christian Thydell, który wcześniej niejednokrotnie służył Falck pomocą w zdobywaniu interesujących ją informacji, postanowił napisać powieść. Żona Patrika niemal od samego początku wspierała go swoim doświadczeniem; pomogła mu nie tylko w pracach redakcyjnych, ale również w znalezieniu wydawcy. Teraz, gdy książka ukazuje się na rynku, Erika traktuje to wydarzenie niemal jak swój osobisty sukces. Jej radość jest tym większa, że „Syrenka” zdobywa bardzo pozytywne recenzje, dziennikarze prześcigają się w pochwałach, a krytycy mówią wprost o pojawieniu się nowej gwiazdy na firmamencie szwedzkiej prozy. Jedna z promujących powieść imprez odbywa się także w Tanumshede. W jej trakcie dochodzi do zaskakującego wydarzenia. Gdy Christian otrzymuje od nieznajomej osoby bukiet białych lilii, pada nagle nieprzytomny po przeczytaniu dołączonego doń bileciku. Ta niespodziewana reakcja rodzi oczywiście odpowiednie pytania. Następnego dnia Falck dowiaduje się od żony Thydella, Sanny, że jej mąż już od półtora roku otrzymuje anonimowe listy, które można uznać za pogróżki. Ale kto je wysyła i dlaczego – nie wiadomo. Christian upiera się bowiem, że nie wie nic, co pomogłoby wyjaśnić tę zagadkę. Niebawem okazuje się, że nie jest on jedynym adresatem podobnych epistoł. Otrzymują je także miejscowy przedsiębiorca w branży nieruchomości Erik Lind i jego pracownik Kenneth Bengtsson. Czy to przypadek, że obaj byli przyjaciółmi – i to jeszcze z czasów szkoły średniej – zaginionego Magnusa? Patrik nie może nie postawić sobie kolejnych pytań: Czy Kjellnerowi również grożono? A jeżeli tak, to czy miało to jakiś związek z jego zaginięciem?
Cały obraz mąci jednak pewien fakt – o ile Magnus, Erik i Kenneth znają się doskonale od mniej więcej trzydziestu lat, o tyle Thydell jest dla nich osobą nową, pochodzącą z zewnątrz. Do Fjällbacki sprowadził się nie tak dawno z Göteborga po ślubie z Sanną; nie pasuje zatem do pozostałych „ofiar” autora (względnie autorki) listów. Falck nie ma wątpliwości, że rozwiązania tajemnicy należy szukać w odległej przeszłości. Pytanie tylko – czyjej? Współczesnej narracji prowadzonej przez Läckberg przez cały czas towarzyszą retrospekcje, a mówiąc dokładniej – opis nieszczęśliwego dzieciństwa chłopca-sieroty, przedstawiony z jego punktu widzenia. Czytelnik nie ma najmniejszych wątpliwości, że to właśnie w tej pobocznej historii kryje się klucz do zagadki, zadaniem autorki jest natomiast jak najdłużej utrzymywać go w niepewności, kto stoi za dramatycznymi wydarzeniami, do których dochodzi we Fjällbace (od pewnego momentu bowiem zaczynają pojawiać się, jak na porządny kryminał przystało, także trupy). Udaje się to pisarce całkiem nieźle. Bo chociaż z każdym kolejnym rozdziałem krąg podejrzanych zawęża się, praktycznie do samego końca Läckberg potrafi zwieść czujność czytelnika. Inna sprawa, że czyni to, posiłkując się nie swoim patentem. Najważniejsze jednak, że potrafiła go twórczo przerobić, a nie trzymała się niewolniczo schematu. W efekcie powstała nowa jakość, chyba jeszcze bardziej przerażająca, niż przedstawili to Robert Bloch (w powieści) i Alfred Hitchcock (w filmie).
„Syrenka” to – obok „
Kaznodziei” i „
Kamieniarza” – najbardziej mroczna część cyklu. Ustępuje im tylko tym, że we wcześniejszych odsłonach serii pisarka wykorzystywała w pełni oryginalne pomysły, teraz zaś wzięła pożyczkę u innych. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że wyszedł jej bardzo zgrabny i wywołujący dreszcze thriller psychologiczny, w którym na dodatek po raz kolejny przemyciła wiele interesujących obserwacji dotyczących kondycji społeczeństwa szwedzkiego. Los chłopca-sieroty wpisuje się bowiem idealnie w krytykę systemu wychowania (czy też raczej „zimnego wychowu”), który skupiając się na pozorach (czytaj: zapewnieniu rodzinie dobrobytu materialnego), traci z oczu to, co najważniejsze – konieczność budowy trwałych więzi międzyludzkich. Oczywiście, nie można generalizować, ale po lekturze zarówno książek Camilli Läckberg, jak i „
Mężczyzny, który przychodził w niedzielę” Thomasa Kangera, „
Niechcianych” Kristiny Ohlsson, „
Zimnych serc” Gunnara Staalesena czy „
Śmierci w wodzie” Torkila Damhauga, można chyba postawić – w niezamierzony sposób brzmiące nieco ironicznie – pytanie: Co z tą Skandynawią? Wydarzenia, do których doszło 22 lipca 2011 roku w Oslo i na wyspie Utøya czynią je jeszcze bardziej zasadnym
1). Odpowiedzi można poszukać – a przynajmniej spróbować – na kartach kryminałów z północy Europy.
1) Jest to o tyle zasadne, że jednym ze specjalistów, którego „Gazeta Wyborcza” poprosiła o wyrażenie swojej opinii na temat zamachów z 22 lipca, był Jø Nesbo, autor cyklu powieści kryminalnych ze sztokholmskim komisarzem policji Harrym Hole w roli głównej.
"Przecież ludzka wyobraźnia nie jest koszem bez dna." Jak to nie? ; )