Trzecia powieść Chimamandy Ngozi Adichie z całą mocą potwierdza jej przynależność do ścisłej czołówki literatów afrykańskich młodszego pokolenia. Bez wątpienia można nazwać tę książkę wydarzeniem.
Świat według Ifemelu
[Chimamanda Ngozi Adichie „Amerykaana” - recenzja]
Trzecia powieść Chimamandy Ngozi Adichie z całą mocą potwierdza jej przynależność do ścisłej czołówki literatów afrykańskich młodszego pokolenia. Bez wątpienia można nazwać tę książkę wydarzeniem.
Chimamanda Ngozi Adichie
‹Amerykaana›
Nigeryjska pisarka jest już znana polskiemu czytelnikowi, wszystkie dotychczasowe jej utwory zostały wydane u nas. Debiutancka powieść tej autorki, „Fioletowy hibiskus” z 2003 roku, została od razu zauważona i wyróżniona trzema nagrodami. Chimamandę Ngozi Adichie, pomimo stosunkowo młodego wieku, już można zaliczyć do wielkich nazwisk literatury nigeryjskiej i kontynuatorów swoich światowej sławy poprzedników, do których należą noblista Wole Soyinka i Chinua Achebe. Ta zmiana pokoleniowa wydaje się wyjątkowo udana, o czym świadczy także najnowsza powieść autorki – „Amerykaana”.
Nie znajdziemy tu obrazu czekającej na pomoc, wegetującej Afryki, do którego zostaliśmy przyzwyczajeni przez medialny przekaz. Bohaterami powieści są młodzi Nigeryjczycy – intelektualiści: wykształceni, ambitni i świadomi tego, co chcieliby w życiu osiągnąć. Należy do nich Ifemelu. Autorka opisuje jej szkolne lata w liceum w Lagos, kontakty ze znajomymi, realia rodzinne. Jej chłopakiem jest Obinze, syn uniwersyteckiej wykładowczyni. Problemy młodych ludzi są takie, jak milionów innych młodych na świecie.
Jednak w ówczesnej Nigerii trudno realizować swoje plany i zamierzenia. To czasy dyktatury wojskowej. Kto może, wyjeżdża – do Europy, do USA. To szczyt marzeń dla wielu. Adichie znakomicie zobrazowała realia życia w kraju, gdzie nie ma wyboru – choć intelektualne środowiska są krytyczne wobec tego, co się wokół dzieje i chcą dokonać zmian. To stosunkowo mało znane oblicze zglobalizowanego świata. Dużo mówi się o polaryzacji bogactwa i ubóstwa, ale nigeryjska pisarka portretuje tu także obraz polaryzacji życiowych szans i nadziei: w Nigerii ich nie ma, co od razu stawia nawet najbardziej wykształconych i ambitnych ludzi na przegranej pozycji. Ten bilans jest pełen goryczy, pogłębiającej się, gdy dostrzeżemy, jakie możliwości społecznego awansu mają kobiety. Bez oparcia się na ramieniu wpływowego, ustosunkowanego mężczyzny (prowadzącego interesy, o które lepiej nie pytać), nie mają na nic szans.
Ale podobno krajem nieskończonych szans jest USA – Ifemelu udaje się tam wyjechać na studia. Jakiś czas temu osiedliła się w Ameryce jej dosyć ekstrawagancka ciotka – lekarka – z synem. Można dostrzec, ile wysiłku kosztuje je obie rozpoczęcie nowego życia i podejmowane wytrwale próby wykorzystania swojej życiowej szansy. Ifemelu przeżywa trudne początki, odbierając bolesną lekcję, która wiele ją nauczy. Ale późnej wydaje się, że z miesiąca na miesiąc jest już coraz lepiej. Przychodzą sukcesy i pewna stabilizacja, ale gdzieś na dnie emocji czai się niedosyt: Ifemelu nie ma kontaktu z Obinze i wydaje się, że ten rozdział jej życia został na stałe zamknięty.
Można założyć, że autorka, która również wyjechała z Nigerii do USA, wykorzystała w powieści wiele własnych doświadczeń. I rzeczywiście, zawarta tu analiza świetnie zarysowanych amerykańskich realiów z punktu widzenia imigrantki – Nigeryjki zasługuje na uwagę. Adichie demaskuje tu niemal bezrefleksyjnie powielany stereotyp, że w USA nie ma barier społecznych. Otóż są, a do najtrudniejszych do przezwyciężenia należy rasa. Wiele odwagi wymagało od pisarki przywołanie tej kategorii, sytuującej się trochę na pograniczu politycznej poprawności – w powieści symbolicznie ukazanej jako zmagania Ifemelu ze swoimi nie dającymi się rozczesać kędzierzawymi włosami. Powieść otwiera zresztą scena wizyty u fryzjera.
Przez chwilę trudno nam w to uwierzyć, że rasa nadal jest problemem – jak to, w USA Baracka Obamy? (Przy okazji, bardzo wzruszające są sceny, gdy bohaterowie książki są świadkami ogłoszenia wyników wyborów prezydenckich.) Zapoznajemy się ze stosunkowo słabo znanym elementem realiów kulturowych USA: pomiędzy rodowitymi Afromerykanami a imigrantami z Afryki jest nieusuwalna przepaść, której doświadcza także Ifemelu. Swoje przemyślenia na ten temat zamieszcza na blogu, który z czasem zdobywa coraz większą popularność.
Nie każdy Nigeryjczyk odnosi jednak sukces za granicą. Przegranym jest Obinze, nielegalny imigrant w Londynie. Świat człowieka wykluczonego, który nie ma żadnych praw został odmalowany z wielką empatią i współczuciem. Rozdzierająca jest scena deportacji. Syci i bogaci odgradzają się od tych, którym los poskąpił szans na legalne życie. Odwracają wzrok, mówiąc, że imigranci to nie ich problem. Czy na pewno?
W „Amerykaanie” głos młodego pokolenia literatury nigeryjskiej brzmi już zdecydowanie inaczej niż w dawniejszych powieściach. Zostajemy zaskoczeni czymś nowym: tym, że emigrują także wykształcone kobiety i tym, że ci, którzy wyjechali, chcą wracać do kraju. Bohaterowie książek Chinui Achebe owszem, również wracali, ale raczej z poczucia obowiązku, by spłacić długi zaciągnięte u krewnych i członków klanu na studia. Świat według Ifemelu wygląda już inaczej: choć w USA znalazła swoje miejsce i miała tam przyszłość – powraca, bo chce żyć u siebie i móc zmieniać nadal trudną rzeczywistość swojego kraju.
Ifemelu wraca także, bo chce udowodnić, że miłość wszystko zwycięża – to melodramatyczne zakończenie jest bodaj najsłabszą, stroną „Amerykaany”, wątkiem ocierającym się o kicz. Ten powrót do przeszłości okupiony jest rozbitą rodziną i trudno tu przyznać rację dokonującym wyboru bohaterom. Ale takie jest przecież życie, nie ma idealnych ludzi i idealnych decyzji.
„Amerykaana” zasługuje na uwagę, ze względu na to, że można zaklasyfikować ją do kategorii powieści globalnych. Przez pryzmat indywidualnych losów bohaterów są tu pokazane aktualne, żywotne problemy świata: migracja, zmiany ekonomiczne i społeczne (i ich bariery) pod wpływem globalizacji, zmieniające się aspiracje kobiet. Zbyt często zapominamy, że na sytuację w danym kraju składają się nie tylko warunki i problemy wewnętrzne, ale i aktualne realia świata. Powieść ma rozmach, jest napisana z odwagą i swoistą intelektualną zadziornością, zmuszającą do przemyśleń i budzącą wiele emocji. Inspiruje do tego, by zastanowić się nad stanem współczesnego świata. Całkowicie zasłużenie została zaliczona przez „New York Times Book Review” do grona najlepszych dziesięciu powieści 2013 roku. Dzięki „Amerykaanie” Chimamanda Ngozi Adichie stała się ważną i wpływową postacią literatury światowej.
Amerykaana - to, jak dla mnie, zaskakująco dobra książka. Dużo czytam, ale i bardzo dużo książek odrzucam, jako źle napisane. A tu ani histori nie jest "powalająca", bohaterka też nie budzi "entuzjazmu", a mimo to łykałem słowa, nie pomijając niczego.
Nie pamietam, kiedy tak gładko przebrnąłem aż tyle stron.