Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

James Patterson, Liza Marklund
‹Pocztówkowi zabójcy›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPocztówkowi zabójcy
Tytuł oryginalnyPostcard Killers
Data wydania27 lipca 2011
Autorzy
PrzekładAndrzej Szulc
Wydawca Albatros
ISBN978-83-7659-531-3
Format384s.
Cena33,90
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Miłość do sztuki może być mordercza
[James Patterson, Liza Marklund „Pocztówkowi zabójcy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Uznanie dla autorów szwedzkich kryminałów dotarło także za Atlantyk. Świadczyć o tym mogą dwa fakty: „Dziewczyna z tatuażem”, czyli (przede wszystkim) amerykańska adaptacja pierwszej powieści Stiega Larssona z cyklu „Millennium”, oraz „Pocztówkowi zabójcy”, będący wspólnym dziełem dwóch tuzów współczesnej literatury detektywistycznej – Amerykanina Jamesa Pattersona oraz Szwedki Lizy Marklund.

Sebastian Chosiński

Miłość do sztuki może być mordercza
[James Patterson, Liza Marklund „Pocztówkowi zabójcy” - recenzja]

Uznanie dla autorów szwedzkich kryminałów dotarło także za Atlantyk. Świadczyć o tym mogą dwa fakty: „Dziewczyna z tatuażem”, czyli (przede wszystkim) amerykańska adaptacja pierwszej powieści Stiega Larssona z cyklu „Millennium”, oraz „Pocztówkowi zabójcy”, będący wspólnym dziełem dwóch tuzów współczesnej literatury detektywistycznej – Amerykanina Jamesa Pattersona oraz Szwedki Lizy Marklund.

James Patterson, Liza Marklund
‹Pocztówkowi zabójcy›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPocztówkowi zabójcy
Tytuł oryginalnyPostcard Killers
Data wydania27 lipca 2011
Autorzy
PrzekładAndrzej Szulc
Wydawca Albatros
ISBN978-83-7659-531-3
Format384s.
Cena33,90
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Liza Marklund znana jest w Polsce przede wszystkim jako autorka cyklu powieści kryminalnych, których główną bohaterką uczyniła dziennikarkę śledczą sztokholmskiego pisma „Kvällspressen” Annikę Bengtzon (vide „Zamachowiec”, „Studio Sex”, „Raj”, „Prime time”, „Czerwona Wilczyca”); James Patterson (rocznik 1947) natomiast zdobył rozgłos jako „ojciec chrzestny” czarnoskórego policjanta i psychologa Aleksa Crossa. W porównaniu ze swoją koleżanką po piórze ze Skandynawii Amerykanin jest jednak znacznie bardziej pracowity – ma już na swoim koncie prawie sto powieści, które publikuje nieprzerwanie od 1976 roku. W dużej mierze liczba ta wzięła się ze specyficznego podejścia artysty do materii literackiej i – szczególnie w ostatnich latach – wykorzystywania, jako współautorów dzieł, innych pisarzy. Na liście bliskich współpracowników Pattersona znajduje się już prawie dziesięć nazwisk, a najczęściej przewijającymi się są: Andrew Gross i Maxine Paetro (głównie cykl „Kobiecy Klub Zbrodni”), Howard Roughan, Peter De Jonge oraz Michael Ledwidge (seria „Michael Bennett”). Przerzucanie, jak można mniemać, sporej części obowiązków na znajomych i przyjaciół pozwala twórcy z Newburgh w stanie Nowy Jork publikować nawet dziesięć (a niekiedy i więcej) pozycji w ciągu roku. Jaka jest ich wartość artystyczna – to już zupełnie inna sprawa.
Duet Pattersona z Lizą Marklund, w przeciwieństwie do książek pisanych z wymienionymi wyżej autorami, można chyba uznać za jednorazowy eksperyment. Książka zatytułowana „Pocztówkowi zabójcy” – bardziej infantylny tytuł naprawdę trudno byłoby wymyślić – ukazała się w 2010 roku i z miejsca stała się hitem. To akurat dziwić nie powinno, ponieważ i Patterson, i Szwedka zaliczają się do bardzo popularnych twórców (i to nie tylko w swoich ojczyznach) w kategorii literatury o proweniencji kryminalno-sensacyjnej. Już początkowe partie powieści przekonują, że nosi ona wyraźne piętno obu twórców. Amerykaninowi udało się bowiem narzucić typową dla jego książek konstrukcję, polegającą na prowadzeniu narracji za pomocą bardzo krótkich, dynamizujących akcję rozdziałów (czy raczej: rozdzialików, gdyż większość z nich nie przekracza objętością dwóch, względnie trzech stron). Z kolei Marklund, powołując do życia swoją bohaterkę, czyli reporterkę dziennika „Aftonposten” Dessie Larsson (z wykształcenia kryminolożkę), nawiązała bezpośrednio do postaci jej starszej „siostry” – Bengtzon. O ile jednak w cyklu poświęconym dziennikarce „Kvällspressen”, Annika jest praktycznie sama sobie sterem, żeglarzem i okrętem (czasami korzystającym z informacji udzielanych jej przez anonimowego gliniarza w hawajskiej koszuli), o tyle w „Pocztówkowych zabójcach” Dessie bardzo blisko współpracuje ze stróżami prawa, a mówiąc precyzyjniej – z jednym z nich, prowadzącym prywatne dochodzenie nowojorskim detektywem Jacobem Kanonem.
Jakim cudem drogi Kanona i Larsson zdołały się przeciąć? To trochę skomplikowane. Parę miesięcy wcześniej córka Jacoba, Kimmy, wybrała się ze swoim narzeczonym do Rzymu; tam w jednym z hoteli oboje zostali w bardzo brutalny sposób zamordowani. Włoska policja nie znalazła zabójców, co zirytowało Amerykanina do tego stopnia, że postanowił na jakiś czas zrezygnować z pracy i przenieść się do Europy, aby przynajmniej spróbować odnaleźć morderców na własną rękę. Na miejscu okazało się, że niemal identyczne zbrodnie popełniono również w ostatnim czasie w hotelach i pensjonatach w innych miastach Starego Kontynentu; między innymi w Madrycie, Atenach, Amsterdamie, Florencji oraz – o czym dowiadujemy się z prologu i pierwszych rozdziałów powieści – także w Paryżu i Berlinie. Ofiarami zawsze padały młode pary (niekoniecznie tuż po ślubie), które wcześniej rozbierano do naga, a następnie szlachtowano jak zwierzęta. Że sprawy te należy łączyć ze sobą, przekonywał jeszcze jeden szczegół – tuż przed popełnieniem mordu zabójcy wysyłali pocztówkę do dziennikarza miejscowej gazety, na jej odwrocie zamieszczali zaś cytat z Szekspira. Tym sposobem ogłaszali swoje przybycie. Jakiś czas później natomiast nadchodziła kolejna przesyłka, tym razem w kopercie – zdjęcie zabitych turystów. Pewnego dnia taką właśnie kartkę pocztową otrzymuje pracująca w sztokholmskim „Aftonposten” Dessie Larsson. Gdy dowieduje się o tym przebywający właśnie w Berlinie Kanon, nie ma wątpliwości, że to w stolicy Szwecji znalezione zostaną kolejne ofiary maniakalnych zabójców. Bez namysłu wsiada więc w samolot i rusza na północ Europy.
Reszta jest inteligentnie obmyślanym i sprawnie napisanym thrillerem psychologicznym, którego autorzy starali się umiejętnie wyważyć proporcje między wątkami sensacyjnym (obfitującym w wyjątkowo makabryczne opisy), obyczajowym (romans Dessie z Jacobem, który o tyle nie jest oczywisty, że pani Larsson, choć jest już po rozwodzie z mężczyzną, ma także bardzo silny pociąg do kobiet) a psychologicznym (miłość do sztuki konceptualnej, która może prowadzić na moralne manowce). Patterson i Marklund postarali się zresztą przełamać schemat podobnych opowieści i nie dosyć, że w miarę szybko podali czytelnikom do wiadomości personalia domniemanych morderców, to na dodatek „skłonili” ich do tego, by sami oddali się w ręce szwedzkiej policji. Absurd? Tylko pozornie, ponieważ to, co w „Pocztówkowych zabójcach” najlepsze, zaczyna się właśnie w tym momencie. Szybko bowiem okazuje się, że stróże prawa nie mają żadnych dowodów, że to osoby, które znalazły się w areszcie, stoją za przypisywanymi im potwornymi czynami. Kanon nie ma, co prawda, żadnych wątpliwości, ale prokuratura i prowadzący dochodzenie szwedzcy policjanci – w tym także ekskochanka Dessie, inspektor Gabriella Oscarsson – mnożą zastrzeżenia, które ostatecznie prowadzą do tego, że prokurator podejmuje decyzję o wypuszczeniu podejrzanych na wolność…
Akcja powieści rozgrywa się przede wszystkim w Sztokholmie, choć w pewnym momencie, w ślad za Jacobem, czytelnicy zostają przeniesieni do słonecznej Kalifornii, gdzie, jak się okazuje, tkwią źródła popełnianych w Europie makabrycznych zbrodni. Rozbija to trochę zwartą konstrukcję fabuły, ale z drugiej strony czegoś takiego można się chyba było spodziewać po dziele pisanym na odległość przez Szwedkę i Amerykanina. Każdy przecież ciągnie w swoją stronę! Poza tym Pattersonowi musiało zależeć na tym, aby trafić do swoich wielbicieli w ojczyźnie, a to mógł osiągnąć tylko w jeden sposób – umieszczając w książce wątek wydarzeń rozgrywający się za Oceanem. Znając dokonania literackie obu twórców, nietrudno odgadnąć, które partie „Pocztówkowych zabójców” wyszły spod „pióra” Marklund, a które napisał Patterson. Komu jednak przypisać kilka zaskakujących wpadek – pisarzom, redaktorowi, korekcie, a może tłumaczowi? Trudno bowiem zgodzić się ze stwierdzeniem, że Rammstein to „niemiecki hard rock”. Dziwi też taki fragment opisu budynku komendy sztokholmskiej policji na Kungsholmen: „Główne wejście znajdowało się w starej komunistycznej [sic!] części kompleksu”. Kilkadziesiąt stron dalej natomiast w sąsiadujących ze sobą i odnoszących się do tego samego motywu rozdziałach czytamy: „Nagrania z monitoringu w Muzeum Sztuki Nowoczesnej były stosunkowo niezłej jakości”, a chwilę później: „Trudno było określić ich [włosów] kolor z powodu nie najlepszej jakości nagrania”. I choć ktoś może stwierdzić, że „stosunkowo niezłej” nie jest wcale tak daleko do „nie najlepszej”, to jednak rozbieżności pozostają. Mimo pewnych niedoskonałości, powieść zasługuje na uwagę, choć raczej trudno oczekiwać, by wielbiciele Lizy Marklund zaczęli teraz wykupywać z księgarń książki Pattersona i na odwrót.
koniec
1 lutego 2012

Komentarze

01 II 2012   11:14:40

Strasznie zawyżona ocena. Poza chaotyczną akcją, prostacką wręcz zagadką i drętwym stylem obojga autorów nie ma w tej książce nic wartego wspomnienia. Strata czasu i pieniędzy.

01 II 2012   15:04:07

Nie przesadzajmy, aż tak źle to znowu nie jest. Jest świetny haczyk w tej powieści, choć prawdą pozostaje fakt, że nie został do końca "wygrany" przez obu pisarzy.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

PRL w kryminale: W kamienicy na Złotej
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

W 1957 roku, na fali październikowej „odwilży”, swój powieściowy debiut opublikowała – dotychczas zajmująca się głównie dziennikarstwem – Anna Kłodzińska (w tym momencie miała już czterdzieści dwa lata). Wtedy nikt jeszcze nie mógł przewidywać, że za sprawą książki „Śledztwo prowadzi porucznik Szczęsny” na literacką scenę wkroczy jedna z najbardziej znanych postaci peerelowskiej literatury kryminalnej.

więcej »

Destrukcyjne układy
Joanna Kapica-Curzytek

11 IV 2024

W czeskiej powieści kryminalnej „Pięć martwych psów” najważniejsze są zwierzęta, i to nie tylko te tytułowe. Zespół śledczych z Ołomuńca musi poradzić sobie z trudnym zadaniem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Bez zbędnych elementów
— Joanna Kapica-Curzytek

Bez tajników
— Joanna Kapica-Curzytek

Kolejny koniec świata?
— Dominika Cirocka

„Pożyteczni idioci” ze Skandynawii
— Sebastian Chosiński

Cichopek, Ibisz i Frytka po szwedzku
— Sebastian Chosiński

Mroczno jak w Raju
— Sebastian Chosiński

Pod pierzyną mieszkają demony
— Sebastian Chosiński

Pornominister w szponach KGB
— Sebastian Chosiński

Esensja czyta: Luty-marzec 2010
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk

Prawie jak film
— Anna Kańtoch

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.