Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hubert Klimko-Dobrzaniecki
‹Bornholm, Bornholm›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBornholm, Bornholm
Data wydania31 stycznia 2011
Autor
Wydawca Znak
ISBN978-83-240-1499-6
Format240s. 140×205mm; oprawa twarda
Gatunekdla dzieci i młodzieży
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wyspa mężczyzn
[Hubert Klimko-Dobrzaniecki „Bornholm, Bornholm” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Hubert Klimko-Dobrzaniecki 10 lat swojego życia spędził na Islandii. Wielokrotnie odwiedzał też wyspę Bornholm. To właśnie charakterystyczna dla ludzi Północy melancholia, wieczna tęsknota stała się inspiracją do powstania powieści „Bornholm, Bornholm”.

Anna Ciarkowska

Wyspa mężczyzn
[Hubert Klimko-Dobrzaniecki „Bornholm, Bornholm” - recenzja]

Hubert Klimko-Dobrzaniecki 10 lat swojego życia spędził na Islandii. Wielokrotnie odwiedzał też wyspę Bornholm. To właśnie charakterystyczna dla ludzi Północy melancholia, wieczna tęsknota stała się inspiracją do powstania powieści „Bornholm, Bornholm”.

Hubert Klimko-Dobrzaniecki
‹Bornholm, Bornholm›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBornholm, Bornholm
Data wydania31 stycznia 2011
Autor
Wydawca Znak
ISBN978-83-240-1499-6
Format240s. 140×205mm; oprawa twarda
Gatunekdla dzieci i młodzieży
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Po przeczytaniu na głos tytułu powieści Huberta Klimko-Dobrzanieckiego, powtórzenie „Bornholm, Bornholm” przypomina echo. Jest w nim zapowiedź podwójnego świata, podwójnej historii, która rozgrywa się na niewielkiej wyspie na Morzu Bałtyckim. Po ostatnim akapicie wiadomo na pewno, że uczynienie z wyspy punktu centralnego tego utworu to nieznośne uproszczenie.
Kilka początkowych akapitów może wprowadzić czytelnika w lekką konsternację. Dwie równoległe fabuły i wprowadzenie dwóch typów narracji – pierwszo- i trzecioosobowej, okazuje się być ciekawym, choć początkowo mylącym, chwytem. Narracja staje się granicą, która pozwala na swobodne przeplatanie się obu opowieści układających się w tej przedziwnej prozatorskiej układance. Po wychwyceniu tego szczególnego zabiegu i oswojeniu się z osobliwą, podwójną konstrukcją świata przedstawionego, czytelnik zaczyna szukać powiązań, punktów stycznych, które usprawiedliwiałyby współistnienie dwóch, tak różnych, opowieści. Pierwsza z nich ma formę monologu wypowiedzianego, skierowanego przez narratora się do swojej matki znajdującej się w stanie śpiączki. Ten gorzki lament to historia relacji matka-syn, przedstawiona w sposób subiektywny, wybiórczy. Osobista wypowiedź syna została skontrastowana z drugą pozornie obiektywną historią, której bohater – nauczyciel biologii Horst Barlik, jest nieszczęśliwym mężem, „dla dobra dzieci” nadal mieszkającym ze swoją żoną. W jego życiu wszystko zmienia się, gdy wybucha druga wojna światowa i Horst zostaje wysłany na wyspę Bornholm, skąd wraca w dziwnych okolicznościach, całkiem odmieniony.
Przez kilkaset stron czytelnik tropi ślady, które wytłumaczyłyby współistnienie dwóch wątków fabularnych i plącze się w domysłach, co łączy pierwszego narratora i Horsta. Wszystkie połączenia między tymi historiami są niejasne, niedopowiedziane, co może doprowadzić czytelnika do prawdziwej pasji, bo wiadomo, że to właśnie ten węzeł łączący dwa wątki, ten kruchy pomost pomiędzy historiami jest istotą powieści “Bornholm, Bornholm”. Nie należy jednak iść na tutaj na skróty, nie należy szukać w tej książce najprostszych płaszczyzn porównania, takich jak ramy czasowe, relacje bohaterów z kobietami czy wreszcie położenie geograficzne. Sam autor wystrzega się takich uproszczeń, bo chociaż rzeczywiście syn-narrator wraca po latach na Bornholm, a Horst jest tam wysłany w czasie II wojny światowej, to nie jest to tylko skrawek lądu na Morzu Bałtyckim, ale coś o wiele ważniejszego. Jak mówi narrator: „(…) ta wyspa działa na tych, którzy się tu urodzili, jak echo. Gdziekolwiek będziesz poza nią, zawsze odbije się echem w twoim sercu i wrócisz, nawet jeślibyś z tym miejscem wiązał najgorsze wspomnienia”. To właśnie to chłodne, skandynawskie echo niesie prawdziwe przesłanie tej powieści.
Słowem, które pobrzmiewa, które jest niesione przez owe echo jest „tęsknota”. Biolog Horst marzy o byciu prawdziwym samcem, a nie zblazowanym mężczyzną zmuszonym do sikania na siedząco, krzywdzonym przez „złą”(a w rzeczywistości szalenie samotną) kobietę. Narrator-syn tęskni zaś za „normalnym” dzieciństwem, a właściwie za „brakiem matki”, bo chciałby chociaż przez chwilę poczuć, jak to jest kiedy jej nie ma, jakby to było, żyć bez jej cienia, bez jej kroków tuż za swoimi, bez jej słów, pytań i skarg. Obaj tęsknią więc za wolnością od kobiet. Ta tęsknota ma też drugą stronę – poczucie krzywdy, które przypomina dziwny „syndrom sztokholmski”. Zarówno Horst, jak i syn-narrator z łatwością obarczają winą za swoje nieszczęścia kobiety, a mimo to nie potrafią od nich odejść. Czują się psychicznie ubezwłasnowolnieni, związani niewidzialną nicią, która wydaje się mieć swój początek w kobiecym łonie. Kto trzyma za drugi koniec? Czyż nie oni sami kierowali swym losem, nie kształtowali samych siebie, nie podejmowali życiowych decyzji? Czyż nie są jednocześnie entomologami i motylami, które przekłute szpilkami do swojego własnego „Bornholmu” nie potrafią uwolnić się od nieznośnej tęsknoty. Nieprzypadkowy jest tutaj wybór miejsca – wyspa – miejsce oderwane od lądu, w pewnym sensie samotne, osobne, a jednak przynależne komuś czy czemuś.
W powieści Huberta Klimko-Dobrzanieckiego pobrzmiewa tak charakterystyczne dla krajów skandynawskich echo smutku, który, w tym wypadku, dotyka mężczyzn. To oni grają tutaj pierwsze skrzypce, chociaż kobiety są w ich życiu elementem niezwykle ważnym, by nie powiedzieć wręcz, że najważniejszym (wszak to one są źródłem cierpień). Niemniej jednak tęsknota jest częściej przypisywana sentymentalnej słabej płci. Tym ciekawszy maluje się obraz męskiej walki, bo jest to walka – z jednej strony o własne marzenia, z drugiej zaś przeciwko swoim słabościom, a tęsknota jest przecież dla Horsta i syna słabością. Początkowe obawy, że opowieść o relacji z matką nabierze oskarżycielskiego tonu jak u Bernharda, nie sprawdzają się, nie jest to także w żadnym razie „męski” odpowiednik „Pianistki”, a jeśli konieczne byłoby wskazanie duszy pokrewnej Klimko-Dobrzanieckiemu to przychodzi na myśl Houellebecq i jego kryzys męskości, tak wyraźny zwłaszcza w „Możliwości wyspy”. Niemniej jednak ci autorzy-mężczyźni leżą, jak sądzę, na dwóch różnych biegunach wrażliwości. Jako czytelniczka stawiam kobiecy pierwiastek Klimko-Dobrzanieckiego ponad manifestowaną do znudzenia męskość Houellebecqa. Uparcie szukałabym ilustracji do tej książki w skandynawskim kinie, w którym króluje pewna bezgłośna melancholia. „Bornholm, Bornholm” to opowieść o tęsknocie za tym, czym nie jesteśmy i za tymi, którzy sprawili, że jesteśmy tacy, a nie inni.
koniec
20 czerwca 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Jeśli pójdziecie do nieba, trudno
— Anna Ciarkowska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.