Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 września 2023
w Esensji w Esensjopedii

Monika Jaruzelska
‹Towarzyszka Panienka›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTowarzyszka Panienka
Data wydania17 kwietnia 2013
Autor
Wydawca Czerwone i Czarne
ISBN978-83-7700-124-0
Format280s. 140×225mm
Cena39,90
Gatunekbiograficzna / wywiad / wspomnienia
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Towarzyszka nudziarka
[Monika Jaruzelska „Towarzyszka Panienka” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Trudno powiedzieć, jakie były ustalenia między autorką a wydawnictwem, nie znam okoliczności prowadzących do publikacji „Towarzyszki Panienki”. Ale efekt końcowy wygląda, jakby pisała go nie Monika Jaruzelska, lecz Piekarski na mękach.

Marcin T.P. Łuczyński

Towarzyszka nudziarka
[Monika Jaruzelska „Towarzyszka Panienka” - recenzja]

Trudno powiedzieć, jakie były ustalenia między autorką a wydawnictwem, nie znam okoliczności prowadzących do publikacji „Towarzyszki Panienki”. Ale efekt końcowy wygląda, jakby pisała go nie Monika Jaruzelska, lecz Piekarski na mękach.

Monika Jaruzelska
‹Towarzyszka Panienka›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTowarzyszka Panienka
Data wydania17 kwietnia 2013
Autor
Wydawca Czerwone i Czarne
ISBN978-83-7700-124-0
Format280s. 140×225mm
Cena39,90
Gatunekbiograficzna / wywiad / wspomnienia
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
„Popatrz no tylko na tego centaura! Uzda z postronka, siodło z derki, szmaciany popręg. Nie wiem, zali reguła świętego Benedykta z Nursji dozwala jazdę konną czy jej zakazuje, doprawdy nie wiem. Ale takiej powinna zakazywać.”
Andrzej Sapkowski „Narrenturm”
Wydawnictwo Czerwone i Czarne strzela w rynek księgarski z różną mocą. Potrafi uderzyć siarczyście. Seria wywiadów-rzek z Janem Marią Rokitą, Ludwikiem Dornem, Leszkiem Millerem i Jerzym Urbanem to solidny kęs soczystego mięsa, znakomite lektury, niezwykle ciekawe, przez które się po prostu płynie. Ale nie brak też pompowanych wodą szynek, jak choćby rozmowa ze znakomitym rysownikiem Raczkowskim, który poza swoim szkicownikiem okazał się być jako cymbał brzmiący. Niestety, następny kiks wspomnianego wydawnictwa poszedł w ślad za nim.
Po lekturze książki „Towarzyszka Panienka” pozostaje szacunek do Moniki Jaruzelskiej jako do człowieka. W jej bardzo nietypowej sytuacji, z odium niesławnego nazwiska na barkach, potrafiła znaleźć dla siebie niszę, wymyślić siebie i sposób na swoje życie, odrębne, budowane samodzielnie pracą, nie odwracając się wszelako od swojego ojca, nie paląc mostów, nie przecinając więzi. Będąc córką najwyższego dygnitarza, nie zaznała w dzieciństwie braków czy trudności, z którymi borykali się ludzie nieuprzywilejowani. Ale za pewną cenę, bo będąc córką jednej z najbardziej znienawidzonych postaci PRL-u, musiała przez znaczną część życia dźwigać wielki ciężar. Raz miała do przodu, raz w czapkę. Mogła zmienić nazwisko, zaszyć się gdzieś, być może nawet opuścić Polskę. Zacząć życie z czystą kartą. Byłoby to łatwe i trudne zarazem. Nie zrobiła tego i o czymś to świadczy.
Czy Monika Jaruzelska chętnie przystąpiła do napisania książki o sobie, co miało być jej „wyjściem z szafy”? Nie wiem. Wiem natomiast, jak wygląda rezultat: jakby wydawnictwo wykopało ją z tej szafy po długich namowach i wydusiło z niej serię krótkich reminiscencji. Dostajemy garść niezbornych notatek, skrawków wspomnień, rozrzuconych po książce bez jakiegoś sensownego ładu, o nici przewodniej i strukturze nie wspominając. Cokolwiek było materiałem wyjściowym, dziennik czy refleksje spisywane na serwetkach, najwidoczniej nie przeszło jakiejkolwiek sensownej obróbki poza korektą ortograficzno-interpunkcyjno-stylistyczną. Toteż kilka ciekawych detali z życia wyższych sfer tonie i znika bez śladu w dość mdłej otulinie. Nietrudno o wniosek, że wydawnictwo połakomiło się na samo nazwisko, wiedząc, że cokolwiek nim sygnują, sprzeda się na pniu przy odpowiedniej promocji.
Pewnie tak, bo ta książka to oczywiście produkt ogólnej tendencji. Domy wydawnicze przystąpiły do wyścigu publikacji wspomnień znanych ludzi, wie to każdy, kto regularnie odwiedza księgarnie. Ciśnienie na kolejne tego rodzaju tytuły jest ogromne, a przecież nie samymi „Dziennikami pisanymi nocą” żyje człowiek. Monika Jaruzelska dostała zatem szansę na opowiedzenie swojej historii, ale albo nie zadbano o to, by należycie ją wykorzystała, albo sama nie miała na to chęci. Wyszedł straszny zakalec. Zupełnie jakby poza autorki: „nikomu nie muszę niczego udowadniać” – notabene, jedyna sensowna w jej sytuacji – była na wskroś sztuczna, jakby wykorzystała tę książkę głównie do udowodnienia swego własnego człowieczeństwa i tego, że mimo wiadomego brzemienia, jest normalną kobietą, matką dla syna, partnerką dla mężczyzny. Chyba przez to właśnie nie brakuje tam refleksji głębokich, jak piosneczka „Kumbaya”: tak, jasne, coś tam wam opowiem o innych generałowych i o tym, jaki krytyczny był mój tato wobec mnie, i jak strasznie źle mi było w domu podczas stanu wojennego, ale nie zapominajcie o tym, że kocham zwierzęta, mój znajomy jest strasznie fajny, a pani Wałęsowa nie powinna jeździć po swoim mężu, bo wszystko zawdzięcza jego sławie.
Może to ja. Może to moja awersja do celebrytów i do tego, że zatruli oni już wszystkie możliwe media swoją potworną banalnością. Socjały nudne i ponure, pedeki, neokatoliki, podskakiwacze pod kulturę, czciciele radia i fizyki. Może nie jestem targetem dla takich pozycji, mimo iż historia PRL-owskiej inteligencji interesuje mnie, jak niewiele innych rzeczy. Sam nie wiem, ale momentami czytałem tę książkę z zażenowaniem.
koniec
3 maja 2013

Komentarze

« 1 2
05 XI 2014   09:25:15

Mam bardzo podobne odczucia do Pana. Książkę mi polecono, ale nie dość, ze nieco mnie znudziła, to przede wszystkim osoba autorki nie przekonała mnie do siebie, nie wzbudziła też mojej sympatii. Nie rozumiem postawy Państwa komentujących: @Joli i @opaernst. Recenzja książki ani nie zawiera jadu, ani nikogo nie obraża. Pan Łuczyński ma prawo do swojego zdania - tak jak każdy - i wyraził w sposób grzeczny. To krytyka. O gustach się nie dyskutuje.

« 1 2

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
Wojciech Gołąbowski

24 IX 2023

Dziesiąty (jubileuszowy?) tom przygód Jakuba Wędrowycza, „Faceci w gumofilcach” Andrzeja Pilipiuka, ma lepsze i słabsze strony. Dobrze, że te lepsze zajmują więcej miejsca.

więcej »

PRL w kryminale: Polska Ludowa oczyma reportażysty
Sebastian Chosiński

22 IX 2023

„Cztery reportaże” Jerzego Edigeya to zbiór tekstów, które pierwotnie ukazały się w latach 1979-1982 w nadzwyczaj poczytnym miesięczniku Krajowej Agencji Wydawniczej „Ekspres Reporterów”. Trzy z nich – „Tajemnica Lasku Arkońskiego”, „Zbrodniczy cień przeszłości” oraz „Rzeka wódki w Wyszkowie” – to typowe opowieści kryminalne, które, gdyby tylko odpowiednio je opracować, mogłyby stać się podstawą całkiem udanych „powieści milicyjnych”.

więcej »

Mała Esensja: Zadziwiające odkrycia na wyciągnięcie ręki
Marcin Mroziuk

20 IX 2023

W „Ekspedycji Elliki Tomson” tytułowa bohaterka wprawdzie nie przemierza terenów, na których wcześniej nie stanęła ludzka stopa, ale i tak przekonamy się, że jest naprawdę dociekliwą badaczką. Lektura książki Åsy Lind może uświadomić młodym czytelnikom, że czasem warto po prostu uważniej rozejrzeć się wokół siebie.

więcej »

Polecamy

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”

Stare wspaniałe światy:

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Piosenki Wojciecha Młynarskiego
— Przemysław Ciura, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Marcin T.P. Łuczyński, Konrad Wągrowski

Wracaj, gdy masz do czego
— Marcin T.P. Łuczyński

Scenarzysta bez Wergiliusza
— Marcin T.P. Łuczyński

Psia tęsknota
— Marcin T.P. Łuczyński

Dym/nie-dym i polarne niedźwiedzie na tropikalnej wyspie
— Konrad Wągrowski, Jędrzej Burszta, Marcin T.P. Łuczyński, Karol Kućmierz

Zagraj to jeszcze raz, odtwarzaczu…
— Marcin T.P. Łuczyński

Panie Stanisławie, Mrogi Drożku!
— Marcin T.P. Łuczyński

Tom Niedosięgacz
— Marcin T.P. Łuczyński

Filiżanki w zlewie
— Marcin T.P. Łuczyński

Wyobraźniewo
— Marcin T.P. Łuczyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.