Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Joanna Bator
‹Japoński wachlarz. Powroty›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJapoński wachlarz. Powroty
Data wydania12 maja 2011
Autor
Wydawca W.A.B.
SeriaTerra Incognita
ISBN978-83-7414-953-2
Format376s. 142×202mm; oprawa twarda
Cena44,90
Gatunekpodróżnicza / reportaż
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Księżycowe żeglarki wbijają paznokcie
[Joanna Bator „Japoński wachlarz. Powroty” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Z „Japońskiego wachlarza” Joanny Bator dowiemy się mnóstwa rzeczy o zwyczajach klasy średniej w Japonii. Jednak czy czytelnik naprawdę zainteresowany tym krajem znajdzie tam coś nowego?

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Księżycowe żeglarki wbijają paznokcie
[Joanna Bator „Japoński wachlarz. Powroty” - recenzja]

Z „Japońskiego wachlarza” Joanny Bator dowiemy się mnóstwa rzeczy o zwyczajach klasy średniej w Japonii. Jednak czy czytelnik naprawdę zainteresowany tym krajem znajdzie tam coś nowego?

Joanna Bator
‹Japoński wachlarz. Powroty›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJapoński wachlarz. Powroty
Data wydania12 maja 2011
Autor
Wydawca W.A.B.
SeriaTerra Incognita
ISBN978-83-7414-953-2
Format376s. 142×202mm; oprawa twarda
Cena44,90
Gatunekpodróżnicza / reportaż
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Po „Japoński wachlarz” sięgnęłam, szukając lektury podróżniczej, jednak szybko okazało się, że jest to raczej książka z pogranicza socjologii. Autorka dużo pisze o roli kobiet w społeczeństwie, o relacjach kobiet z mężczyznami (a raczej częstokroć o ich braku) oraz o społecznych aspektach rozmaitych zachowań i zwyczajów, lecz mam wrażenie, że większa część dzieła mogłaby powstać bez ruszania się zza biurka, li i jedynie na podstawie źródeł. W przeciwieństwie do takiej na przykład „Bezsenności w Tokio” opisy przygód w obcym kraju ograniczone są do minimum. Rozmowa z którąś z zaprzyjaźnionych Japonek, wspólne wyjście do restauracji czy na rewię jest zwykle tylko pretekstem do rozwinięcia długiego i szczegółowego eseju, z których praktycznie każdy mógłby być osobnym artykułem w jakimś piśmie.
Zmniejszenie roli przeżyć osobistych nie jest, rzecz jasna, żadnym błędem – po prostu Joanna Bator oferuje czytelnikom co innego, niż Marcin Bruczkowski. „Japoński wachlarz” jest rodzajem kompendium wiedzy dla początkujących nipponofilów. Znajdą oni tam informacje o mniej i bardziej znanych elementach japońskiej popkultury (manga, cosplay, SMS-owe powieści), a także o różnych aspektach życia codziennego. Niewielu Polaków wie na przykład o tym, że japoński klimat przez znaczną część roku jest tak wilgotny, że ubrania i buty potrafią zapleśnieć w mieszkaniu. Ciekawostek jest w książce dużo: od słodyczy robionych z… czerwonej fasoli poprzez spożywanie żywych krewetek aż po profesora uniwersytetu śpiewającego karaoke. Jasne, że dla każdego czytelnika co innego będzie nową, ciekawą informacją: osoba nie wiedząca o Japonii praktycznie nic poza „znają karate i lubią miniaturyzację” pochłonie książkę z wielkim zainteresowaniem. Ktoś, kto interesuje się tym krajem choćby tylko na poziomie amatorskim, stwierdzi, że o większości opisywanych tam faktów już gdzieś czytał czy słyszał. Na dodatek może się zdarzyć, że fakty jakby nie do końca się zgadzają – na przykład informacje o historii i współczesności gejsz nieco inaczej (i o wiele bardziej szczegółowo) zostały przedstawione w prelekcji na Falkonie niż w „Japońskim wachlarzu”.
Przy lekturze książki kilka razy miałam wrażenie, że autorka posługiwała się jakimiś anglojęzycznymi źródłami i tłumaczenie niezbyt się jej udało. Pal sześć Toma Podglądacza (ang. Peeping Tom), bo jego trudno zastąpić jakimś sensownym polskim odpowiednikiem, ale już tłumaczenie japońskiego przysłowia o wystającym gwoździu, który musi zostać wbity, na upiornie brzmiącą wersję o paznokciu1) jest błędem, który powinna była wychwycić redakcja. Zaś wzmianka o „księżycowych żeglarkach”2) rozbawi każdego czytelnika, który choć liznął informacji o anime i mandze – nawiasem mówiąc, konsekwentnie określanej przez autorkę mianem „komiksów manga”, jakby bała się odmieniać to słowo przez przypadki.
„Wachlarz” ilustrowany jest zdjęciami zamieszczonymi na kolorowych wkładkach niejako w pęczkach, co nie ułatwia dopasowania ich do odpowiednich fragmentów tekstu. Jako migawki z życia fotki są naprawdę milutkie i ciekawe, choć byłabym bardziej zadowolona, gdyby wydawca, zapewne celem oszczędzania miejsca, nie pozmniejszał ich do rozmiarów czasem ledwo czytelnych.
Reasumując, książka Joanny Bator jest ciekawym przewodnikiem po japońskich obyczajach i realiach, jednak niewielka liczba osobistych uwag sprawia, że czyta się ją niemal jak podręcznik.
koniec
9 sierpnia 2011
1) „Nail” to po angielsku zarówno paznokieć jak gwóźdź.
2) No dobrze, w tytule serialu „Sailor Moon” jest żeglarz/marynarz, ale w Polsce był on tłumaczony jako „Czarodziejka z Księżyca”.

Komentarze

10 VIII 2011   13:49:07

w zasadzie unikanie deklinacji rzeczownika 'manga' jest bardzo rozsądne (choć skądinąd z powodów, których stojące przed tym dylematem nie uznają za ważny), mianowicie taki, że aby powiedzieć w dopełniaczu 'mangi' należy założyć, że -a w słowie 'manga' jest końcówką r. ż. M l. poj. Tymczasem w japońskim ani pojęcie rodzaju, ani przypadku gramatycznego, ani nawet liczby albo nie występuje, albo w najlepszym razie wygląda całkiem inaczej, A zatem -a nie jest końcówką mianownika, więc -i nie może być końcówką dop. l. poj. i tak samo z innymi przypadkami.
W przypadku języków, których słowa mają tylko "przypadkiem" postać foniczną podobną do "naszej" nie należy temu ulegać. Pomaga to wówczas rozumieć nieodmienianie rzeczowników np. zakończonych na -u, a jaka to dla Japończyka różnica w deklinacji 'manga' czy 'fujitsu', skoro nie ma dla tych wyrazów w ogóle żadnej deklinacji?

10 VIII 2011   15:09:32

W języku polskim odmienia się słowa zgodnie z polską deklinacją*, nawet te pochodzące z obcych języków. W dawnych czasach np. "radio" było nieodmienne, a teraz odmienia się tak samo jak np. "krzesło" (nikt przecież nie powie "słuchałem radio" czy "nie mam radio"). To, czy język oryginału ma rodzaje czy ich nie ma nigdy - o ile mi wiadomo - nie bylo problemem. Przecież "komputer" czy "makijaż" to też spolszczone obce słowa. W przypadku mangi jest tak samo, tyle, że nie było czego spolszczać jeśli chodzi o pisownię.

*co oznacza, że np. słowa zakończone na -e nie beda odmieniane. Dlatego "karate" się nie odmienia, ale już "katana" czy "kimono" jak najbardziej.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Inne twarze
— Joanna Kapica-Curzytek

Esensja czyta: Lipiec 2014
— Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady, Jacek Jaciubek, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka

Alicja w Krainie Chichów
— Iwona Michałowska

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.