Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jarosław Grzędowicz
‹Pan Lodowego Ogrodu. Tom 4›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
70,0 (0,0) % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPan Lodowego Ogrodu. Tom 4
Data wydania30 listopada 2012
Autor
Wydawca Fabryka Słów
CyklPan Lodowego Ogrodu
ISBN978-83-7574-751-5
Format880s. 125×195mm
Cena44,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Do jądra ciemności
[Jarosław Grzędowicz „Pan Lodowego Ogrodu. Tom 4” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Czwarty i finalny tom cyklu „Pan Lodowego Ogrodu” Jarosława Grzędowicza można śmiało nazwać jedną z najbardziej wyczekiwanych fantastycznych premier tego roku (jeśli nie w ogóle najbardziej wyczekiwaną). Co dostaną czytelnicy, którzy sięgną po tę książkę? Ostateczne starcie Pieśniarzy, charakterystyczny dla twórczości tego autora klimat, trochę czarnego humoru i rzecz jasna soczysty język Vuko Drakkainena.

Magdalena Kubasiewicz

Do jądra ciemności
[Jarosław Grzędowicz „Pan Lodowego Ogrodu. Tom 4” - recenzja]

Czwarty i finalny tom cyklu „Pan Lodowego Ogrodu” Jarosława Grzędowicza można śmiało nazwać jedną z najbardziej wyczekiwanych fantastycznych premier tego roku (jeśli nie w ogóle najbardziej wyczekiwaną). Co dostaną czytelnicy, którzy sięgną po tę książkę? Ostateczne starcie Pieśniarzy, charakterystyczny dla twórczości tego autora klimat, trochę czarnego humoru i rzecz jasna soczysty język Vuko Drakkainena.

Jarosław Grzędowicz
‹Pan Lodowego Ogrodu. Tom 4›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
70,0 (0,0) % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPan Lodowego Ogrodu. Tom 4
Data wydania30 listopada 2012
Autor
Wydawca Fabryka Słów
CyklPan Lodowego Ogrodu
ISBN978-83-7574-751-5
Format880s. 125×195mm
Cena44,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Jarosław Grzędowicz zalicza się do grona najpopularniejszych polskich twórców fantastyki. Do jego utworów przyciągają przede wszystkim charakterystyczny styl, melancholijny, ponury klimat i oryginalne pomysły. Między innymi ze względu na te cechy „Pan Lodowego Ogrodu”, jak dotąd jedyny cykl Grzędowicza, zdobył tysiące wiernych fanów i kilka nagród (między innymi Zajdla za pierwszą część). Nic więc dziwnego, że oczekiwania dotyczące finału historii Vuko Drakkainena, Nocnego Wędrowca, były spore. Nie mogę wprawdzie wypowiadać się za ogół czytelników, ale mnie ostatni tom „Pana Lodowego Ogrodu” nie rozczarował, chociaż wciąż za najlepszy uważam pierwszy.
„Pan Lodowego Ogrodu” w pewnym sensie stanowi połączenie science fiction z klasycznym fantasy. Akcja cyklu rozgrywa się bowiem w przyszłości, gdy ziemska technologia jest na tyle zaawansowana, że umożliwiła podróże kosmiczne, a w ich wyniku odnalezienie życia na obcej planecie. Jej mieszkańcy są zaskakująco podobni do ludzi, lecz cywilizacja stoi na znacznie niższym poziomie rozwoju, ponadto istnieje tam coś, co nazwać można jedynie magią. Vuko, Nocny Wędrowiec, zostaje wysłany z misją ewakuowania grupy naukowców badających „kosmitów”. Dochodzi więc do zderzenia dwóch rzeczywistości: człowiek wychowany w zupełnie innych warunkach, wyszkolony, wyposażony w wiedzę i urządzenia z Ziemi, trafia do ponurego świata rodem z filmów fantasy. Jego zadanie zaś, jak łatwo się domyślić, okazuje się bardziej skomplikowane niż oczekiwano, a Vuko na każdym kroku ma do czynienia z niezrozumiałymi zjawiskami.
Ostatni tom cyklu pod pewnymi względami jest odmienny od swoich poprzedników. Przede wszystkim w dużej mierze został odarty z tajemniczości cechującej pierwsze trzy części. Większość zagadek doczekała się rozwiązania w trójce. Pozostało zaledwie kilka pytań bez odpowiedzi, główni bohaterowie, Vuko i Filar, zmierzający ku sobie przez trzy tomy, wreszcie działają razem. Trudno uznać to jednak za minus. Wprawdzie nie czeka się w napięciu na wyjaśnienia, o co tu do licha chodzi (jak w przypadku jedynki), ale dalsze trzymanie czytelników w niepewności byłoby po prostu irytujące. Różna jest także skala działań Drakkainena i Filara. Ten pierwszy nie próbuje już przeprowadzić operacji na małą skalę, pracując sam czy też w małej drużynie, celem Filara nie jest zaledwie przeżycie i dotarcie do określonego miejsca. Szykują się do bitwy, żeby nie powiedzieć do wojny, zajmując się przy tym losem całych narodów. Paradoksalnie fabułę można uznać jednak za prostszą niż w poprzednich tomach – tym razem wiadomo przecież dokąd to wszystko zmierza, mniej jest zwrotów akcji, zdarzeń niespodziewanych, sporą część powieści zajmują kolejne „misje” przeprowadzane przez ludzi Vuko, Nocnych Wędrowców, mające na celu zwiększenie szans w przyszłej walce.
Nie znaczy to jednak, że „Pan Lodowego Ogrodu” w finalne nagle zatracił swój urok. Grzędowicz wciąż czaruje słowem, tworzy niesamowitą atmosferę, Vuko jest tak samo cudownym bohaterem jak zwykle, nie brak plastycznych opisów pobudzających wyobraźnię (choćby „walka magów na wieżach”), niebanalnych pomysłów. Świat może już nie kryje tylu tajemnic, co wcześniej, nie staje się jednak przez to mniej bogaty czy gorzej przedstawiony. Nawet jeśli czasem zdarzają się dłużyzny, historia wciąga i przez większość rozdziałów trzyma w napięciu. Od tej lektury trudno się oderwać i mówiąc sobie „jeszcze tylko kawałeczek” łatwo można spędzić na czytaniu całą noc.
A jak wypada samo zakończenie? Padły odpowiedzi chyba na wszystkie pytania (choć muszę przyznać, że niektórych wolałabym nie poznać), poszczególne wątki zostały rozwiązane. Wielu rzeczy oczekiwałam, jedna, może dwie mnie zaskoczyły. Właściwie każda wersja finału kogoś z pewnością by rozczarowała, osobiście tę jednak uważam za zadawalającą i w gruncie rzeczy chyba najlepszą z możliwych. Doskonale przedstawioną, trochę gorzką, melancholijną (czego innego można byłoby spodziewać się po tym autorze?) – ale i nie pozbawiającą nadziei.
koniec
3 grudnia 2012

Komentarze

03 XII 2012   21:07:12

Mam zupełnie odmienne zdanie - mnie zakończenie rozczarowało straszliwie i nie mogę sobie wyobrazić, by komukolwiek przypadło do gustu. No, ale po prostu mam spaczony gust...

04 XII 2012   23:18:19

Spodziewałem się bardziej zażartej dyskusji po tym tytule.

05 XII 2012   10:02:48

Może Stefania jeszcze czyta?

U mnie czeka na styczeń i komplet tomów I-IV jednym ciągiem.

06 XII 2012   11:20:35

Mnie tam zakończenie bardzo przypadło do gustu, zwłaszcza to przejście od maksymalnego napięcia do "WTF?!" (żeby tak za dużo nie zdradzić ;)). Jedyne ale dotyczy tylko ilości stron poświęconych na rozwiązanie wątków. Po ponad dwóch tysiącach stron, 20 na ochłonięcie i poczucie, że to już koniec, to zdecydowanie za mało. Można to było zrobić kosztem dłużyzn z początku książki.

07 XII 2012   18:25:33

A mi się podobało

14 XII 2012   00:05:22

Moim zdaniem zakończenie jest dobrze wyważone. Ani nie przesłodzone, ani zbyt dołujące, ot, w sam raz. Można zaryzykować stwierdzenie,że zostawia furkę dla ew. kontynuacji. Tylko nie bardzo wiem, czy kontynuacja ma tu jakiś sens :)
Jedyne, czego mi bardzo brakuje, to mapa, taka, jak choćby we " Władcy Pierścienia", na której można by śledzić miejsca wydarzeń.

16 XII 2012   21:38:00

Ponad 800 stron przeczytałam jednym tchem, uważam że końcówka jest po prostu za bardzo przyspieszona, tyle się dzieje ze spokojnie z tego materiału mogłyby powstac kolejne 4 tomy. Mam jednak nadzieję, że powstaną bo koniec jest raczej otwarty... cierpliwie poczekam na kolejne wieści zza morza gwiazd :D Dla mnie Grzędowicz jest mistrzem magikiem.

13 III 2017   10:23:59

Siegnelam po ten cykl teraz, z nudow. Nigdy nie bylam specjalnie od niego przekonana, acz bylam swiadkiem wreczania mu tych nagrod w 2005. Ale to byl pierwszy tom, chyba najlepszy mam wrazenie z calosci. Zona Grzedoicza na moj gust pisze o wiele lepiej, nie chodzi o ortografie itp., bo poziom jest ok, ale maniere, styl nie tyle jezykowy co tworczy. Ja czyta sie bez znuzenia, akcja posuwa sie do przodu, jest humor, teskt przyswajamy bez zgrzytow. U Grzedowicza jest za duzo pitolenia, pierdolenia o niczym, zbednych sceny i ton tekstu, lanie wody i psudofilozofia dla dzieci, uzalanie sie bohatera nad soba, za duzo metnych rozmyslan o niczym i zparzeczenia pojmowania swiata i konsekwencji dzialania. Obecnie jestem w drugim tomie i flaki mi sie przewracaja od tego pierdolenia V o wszystkim i o niczym. Z jednej strony facet odpuszcza niewolnicy, ze nie jego bajka, czy tam wiezniom po drodze, ze to nielogiczne i ze go zabija, zlapia, nic nie poradzi, za chwile ratuje jednak babe, a potem znow dziewczynke z kraba. No na kij?! Rozpisuje sie o tym, ze moze tu wszystko, ze inna moralnosc, ze zabije jak trzeba, to powinien zbaic kraba, powinien, na zasadzie ducha z maszyny znalezc jej chate z opieka i isc dalej. Denerwuja mnie takie niekonsekwnecje i rozlazlosc. Autor nie moze sie zdecydowac czy to ma byc swiat Skyrima, czy maja byc elem,enty polskie czy nie, czy moze ma byc to groteska jakby po narkotykach z wszelkimi nawiazaniami do popkultury, tylko jak ma okazje nasmiewac sie z SW, to juz tego unika.
Meczace jest tez pisanie raz w pierwszej, raz w 3 osobie. Jeszcze rozumiem jakby trzecia byla z perspektywy ludzi, ktorych V spotyka, jak oni widza bohatera legend, ktorym sie stal...
To plawienie sie we wlasnym laniu slow, w tej swojej filozofii, czytelnik tonie w tym jak w bagnie, jak w smole, traci w ogole zainteresowanie zlgebianiem o co autorowi chodzi w opisach szalenstwa, czy tej magii. Nie mam nastu lat, Brzezinska, ktora pisze wymagajacym ale pieknym jezykiem lubie i cenie sobie bardzo, ale nie bede zachwycac sie czyms, gdzie redaktor powinien autora wziac za klapy i kazac mu wuwalic polowe wodolejstwa. Zagraniczni autorzy tez tworza grube tomiszcza, ale mimo wszystko sa to tomiszcza zawierajace mieso, tresc, posuwanie sprawnie watkow i wydarzen do przodu, a nie cale rozdzialy rozmyslan nad sensem zycia.
Naprawde juz wole Achaje, ktora tak wymiewaja, czepiaja sie za Mary Sue. Ma tez swoje wady, te potrafi byc rozwelka, ale nie az tak jak u Grzedowicza. Chyba slusznie Ziemkiewicz wysmiewa od jakiegos czasu zjaranie polska fantastyka, bo po prostu jest to jedne wspolny grajdolek starych morsow poklepujacych sie po plecach, ktorym wyda sie wszystko albo piasokownica amtorow, fanfikopisarzy, ktorzy akurat napisali cos pasujacego do modnej fali w danym roku jak Jadowska, potworna grafomanka. Tesknie za Pacynskim na tle tego co dzis sie u nas wydaje polskiego.

13 III 2017   17:01:03

Odbiór tekstu to rzecz subiektywna, ale zabawne, że przedpiśca o nicku R zarzuca Grzędowiczowi wodolejstwo, rozwlekłość i kiepski styl w rozwlekłym wpisie pełnym błędów, powtórzeń, wodolejstwa, w dodatku pisanym w kiepskim stylu.

Z konsekwentnych i nierozlazłych bohaterów popkultury znam Terminatora (tego z jedynki): nie pitoli, nie użala się nad sobą, nikogo nie ratuje, tylko po prostu chodzi i zabija.

W cyklu Grzędowicza są i elementy polskie, i groteska, i nawiązania do popkultury (i "literatury wysokiej"); wszystko to wprowadzane jak najbardziej konsekwentnie. Skąd niezbyt logiczny pomysł, że autor nie może się na nie zdecydować?

R, nie mamy obowiązku padania na kolana przed "Panem Lodowego Ogrodu", ale dobrze by było swoją niechęć uzasadnić. Argumenty (wątłe) podane we wpisie można zmieścić w jednej linijce tekstu.

IMHO "PLO" to bardzo konsekwentne połączenie SF, fantasy i horroru. I całkiem dobrze napisane.

28 X 2017   00:26:45

El Lagarto ma rację, choć opisy przyrody czasami mogą nużyć, komentarz R jest z lekka hipokryzja. Nie straciłem czasu czytając "PLO", a nawet mam mały niedosyt. Wierzę, że losy Vuko potoczą się dalej, może tym razem na Ziemi.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Styczeń 2013
— Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Magdalena Kubasiewicz, Alicja Kuciel, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Sierpień 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kopiuj-wklej, nielegalna kaszanka i antypolskie spiski
— Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Styczeń 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Grudzień 2016
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Listopad 2016
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Wrzesień 2016
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Co leży Pomiędzy?
— Magdalena Kubasiewicz

Esensja czyta: Styczeń 2013
— Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Magdalena Kubasiewicz, Alicja Kuciel, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Esensja czyta: IV kwartał 2008
— Artur Chruściel, Ewa Drab, Jakub Gałka, Daniel Gizicki, Anna Kańtoch, Paweł Sasko, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Nie ma łatwych dróg
— Magdalena Kubasiewicz

Mistrzowie czarnego sportu
— Magdalena Kubasiewicz

Królewny i karliczka
— Magdalena Kubasiewicz

A na trakcie śpiewa bard
— Magdalena Kubasiewicz

Krucze opowieści
— Magdalena Kubasiewicz

Ciemny książę i drużyna bohaterów
— Magdalena Kubasiewicz

Witaj w ciemnym mieście Grimm
— Magdalena Kubasiewicz

Krąg zemsty ma swój koniec
— Magdalena Kubasiewicz

Trupy i pani Przecinek
— Magdalena Kubasiewicz

Czarownica wraca
— Magdalena Kubasiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.