Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marcin Wolski
‹Prezydent von Dyzma›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrezydent von Dyzma
Data wydania20 maja 2013
Autor
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN978-83-7785-220-0
Format352s. 145×205mm
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Dyzma i postępujący regres
[Marcin Wolski „Prezydent von Dyzma” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Recenzując ostatnie powieści Marcina Wolskiego wciąż piszę, że reprezentują one coraz niższy poziom. „Prezydent von Dyzma” wyjątkiem niestety nie jest – to być może najgorsza powieść autora „Agenta Dołu”.

Konrad Wągrowski

Dyzma i postępujący regres
[Marcin Wolski „Prezydent von Dyzma” - recenzja]

Recenzując ostatnie powieści Marcina Wolskiego wciąż piszę, że reprezentują one coraz niższy poziom. „Prezydent von Dyzma” wyjątkiem niestety nie jest – to być może najgorsza powieść autora „Agenta Dołu”.

Marcin Wolski
‹Prezydent von Dyzma›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrezydent von Dyzma
Data wydania20 maja 2013
Autor
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN978-83-7785-220-0
Format352s. 145×205mm
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Nie, nie będę po raz kolejny pisał, że Marcin Wolski produkuje powieści z szybkością karabinu maszynowego, co musi się odbijać na ich poziomie. Nie będę pisał, że słabej jakości wstawki erotyczne irytują. Nie będę pisał, ze podobnie jest z wrzutkami ideologicznymi (Smoleńsk i te sprawy).
Napiszę natomiast coś innego – problemem Marcina Wolskiego, którego rozrywkowe opowieści z lat 70. i 80. sprawiły mi przecież niegdyś dużo czytelniczej frajdy jest nadmiar pomysłów i –może nie brak umiejętności – ale jakieś lenistwo w ich sensownym rozwijaniu. Może wynika to z powieściowej nadprodukcji, może z narzucanych sobie terminów, ale wszystkie ostatnie powieści Wolskiego mają to samo schorzenie – przy całkiem obiecującej koncepcji wyjściowej, brak pomysłu na jego domknięcie.
Nie inaczej jest z „Prezydentem von Dyzmą”. Idea, by napisać swego rodzaju kontynuację „Kariery Nikodema Dyzmy”, przenosząc bohaterów książki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza w czasy II wojny światowej, nie jest zła. Można ją poprowadzić w bardzo różnych kierunkach, sam Dyzma jest przecież postacią stwarzającą ogromne możliwości, a zderzenie przedwojennej satyry z realiami wojennymi mogłoby być ciekawą mieszanką. Wolski wymyśla, że Dyzma mógłby być polskim Quislingiem i... na tom niestety wszystko, co dobre w jego książce się kończy.
Samo rozwinięcie tego konceptu nie broni się już bowiem zupełnie. Otóż Hitler w 1945 roku (!) wpada na pomysł, że obsadzenie „silnego człowieka” na stanowisku prezydenta podporządkowanej Rzeszy Polsce (w tym celu należy go odnaleźć, sprowadzić do Berlina i przekonać do tego zadania), ma to być moment zwrotny w wojnie. W jaki sposób na kilka miesięcy przed końcem wojny przejście Polaków na stronę Niemców mogłoby cokolwiek zmienić – tego autor już nie wyjaśnia.Po co w ogóle Polacy mieliby zmieniać front, gdy losy konfliktu były już oczywiste – to też pozostaje tajemnicą pisarza. A nawet jeśli – dlaczego akurat miałby ich zachęcić do tego zapomniany polityk?
Wygląda na to, że jakakolwiek logika nie jest Wolskiemu do niczego potrzebna. Chodzi tylko o to, by trzy grupy szpiegów miały rozjechać się po całym świecie i szukać Dyzmy, co da autorowi asumpt do opisania sensacyjno-przygodowej fabuły.
Gdybyż tylko ta fabuła reprezentowała choćby przyzwoity rozrywkowy poziom... Niestety, jest źle, Wolski robi właściwie podstawowe błędy. Po pierwsze – nie ma jednego bohatera wiodącego, cały szereg protagonistów musi dzielić między siebie stronice niespecjalnie opasłej książki. Po drugie – wśród bohaterów nie ma ani jednego, który wzbudzałby jakąkolwiek sympatię czytelnika. Po trzecie – sama ta sensacyjna fabułą robiona jest jakoś bez serca (no, może poza dosyć jeszcze przyzwoitą finałową kulminacją), bez zaangażowania, bez fajerwerków. A także bez pomysłu na dobre zakończenie.
Cała zresztą powieść wygląda na pisaną na kolanie. Słabe dialogi (najczęściej jednozdaniowe wypowiedzi bohaterów, bez zróżnicowania językowego), nieciekawe postaci, prymitywne wykorzystywanie bohaterów z powieści Dołęgi-Mostowicza i postaci historycznych. Nie do końca jasna jest konwencja. Z jednej strony jawnie pastiszowa - Stalin, Hitler i ich poplecznicy zachowują się jak bohaterowie kabaretowi, świat zaludniają postacie o kojarzących się nazwiskach – Hans Kross, Hermann Brenner, Max Sterlitz, James Blond, Janek Kłos, Franek Dolas (choć niekoniecznie w rolach, w jakich znamy ich z popkultury). W samym Dyzmie też niewiele z oryginalnego Dyzmy. Z drugiej strony wstawia Wolski sceny dramatyczne, myśli mające mieć znamiona głębszej refleksji, czy nawet jakieś dwa od czapy wstawione nawiązania do Smoleńska. Wszystko to tworzy dziwaczny i niestrawny miszmasz .
Po lekturze „Prezydenta von Dyzmy” aż mam ochotę sięgnąć po dawne dzieła Marcina Wolskiego, te, które wciąż wspominam z ogromną sympatią. Czy wówczas byłem mniej krytyczny, czy też jednak literacki regres autora jest faktem?
koniec
12 kwietnia 2014

Komentarze

13 IV 2014   22:02:06

Jako młody dzieciak i chłonolem słuchowiska w 3PR oparte na scenariuszach M.Wolskiego. Potem sięgnąłem po książki i rozczarowałem się - infantylne dialogi, papierowe postacie. "Agent dołu" mnie nie porwał ale wszyscy mówili, że jest świetny. Ok. Sięgnąłem jeszcze po kolejną książkę i według mnie było źle. A teraz...

17 IV 2014   08:32:12

"Po pierwsze – nie ma jednego bohatera wiodącego, cały szereg protagonistów musi dzielić między siebie stronice niespecjalnie opasłej książki."

Od niedawna, za sprawą netowych reckarzy, słowo "protagonista" niby jest poprawne w znaczeniu "główny bohater książki" (poprawne nie znaczy ładne). Ale na pewno nie może być "wielu protagonistów" przy braku głównego bohatera. Cóż, widzę, że tylko Katedra jest wolna od tego językowego śmiecia.

17 IV 2014   11:33:55

Czyżby powrót historyka? ;P

17 IV 2014   18:30:10

Czyli o kilku głównych bohaterach książki też nie wypada mówić, bo skoro jest ich kilku, to żaden nie jest tym głównym?

18 IV 2014   09:46:40

Niestety z przykrością stwierdzam ze recenzja równie słaba jak książka ktorej dotyczy....

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Czerwiec 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Esensja czyta: Listopad 2016
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Smoleńsk Fiction, czyli jestem w kropce
— Konrad Wągrowski

Smoleńsk alternatywny
— Konrad Wągrowski

Wielka Druga Rzeczpospolita
— Miłosz Cybowski

Proszę już bez nimfetek
— Konrad Wągrowski

Powiedzmy diabłu dobranoc
— Konrad Wągrowski

Agentów ci u nas dostatek
— Sebastian Chosiński

Na początku była zdrada
— Sebastian Chosiński

Miejsce w kącie
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.