Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marek Krajewski
‹Władca liczb›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWładca liczb
Data wydania10 września 2014
Autor
Wydawca Znak
CyklEdward Popielski
ISBN978-83-240-3219-8
Format312s. 136×205mm
Cena32,90
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Drzewo złe owoców dobrych wydawać nie może
[Marek Krajewski „Władca liczb” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jeżeli ta tendencja się utrzyma, za kilka lat Marek Krajewski – do niedawna przecież potentat na rynku polskiej literatury kryminalnej – sięgnie dna. Każda z kolejnych powieści wrocławianina prezentuje się bowiem coraz słabiej, a jego maniera pisarska z biegiem czasu staje się wyjątkowo ciężkostrawna. „Władca liczb” zainteresować może chyba tylko niepoprawnych optymistów, z jakiegoś powodu wciąż jeszcze wierzących w to, że w głowie pisarza może zrodzić się ciekawa fabuła.

Sebastian Chosiński

Drzewo złe owoców dobrych wydawać nie może
[Marek Krajewski „Władca liczb” - recenzja]

Jeżeli ta tendencja się utrzyma, za kilka lat Marek Krajewski – do niedawna przecież potentat na rynku polskiej literatury kryminalnej – sięgnie dna. Każda z kolejnych powieści wrocławianina prezentuje się bowiem coraz słabiej, a jego maniera pisarska z biegiem czasu staje się wyjątkowo ciężkostrawna. „Władca liczb” zainteresować może chyba tylko niepoprawnych optymistów, z jakiegoś powodu wciąż jeszcze wierzących w to, że w głowie pisarza może zrodzić się ciekawa fabuła.

Marek Krajewski
‹Władca liczb›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWładca liczb
Data wydania10 września 2014
Autor
Wydawca Znak
CyklEdward Popielski
ISBN978-83-240-3219-8
Format312s. 136×205mm
Cena32,90
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Przyglądając się kolejnym powieściom Marka Krajewskiego z Edwardem Popielskim w roli głównej (bądź tylko, jak w poświęconej jeszcze przede wszystkim Eberhardowi Mockowi „Głowie Minotaura”, drugoplanowej), można odnieść wrażenie, że jakiś czas temu wrocławski pisarz znalazł się na równi pochyłej. Po średnio udanym starcie nowej serii, jakim były „Erynie” (2010), nadszedł krótki moment wzlotu w postaci „Liczb Charona” (2011) i „Rzek Hadesu” (2012), po których było już tylko gorzej. Ubiegłoroczne „W otchłani mroku” znamionowało poważny kryzys twórczy autora, a tegoroczny „Władca liczb” jedynie to potwierdził.
To zrozumiałe, że nie zarzyna się kury znoszącej złote jajka. Ba! że dokłada się wszelkich starań, aby spokojnie mogła znosić kolejne. Ale wtedy należy pogodzić się z myślą, że z biegiem czasu i nasyceniem rynku zainteresowanie nimi zacznie maleć. Bo po co mamy kupować jeszcze jedno, identyczne do kolekcji, skoro na półce obok leżą może i nie tak wartościowe (przynajmniej na pierwszy rzut oka), ale znacznie atrakcyjniejsze, bo różniące się od nabywanych dotychczas – kształtem, barwą i nade wszystko smakiem. Marek Krajewski widocznie nie chce tego zrozumieć i zadowala się znoszeniem co roku niemal takiego samego jaja. Problem w tym, że przyrządzana z nich potrawa jest coraz bardziej mdła i wywołuje niestrawność. Fabuły wymyślane przez autora „Festung Breslau” nigdy nie zaliczały się do szczególnie skomplikowanych ani wykwintnych, ale to, co wyprawia on ostatnio, woła o pomstę do nieba.
Krajewski chce uchodzić za człowieka mądrego i elokwentnego – i pewnie takim też jest – o czym świadczyć mają stosowane przez niego nader chętnie (ewentualnie: irytująco często) łacińskie powiedzonka oraz staromodny sposób odmiany przez przypadki rzeczowników liczby mnogiej (dopełniacz z końcówką „-yj”). Do tego dochodzą – niestety, z książki na książkę coraz bardziej bełkotliwe – wywody filozoficzne i matematyczne, na których, co gorsza – jak ma to miejsce chociażby we „Władcy liczb” – pisarz potrafi zbudować całą intrygę kryminalną. Jakby nigdy nie słyszał, opartej na przesłaniu biblijnym, piosenki Maanamu „Pałac na piasku”, w której Kora śpiewa: „Nie może złych owoców dobre drzewo wydawać / Ani drzewo złe owoców dobrych wydawać nie może”. Krajewskiego dotyczy oczywiście wers drugi.
Akcja najnowszej powieści wrocławianina rozgrywa się w przeważającej części latem 1956 roku. W tle pojawiają się wydarzenia poznańskie, ale stolica Dolnego Śląska żyje zupełnie innymi sprawami – tajemniczymi samobójstwami. W krótkim czasie z Odry zostają bowiem wyłowione trzy ciała; policja podejrzewa, że wszyscy topielcy rozstali się z życiem na własne życzenie, chociaż ich sytuacja osobista raczej by temu przeczyła. Antonina Juszczykowska ukończyła właśnie zaoczne technikum ekonomiczne i miała nadzieję na znalezienie lepiej płatnej pracy. Marian Pasternak lada dzień miał wrócić z wojska do cywila, gdzie czekała na niego młoda narzeczona (na dodatek w ciąży). Muzyk operowy Zenon Frost szykował się natomiast do wyjazdu na kontrakt do Paryża. Czy tacy ludzie naprawdę marzą o tym, aby uwolnić świat od siebie? Później, co prawda, okazuje się, że jeden z nich mógł się załamać pod wpływem szantażu, ale dwóch pozostałych na pewno to nie dotyczy.
Jak się do tego ma postać Popielskiego? W opisane powyżej wydarzenia zostaje on wplątany przypadkowo. Pewnego dnia zaczepia go na ulicy hrabia Władysław Zaranek-Plater, przyjaciel mecenasa Aleksandra Becka, obecnego pracodawcy byłego lwowskiego policjanta, i składa mu wielce intratną propozycję. Jeśli Popielski dowiedzie, że brat hrabiego, Eugeniusz, jest szalony, dzięki czemu Władysław otrzyma jego część spadku po rodzicach, wypłaci Edwardowi jedną dziesiątą sumy. To akurat tyle, by mógł on sobie spokojnie, bez konieczności dorabiania do emerytury, doczekać ostatnich dni. Zlecenie wydaje się o tyle proste, że młodszy z braci Zaranek-Platerów wierzy w istnienie niejakiego Belmispara, boga geometrii, który wyjątkowo chętnie przyjmuje ofiary z ludzi. Są zaś nimi ci nieszczęśni samobójcy wyławiani co jakiś czas z Odry. Prawda że brzmi bzdurnie? Gorzej, że Krajewski traktuje to ze śmiertelną powagą. I na dodatek liczy na to, że tak samo postąpi czytelnik.
„Władcę liczb” przed totalną katastrofą bronią dwie rzeczy. Postać Edwarda Popielskiego, wciąż postrzeganego jako nowe wcielenie Eberharda Mocka i z tego powodu zasługującego na pewną sympatię, oraz niezmiennie efektownie przedstawione – tej jednej umiejętności pisarz nie utracił – realia Wrocławia sprzed kilkudziesięciu lat. Wszystko pozostałe jest jednak tak potwornie wydumane, że czytając, trudno się zdecydować – śmiać się (przez łzy) czy płakać (z żałości)? Obie reakcje powinny zostać przyjęte przez pisarza z dużym niepokojem. Tak kiepskie i całkowicie pozbawione polotu były bowiem dotąd jedynie, zmajstrowane na boku do spółki z Mariuszem Czubajem, dwie powieści o (nad)komisarzu Jarosławie Paterze – „Aleja samobójców” (2008) i „Róże cmentarne” (2009) – który, dzięki Bogu, przeszedł już do historii. Czy to samo czeka w najbliższym czasie Popielskiego?
koniec
2 października 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.