Magda Szabó za „Zamknięte drzwi” otrzymała w roku 2003 francuską nagrodę Prix Femina Étranger przyznawaną przez złożone wyłącznie z kobiet jury najlepszej powieści zagranicznej. Całkowicie słusznie, bo to wspaniała, wysmakowana książka, przy lekturze której można się zachwycać umiejętnościami jednej z najważniejszych węgierskich pisarek XX wieku.
Kobieta pracująca
[Magda Szabó „Zamknięte drzwi” - recenzja]
Magda Szabó za „Zamknięte drzwi” otrzymała w roku 2003 francuską nagrodę Prix Femina Étranger przyznawaną przez złożone wyłącznie z kobiet jury najlepszej powieści zagranicznej. Całkowicie słusznie, bo to wspaniała, wysmakowana książka, przy lekturze której można się zachwycać umiejętnościami jednej z najważniejszych węgierskich pisarek XX wieku.
Magda Szabó
‹Zamknięte drzwi›
Tą książką Magda Szabó złożyła hołd bohaterce codzienności, dopatrując się cech niepospolitych tam, gdzie być może nikt inny by ich nie dostrzegł. Emerenc, o której losie traktuje powieść, była bohaterką na skalę niewielkiej dzielnicy, osobą nie do zastąpienia w sprawach codziennych, najbardziej niewdzięcznych. Z uporem, siłą i zawziętością godną stachanowca bijącego kolejne rekordy sprzątała, zamiatała, odkurzała, gotowała, prała, prasowała, pomagała na wszelkie sposoby. Oczywiście nie robiła tego wszystkiego z dobroci serca, lecz za dobrą pracę oczekiwała godnego wynagrodzenia. Miała też inne wymagania, niemałe zresztą. Jeśli rodzina nie przypadła do gustu Emerenc, a trzeba przyznać, że odstępstwa od normy zachowania oceniała wyjątkowo surowo, odmawiała pracy w domu.
Emerenc stanowiła spoiwo scalające dzielnicę w jedno, swoisty fundament, bez którego ludzie nie wyobrażali sobie życia. Przez lata ciężkiej pracy stała się czymś w rodzaju emblematu, znaku wyróżniającego ulicę spośród innych. Osobą, która znała wszystkich i wszyscy znali ją. Jej wysiłek był dla mieszkańców tak ważny, że gdy nagle kobiety zabrakło, nie potrafili poradzić sobie z wypełnianymi przez nią obowiązkami. Wyprowadzenie psa na spacer, ugotowanie obiadu, zamiecenie śniegu sprzed bramy urastało nagle do czynu heroicznego, któremu tylko tak wspaniała postać jak Emerenc mogła sprostać.
Skromna Emerenc, nieco zwariowana staruszka bez wykształcenia, nieczytająca, nie wyściubiająca nosa poza najbliższą okolicę, skrzętnie ukrywająca wszelkie fakty ze swego życia, zajmująca się czynnościami przecież elementarnymi, całkowicie zwyczajnymi, urasta w narracji Magdy Szabó do rangi bohaterki naszych czasów, bez obecności której zawaliłby się świat. Jej dziwactwa (a jest ich niemało, co czytelnik sam z satysfakcją odkryje) dodatkowo ją uwznioślają, jakby była kimś więcej niż tylko człowiekiem. Jest nie tylko najbardziej pracowitą, uczynną osobą w dzielnicy, ale też najbardziej tajemniczą. Śpi wyłącznie na siedząco, nikogo nie wpuszcza do swojego domu, gdzie, jak podejrzewają ludzie, trzyma jakieś swoje skarby, o jej rodzinie i przeszłości nie wiadomo prawie nic. Przyjaźń, którą w końcu Emerenc obdarza narratorkę utworu, jest szorstka i niełatwa („Nikt by nie uwierzył, że pani jest taka głupia” mówi staruszka w czasie jednej ze swoich pogadanek), lata muszą upłynąć zanim nieufna z natury pomoc domowa uchyli swej chlebodawczyni drzwi do swojego życia, a nawet wtedy będzie trzymać obcas w progu, aby nie zdradzić zbyt wiele. Zresztą do końca swych dni żałować będzie tego otwarcia, tak do niej niepodobnego, ale tu już zdradzać więcej nie wypada. Spory tych dwóch kobiet o sprawy kluczowe są ozdobą powieści, bo ta z pozoru głupsza Emerenc nie raz i nie dwa udziela wykształconej, światowej pani pisarce prawdziwych lekcji życiowych.
Znakomitych opisów postawy Emerenc znajdziemy w „Zamkniętych drzwiach” niemało. Przytoczmy jeden, dający sporo informacji o tej zacnej kobiecie: „W oczach Emerenc każda praca niewykonywana rękami, za pomocą siły fizycznej, była obijaniem się, nieomal kuglarstwem, ja natomiast zawsze uznawałam moc ciała, ale nigdy nie uważałam jej za coś lepszego od mocy intelektu (…). Staruszka, choć nigdy tego nie formułowała i nawet nie wiedziała, co to znaczy antyinteligenckość, była antyinteligentką i tylko uczucia uczyniły wyłom w jej świadomości. (…) Liczne domy, w których służyła, nauczyły ją tylko poprawnego zachowania, ale nie zmieniły jej mentalności: mężczyźni, którzy nie posługiwali się przy pracy narzędziami, choćby nawet wypełniali najważniejsze funkcje, byli dla niej wszyscy (…) – pasożytami, zaś panie wygłaszające rozmaite hasła – darmozjadami, do której to kategorii z początku zaliczała także mnie. Podejrzana była w oczach Emerenc każda kartka papieru, każde biurko, każda broszura i książka. (…) W ogóle nic nie czytała, nawet gazet. (…) Była mieszkańcem jednoosobowego mocarstwa, bardziej suwerennego niż papież, jej postawa, doskonała obojętność wobec życia publicznego, doprowadzała niekiedy między nami do ostrych starć (…). Emerenc była nie do pokonania, nie można się z nią było ani skumać, ani zaprzyjaźnić, ani nawet pogadać, była odważna, cudownie, niegodziwie mądra i wyjątkowo bezczelna”. I tak dalej, a to tylko rąbek, bo właściwie cała powieść jest niemal wyłącznie Emerenc poświęcona, o niej opowiada, a jeśli nawet o kimś innym, to tylko w relacji do osoby głównej bohaterki.
Niektórzy czytelnicy mogą sarkać, że w powieści praktycznie brak dialogów w typowej postaci (wprzęgnięte one zostały w tok pierwszoosobowej narracji), że akapity długie czasem na całą stronę, a i tematyka pozbawiona wyrazu – nie będą mieli jednak racji. Bo powieść Magdy Szabó czyta się znakomicie, dzięki wybornemu stylowi, świetnie poprowadzonej narracji i niezwyczajnemu wyczuleniu autorki na sprawy ważne, o których po prostu potrafi opowiadać. Nie bez znaczenia pozostaje również wyraźny rys autobiograficzny, który wyczuwa się w opowieści: narratorka pod wieloma względami przypomina samą Szabó, co zdecydowanie uwiarygodnia postaci i zdarzenia.
Zresztą, co wymaga wyjaśnienia, nie jest to tylko w prosty sposób pojmowana biografia pewnej zapalczywej sprzątaczki, gdyby tak było, książka wiele by straciła. Autorka wplata w opowieść wiele elementów historycznych, buduje szeroki kontekst społeczny, tak że jest to w sumie powieść o kobiecie, ale nie oderwana od otaczającej rzeczywistości. Przy tym Szabó unika podawania faktów, woląc stosować niedomówienia – można doczytać powieść do końca, nie domyśliwszy się nawet ani w jakich latach się dzieje, ani gdzie dokładnie. Oczywiście możemy te fakty ustalić, ale dobrze jest mieć jakieś rozeznanie w dwudziestowiecznej historii Węgier, aby lepiej zrozumieć pewne aspekty powieści.
Jako ciekawostkę dodam, że dwa lata temu nakręcony został film w koprodukcji węgiersko-niemieckiej na podstawie powieści Magdy Szabó, z Helen Mirren w roli Emerenc. Niestety, polscy widzowie nie mieli okazji obejrzeć go na dużym ekranie.