Piotr K. Piotrowski w swej książce rozprawia się z trzema mitami dotyczącymi porucznika Borewicza: twierdzi, że wcale nie był on kobieciarzem, nazwisko porucznika Zubka nie pochodzi od UB, a serial nie był propagandą, mającą na celu promowanie MO. I czyni to całkiem przekonująco.
Konrad Wągrowski
Aniołki Wołczka, czyli Borewicz i Zubek na tropie
[Piotr K. Piotrowski „07 zgłasza się. Kulisy powstawania serialu” - recenzja]
Piotr K. Piotrowski w swej książce rozprawia się z trzema mitami dotyczącymi porucznika Borewicza: twierdzi, że wcale nie był on kobieciarzem, nazwisko porucznika Zubka nie pochodzi od UB, a serial nie był propagandą, mającą na celu promowanie MO. I czyni to całkiem przekonująco.
Piotr K. Piotrowski
‹07 zgłasza się. Kulisy powstawania serialu›
Skłamałbym, gdybym stwierdził, że „07 zgłoś się” to jeden z ulubionych seriali mojego dzieciństwa. Po pierwsze, w latach 80. polska telewizja nie była już pustynią, na której można było zobaczyć jedynie Dziennik Telewizyjny, występy zespołów ludowych z Mongolii, czy – w najlepszym razie – emocjonować się Kobrą. W tym czasie propozycja kryminalna zza żelaznej kurtyny była już całkiem solidna. Mogliśmy oglądać „Aniołki Charliego”, „Kojaka”, „Columbo”, wkrótce na ekranach mieli pojawić się „Bergerac” oraz „Dempsey i Makepeace”. Na tym tle polski serial sensacyjno-kryminalny musiał jednak wypadać słabo.
Po drugie, nawet jeśli – jak pisze autor książki „07 zgłasza się” – produkcja z Borewiczem wcale nie powstała, by promować MO, to jednak kibicowanie milicjantowi nie było trendy. Wtedy funkcjonariuszom milicji się nie kibicowało, o nich się opowiadało złośliwe dowcipy. I nic nie mogła tu pomóc nawet nie do końca zgodna z socjalistycznymi wzorcami kreacja głównego bohatera. Owszem, „07 zgłoś się” wówczas się oglądało, ale raczej na zasadzie, że wówczas oglądało się wszystko, co było jakąkolwiek telewizyjną rozrywką. Gdy w tygodniu był to jedyny kryminał, nieładnie by było go przegapić. Ale – przynajmniej dla mnie – ten serial nie nabierał statusu kultowości, który z pewnością przynależał wówczas do „Czterech pancernych i psa”, „Stawki większej niż życie”, „Wojny domowej”, „Czterdziestolatka”, czy nawet „Wakacji z duchami” i „Stawiam na Tolka Banana”.
Zmieniło się to wszystko po latach, zadziałała nostalgia. „07 zgłoś się” oglądany dziś, nie jest po prostu jednym z kryminałów, to nostalgiczna wyprawa w czasy naszego dzieciństwa. Nie tylko dlatego, że to serial z tych czasów, ale też dlatego, że to serial o tych czasach. Może nie do końca realistyczny (jak stwierdza sam autor recenzowanej monografii, główną bolączką scenarzystów było to, że sprawy kryminalne tamtych czasów były przerażająco banalne – kłótnie pijanych małżonków i tym podobne), ale z pewnością pokazujący więcej prawdy, niż w wielu innych ówczesnych uładzonych produkcjach. A do tego zwykle przyzwoicie zagrany, z dobrymi dialogami i bardzo dobrymi tekstami (dziś byśmy powiedzieli „one-linerami”) oraz niezłymi scenariuszami, opartymi najczęściej na solidnych pierwowzorach literackich. Scenariuszami, przy których dzisiejsi „Ojcowie Mateuszowie” wysiadają. Nic więc dziwnego, że wciąż wznawiany serial nie traci na popularności. Nic też dziwnego, że Piotr K. Piotrowicz, autor niezłej książki o polskich kultowych serialach, postanowił poświęcić Sławkowi Borewiczowi, porucznikom Zubkowi i Jaszczukowi, majorowi Wołczykowi i sierżant Ewie osobną książkę.
Piotrowicz podchodzi do swojego tematu bardzo systematycznie. W swej książce po kolei wyjaśnia przyczyny, dlaczego właśnie serial „07 zgłoś się” stał się obiektem jego zainteresowania, przedstawia rys historyczny Milicji Obywatelskiej, opisuje jak wyglądały relacje między społeczeństwem i MO, pokrótce nakreśla obecność Milicji w polskiej popkulturze z czasów sprzed serialu o poruczniku Borewiczu. Następnie przedstawia wizerunek twórcy i reżysera serialu – Krzysztofa Szmagiera, częściowo wykorzystując rozmowę z nim (na krótko przed śmiercią twórcy), ale korzystając też szeroko ze wspomnień innych osób. Pierwszą część książki kończy wywiad z Bronisławem Cieślakiem, odtwórcą głównej roli w serialu. Dodajmy, że właśnie w tych tekstach Piotr K. Piotrowski próbuje rozliczyć się z mitami. Według niego „07 zgłoś się” wcale nie jest – jak „Żbik” – produktem propagandowym, bo u źródeł jego powstania była po prostu chęć stworzenia historii kryminalnej we współczesnych realiach, a nie próba odbrązawiania MO. Sławek Borewicz wcale nie jest też „polskim Jamesem Bondem”, bo 07 nie nawiązuje do 007 (to autentyczny bezpłatny numer na milicję), a z Borewicza żaden uwodziciel, bo więcej kobiet w serialu daje mu bolesnego kosza niż pozwala zaciągnąć się do łóżka. Wreszcie porucznik Zubek, ktry miał być symbolem betonu ze znaczącym nazwiskiem („Z UB-ek”) okazuje się po prostu człowiekiem pewnych zasad. Może i jego system wartości nie jest najmądrzejszy, może i on sam jest dość naiwny i z pewnością dla otoczenia nudny, ale wierności swym zasadom nie można mu odmówić.
Po tym bloku tekstów – ciekawym, lekko napisanym, okraszonym licznymi ciekawostkami i anegdotami – czas na niespodziankę. „Londyńska misja Borewicza” to napisane przez Piotrowskiego opowiadanie kryminalne, wyjaśniające, co porucznik robił, zanim został podwładnym majora Wołczka. W pierwszym odcinku wszak dostajemy informację, że Borewicz właśnie przeszedł z Ministerstwa Handlu Zagranicznego, z ramienia którego był na placówce w Londynie. Opowiadanie oczywiście sugeruje, że praca w MHZ była tylko przykrywką dla dużo poważniejszej misji, jest napisane zaskakująco interesująco, choć trzeba przyznać, że Piotrowski nie jest mistrzem dialogów. Tym niemniej tekst jest ciekawym uzupełnieniem historii drugiego najsłynniejszego (po kapitanie Żbiku, rzecz jasna) polskiego milicjanta.
Pozostałe 150 stron książki „07 zgłasza się” to już szczegółowe omówienie wszystkich odcinków serialu. Streszczenie, informacje o pierwowzorze, produkcja, sylwetki aktorów, ciekawostki, najbardziej smakowite cytaty, czyli wszystko to, co tygrysy lubią najbardziej. Dodatkowymi atrakcjami będą recenzje i opinie z epoki, a każdy sezon serialu jest podsumowany informacjami, jakie istotne wydarzenia w Polsce miały miejsce w tym okresie i jakie – jeśli jakiekolwiek – znalazły odzwierciedlenie w serialu. Te rozdziały to cała skarbnica faktów, informacji, ciekawostek i trzeba być naprawdę malkontentem, by narzekać na braki. Będę nim jednak i nadmienię, że brakowało mi nieco szerszej informacji o tym, jak odcinki były odbierane po emisji. Trochę też autor prześlizguje się po fakcie, że jeden z odcinków („Zamknąć za sobą drzwi”) miał premierę kinową. Co o tym zadecydowało, jak udał się ten eksperyment, jaka była frekwencja – te informacje byłyby cennym uzupełnieniem opisu dość wyjątkowego, przyznajmy, epizodu. Książka nie pretenduje też do miana opracowania krytycznego – jest zbiorem faktów, ciekawostek, wspomnień, nie ma w niej natomiast analizy wartości samego serialu od strony artystycznej czy odautorskiej oceny. Trochę szkoda, bo to byłoby cennym uzupełnieniem materiału.
Ale tak czy inaczej „07 zgłasza się. Opowieść o serialu” to kawał bardzo dobrej roboty, interesującej nie tylko dla fanów serialu, ale wszystkich zainteresowanych kulisami PRL-owskiej telewizji. Bardzo solidne opracowanie, poprosimy o kolejne. Może teraz „Czterdziestolatek”?
zUBek ;]