Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Esensja czyta: Listopad 2013
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Takiej frekwencji autorów w „Esensja czyta” chyba jeszcze nie mieliśmy! Aż dziesięć osób opisuje dziś dla Was 13 książek. Wśród nich pozycje z każdej półki, ale z pewnością zainteresuje Was fakt, że „Sezon burz” Andrzeja Sapkowskiego jest recenzowany aż dwukrotnie.

Kamil Armacki, Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Listopad 2013
[ - recenzja]

Takiej frekwencji autorów w „Esensja czyta” chyba jeszcze nie mieliśmy! Aż dziesięć osób opisuje dziś dla Was 13 książek. Wśród nich pozycje z każdej półki, ale z pewnością zainteresuje Was fakt, że „Sezon burz” Andrzeja Sapkowskiego jest recenzowany aż dwukrotnie.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski [70%]
„Seriale. Przewodnik Krytyki Politycznej” nie są już najnowszą książką, a w tej tematyce przecież czas biegnie bardzo szybko – właściwie w każdym sezonie pojawiają nowe istotne i dobre serie, o których warto pisać i dyskutować. „Przewodnik” zaistniał na rynku w roku 2011 i oczywiście nie będzie w nim wzmianki o takich dziś popularnych seriach jak „Homeland”, „Współczesna rodzina”, „House of Cards” czy „Breaking Bad”. Znajdą się natomiast teksty (lub rozmowy, bo takie dwie formy przyjmują artykuły) o takich bieżących hitach jak „Dr House”, „Dexter”, „Californication”, „Rodzina Soprano”, „The Office”, „Czysta krew”, „Słowo na L” oraz materiały o dalszych i bliższych klasykach: „Z archiwum X”, „Star Trek”, „Przyjaciele”, „Seks w wielkim mieście”, „South Park”. Polskę reprezentują „Kiepscy” kilka seriali TVN-owskich i „Ekipa” – naprawdę nie można było ciekawiej dobrać rodzimych seriali? (Ten ostatni zresztą, jak przyznaje rozmówczyni, powstał na polityczne zapotrzebowanie, jako reklamówka jednej partii, co jest, przyznam, nieco żenujące). Zbiór, jak to w przypadku Krytyki Politycznej, jest nieco nierówny. Mimo że kilka początkowych rozmów ma mieć charakter przekrojowy, nie możemy się spodziewać jakiejś przekrojowej analizy telewizyjnej rozrywki. Poziom tekstów też jest bardzo nierówny – wstępna rozmowa o niczym między Kingą Dunin i Krzysztofem Tomasikiem właściwie wcale nie powinna się w ogóle w książce znaleźć, rozczarował mnie też tekst Jakuba Majmurka o „Sopranos” który ten genialny serial analizuje jednak głównie od strony podtekstów ekonomicznych, podczas gdy oczywiście zakres tematyczny tej mafijnej opowieści jest dużo, dużo szerszy. Z kolei rozmowy o „Dr House”, tekst o „Star Treku”, artykuł o „Przyjaciołach”, „South Park” są całkiem solidnymi analizami. Ogólnie powtórzę tekst z recenzji książki o Wajdzie – można nie zgadzać się z poglądami autorów Krytyki Politycznej, można utyskiwać na przesadny filtr ideologiczny, ale nie można nie docenić tego, że mało kto tak ciekawie, oryginalnie i bezkompromisowo pisze o kulturze i prowokuje do refleksji i dyskusji.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Jacek Jaciubek [90%]
To książka oparta na banalnej zasadzie, ale za to dająca mnóstwo uciechy w czasie zabaw z dzieckiem. Na każdej stronie mamy czterowersowy wierszyk i odpowiadający mu rysunek – a to bijący się po piersiach goryl, a to tupiący nogami słoń, a to wymachujący kopytami osioł. Zadaniem czytającego jest pokazywanie właściwych ruchów w praktyce. I o ile z ruchami bijącej brawo foki czy przyklękającego na kolanie wielbłąda nikt nie będzie miał problemu, o tyle pokazanie ruchów krokodyla lub osła nawet bardziej wysportowanych rodziców zmusi do wysiłku. Bo nie łudźmy się – ktoś musi rozgrywkę zacząć i raczej nie będzie to dziecko. A to daje okazję do wesołej zabawy, także w większym gronie i na świeżym powietrzu. Autorowi wypada pogratulować genialnego w swej prostocie pomysłu. Za stosunkowo niewielką cenę otrzymujemy solidnie wykonaną i ciekawie zilustrowaną książkę, którą możemy nie tylko czytać, ale też potraktować jako punkt wyjścia do gry towarzyskiej z najmłodszymi. Solidne ćwiczenia fizyczne gwarantowane! Warto na marginesie dodać, że Eric Carle to już człowiek instytucja, który sprzedał na świecie dziesiątki milionów swoich książek dla dzieci, założył również muzeum ilustracji książkowej. Wiele charakterystycznych motywów z jego twórczości, na czele z bardzo głodną, zieloną gąsienicą, wykorzystanych zostało na różnego rodzaju zabawkach, ubraniach i gadżetach.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski [70%]
„Po prostu wszechświat. Proste odpowiedzi na trudne pytania” to pomysł na książkę popularnonaukową o astronomii z pozoru karkołomny, a w realizacji zaskakująco udany. Markus Chown i Govert Schilling postanowili napisać książkę o wszechświecie w formie… twitterowych wpisów. Czy można o astronomii i astrofizyce opowiadać 140-znakowymi tekstami? Okazuje się, że można, okazuje się, że w ten sposób może powstać całkiem zajmująca i kształcąca książka. Oczywiście nie jest tak, że każdemu tematowi poświęcona jest tylko jedna notka – raczej wiele wpisów opisuje wybrane zagadnienie, po kolei tłumacząc kolejne jego aspekty. Zakres tematów jest obszerny – od prostych efektów meteorologicznych i klimatycznych, poprzez fakty dotyczące Księżyca, Słońca, gwiazdozbiorów na naszym niebie, faktów astronomicznych dotyczących rodzimej planety, innych planet i ciał Układu Słonecznego, kosmosu i podróży kosmicznych, budowy i ewolucji gwiazd, galaktyk, ze szczególnym uwzględnieniem Drogi Mlecznej, dziejów Wszechświata i obecnego stanu wiedzy o jego budowie, elementów astrofizyki, powstawania życia, wreszcie po historię astronomii i opisu urządzeń służących do obserwacji nieba. Zalet tej książki jest kilka – forma krótkich wpisów pozwala na lekturę dorywczą, książkę można czytać nawet podczas spaceru, autorzy przekazują dość aktualny stan wiedzy o Wszechświecie, a lekkość tej pozycji nie ogranicza się tylko do formy, ale też do stylu, nie pozbawionego ciekawostek i anegdot. Wada jest jedna – nie o wszystkich sprawach da się opowiedzieć na 140 znakach i jednak niektóre opisy nie są do końca zrozumiałe. Ale jako wstęp do lektury poważniejszych opracowań jest to pozycja idealna.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Miłosz Cybowski [40%]
Często nie wiem, co sądzić o niektórych książkach, głównie dlatego, że ciężko je w jakikolwiek sposób zaklasyfikować. Tak jest w przypadku „Przewodnika”, który przewodnikiem nie jest. A raczej jest, o tyle, o ile może istnieć przewodnik po duszy miasta. Autorka zna Berlin – co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości, w końcu mieszka tam od trzydziestu lat. Na tej właśnie wiedzy buduje całą opowieść. Gawędziarski styl Danielewicz jest chyba najlepszym punktem całej książki, nawet jeśli usilne próby nadania opisom jakiejś filozoficznej głębi spełzają na niczym. Owe zgoła niepotrzebne wstawki są niekiedy wyjątkowo komiczne, jak chociażby zdanie dotyczące filmu „Biegnij, Lola, biegnij”: „…by pokonać odcinki pokazane w filmie, [Lola] musiałaby mieć kondycję berlińskiego maratończyka i tempo statków kosmicznych z Gwiezdnych Wojen”. Właściwie głównym elementem książki – poza samym miastem – jest sama autorka, podejmowane przez nią działania, historia pobytu w Berlinie Zachodnim, a później Berlinie zjednoczonym, poznawani ludzie, wydarzenia, w których brała udział i tym podobne. Pod przykrywką przewodnika po duszy Berlina otrzymujemy opowieść Doroty Danielewicz o Dorocie Danielewicz. Jak sama stwierdza w jednym miejscu, rysowanie skomplikowanej mapy duszy Berlina jest jej „karkołomnym hobby”. I w sferze hobbystycznej powinno owo rysowanie pozostać.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Daniel Markiewicz
Książka dla ekonomicznych hipsterów – autor idzie pod prąd głównemu nurtowi ekonomii, przekonując nas, że przyczyny kryzysu leżą zupełnie gdzie indziej, niż jest nam to przedstawione przez mainstreamowe media i ekspertów. Zdaniem Flassbecka państwa wynajdują problemy zastępcze, by sobie z nimi „widowiskowo” radzić, a sedno sprawy pozostaje przemilczane. Ekonomista rozprawia się m.in. z narracją „złych długów” – przytacza dane, z kórych jednoznacznie wynika, że dług publiczny w poszczególnych państwach zaczął gwałtownie rosnąć dopiero PO pojawieniu się kryzysu, jest więc jego efektem, nie przyczyną. Największej krytyce poddana jest tu polityka Niemiec, które – zdaniem autora – oczekują od pozostałych krajów spłaty długów, jednocześnie ją… uniemożliwiając. W jaki sposób? O tym już musicie przekonać się sami, bo książeczka jest naprawdę niewielkich rozmiarów i sprawia wrażenie raczej nieco tylko przerośniętego eseju i przytoczenie jeszcze choćby paru myśli odebrałoby sens zakupu. A przeczytać ją warto – choćby po to, by opinię na temat obowiązującej interpretacji kryzysu wyrobić sobie na podstawie większej liczby źródeł.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Joanna Słupek [70%]
Czy sięgnęłabym po „Wołanie kukułki” gdyby nie ujawniono prawdziwego nazwiska autorki? Niewykluczone, choć najprawdopodobniej musiałabym trafić na „zaufaną” pozytywną recenzję albo bardzo korzystną promocję. A czy po lekturze sięgnęłabym po część drugą? Zdecydowanie tak.
Nie twierdzę tu że Rowling napisała wybitną powieść kryminalną wykraczającą poza ramy gatunku. Posunę się wręcz do stwierdzenia że miłośnicy nurtu skandynawskiego niekoniecznie znajdą tu coś dla siebie. Autorka nie zgłębia bowiem mrocznych zakamarków psychiki swoich bohaterów, a informacje o ich życiu prywatnym podawane są niejako mimochodem i w żadnym wypadku nie przesłaniają głównego wątku powieści. Nieco więcej dowiadujemy się o Cormoranie Strike’u, prywatnym detektywie tradycyjnie będącym na skraju bankructwa, ale już o Robin – jego tymczasowej sekretarce – wiemy tylko tyle że niedawno przyjechała do Londynu i ma narzeczonego, który niechętnie spogląda na jej pracę dla Strike’a. Na dodatek większość prowadzonego przez nich śledztwa to rozmowy ze świadkami (oraz próby umówienia się na rozmowę z tymi bardziej niechętnymi) i mozolne dopasowywanie faktów prowadzące do ujawnienia zabójcy, bez mrożących krew w żyłach pościgów i strzelanin (nie licząc ostrzału fleszy paparazzich). Jednym zdaniem „Wołanie kukułki” to pozycja dla miłośników klasycznego kryminału, lubiących śledzenie poszlak i próbę odgadnięcia czy może tym razem zabił kamerdyner. Od razu powiem, że kamerdynerowi znowu się upiekło (choćby dlatego, że żaden się w książce nie pojawił), ale nie udało mi się odgadnąć tożsamości zabójcy, choć byłam blisko.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski [60%]
No to tak dla równowagi – po przewodniku Krytyki Politycznej, satyra SF autorstwa prawicowego dziennikarza. W dzisiejszych smutnych czasach książki bywają zwykle oceniane z marszu według wygłaszanych gdzieś indziej poglądów autora, ja staram się tego uniknąć. Piotr Gociek to dziennikarz prawicowych tygodników, ale przecież także niegdysiejszy laureat literackiego konkursu „Fatastyki”. „Demokrator” oczywiście polityki nie unika – to ostra satyra na Rosję, zarówno tę komunistyczną, jak i tę współczesną (a pewnie i elementów tej carskiej by nie zabrakło). Od razu uspokajam – żadnych nawiązań do Smoleńska i współczesnej polskiej polityki w książce nie ma. W równoległej rzeczywistości istnieje sobie Gorodopolis, w realiach geograficznych dość dobrze znanych, choć przy alternatywnych, acz nietrudnych do rozszyfrowania, nazwach. Kraj jest ponurą parodią Rosji – z inwigilacją i terrorem, upodleniem mieszkańców, ale też z wielomarchami i mnogomarchami, czyli po prostu tamtejszymi odpowiednikami oligarchów, żyjącymi na bardzo wysokiej stopie. Różnica? Dzięki wynalazkowi geniusza Szajdo, Gorodopolis dysponuje właściwie nieograniczonymi źródłami energii, którą łatwo można zasilać dowolne urządzenia, pojazdy, mechanizmy, dzięki czemu kraj jest światową potęgą. Oczywiście naród zwyczajny z tych osiągnięć nie może skorzystać i do przeżycia wykorzystuje kartofelki we wszelkiej postaci (do czego zresztą zachęcany jest przez państwo). Media oczywiście przedstawiają jedynie słuszny obraz kraju i przedstawia ogłupiającą rozrywkę.
Poziom książki nie jest równy. Ambicje autora są z pewnością wyższe niż proste wyśmianie systemu. Satyra Goćka stara się czerpać z klasyki antyutopii – dużo tu Orwella, pewnie więcej Zamiatina. Proponuje ponure spojrzenie na mechanizmy zniewolenia – ludzie powinni być albo bardzo biedni, albo bardzo bogaci, jakakolwiek klasa średnia jest zagrożeniem dla ustroju. Książka ma fabularną strukturę wykorzystującą z kolei nieco sparodiowane schematy opowieści superbohaterskiej, nie można jej też odmówić językowej pomysłowości. Z drugiej jednak strony nie wszystkie kpiny trzymają dobry poziom, autor wrzuca w całość chyba zbyt dużo pomysłów by zadbać o spójność swej opowieści, ogólne przesłanie gubi się chyba w rozbuchanej formie. Ale przyznać muszę, gdy usłyszałem oficjalną informację, że prezydent Putin na lotni poprowadził żurawie do odlotu, stwierdziłem, że nasza rzeczywistość czasami jednak zbyt mocno zaczyna przypominać Gorodopolis…
1 2 »

Komentarze

30 XI 2013   21:28:41

Biedni są recenzenci. Nie mogą napisać prostego "nie podobało" czy "nie lubię". Muszą to jeszcze próbować uzasadniać, wszak takie są wymogi bycia recenzentem. No to napiszę długi tekst na ten temat.

Jakoś się porobiło, że najprostszym sposobem uwalenia pozycji jest czepialstwo. Ba, w dodatku czepialstwo na różnych poziomach, wszak recenzent nie z jednej książki już natchnienie czerpał i nie może przyczepić się tylko jednego. Od razu jedziemy szeroko.

Zacznijmy w recenzji od paru cytatów, które recenzentowi nie pasują. W sumie nieważne dlaczego, nieważne, że nic szczególnego w nich nie ma, nieważne, że pasują do treści, kontekstu. Ale jak się napisze, cytuję: "Zresztą, zamieszczony na sieci początek nie przekonywał, że wspomnę taki fragment, jak choćby" to już czytelnik recenzji wie, że zacytowany fragment jest łajno warty. A jakby tego nie widział na pierwszy rzut oka to przecież zawsze może polegać na słowie recenzenta. No przecież dyskusji z takim stwierdzeniem chyba nie podejmie. Mimo, że argumentów dlaczego wskazane fragmenty są kiepskie jakoś recenzja nie zanotowała.

Innym, ważniejszym sposobem czepialstwa jest: "a dlaczego nie XXX". Przy czym pod XXX podstawiamy zachowanie bohatera, postaci któregoś planu, samej akcji. Często odpowiedzi na te pytania znajdują się w tekście recenzjowanego utworu, zwykle jednak recenzent wie lepiej, że to XXX powinno się odbyć zupełnie inaczej. Dyskwalifikacja tego fragmentu utworu recenzowanego. W sumie dlaczego orły nie zaniosły Froda do Mordoru? A nie, to już było.

Do tego koniecznie należy dorzucić parę faktów zalegających w pamięci recenzenta z wcześniejszych zdarzeń recenzowanego świata. Nie muszą być zgodne z prawdą, po co. Czemu ktoś miałby sprawdzać fakty, w końcu ma słowo recenzenta, że tak właśnie było. Co z tego, że przy Vereenie czy Renfri chodziło o coś zupełnie innego niż przy winowajcy we wiosce, w końcu nie trzeba rozumieć skrupułów bohatera jeśli się wie lepiej.

Jeszcze jedną sprawą jest zarzut, że coś się pojawia zbyt wiele razy. Zarzut bardzo częsty przez całą działalność literacką Sapkowskiego. Zwykle zbyt subiektywny, po sprawdzeniu w tekście okazuje się, że na przykład występuje dwa lub trzy razy.

Oczywiście recenzent może mieć własne zdanie, tego nie odmawiam. Jednak taka argumentacja jak w niniejszej recenzji sprowadza się do "nie podobało mi się bo nie i już".

Pozdrawiam wszystkich, którzy dotarli do końca :)

30 XI 2013   23:12:40

Dotarłem. I nawet się zgodzę. :) Szczególnie przy Renfri. Porównanie (czyli przyrównanie) tych sytuacji toż to niemalże błąd rzeczowy.

01 XII 2013   20:59:13

Zacytowane zdania w moim odczuciu są kiczowate.

Co do wiedźmińskich skrupułów:
Vereena zapewne zabijała z głodu, ale przede wszystkim z zazdrości o swojego mężczyznę.
Renfri chciała się zemścić na czarodzieju, który zrujnował jej życie - rzecz słuszna i moralnie chwalebna, tylko środki trochę drastyczne.

Tymczasem w kwestii zabitych w okolicach zamku - Geralt zdaje się przypuszczał na tym etapie, że ktoś przywołał demona raz i doszło do masakry, ale to nie zniechęciło go do dalszych prób. Winowajca na koncie miał już pół setki trupów. W przypadku Vereeny Geralt znalazł tylko ślady, w przypadku Renfri chodziło o groźbę wiszącą w powietrzu, w przypadku rzezi w lesie pooglądał sobie ładny stosik wypatrosoznych trupów w tym dzieci. Jedynym znanym wiedźminowi sposobem poradzenia sobie z demonem było zabicie nosiciela, co należało uczynić czym prędzej.
Geralt z czasów opowiadań raczej nadmiernie nie wzdragał się przed zabijaniem.

02 XII 2013   08:26:13

Jeśli dobrze pamiętam, to w obu przypadkach istniało bezpośrednie i namacalne zagrożenie życia Geralta. Na pewno Renfri nie chciał zabijać i nawet chyba nie atakował pierwszy. W przypadku Vereeny to było albo on albo ona.
Wg mnie Geralt zawsze miał skrupuły. Szczególnie wobec nieuzbrojonych, a już na pewno wobec nie atakujących. Nawet w przypadku potworów, nie przypominam sobie, by ot tak sobie zarąbał jakiegoś, który nie stanowił bezpośredniego zagrożenia. Mogę się mylić, ale to właściwie nieistotne.

02 XII 2013   10:27:27

Po namyśle stwierdzam, że faktycznie, nie przypominam sobie, by zabijał nieuzbrojonych i nieatakujących oraz że wzmiankowane panie rzuciły się na niego pierwsze, choć prawdą jest też, że do dworzyszcza wrócił a w Blaviken nie pomógł Renfri w zemście ani też nie wyjechał.

Tym niemniej wydaje mi się, że sytuacja, w której znajduje się kilkadziesiąt rozszarpanych trupów a w samym środku sprawcę tego wszystkiego i wie się, że to już trzeci raz, do tego ma określone zdanie o czarodziejach a zwłaszcza tych, których eksperymenty doprowadziły do powstawania potworów i innych temu podobnych. I jeszcze facet w ręce ściskał jelita wyprute komuś. No pierwszy odruch to urąbać takiemu łeb, póki nieprzytomny...

(takem ci ja wrażliwa niewiasta - choć pamiętam sesję RPG, gdzie wieśniacy zaprzedali się demonowi, zabili i zjedli swoje żony i córki, a że demon dawał im moce praktycznie uniemożliwiające skuteczną z nimi walkę jedyny sposób na wykończenie ich to było poczekać aż zjedzą ostatnie dwie dziewczynki, pogrążą się w narkotycznym śnie zesłanym przez demona a potem ich pozabijać. Przyznam, odczuwałam pewne opory moralne ale wszystkim im gardła poderżnęliśmy we śnie, do dziś pamiętam tę sesję jako jedną z najbardziej hardkorowych)

Ale - jakkolwiek można pewnie dłużej się zastanawiać, najbardziej chodzi mi o ogólne wrażenie tego, że w "Sezonie burz" Geralt w zasadzie jest unoszony z prądem wydarzeń i przynajmniej kilka razy daje się wykorzystać bądź zwieść. Choć to już bardziej estetyczna kwestia - kto jakiego Geralta woli.

04 XII 2013   16:36:35

Aby wyzwolić wioskę stało się konieczne ją zniszczyć.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Styczeń 2014
— Joanna Kapica-Curzytek, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka

Zagraj to jeszcze raz, Jaskier
— Agnieszka Szady

Sceny z życia wiedźmina
— Konrad Wągrowski

Z tego cyklu

Luty 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Katarzyna Piekarz, Konrad Wągrowski

Styczeń 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Grudzień 2017
— Dominika Cirocka, Joanna Kapica-Curzytek, Konrad Wągrowski

Listopad 2017
— Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Październik 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Wrzesień 2017
— Dominika Cirocka, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka

Sierpień 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Czerwiec 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Maj 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Katarzyna Piekarz

Tegoż twórcy

Głos miał nieprzyjemny
— Borys Jagielski

Zagraj to jeszcze raz, odtwarzaczu…
— Marcin T.P. Łuczyński

W Geisterwelcie wilki łypią inaczej
— Mieszko B. Wandowicz

Wydmuszka
— Daniel Markiewicz

Nie ma większych różnic
— Daniel Markiewicz

Zmysłowy jęk sznura
— Mieszko B. Wandowicz

Ile mistrza w rzemieślniku?
— Jędrzej Burszta

Lux cykl
— Marcin Łuczyński

Oczekiwaliśmy światła, a oto ciemność
— Tomasz Iwanicki

Szkieletów w szafie brak
— Artur Chruściel

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.