Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Liliana Bodoc
‹Saga o Rubieżach. Tom II›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSaga o Rubieżach. Tom II
Tytuł oryginalnyLos días del fuego
Data wydania14 lutego 2013
Autor
PrzekładIwona Michałowska-Gabrych
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklSaga o Rubieżach
ISBN978-83-7839-451-8
Format552s. 125×195mm
Cena39,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Pieśni na wietrze
[Liliana Bodoc „Saga o Rubieżach. Tom II” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Tom drugi „Sagi o Rubieżach” Liliany Bodoc, zawierający „Dni ognia” bywa ciekawy, lecz niestety nie da się go uznać za godne zwieńczenie trylogii.

Beatrycze Nowicka

Pieśni na wietrze
[Liliana Bodoc „Saga o Rubieżach. Tom II” - recenzja]

Tom drugi „Sagi o Rubieżach” Liliany Bodoc, zawierający „Dni ognia” bywa ciekawy, lecz niestety nie da się go uznać za godne zwieńczenie trylogii.

Liliana Bodoc
‹Saga o Rubieżach. Tom II›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSaga o Rubieżach. Tom II
Tytuł oryginalnyLos días del fuego
Data wydania14 lutego 2013
Autor
PrzekładIwona Michałowska-Gabrych
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklSaga o Rubieżach
ISBN978-83-7839-451-8
Format552s. 125×195mm
Cena39,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Pisząc o tomie pierwszym „Sagi o Rubieżach” stwierdziłam, że „Dni Jelenia” i „Dni Pomroki” stawiają czytelnikom swoje własne warunki. Być może to samo można powiedzieć o „Dniach ognia” – w tym przypadku Bodoc posunęła się jeszcze dalej i w moim prywatnym odczuciu przekroczyła pewną granicę, poza którą znajduje się już narracyjny chaos i osłabienie oddziaływania utworu.
Zakończeniem „Dni Pomroki” Bodoc postawiła przed sobą trudne zadanie – zasugerowała, że pokonanie Misaianesa to kwestia wielu lat, przez co pojawił się dylemat – pisać o bardziej decydującym zwycięstwie nad Synem Śmierci, co wymusza znaczne przesunięcie czasowe, czy kontynuować losy bohaterów znanych z części poprzednich. Argentyńska pisarka próbowała połączyć obydwa sposoby, co wyszło nienajlepiej.
Ostatnią kluczową sceną „Dni Pomroki” był niewielki, lecz znaczący akt buntu – nadanie imion dzieciom pewnej kobiety na Starych Ziemiach. W domyśle dzieci te miały stać się iskrą przyszłej rebelii. Z kontekstu można było wnosić, że wydarzenie to rozegrało się w tym samym czasie, co odparcie kolejnej fali najeźdźców na Rubieżach. W „Dniach ognia” jednak Bodoc przesuwa je w czasie o kilkanaście lat wstecz i dodaje wątek poświęcony Varze i Aro oraz wydarzeniom na Starych Ziemiach. Oprócz tego autorka opisuje losy znanych czytelnikowi postaci i wprowadza kilka kolejnych. Ponadto próbuje przedstawiać bardziej całościowy obraz wojny. Niestety, jest tego wszystkiego zbyt wiele jak na jedną powieść, która rozpada się na mozaikę ponad stu kilkustronicowych rozdziałów, w których poszczególne wątki i postaci sprawiają wrażenie nakreślonych pobieżnie.
O ile opisując Rubieże Bodoc umiała nadać im specyficzny charakter, przedstawić je przekonująco i barwnie, o tyle Stare Ziemie wypadają kiepsko. Strzępki informacji nie składają się w spójny obraz. Rozdzialiki Vary i Aro są pisane pośpiesznie i powierzchownie, autorka przeskakuje w czasie i przestrzeni, ograniczając się tylko do kilku kulminacyjnych punktów. Obraz kontynentu Syderetyków wygląda nieco inaczej, niż można sobie było wyobrażać na podstawie wzmianek w tomie pierwszym. Co więcej, nagle okazuje się, że Misaianes wcale nie jest taki potężny, jak to sugerowano wcześniej – spory kawał lądu opanowali buntownicy, którzy w znacznej mierze kontrolują też przybrzeżne wody, zaś w szeregach popleczników Syna Śmierci znajdują się spiskowcy. Podobnie rzecz się ma z bitwami – najpierw wzmianki o przeważających siłach wroga, potem zaś pokrótce opisane wygrane mieszkańców Żyznych Ziem. O ile w częściach poprzednich można było mówić o jakiejś dramaturgii bitew, w „Dniach ognia” zbyt liczne zwycięstwa wbrew wszystkiemu oraz relacjonowanie wydarzeń zamiast bardziej drobiazgowych opisów skutecznie pozbawiają emocji fragmenty poświęcone wojnie.
Postaci również tracą na takim podejściu. Wcześniej Bodoc udawało się zachować równowagę pomiędzy skalą makro – czyli wielką wojną, a skalą mikro – losami pojedynczych rodzin i ludzi. W „Dniach ognia” niestety historie bohaterów zostają mocno pokawałkowane. Postaci jest dużo, przez co znani z tomu pierwszego protagoniści dostają stosunkowo niewiele miejsca – autorka przegania ich po kontynencie, przedstawiając jedynie wybrane sceny z ich udziałem. I choć kilku bohaterów ginie (zazwyczaj poświęcając się za innych), ogólny wydźwięk emocjonalny jest znacznie słabszy, niż mógłby być.
Szkoda przede wszystkim Molitzmosa, który w moim odczuciu był najciekawszą postacią „Sagi…”. Bodoc przydała mu jeszcze godną towarzyszkę w osobie Acili – ci dwoje mieli w sobie ogromny potencjał, w zamyśle są to bowiem bohaterowie niczym z szekspirowskich tragedii a ich losy nadawałyby się na osobną powieść. I w tym przypadku jednak pośpiech i brak miejsca zadziałały na niekorzyść, nie pozwalając autorskiej koncepcji wybrzmieć w pełni.
Jakby wbrew tendencji oszczędzania miejsca, w „Dniach ognia” zwracają uwagę liczne powtórzone fragmenty i informacje. I znów – pojawiały się one w poprzednich częściach, gdzie nadawały swoisty rytm opowieści, w tomie ostatnim jednak przeważnie mnie irytowały.
Pomimo wszystkiego, co napisałam powyżej, nie żałuję lektury „Dni ognia”. Język jest tak samo ciekawy, jak wcześniej, nie brak też interesujących spostrzeżeń: „Mędrzec wie, że czasem trzeba połączyć dwie prawdy w jedną, by rozpoznać w nich siebie”, „Kupuka kochał rosnące nad wodą trzciny. Był Czarownikiem Ziemi i wiedział, że jeśli przestanie je kochać, wkrótce przestanie też kochać ptaki, potem pumy, a potem ludzi. Wiedział, że ktoś, kto pozwala sobie na ignorowanie rosnących nad wodą trzcin, rozpoczyna wędrówkę ku obojętności”, „W powietrzu unosił się silny zapach deszczu, a ciężkie niebo pochyliło się ku ziemi tak mocno, że jego szarość wkradała się do świata ziemskich stworzeń”, „Czasem jednak tak bardzo pragniemy zachować jakąś rzecz, że tracimy z oczu to, co powołało ją do życia”, „Góry składają się z fragmentów skały i fragmentów czasu, połączonych, by uzyskać ogrom”, „Cucub i Kuy-Kuyen, jak człowiek i jego krew, nie musieli o sobie pamiętać, by iść w tym samym kierunku”. Dzięki stylowi i prezentowanej ideologii powieści Bodoc odróżniają się od typowej fantasy, pobrzmiewa w nich echo innych kultur. W tomie drugim pojawiają się też naprawdę przejmujące sceny i zwracające uwagę dialogi.
Jakkolwiek uważam, że „Dni ognia” znacznie ustępują „Dniom Pomroki”, cieszę się, że zanim Prószyński zdecydował się ograniczyć wydawanie fantastyki, zdążył wydać „Sagę o Rubieżach”. Poznanie jej było bardzo interesującym doświadczeniem.
koniec
25 marca 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

„Nie pij tej wody, ona spływa krwią”
— Beatrycze Nowicka

Cudzego nie znacie: Fantasy po argentyńsku
— Iwona Michałowska

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Supernowej nie zaobserwowano
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.