Głównym bohaterem "Medicusa z Saragossy" jest Jonasz ben Chilkiasz Toledano - syn słynnego żydowskiego złotnika rodem z Toledo. Jego niezwykłe dzieje obserwujemy na przestrzeni dwudziestu lat: od roku 1489 aż po rok 1509. A są to lata w historii Hiszpanii nadzwyczaj burzliwe.
Niełatwo być żydem, lepiej być lekarzem
[Noah Gordon „Medicus z Saragossy” - recenzja]
Głównym bohaterem "Medicusa z Saragossy" jest Jonasz ben Chilkiasz Toledano - syn słynnego żydowskiego złotnika rodem z Toledo. Jego niezwykłe dzieje obserwujemy na przestrzeni dwudziestu lat: od roku 1489 aż po rok 1509. A są to lata w historii Hiszpanii nadzwyczaj burzliwe.
Noah Gordon
‹Medicus z Saragossy›
Szósta na polskim rynku wydawniczym powieść amerykańskiego pisarza żydowskiego pochodzenia Noaha Gordona, mogłaby być wydarzeniem literackim dużego kalibru. Mogłaby, ale nie jest. I to co najmniej z dwóch powodów. Gordon - dobrze już znany polskiemu czytelnikowi z takich powieści, jak "Rabin"oraz trylogii o dziejach lekarskiej rodziny Cole′ów: "Medicus", "Szaman" i "Spadkobierczyni Medicusa" - ma bowiem tendencje do tworzenia powieścideł Obojętne chyba jest, jak poważny temat weźmie na warsztat - powyżej pewnego poziomu nie podskoczy. A treść jednej z najnowszych jego powieści (w Stanach Zjednoczonych ukazała się ona przed trzema laty, wtedy też miało miejsce jej pierwsze polskie wydanie) jest nader poważna: prześladowania Żydów i innowierców w XV-wiecznej Hiszpanii przez Świętą Inkwizycję - temat to od lat zaprzątający głowę prozaików. Tutaj też dochodzimy do drugiej przyczyny niewypału Gordona. O hiszpańskim Świętym Oficjum i działalności wielkiego inkwizytora Tomása de Torquemady pisali przed nim już inni i na dodatek pisali znacznie lepiej i ciekawiej! Wystarczy wymienić chociażby "Mszę za miasto Arras" (1971), wspaniałą paraboliczną powieść naszego rodaka Andrzeja Szczypiorskiego.
Na scenę wkracza wielki inkwizytor
Głównym bohaterem "Medicusa z Saragossy" (tłumaczenie tytułu, choć nawiązujące do innych książek Gordona, jest fatalne; oryginalny tytuł brzmi: "Ostatni Żyd" i znacznie lepiej oddaje symboliczną treść powieści) jest Jonasz ben Chilkiasz Toledano - syn słynnego żydowskiego złotnika rodem z Toledo. Jego niezwykłe dzieje obserwujemy na przestrzeni dwudziestu lat: od roku 1489 aż po rok 1509. A są to lata w historii Hiszpanii nadzwyczaj burzliwe.
Przede wszystkim - dzięki małżeństwu siedemnastoletniego Ferdynanda Aragońskiego (zwanego również Katolickim), syna Jana II Aragońskiego, z o rok od niego starszą Izabelą, córką Henryka IV Kastylijskiego - dochodzi do połączenia obu państw i powstania na Półwyspie Pirenejskim ośrodka silnej władzy królewskiej (począwszy od roku 1479). Dążenia pary królewskiej bez większych oporów popiera hierarchia kościelna, która we wzmocnionej władzy monarszej widzi gwarancję swoich - i tak już ogromnych - przywilejów.; Nie muszę chyba dodawać, iż Ferdynand i Izabela we właściwy sposób odwdzięczają się Kościołowi. To umożliwia Torquemadzie, który przez wiele lat był "jedynie" przeorem klasztoru dominikanów w Segowii, zrobienie ogromnej kariery na dworze królewskim. W sukurs przyszedł mu jeszcze papież Sykstus IV, który w roku 1478 podjął decyzję o wznowieniu działalności inkwizycji w Hiszpanii i jednocześnie mianował Torquemadę zastępcą inkwizytora (1482). Rok później skromny dominikanin był już wielkim inkwizytorem Kastylii i Aragonii oraz spowiednikiem pary królewskiej. To dawało mu niemal nieograniczoną władzę. Za jego namową król Ferdynand zgodził się na wydanie w roku 1492 edyktu nakazującego wygnanie Żydów z Hiszpanii. Edykt ten rozpętał wielkie prześladowania ludności - głównie pochodzenia żydowskiego i arabskiego - oraz spowodował ponowne rozpalenie inkwizycyjnych stosów. Stał się również początkiem nieszczęść, jakie spadły na wiele rodzin żydowskich w Toledo, w tym również rodzinę złotnika Toledana.
Scena z 'Mszy za miasto Arras' [Janusz Gajos, 1994]
W wieku XV Toledo, gdzie zaczyna się akcja "Medicusa..." i gdzie zawiązane zostają wszystkie wątki powieści, było jednym z głównych centrów kulturalnych i naukowych ówczesnej Hiszpanii. Miasto zachowało swój orientalny charakter, co zawdzięczało przede wszystkim mieszkającym tam w sporej liczbie Żydom. Słynęło również ze znakomitej szkoły tłumaczy, dzięki której Europa zachodnia poznała wiele dzieł filozofów greckich i arabskich. Nic więc dziwnego, że właśnie to miasto, w którym Żydzi odgrywali naprawdę znaczącą rolę, uczynił Gordon "kłębowiskiem żmij"! Powieść zaczyna się od zbrodni: w gaju oliwnym znajdującym się po drodze do niewielkiego klasztoru Wniebowzięcia znalezione zostaje ciało najstarszego syna
Katedra Puerta del Sol w Toledo, XII-XIV wiek
Chilkiasza, brata Jonasza, Meira. Chłopiec obarczony został pewną misją; miał dostarczyć ojcu przeorowi cyborium (wykonany ze srebra i złota relikwiarz), w którym w niedalekiej przyszłości spocząć miały przysłane z Rzymu relikwie św. Anny. Jak już wiemy, Meira nie dotarł do miejsca przeznaczenia. Zrozpaczony padre Sebastian Alvarez zwraca się wówczas do miejscowego medyka Bernardo Espiny z prośbą o wyjaśnienie przyczyn zbrodni i odszukanie skradzionego relikwiarza. Espina, choć niechętnie, zaczyna bawić się w - wybaczcie porównanie - "Pana Samochodzika", nie przeczuwając nawet, jak szybko ściągnie z tego powodu wielkie nieszczęście na głowę swoją i innych toledańskich Żydów. Za zbrodnią, jak się okazuje, stoi bowiem arystokratyczno-kapłański syndykat handlarzy relikwiami, któremu przewodzą hrabia Fernan Vasca z pobliskiego Tembleque oraz mnich Lorenzo de Bonestruca (taki lokalny Torquemada), którzy jeszcze wiele razy pojawią się na kartach "Medicusa...". Oni to, korzystając z narastającej niechęci wobec Żydów i wspomnianego już wcześniej królewskiego edyktu, doprowadzają do linczu na Chilkiaszu. Złotnik ginie, a jego syn Jonasz musi udać się na poniewierkę - o mało komu wyzna jeszcze swoje prawdziwe, żydowskie nazwisko.
Klasztor Santo Tomas w Avili - miejsce pochówku Torquemady, XV wiek
Jonasz odbywa podróż przez niemal cały kraj - poprzez Kastylię, Aragonię i Andaluzję dociera bowiem aż do Gibraltaru. Pozwala to Gordonowi odmalować z iście epickim rozmachem panoramę ówczesnego hiszpańskiego społeczeństwa. Społeczeństwa niezwykle zróżnicowanego, zarówno pod względem narodowościowym, jak i materialnym.. Głównemu bohaterowi, dane było spotkać nie tylko współziomków, ale także Cyganów i Arabów - Hiszpanów oczywiście nie licząc.Katolików, starozakonnych i konwertytów; feudałów, arystokratów i zakonników; rycerzy, rabusiów i marynarzy... - a wszystko to na tle szalejącej inkwizycji. Dzieje się w tej powieści sporo; może nawet zbyt dużo.Mniej więcej od połowy książki owe ciągłe ucieczki i poszukiwania Jonasza zaczynają nużyć. Atmosfera niepokoju udziela się czytelnikowi i z każdą następną stroną pragnie on jednego: by Jonasz dotarł w końcu do celu swojej wędrówki! Droga ta jest jednak długa i kręta.
Synagoga El Transito w Toledo, XIV wiek
Z formalnego punktu widzenia trudno Gordonowi cokolwiek zarzucić. "Medicus..." skonstruowany jest nader poprawnie; widać, że autor ′odrobił wszystkie lekcje′ .Zdawałoby się, z wielką pieczołowitością stosując się do rad zawartych w podręcznikach takich jak "Jak napisać świetną powieść" pióra Alberta Zuckermana. Jest Gordon świetnym rzemieślnikiem.Brak mu jednak iskry geniuszu, która pozwoliłaby z książki bardzo dobrej uczynić arcydzieło. Dobrze byłoby też, gdyby Gordon odpuścił sobie wreszcie tematykę medyczną.
Notka na obwolucie książki kończy się zdaniem: "Zmuszony do ucieczki z Toledo [Jonasz], odtąd w przebraniu będzie krążył po kraju, aż trafi do Saragossy, gdzie odkryje swe powołanie..." Ów wielokropek zdaje się być całkowicie zbędny, skoro polski tytuł książki zdradza, jakież to będzie powołanie. Tak, tak, nie mylicie się: Jonasz zostanie lekarzem! W ten oto sposób Gordon kolejny raz wkracza na swój ulubiony teren - świat medycyny. Napięcie siada kompletnie - ile razy można czytać dokładnie to samo?W ten sposób całkiem przyzwoita powieść historyczno-przygodowa zmienia się w trudne do przebrnięcia czytadło, poziomem niewiele odbiegające od "medycznych harlequinów". Jest wprawdzie jeszcze efektowne zakończenie, ale - wzorem literatury dla gospodyń domowych - razi ono łopatologicznym dydaktyzmem: wszyscy źli, którzy tak bardzo dali się Jonaszowi we znaki, zostaną ukarani.On sam z kolei zazna wreszcie rodzinnego szczęścia i doczeka się potomka, który - niech zgadnę! - zostanie... lekarzem? W sumie: interesująca powieść dla tych, którzy lubią czytadła z ambicjami.