Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marek Krajewski
‹Rzeki Hadesu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRzeki Hadesu
Data wydania7 maja 2012
Autor
Wydawca Znak
CyklEdward Popielski
ISBN978-83-240-2239-7
Format250s. 124×205mm
Cena32,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Pedofil zawsze wraca na miejsce zbrodni
[Marek Krajewski „Rzeki Hadesu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W czwartej powieści z lwowskim komisarzem Edwardem Popielskim w roli głównej Marek Krajewski przekracza kolejne tabu. Tym razem kontrowersyjny funkcjonariusz przedwojennej policji ściga gwałciciela-pedofila, który wykorzystał seksualnie dziewczynkę upośledzoną zarówno umysłowo, jak i fizycznie. Jeśli więc ktoś sądził, że w „Liczbach Charona” pisarz z Wrocławia posunął się najdalej, jak było to możliwe,, „Rzeki Hadesu” wyprowadzą go z błędu.

Sebastian Chosiński

Pedofil zawsze wraca na miejsce zbrodni
[Marek Krajewski „Rzeki Hadesu” - recenzja]

W czwartej powieści z lwowskim komisarzem Edwardem Popielskim w roli głównej Marek Krajewski przekracza kolejne tabu. Tym razem kontrowersyjny funkcjonariusz przedwojennej policji ściga gwałciciela-pedofila, który wykorzystał seksualnie dziewczynkę upośledzoną zarówno umysłowo, jak i fizycznie. Jeśli więc ktoś sądził, że w „Liczbach Charona” pisarz z Wrocławia posunął się najdalej, jak było to możliwe,, „Rzeki Hadesu” wyprowadzą go z błędu.

Marek Krajewski
‹Rzeki Hadesu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRzeki Hadesu
Data wydania7 maja 2012
Autor
Wydawca Znak
CyklEdward Popielski
ISBN978-83-240-2239-7
Format250s. 124×205mm
Cena32,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Marek Krajewski – z wykształcenia filolog klasyczny (specjalista w zakresie językoznawstwa łacińskiego) – zyskał popularność pod koniec ubiegłego stulecia powieścią kryminalną „Śmierć w Breslau” (1999), na kartach której powołał do życia postać niemieckiego – wszak Wrocław znajdował się w czasie, w którym rozgrywa się akcja książki (a są to lata 1933-1934), w granicach III Rzeszy – komisarza Eberharda Mocka. Czytelnicy i krytycy przyjęli dzieło debiutanta na polu beletrystyki z uznaniem, w efekcie czego kilka lat później ukazała się nie mniej udana kontynuacja (będąca jednak de facto prequelem) – „Koniec świata w Breslau” (2003). Później już regularnie, w odstępach rocznych, ukazywały się kolejne części cyklu: „Widma w mieście Breslau” (2005), „Festung Breslau” (2006), „Dżuma w Breslau” (2007) oraz „Głowa Minotaura” (2009). Ostatnia z wymienionych była pod paroma względami nietypowa – przede wszystkim dlatego, że główną areną działań Mocka stał się tym razem Lwów (należący do II Rzeczypospolitej), natomiast w prowadzeniu dochodzenia wydatnie wspomagał go miejscowy policjant – komisarz Edward Popielski. Mało kto oczywiście, poza samym autorem, zdawał sobie wtedy sprawę z tego, że jest to dla Krajewskiego pożegnanie z wydawnictwem W.A.B., a przeniesienie akcji na wschód Polski i wykreowanie bohatera nie mniej charyzmatycznego od policjanta z Wrocławia, miało pisarzowi otworzyć furtkę do stworzenia nowej serii kryminałów (tym razem publikowanej już przez krakowski Znak). Po „Głowie Minotaura” ukazały się więc jeszcze „Erynie” (2010), „Liczby Charona” (2011) oraz – wydana na początku maja – czwarta odsłona perypetii Popielskiego, czyli „Rzeki Hadesu”. Co ciekawe, w najnowszej powieści autor postanowił „odkurzyć” postać komisarza Mocka i była to – bez najmniejszych wątpliwości – słuszna decyzja.
Akcję „Rzek Hadesu” Krajewski rozpostarł na dwóch płaszczyznach czasowych. Punktem wyjścia są wydarzenia, które rozgrywają się we Wrocławiu w kilkanaście miesięcy po zakończeniu wojny, we wrześniu 1946 roku. Zrujnowane podczas oblężenia przez Armię Czerwoną miasto (vide „Festung Breslau”) stało się teraz nowym domem dla osieroconych dawnych mieszkańców Lwowa. Ich los nie jest jednak najłatwiejszy; cudem ocalałe domy zarezerwowali dla siebie przede wszystkim oficerowie radzieccy oraz funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa; pozostali, mający znacznie mniej szczęścia, zasiedlają odgruzowywane powoli piwnice, a za niechcianych sąsiadów mają najczęściej szczury. W miejscowym ubeckim więzieniu siedzi natomiast kuzynka Popielskiego, Leokadia Tchorznicka – w dużym stopniu cierpi tam katusze za „grzechy” swego krewniaka, który nie dość, że był funkcjonariuszem przedwojennej Policji Państwowej, to na dodatek w czasie wojny dowodził oddziałem partyzanckim Armii Krajowej, a teraz, jak podejrzewano, ukrywa się przed wymiarem komunistycznej sprawiedliwości właśnie we Wrocławiu. Parol na Popielskiego zagiął sam szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego pułkownik Placyd Brzozowski, który stara się wszelkimi metodami wydusić z biednej Leokadii miejsce ukrywania się jej kuzyna. Zapału „czekisty” nie studzi nawet osobista tragedia – uprowadzenie dwunastoletniej córeczki Lusi. Informacja o tym zdarzeniu trafia do prasy i tym sposobem dowiaduje się o niej również Popielski, który widzi w tym prawdziwe zrządzenie losu. Jeśli bowiem uda mu się dopaść kidnapera pierwszemu, może dokonać z Brzozowskim transakcji i wymienić go na Tchorznicką. Tym bardziej że, co wnioskuje z opisu porwania, wie, kim jest ów amator młodych dziewczynek. To ten sam perfidny gwałciciel, którego już raz ścigał i niemal dopadł – trzynaście lat wcześniej we Lwowie.
Brzozowski też zresztą jest przekonany, że jedynie Popielski może wytropić i oddać w jego ręce człowieka, który odważył się pohańbić Lusię. Dlatego tak bardzo zależy mu na tym, aby wydusić wreszcie z Leokadii, gdzie i pod jakim nazwiskiem ukrywa się dawny komisarz. Pytanie tylko, na ile można wierzyć i ufać pułkownikowi – jest przecież ubekiem, którego obowiązuje przede wszystkim wierność idei i enkawudzistom. Popielski, nie oglądając się na bezpieczniaka, postanawia odnaleźć porywacza i gwałciciela w jednym, chociażby dlatego, że ma z nim stare nieuregulowane porachunki. Główny problem polega jednak na tym, że nie zna Wrocławia, zna za to człowieka, który o mieście wie wszystko, w przeszłości zajrzał bowiem do każdej jego, choćby najciemniejszej i najohydniejszej, nory. Poznali się niemal dziesięć lat wcześniej, gdy wspólnymi siłami tropili we Lwowie zabójcę dziewic, który sam siebie nazywał Minotaurem. Chodzi oczywiście o Eberharda Mocka. Spotkawszy niemieckiego policjanta, Popielski opowiada mu o swoim poprzednim spotkaniu z domniemanym porywaczem Lusi. Historię śledztwa w sprawie odrażającego gwałtu popełnionego na niepełnosprawnej fizycznie i umysłowo czternastoletniej Elżuni Hanasównie, córce króla lwowskiego półświatka, poznajemy więc w formie retrospekcji. Na finał, rozegrany z iście hollywoodzkim rozmachem, Krajewski ponownie przenosi czytelników do powojennego Breslau. Tfu!… Wrocławia. I kto wie, czy nie jest to najlepsze zakończenie, jakie udało się Krajewskiemu w powieściach, w których pojawia się komisarz Popielski.
Mimo to „Rzeki Hadesu” są powieścią nierówną. Fabuła – przynajmniej w tej części, która rozgrywa się we Lwowie – nie należy ani do najbardziej skomplikowanych, ani do szczególnie fascynujących. Można odnieść wrażenie, że pisarz po raz kolejny wykorzystuje te same patenty, które obecne były już na kartach jego wcześniejszych powieści. Gdy ma problem, co uczynić, aby jeszcze mocniej zaangażować swego bohatera w dochodzenie, miesza w sprawę najbliższych krewnych Popielskiego (patrz: „Erynie”); gdy chce wywołać na twarzach czytelników – zwłaszcza płci żeńskiej – rumieńce, epatuje opisami wyuzdanego seksu. Do tego jednak Krajewski zdążył nas już przyzwyczaić, więc, chcąc wciąż jeszcze szokować, musi za każdym razem przesuwać granicę dobrego smaku. Pytanie, po której z jej stron należałoby umieścić opis zbliżenia seksualnego dojrzałego mężczyzny z chorą umysłowo czternastolatką – pozostawmy do rozstrzygnięcia każdemu we własnym sumieniu. Autor „Rzek Hadesu” bezsprzecznie jest erudytą i nawet na moment nie daje o tym zapomnieć. Problem w tym, że niektóre z jego popisów erudycyjnych sprawiają jedynie wrażenie „sztuki dla sztuki”, nie wpływają bowiem na rozwój ani tempo akcji, ba! spowalniają ją w sposób niekiedy mocno irytujący. Za kilka rzeczy należy też jednak pisarza pochwalić. Choć w jednym przypadku trudno nie uznać, że zabawia się on z czytelnikiem dość nieludzko, czyniąc najzabawniejszą postacią powieści indywiduum wyjątkowo obrzydliwe (służący Zygmuntowi Hanasowi Tosiek). Inna sprawa, że w książkach Krajewskiego ze świeczką szukać można bohaterów, którzy byliby bez skazy moralnej. Udanym pomysłem okazało się również przeniesienie części akcji do Wrocławia anno Domini 1946. Przede wszystkim dlatego, że wciąż pozostające w gruzach miasto stanowi idealną scenerię do posępnych historii snutych przez autora. I że dzięki temu zabiegowi mógł powrócić do świata żywych Eberhard Mock.
koniec
25 maja 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Październik 2012
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.